niedziela, 29 grudnia 2013

Chapter Three: Sparks CZ. II

Mandy Nash

„Która godzina?” Ziewnęłam, spoglądając na Natashę pytająco.

Wzruszyła ramionami. „Nie wiem, sprawdzę.” Pochyliła się i poderwała telefon z ziemi, gdzie siedziałyśmy i kliknęła w niego, wpatrując się w ekran z przodu. „Trzecia trzydzieści.” Odpowiedziała.

„Dobra, spoko.” Stwierdziłam. „Tak długo jak jestem w domu do piątej, jestem dobra.”

Natasha skinęła głową.

Siedziałyśmy na trawie w parku, który był po drugiej stronie naszej szkoły, oglądając jak nasi koledzy i inni uczniowie szkoły wiją się przez kampus, pną do swoich samochodów lub machają do znajomych, każdy przygotowując się do oddzielnej drogi.

Szkoła skończyła się kilka minut temu, a Natasha i ja udałyśmy się na wędrówkę do parku po drugiej stronie ulicy, w którym teraz byłyśmy i w którym miałyśmy pracować przy odrabianiu lekcji.

Natasha wzięła łyk napoju Starbucks, który zdobyła w czasie wolnym, z roztargnieniem rysując znak pokoju na ręce z Sharpie. „Jak minął dzień?” Zapytała.

Posłałam jej spojrzenie. „Był świetny, mamo, a jak twój dzień?” Strzeliłam sarkastycznie.

„Tylko nawiązuję rozmowę.” Odpowiedziała żartobliwie przewracając oczami.

Śmiejąc się, spojrzałam w górę, by dostrzec coś co natychmiast rzuciło mi się w oczy: Justin i Aubrey stali zawzięcie kilka metrów po drugiej stronie ulicy. Ręce Justina były na niej, a ona wyglądała jakby była gotowa zedrzeć z siebie wszystkie ubrania.

Zakneblowałam usta Natashy i rzuciłam jej odrzucające spojrzenie. „Ew.” Stwierdziłam. „Publiczny seks na drugiej.”

Natasha podniosła wzrok i jej oczy powędrowały w kierunku miejsca po drugiej stronie ulicy, jak jej poleciłam. Natychmiast skuliła się i zmarszczyła nos, który podniósł się do góry. „Obrzydliwe.” Stwierdziła. „Ci dwoje muszą nauczyć się docierać do pokoju. Każdemu z nas byłoby całkiem przyjemnie bez patrzenia na nich codziennie, dzięki.”

Parsknęłam. „Jeśli tylko rzeczywiście dbasz o ich klasę.” Stwierdziłam sarkastycznie.

Natasha skinęła głową.

„Jestem zaskoczona, że media nie zdobyła dotąd informacji, że Bieber ma dziewczynę.” Skomentowałam ze zdumieniem.

To była prawda. Na to jak sławny i uwielbiany był Justin, media były niestety nieświadome, gdy chodził na randki (lub w przeważającej części śpi) z dziwką z naszej szkoły.

Ach, racja. To była tylko kwestia czasu, zanim prawda zostanie ujawniona.

Gdyby świat mógł zobaczyć, jaką męską dziwką naprawdę był, to może zdaliby sobie sprawę, że nie jest tak wspaniały, jak myślą, że jest i przestaliby traktować go jak współczesnego Jezusa. I może jego ego spuściłoby powietrze lekko i przestałby krążyć wokół myśli, że jest największym darem jaki kiedykolwiek miała ludzkość.

…Tak jak to nigdy się nie zdarzy.

Nagle Justin i Aubrey rozbili się, a Justin dostrzegł Natashę i mnie, patrzące się na nich.

Zaśmiał się, z irytującym uśmieszkiem na twarzy. „Hej, panie, nie ma powodu do bycia zazdrosnym. To znaczy, wiem, że trochę tego chcecie, ale jestem pewien, że można znaleźć jakiś sposób, żeby mieć trochę zabawy dla siebie. Nie ma znaczenie, że jesteście we dwie dziewczyny.” Mrugnął do nas.

Natasha i ja skrzywiłyśmy się zgodnie, całkowicie zniesmaczone.

„Idź do piekła, Bieber.” Zaklęłam głośno.

Aubey wydała szyderczy krzyk, jednocześnie Justin prychnął. „Dobre!” Powiedział sarkastycznie.

Patrzyłam z największą irytacją, kiedy owinął ramię wokół talii Aubrey i powiedział głośno: „Chodź kochanie.”

Aubrey skinęła głową uśmiechając się. „Brzmi dobrze. Dokończmy to, co zaczęliśmy gdzieś, gdzie nie będzie zdesperowany i zazdrosnych suk patrzących na nas.” Jej głos zabrzmiał tak, że wyraźnie można było usłyszeć każdą sylabę.

Natasha i ja skrzywiłyśmy się tylko w tym samym czasie, w którym Justin zachichotał i pozwolił Aubrey iść dalej przez kampus.

„Oni mogą oboje wkręcić się nawzajem.” Mruknęłam.

Natasha prychnęła. „Prawdopodobnie jest za późno.”

Roześmiałam się głośno.

„Tak bardzo ich nienawidzę.” Natasha stwierdziła z goryczą. „Cała ich grupa przyjaciół jest obrzydliwa. Wkurza mnie, że Ryan nadal pozostaje w ich towarzystwie.”

Westchnęłam. „Tak, wiem. Do bani, ale jest jak jest.”

Natasha skinęła głową. „Racja.” Odpowiedziała ponuro.

Nagle po jej twarzy przebiegł cień kogoś, kto do nas podchodził.

„Hej, Greg!” Powiedziała Natasha, a jej twarz rozjaśniała.

Spojrzałam w górę, aby zobaczyć Grega Loyle, partnera Natashy do projektu pana Reymera , stał nad nami. Jego postawę konturowało słońce, a on uśmiechał się do nas. „Hej.” Powiedział. „Co jest?”

Przez chwilę badałam go wzrokiem. Ponieważ w tym roku był nowy w naszej szkole, nie miałam szansy aby w pełni go poznać, choć miałam z nim kilka zajęć, a on był partnerem Natashy.

Greg był facetem średniego wzrostu o opalonej skórze. Miał blond włosy i ciemne, brązowe oczy oraz piegi posypane na nosie i ramionach. Nie był najbardziej nieatrakcyjną osobą na świecie, ale nie był Chace Crawford. Oceniłabym go solidną 6 w skali 1-10 (1 oznacza „Jesteś obrzydliwy”, a  10 „kurwa, kochaj się ze mną, teraz”)

Ponieważ był nowy, Greg nie miał zbyt wielu przyjaciół. Wiedziałam, że on i Natasha zaczną spędzać razem czas, odkąd powiedziała mi o nim trochę i wspomniała kilka razyo spotkaniu z nim, ale poza nią, tak na prawdę nie znałam nikogo z kim on by się przyjaźnił. Ryan był sympatyczny dla wszystkich, więc wiedziałam, że przynajmniej rozmawiali, ale mowy nie było, żeby Chaz lub Justin go lubili (i oczywiście Aubrey, Christina, Elise też – one lubią tylko facetów, których uważają za wystarczająco „gorących”), więc Greg na pewno nie był częścią popularnej załogi. Nie sądzyłam, że był imprezowiczem czy coś, więc jestem pewna, że nie spotykał się z nikim kto byłby takie, ale byłam też pewna, że nie był bardzo nerwowy albo kujonem.

W sumie myślę, że można powiedzieć, że tak naprawdę nie ma przyjaciół, ale o ile mnie to interesowało, był jeszcze większą zagadką.

Więc spodziewam się czego innego niż o nim zakładałam.

Jeszcze.

„Tak naprawdę nic, dopiero zaczynamy pracę domową.” Natasha odpowiedziała na pytanie Grega, wskazując na stos książek rozłożonych na trawie. Zmrużyła oczy przed słońcem, gapiąc się na Grega. „Poznałeś już Mandy?”

Oczy Grega zamigotały do mnie i pokręcił głową. „Nie.” Odpowiedział.

„Och! Coż, Greg, to moja najlepsza przyjaciółka Mandy Nash. Mandy, to jest Greg Loyle.” Oświadczyła Natasha, czyniąc poprawne przedstawienie.

Uśmiechnęłam się do niego uprzejmie. „Cześć.” Powiedziałam, machając.

„Cześć Mandy, miło cię poznać.” Stwierdził Greg, uśmiechając się.

„Mamy razem kilka lekcji, a nigdy oficjalnie cię nie poznałam, tak myślę.” Powiedziałam.

Greg pokiwał głową. „Tak.” Stwierdził.

„Co porabiasz?” Natasha zapytała z ciekawością.

 Greg wzruszył ramionami. „Nie wiem. Myślę, że mam zamiar wrócić do domu. Nie mam nic lepszego do roboty.”

„Chcesz zrobić z nami pracę domową?” Zapytała Natasha.

Greg spojrzał na nas z wyraźnym zainteresowaniem, ale delikatnie zdenerwowany. „Czy to w porządku?”

„Tak!” Natasha odpowiedziała, spoglądając na mnie, aby upewnić się, ze wszystko było w porządku.

Tak naprawdę nie miałam nic przeciwko. Wydawał się miły, nie mogłam mieć do niego zastrzeżeń.

„Ok, spoko.” Stwierdził Greg, pochylając się i siadając obok nas na trawie.

„Może moglibyśmy pracować nad pracą zadaną przez Reymera?” Zasugerowała Natasha.

Greg skinął głową w zgodzie.

Spędziliśmy na trawie dobrą godzinę przy odrabianiu naszej pracy z angielskiego, rozmawiając z ożywieniem na różne tematy.

Greg był fajnym facetem i szczerze mówiąc, natychmiast zyskaliśmy dobre stosunki. Był naprawdę słodki i dość zabawny, muszę przyznać, że do końca popołudnia trochę się w nim zakochałam. Nagle wszystko w nim wydawało mi się atrakcyjne. Po prostu mogłabym widzieć nas razem.

Trochę zabawne, jak szybko mogą rozwijać się takie rzeczy, co?

Kiedy zbliżała się godzina piąta, wszyscy postanowiliśmy spakować nasze rzeczy i udać się do domów. To było relaksujące i produktywne popołudnie, wszyscy byliśmy gotowi do odejścia.

„Cóż, było zabawnie.” Stwierdziła Natasha, zrywając się z ziemi z uśmiechem.

Oparłam się pokusie, żeby przewrócić oczami i parsknąć.

Tylko Natasha przy odrabianiu lekcji  znajdowała niezwykłą zabawę.

Niezależnie od tego, musiałam przyznać, ze podobało mi się to popołudnie. Ale głównie ze względu na fakt, że nasza trójka więcej żartowała niż poświęcała się dorabianiu lekcji. I hej – pożegnanie z Gregiem było miłe. Cieszyłam się, wciąż subtelnie z nim flirtując.

A kto nie lubi spędzać czasu z chłopakami, którzy nam się podobają?

„Hej, powinniśmy spotkać się ponownie.” Stwierdził Greg, trzymając mnie za rękę, aby pomóc mi wstać.

Uśmiechnęłam się lekko, czując, że moje policzki płoną.

Przyznaję – jakikolwiek znak rycerskości, kiedy chłopak pomaga mi się podnieść, czy przytrzymuje dla mnie otwarte drzwi jest dla mnie głównym problemem i zdecydowanie atrakcyjną cechą ze strony faceta.

„Dziękuję.” Powiedziałam cicho, strzepując trawę z moich dżinsów. „Tak, powinniśmy znowu się spotkać.” Stwierdziłam, kiwając głową na znak zgody.

„Trzymaj, podaj mi swój numer, żebym mógł do Ciebie napisać.” Stwierdził Greg, wyciągając telefon z kieszeni.

„Dobrze.” Odpowiedziałam, wysuwając własny telefon z tylnej kieszeni dżinsów. „Wymieńmy się.” Zaproponowałam, trzymając mój telefon w jego kierunku i sugerując, że powinien dać mi swój.

Skinął głową, biorąc ode mnie telefon i wręczając swój.

Panowała cisza z wyjątkiem dźwięków klawiszy, kiedy Greg i ja nawzajem wpisywaliśmy odpowiednie numery telefonów do swoich komórek. Natasha po prostu stała i patrzyła z małym uśmieszkiem na twarzy.

Kiedy już skończyliśmy podawanie swoich numerów, uśmiechnęliśmy się do siebie i oddaliśmy sobie telefony.

Włożyłam swój telefon z powrotem do kieszeni i schyliłam się, aby podnieść z ziemi plecak.

„Dobra, spoko. Lepiej już pójdę, mama chciała, żebym była w domu o piątej.” Stwierdziłam.

Greg i Natasha skinęli głowami.

„Do zobaczenia Mandy.” Powiedziała Natasha.

„Cześć.” Dodał Greg.

„Cześć.” Powiedziałam, uśmiechając się szeroko.

Potem zarzuciłam plecak na ramię i odwróciłam się by przejść na drugą stronę ulicy w kierunku parkingu szkolnego, gdzie stał mój samochód.

Gdy tam weszłam, mogłam myśleć tylko o tym, jak miły był Greg i jaka jestem szczęśliwa, że mogłam go poznać. Kiedy otworzyłam drzwi  do mojej czarnej Hondy Civic i rzuciłam plecak na przednie siedzenie , wszystkie moje myśli przerodziły się w jedno, nieco dokuczliwe pytanie:


Dlaczego nie mogłam mieć jego jako partnera?

***

To już całość. Przepraszam, że musieliście tak długo czekać. Więcej na to nie pozwolę ;) 
Patrycja

czwartek, 26 grudnia 2013

Chapter Three: Sparks CZ. I

- „Co robisz?”- zapytałam idąc do kuchni i szeroko się uśmiechając. Rzuciłam plecak na podłogę i umieściłam stos książek na ladzie, patrząc w kierunku, gdzie stał Ryan i trzymał otwarte drzwi lodówki, wpatrując się w nią.

Ryan wzruszył ramionami. - „Patrzyłem na jedzenie.” - Odpowiedział wprost.

- „Nie sądzę, że jest tam coś dobrego.” - Stwierdziłam i zmarszczyłam nos sceptycznie.

Patrzyłam jak Ryan wkłada rękę do lodówki i wyciąga z niej RedBulla i pojemnik z resztką puree. - „Owszem, jest”- Odpowiedział i uśmiechnął się. Zamknął drzwiczki i otworzył szafkę, która znajdowała się po lewo od lodówki. Pogrzebał wewnątrz przez chwilę, zanim chwycił torebkę z chipsami ziemniaczanymi.

Roześmiałam się.

Wbrew powszechnemu przekonaniu, w mojej szkole ze względu na dramatycznie różne grupy, do których należeliśmy Ryan i ja, byliśmy bardzo blisko. Jako kuzyni znamy się od urodzenia i dorastamy razem. Rozmawialiśmy w szkole od czasu do czasu, ale spędziłam z nim tylko dwie klasy, więc nie widziałam go tak często. Ze względu na to, że rzadko mówił lub zawieszał się poza szkołą, większość naszych znajomych nie miało pojęcia, że jesteśmy przyjaciółmi. Wszyscy byli przekonani, że jesteśmy kuzynostwem, które ignoruję siebie nawzajem i nie odzywa się do siebie.

Ale było zupełnie odwrotnie.

Spędziłam dużo czasu w jego domu, a on w moim. Mogliśmy wchodzić do swoich domów bez pukania i naszych rodzin to nie obchodziło – może dlatego, że były spokrewnione, ale jednak. Choć nienawidziłam jego przyjaciół, on nie miał nic przeciwko moim, więc ja i Natasha trzymałyśmy się razem, kiedy tylko dało radę. Nasze relacje jako bardzo dobrych przyjaciół były prawdopodobnie jedną z moich najlepiej strzeżonych tajemnic.

Nie dlatego, że starałam się zachować to w tajemnicy, ani nic, tylko nasza szkoła właściwie nic nie wiedziała.

Jego przyjaciele pewnie spróbowaliby przekonać go, żeby przestał się ze mną zadawać, jeśli dowiedzieliby się jak blisko jesteśmy.

Ale to nie tak, że  mogli powstrzymać nasze relacje, więc właściwie nie dotyczyło nas to.

Ryan przyniósł chipsy, puree ziemniaczane i RedBulla do lady, usiadł i pstryknięciem otworzył napój oraz torebkę chipsów. Następnie udał się w poszukiwaniu łyżki w jednej z szuflad pod spodem lady i otworzył pokrywę puree. Patrzyłam z odrazą, kiedy zanurzał w nim łyżkę i brał ogromny kęs.

- „To jest obrzydliwe.” - Skomentowałam i zmarszczyłam nos.

Spojrzał na mnie i uśmiechnął się bezczelnie. - „Ty jesteś obrzydliwa.”

Przewróciłam oczami. - „Ha, ha, bardzo śmieszne.” - Powiedziałam oschle. - „Jesteś taki dojrzały, Ryan.”

Zaśmiał się.

- „Masz Reymera na Oświeceniu?” - Zapytałam z zaciekawieniem, zmieniając temat.

Potrząsnął głową. - „Mam Meers.”

Skrzywiłam się.

Roześmiał się, wpychając do ust kilka chipsów na raz. - „Dlaczego pytasz?”- Zapytał z pełnymi ustami.

Skuliłam się. - „Po pierwsze, nie rób tego.” - Powiedziałam, wskazując na jego usta.

Zaczął żuć z otwartymi ustami.

- „Fuj! Ryan!” - Krzyknęłam, uderzając go w ramię.

Zaczął parskać.

-„Zamknij się, to nie jest zabawne.” - Powiedziałam.

Kochałam mojego kuzyna na śmierć, ale on mógł być czasami niecodziennie niedojrzałym i obrzydliwym.

Typowy nastoletni chłopak.

- „Po drugie,” - powiedziałam głośno, kontynuując moją poprzednią myśl i obdarowując go znaczącym spojrzeniem. - „Po prostu zastanawiam się, bo Reymer przypisał ten ogromny projekt na semestr i jest do bani i chciałam tylko wiedzieć, czy też to robisz.”

- „Ten projekt w jasno określonej części i ma wpłynąć na kanadyjską i amerykańską kulturę i wszystkie te bzdury?” - Zapytał Ryan.

Skinęłam głową. - „Tak.” - Odpowiedziała, akcentując „k”.

- „Tak, słyszałem o tym. Jest do bani.” - Stwierdził Ryan. - „Czy nie jesteś z Justinem?”

Przewróciłam oczami. - „Niestety.”

- „Hej, JB jest spoko.” - Powiedział Ryan. - „To mój najlepszy przyjaciel.”

- „Jest też największym dupkiem na świecie.” - Stwierdziłam ironicznie.

Ryan wzruszył ramionami, biorąc łyk Red Bulla.

- „Skąd Ty w ogóle wiesz, że jest moim partnerem?” - Zapytałam.

Ryan znów wzruszył ramionami. - „Powiedział mi.” - Odrzekł.

-„Bardziej narzekał, jestem pewna.” - Mruknęłam.

Ryan roześmiał się. - „Dokładnie tak było, rzeczywiście.”

Przewróciłam oczami. - „Niesamowite.” - Stwierdziłam. - „No, w każdym razie, tak, jest moim partnerem.  On rzeczywiście ma być obecny w każdej minucie poświęconej pracy nad projektem.” - Zmarszczyłam brwi, patrząc na zegar nad piecem, niszczył mój umysł kiedy to on miał przyjechać.

- „Oh, Justin dzisiaj przyjdzie?” - Zapytał Ryan.

Skinęłam głową.

- „Chcesz, żebym wyszedł?” - Zapytał, pokazując palcem przez ramię.

Pokręciłam głową. - „Nie, masz zostać. Nie sądzę, że jest to naprawdę ważne, ”

Ryan uniósł brwi ze znaczącym uśmiechem na twarzy.

Spojrzałam na niego ze złością. - „Spędzamy połowę czasu kłócąc się, bo nie możemy znieść siebie nawzajem.” - Stwierdziłam kategorycznie. - „Pomyśl, Ry.”

Ryan roześmiał się.

Minęły dwa tygodnie odkąd przyszłam do domu Justina po raz pierwszy i przypadkowo natknęłam się na teksty piosenek, które napisał. Od tego czasu spotkaliśmy się kilka razy, by próbować pracować więcej przy projekcie, ale przy nim nic nie wydawało się być przyzwoite. Szczerze mówiąc, ciągle byłam ciekawa tej piosenki, ale Justin miał nic więcej o niej nie wspomnieć i to dokuczliwie oczywiste, że próbował uniknąć tematu i działać jakby nigdy nic się nie stało.

Nieważne.

Właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi, rozlegając się w całym domu. Ryan wziął chipsa do ust , gryząc go z głośnym chrup i patrząc na mnie znacząco.

Odetchnęłam. - „Wejdź!” - Zawołałam głośno.

Ryan uśmiechnął się do mnie. - „Lazyass.” - Stwierdził.

- „Hej!” - Zawołałam odpowiednio, jak zaskrzypiały otwierane drzwi.

-„Co? Drzwi są dwa metry stąd, nie możesz ruszyć swojej dupy, żeby otworzyć drzwi?” - Ryan krzyknął, szczerząc się złośliwie.

Wyrzuciłam ręce w górę. - „Nie mogę nawet usiąść!”

-„Wiesz, co mam na myśli!” - Ryan zawołał, śmiejąc się głośno.

-„Jesteś takim kretynem!” - Zawołałam.

Ryan podniósł garść chipsów i rzucił nimi we mnie.

Ostrożnie wyciągnęłam taki, który wylądował w moich włosach i rzuciłam mu zaciekłe spojrzenie.

On tylko oparł się o ladę, próbując stłumić śmiech.

Rzuciłam w jego twarz tak mocno, jak tylko mogłam i oboje wybuchliśmy śmiechem, kiedy ktoś pojawił się w drzwiach.

Ryan i ja zerknęliśmy w tamtym kierunku. Stał tam Justin, miał na sobie szare jeansy i czarną bluzę oraz dźwigał plecak.

Miał całkowicie zmieszany wyraz twarzy.

-„Butler?”- Zapytał.

-„Co jest JB?”- Zapytał Ryan.

Justin podszedł i rzucił plecak na podłogę obok mnie. - „Co Ty tu robisz?” - Jego brwi były zmarszczone w zakłopotaniu.

Ryan wzruszył ramionami. - „Odpoczynek z Mandy.”

Oczy Justina zerkały z Ryana z powrotem na mnie. - „Dlaczego?”

-„Nie musisz być niegrzeczny Bieber.” - Rzuciłam. - „Wbrew twojemu ścisłemu i powszechnemu przekonaniu, Ryan to mój kuzyn, możemy spędzać razem cały czas.”

- „Wiedziałem, że to Twój kuzyn.” - Mruknął.

Ryan i ja przez chwilę wymieniliśmy szybkie spojrzenia.

- „Co?” - Rzucił Justin.

-„Nic.” - Odpowiedzieliśmy chórem, wzruszając ramionami.

Justin obdarował Ryana ostrożnym spojrzeniem, patrząc w momencie, kiedy Ryan wkładał do ust puree. - „Jak to możliwe, że nie wspomniałeś wcześniej o znajomości z nią?”

-„Nie wiem.” - Ryan odpowiedział po prostu, biorąc długi łyk ze swojego Red Bulla. - „Tak naprawdę nigdy o tym nie pomyślałem.”

Justin patrzył na niego jeszcze przez chwilę, zanim potrząsnął lekko głową i odwrócił wzrok w moim kierunku. - „Dobrze Nash, miejmy to gówno za sobą, żebym mógł się stąd wynieść i wziąć Butler’a ze sobą.”

Przewróciłam oczami i padłami na jeden ze stołków barowych przy kuchennym blacie. - „Brzmi dobrze.” - Mruknęłam. Zaczęłam grzebać w plecaku, szukając zeszytu.- „Cholera.” - Mruknęłam z braku znalezionego zeszytu. Wtedy zdałam sobie sprawę, że mój zeszyt faktycznie był na górze, w moim pokoju. - „Zaraz będę z powrotem.” - Stwierdziłam.


***


JUSTIN BIEBER

Kiedy byłem pewien, że Mandy jest w pokoju, zwróciłem się do Ryana i powiedziałem cicho: „Stary… dlaczego nigdy nie powiedziałeś, że jesteście przyjaciółmi?”

Ryan jedynie wzruszył ramionami. - „Mówiłem ci, że nie myślę o tym. Co w tym wielkiego?”

- „Nie wiem.” - Mruknąłem. - „To jest po prostu dziwne.”

 - „Człowieku, znam ją dłużej niż Ciebie.” - Powiedział Ryan z irytacją. - „To wcale nie takie dziwne.”

- „Tak, ale te wszystkie lata nie przeszkadzały Ci, żeby wspomnieć o czasie spędzanym z tą dziewczyną, której nienawidzimy?” - Poprosiłem sceptycznie.

- „Ja jej nie nienawidzę.” - Ryan po prostu powiedział. - „Oczywiście, ponieważ to moja kuzynka. Ty, Aubrey, Christina, Chaz i Elise jesteście osobami, które nienawidzą jej z jakiegoś dziwnego powodu.”

- „Ona jest irytująca jak diabli.” - Mruknąłem, przesuwając się niespokojnie.

Ryan wzruszył ramionami. - „Nie bardzo. Spędziłem z Nataszą dużo czasu, nadto.”

Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. - „Litzy?!” - Zawołałem.

Kto przy zdrowych zmysłach spotyka się z Natashą Litzy? Jej nos wtykał się we wszystko i nie znała znaczenia słowa „zwolnij” czy „zabawa”.

Ryan powoli skinął głową. - „Natasha jest fajna, człowieku.”

- „Stary… nienawidzi nas bardziej niż my jej. Jest jak… anti-jock. ”

Ryan prychnął. 

Wzruszył ramionami. - „Nie wiem.” - Odpowiedział.

- „Nadal nie rozumiem dlaczego dopiero teraz dowiedziałem się, że przyjaźnisz się z nią i Litzy?”

 - „To moja kuzynka, człowieku!” - Ryan krzyknął. - „Czego oczekujesz? I… nie wiem, to znaczy, nienawidzę tego mówić, ale jesteś trochę… zapatrzony w siebie czasami do tego stopnia, że tak naprawdę nie… zwracasz na tego rodzaju rzeczy uwagi.”

Tylko na niego patrzyłem, nieco zaskoczony.  

Zapatrzony w siebie? Co, do cholery?

 - „Co to ma znaczyć?” - Rzuciłam z irytacją.

Ryan wzruszył ramionami. - „Nie wiem. Odkąd wyjechałeś do Stanów i wróciłeś sławny, po prostu…masz trochę obsesję na swoim punkcie. Nie ma w tym nic złego!” - Ryan krzyknął szybko. - „Myślę, że jesteś zbyt spięty. Ale… czasami myślisz o sobie tak bardzo, że można zapomnieć , że zauważasz naszą resztę.”

Przewróciłem oczami. Fajnie, Ryan.

Nie.

- „Kiedy wracasz do Stanów, przy okazji?” - Ryan zapytał, oczywiście starając się zmienić temat.

-„Niedziela.” - Mruknąłem. - „Muszę polecieć do Los Angeles, spotkać się z niektórymi dziewczynami,  które wygrały na spędzenie czasu ze mną, czy coś.” - Przewróciłem oczami. - „Mam nadzieję, że są gorące.” - Uśmiechnąłem się. - „Założę się, że mogę mieć niektóre z nich.”

Ryan roześmiał się. - „Prawdopodobnie.” - Odpowiedział.

Wyciągnąłem rękę i chwyciłem kilka chipsów z torebki. - „Stary,” - Stwierdziłem, żując jeden w ustach. - „Ten projekt to pierdolone gadanie bzdur. To największa strata mojego czasu.”

-„Czy nie powinien trwać cały semestr?” - Zapytał Ryan.

- „Tak.” - Mruknąłem, potrząsając głową z irytacją. - „Największa bzdura, jaką kiedykolwiek słyszałem.”

- „Cóż, przynajmniej masz Mandy jako partnera, a nie jakiegoś idiotę.” - Ryan powiedział rozsądnie.

Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. - „Żartujesz sobie? Wolałbym idiotę! Koleś, nie interesuje mnie, czy jest twoją kuzynką, czy spędzasz z nią czas, Mandy jest suką.”

- „Przynajmniej jest mądra.” - Stwierdził Ryan. - „Chce iść do Mc Gill, jest cholernie inteligentna. Przynajmniej masz gwarantowane 6.”

 - „Tak, chyba masz rację.” - Mruknąłem. - „Ale jednak. Cały semestr z nią? Myślę, że się pozabijamy.”

Ryan roześmiał się. - „Po prostu będziecie musieli znaleźć jakiś sposób, żeby się dogadać. Ja nawet nie rozumiem, dlaczego tak siebie nienawidzicie. To znaczy… Wiem dlaczego nie lubisz Natashy, bo Natasha zawsze była przeciwko naszej grupie przyjaciół, ale…”

- „Mandy jest taką samą suką jak Natasha.” - Stwierdziłem. - „Natasha zapełniła jej głowę myślą, że bycie popularnym robi z ciebie neandertalczyka idiotę. Zawsze stwarza zasmarkane uwagi o nas, a jeśli zdarzy ci się być lubianą osobą, która lubi imprezy i trochę zabawy, ona automatycznie nie lubi ciebie. Mandy nie jest tak ostateczna jak ona, ale nadal jest jej najlepszą przyjaciółką, a ona zawsze była suką dla naszej grupy. Ona jest po prostu… oh. Denerwująca. Dlatego jej nie lubię.”

- „Więc, ty jesteś również dla niej dupkiem.” - Ryan zauważył rozsądnie. - „To dlatego, że ona nie lubi ciebie.”

Wzruszyłem ramionami. - „Po prostu nie robimy postępów, nie jesteśmy w niczym podobni.”

- „Ale tylko dlatego, że nie jesteście w niczym podobni nie znaczy, że trzeba siebie nienawidzić, prawda?” -  Ryan zapytał sceptycznie.

 -„W tym przypadku? Tak.” - Odpowiedziałem uparcie. - „Nigdy nie lubiłbym takiej suki, jest tak irytująca.”

Ryan westchnął ostentacyjnie. - „Nieważne.”

W tym momencie Mandy zdecydowanie weszła do kuchni z rękoma pełnymi segregatorów i notebooków.

Podeszła do przodu i rzuciła je na ladę. Potem rzuciła we mnie obdarty egzemplarz Romea i Julii.

- „Proszę bardzo, Gwiazdo Pop’u.” - Stwierdziła. - „Możesz przeczytać teraz tę cholerną grę. Oczywiście, na twoim poziomie czytania jestem pewna, że masz jakieś problemy.”

- „Myślę, że dam radę.” - Odpowiedziałem niegrzecznie, szarpiąc otwartą książkę i patrząc na pierwszą stronę.

Kątem oka widziałem , że Mandy przewraca oczami i osuwa się na tym samym stołku, który przed chwilą opuściła.

- „Po prostu zacznij.” - Mruknęła pod nosem.

Ryan tylko patrzył na nas, z twarzą zmieszaną lękiem i rozbawieniem.


To była tortura.


*** 
To dopiero połowa rozdziału. A późno niestety ze względu na mój stary komputer, który odmawia posłuszeństwa. Drugą część napiszę maksymalnie do trzech dni. 
Patrycja. 

poniedziałek, 16 grudnia 2013

Chapter Two: Trodden Papers and Frequent Irritation

-"Nie sądzę, abym mogła dostać gorszego partnera na projekt Reymera" - Mruknęłam z irytacją, przesuwając moją tacę z obiadem po stole wraz z Natashą.


Posłała mi sympatyczne spojrzenie i zmarszczyła nos. -" Tak, wiem." - Mrunkęła. -"Przepraszam, to totalnie do kitu."


-"Szczerze? Ta klasa liczy około trzydziestu uczniów, a oczywiście ja musiał trafić na osobę z którą nigdy nie chcialam być w parze." - westchnęłam i pokręciłam głową. -"Tak, to moje szczęście"


-"Cóż jeśli to sprawi, że poczujesz się lepiej, to nie mam na partnera kogoś lepszego. Nie znam Grega za dobrze, ale wygląda na trochę...dziwnego"


-"Wciąż jest lepszy od Justina" - odpowiedziałam szybko.


Westchnęła -"Możliwe"


-"Jaką książkę dostaliście na projekt?" - Spojrzałam na Natashę i wzięłam małego gryza mojej kanapki.


Dała mi znudzone spojrzenie -"1984"


-"Ohh" - skomentowałam, krzywiąc się -" Omm"


-"Tak.." - westchnęła, przedłóżając 'k' -"A co z Wami?"


-"Romeo i Julia" - odpowiedziałam krzywiąc się znacznie


Natasha uśmiechnęła się i krzyknęła -"Kocham tę sztukę!"


-"Ja nie." - skomentowałam. -"To najprawdopodobniej moja ostatnia ulubiona praca Szekspira. Jest po prostu mało prawdopodobna, to znaczy ludzie nie zakochują się w sobie w ciągu kilku dni, a potem nie zabijają się dla samych siebie, to po prostu nie ma sensu. I jeszcze fakt, że ich rodziny .."


-"Tak wiem, nienawidzisz tej sztuki." - Natasha skomentowała, uśmiechając się do mnie. -"Nie potrzebuję wysłuchiwać twoich zażaleń na temat tej sztuki, gadałyśmy już o tym milion razy"


-"Przepraszam.." - powiedziałam


Zaśmiała się. -"Cóż..mogłabym się z Tobą zamienić. Wzięłabym Romeo i Julię jeśli ty wzięłabyś 1984"


Zaśmiałam się. - Tak, marze o tym abyśmy mogły się zamienić, ale Reymer nam na to nie pozwoli."


Natasha skinęła. - "Niestety"


-"Rozmawiałaś już z Gregiem na temat waszego projektu i co zamierzacie robić?" - zapytałam


Po przydzieleniu partnerów, Pan Reymer zaczął wyjaśniać nam podstawowe zakresy projektu i zasad, że partnerzy muszą zacząć spotkania jak najszybciej do podejścia do ich projektów wprowadzających; miał zamiar spotkać się w tygodniu, więc postanowił, że rodzice być na bieżąco między projektami teraz.


Natasha pokręciła głową. -"Nie, nie miałam okazji." - stwierdziła. -"Jeszcze nie. A co z tobą?" Rozmawiałaś już z Justinem?"

-"Odkładam to na później tak długo jak będzie to tylko możliwe." - stwierdziłam.


Natasha zaśmiałą się.


-"Poważnie. To będzie chloernie złe. Oboje siebie nienawidzimy." - westchnęłam. -"Nawet nie wie, kiedy i jak będę z nim rozmwiać."



Natahsa odchrząknęła. -" Cóż..." - Zaczęła niezręnie. -"To może być Twoja szansa"



Dałam jej mylące spojrzenie, marszcząc brwi pytająco.

Jej oczy powędrowały na coś nad moim ramieniem, ale zanim miałam szansę odwrócić się i zobaczyć, co to było, zauważyłam ciemno-niebieski t-shirt, który przedstawiał idealny abs. Moje oczy powoli udał się do ciała, dopóki nie popatrzyły prosto w twarz samego Justina Biebera.


Jęknęłam wewnątrz


On nie wyglądał na zadowolonego stojąc tutaj.


-"Okej Nash, miejmy to gówno z głowy." - mruknął.


Uniosłam brew, skrzyżowałam ręce i spojrzałam na niego


Nastał moment ciszy.


-"Nasz projekt" - Justin powiedział wyraźnie, spojrzał na mnie jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

-"Wiem o czym mówisz." - odpowiedziałąm szybko i zimno.

Spojrzał na mnie. -"Okej" - westchnął

Posłałam mu obrzydzone spojrzenie -"Kiedy chcesz się spotkac?"

Po chwili namysłu odpowiedział. -"Musimy znaleźć datę od teraz do poniedziałku."

-"Wiem to." - stwierdziłam.

Skrzywił się. -"Po prostu stwierdzam rzeczy oczywiste."

-"Oczywiście." - Westchnęłam  łapiąc powietrze. Spojrzałam na niego, nie mówiąc nic przez moment. - "Serio, Kiedy chcesz się spotakać?"

Justin spojrzał na mnie. -"Spotkać się?" - spytał mnie lekko zaskoczony. Szydzący uśmieszek pojawił się na jego twarzy. - "Wow, Nash, kto by pomyślał, że chcesz ruszyć tak do przodu? Może gdybym wiedział, co ty chcesz robić podczas tego projektu, prawdopodobnie nie byłbym taki wkurzony."


Moje oczy zaczęły rzucac w niego sztyletami, miałam ochotę pokazac mu język i udusić go.


Co za zboczeniec. Naprawdę.


-"Wiesz co miałam na myśli." - powiedziałam rozdrażnionym głosem.

Uśmiechnął się do mnie co jeszcze bardziej mnie obrzydziło. -"Pewnie." - rzucił.

-"Zamknij się, Bieber." - synkęłam.


Parsknął.


Wywróciłąm oczami.


Natasha odchrząknęła cicho i zarówno Justin i ja zwróciliśmy się w jej kierunku by spojrzeć na nią. Zdawała się zawstydzić i z powrotem zaczęłam wiercić się na krześle.

-"Przepraszam.." - mruknęła.


Potrząsnęłam moją głową i wróciłąm wzrokiem do Justina, który napiął szczękę i nie wyglądał na zadowolonego.


Odwrócił się, aby spojrzeć ponownie na mnie, a wyraz jego twarzy odbijał nienawiść.


-"Jutro po szkole. W moim domu." - westchnął głośno. -"Tak będę mógł dla Ciebie pracować, księżniczko?"

Zmróżyłam oczy. -"Okej." - sapnęłam.

uśmiechnął się. -"Dobrze."

"Gdzie do cholery jest Twój dom?" - Zapytałam.


Justin wywrócił oczami, po czym wziął moją serwetkę ze stołu i długopis Natashy, i zapisal mi na niej swój adres, a po chwili rzucił ją w moją stronę. Serwetka latała w powietrzu przez chwilę, zanim niechętnie wyciągnęłam rękę i chwyciłam ją, moje oczy nie opóściły jego twarzy. A następnie niechętnie spojrzałam na niego, a on odpłacił się tym samym.

-"Tutaj" - rzucił. -"Teraz już wiesz"

Posłałam mu sztuczny uśmiech. -"Słodko." - powiedziałam fałszywie słodkim głosem.

-"Do zobaczenia jutro, Nash" - Justin powiedział, prostując się.

-"Nie mogę się doczekać." - powiedziałam, znów sztucznie słodkim głosikiem.

-"Czuję dokładnie to samo." - zawołał kiedy kierował się do wyjścia.


W tym momencie wpadł na Aubrey, która szła w kierunku stołu, gdzie, jej przyjaciółki cheerleaderki i wszyscy znajomi Justina siedzili razem.


-"Czemu ty z nią rozmawiałeś?" - Aubrey zapytała histerycznie


Justin mruknął coś do niej, kręcąc głową, zanim owinął rękę wokół jej talii i poprowadził ją do ich stolika.


Wywróciłąm oczami.



*******


-"Tash, nie chcę tego robić." - Jeknęłam do telefonu, stojąc na podjeździe brązowegp domu z balkonami.Spojrzałam w dół na serwetkę, aby zobaczyć adres, który Justin zapisałm swoim totalnie niewyraźnym pismem.

Adres się zgadzał. Teraz tylko musiałam wejść do środka i zacząć robienie projektu.


-"Wiem, Mandy. To chore. Ale...musisz to zrobić." - Natasha odpowiedziała lekko stłumionym głosem.

Mruknęłam głośno. -"To jest głupie!" - zawołałam.

-"Im szybciej tam wejdziesz i zaczniesz pracę nad projektem, tym szybciej będziesz mogła stamtąd wyjść." - Natasha stwierdziłą.


Skinęłam.


Punkt dla niej.


-"Dobra." - uśmiechnęłam się.

-"Napisz mi kiedy skończycie, może będziemy mogły udać się do Starbucksa." - Natasha zasugerowała.

-"okej." - westchnęłam.

-"Powodzenia!" - Natasha zanuciła.

-"Pa." - Odpowiedziałam marnie. Schowałam telefon, zanim odwróciłam się, by spojrzeć na dom naprzeciwko mnie. Jęknęłam.


Po kilku chwilach stojąc się w nędzy, zacząłem zmuszać nogi do przejścia drogi w kierunku drzwi, poprawiłam plecak i starałam się pozostać optymistką, tak długo jak to możliwe.


Byłam zawiedziona.


To było jeszcze gorsza, gdy dotarłem do drzwi i nagle ktoś otworzył przede mną drzwi tak, że prawie mnie uderzyły. Zostałam powitana widokiem dwóch skąpo ubranych dziewcząt, poprawiających swoje mini-sukienki i ich włosy. Nawet jedna dziewczyna szybko poprawiła swoje ramiączko od stanika, chowając je pod rękaw sukienki.


Odwróciły się i zachichotały do kogoś za nimi, posyłając całusy, dopóki nie wyszły na zewnątrz.


Justin pojawił sie w drzwich usmiechając się szeroko do nich. -"Dobrze się dziś bawiłem, dziewczęta. Odpoczywajcie, aby wrócić tu jak najszybciej."

Jedna z dziewczyn zachichotała głośno. -"Pa Justin." - powiedziała i mrugnęła do niego.


Justin był bardzo zajęty obczajaniem tyłków tym dziwką, a co najlepsze nie zwracał w ogóle uwagi na to, że tam stałam.


Byłam zdegustowana.


On jest zwykłą męską dziwką.


Justin zdawał się mnie wreszcie zauważyć, a jego oczy spojrzały prosto w moje.


-"Miło, że się pokazałaś, Nash." - Posłał mi bezczelny uśmiech.


Mi nie jest miło.


-"Jesteś obrzydliwy, Bieber." - powiedziałam z obrzydzeniem.

Prychnął. - "Te dwie nie myślały tak samo jak ty." - Skinął głową w stronę oddalających się figur dziwek, z którymi przed chwilą się zabawiał.

Spojrzałam na niego. - "Tak, ty jesteś świnią." - skomentowałam. - "Masz dziewczynę."

Uśmiechnął się. -"To nie jest tak, że ona nie robi tego samego." - odpowiedział. - "Plus," - westchną. - "Czego nie wie, to jej nie zaboli."

Wywróciłąm oczami. -"Po prostu zacznijmy to, żeby skończyć z tym jak najszybciej." - mruknęłam.

-"Chętnie." - Powiedział. Cofnął się i dał mi wejść do środka jako pierwszej.


Niechętnie, zrobiłam to.

Zamknął za sobą drzwi, a ja weszłam, i rozejrzałam się z podziwem po całym domu. Weszłam dalej. Moim oczom ukazały się duże podwójne schody, i duży żyrandol na suficie. Eleganckie meble, które były dopasowane do beżowych ścian zostały umieszczone strategicznie po całym domu.


Usłyszałam jak drzwi zaczęły się otwierać, a w nich stanęła kobieta.


Spojrzałem w głąb. Niska kobieta z brązowymi włosami, która wyglądała na jakieś trzydzieści lat, miała nieco dziwny wyraz twarzy, kiedy mnie zobaczyła.

Natychmiast mnie dostrzegła, a jej wyraz twarzy natychmiast zmienił się na lekkie rozdrażnienie
.

-"Justin...znowu?" - Zapytała, odwróciłą się do Justina, i byłą wyraźnie poirytowana.

-"Nie, mamo." - Justin odpowiedział z irytacją. -"Ona jet tutaj tylko po to, żeby zrobić ze mną projekt do szkoły."


Kobieta, która najwyraźniej była jego matką, nie wydawała się mu wierzyć, nie była zachwycona, ale tylko pokręciła lekko głową.


-"Obiad o szóstej, Justin. Frank przyjdzie, więc..." - Dała mu spojrzenie mówiące 'niech ona do tego czasu lepiej zniknie'

Justin skinął. - "Załapałem." - powiedział głośno. Jego szczęka była wyraźnie zaciśnieta, a na jego twarzy było widać gniew.


Nie miałam żadnego pojęcia kim jest Frank, ale przyznaję, byłam strasznie ciekawa kim on jest. Czemu Justin wyglądał na złego, kiedy jego mama o nim wspomniała?


-"Proszę, tylko..." - Jego matka westchnęła, znów pokręciła głową, jakby zmieniła zdanie o tym, co ma powiedzieć. Zaczęła pocierać czoło, odwróciła się i odeszła.


Justin wywrócił oczami.


Nie mogłam nic zrobić, a czułam się naprawdę niezręcznie.


W tym momencie, Justin odwrócił się i spojrzał na mnie. -"Chodź, możemy zacząć ten projekt w moim pokoju"


Uniosłam brew.


-"Nie będę niczego próbować." - Justin mnie zapewnił. -"Uwierz mi jesteś ostatnią osobą, z którą chciałbym robić cokolwiek."


Spojrzałem na niego.


Co za dupek.


Zawołał szybko. -"No chodź." - mruknął, podążając schodami i pokazując mi na kolejne piętro. Poszłam za nim, podążająckorytarzem do samego jego końca.


Justin otworzył jei wszedł do środka, wskazując do mnie abym zrobiła to samo.  


To był duży, przestronny pokój zawierający łóżko (obecnie nie zaścielone- całkowicie), kilka krzeseł, dużą plazmę, x-box'a i pare instrumentów. Nagłośnienie i srzęt nagraniowy znajdował się na tyłach pokoju. Krzesło było odsunięte od biurka, któro było niedaleko nagłośnienia, pewnie Justin siedząc tam pisał piosenkę i wstał po coś gazowanego do picia czy coś. 

Byłam szczerze zaskoczona. Nie wiedziałam, że Justin ma to wszystko w swoim pokoju. Przypuszczam, że powinnam uświadomić to sobie zważając na to, że jest piosenkarzem i w ogóle, ale...nadal. To zmyliło mnie trochę z tropu.  

Justin wskoczył w gąbczasty fotel, który był na przeciwko x-box'a i telewizora. 'Dobrze, więc, zróbmy to tak szybko jak możemy'. Otworzył swój plecak i zaczął w nim grzebać szukając tych wszystkich rzeczy potrzebnych na lekcje pana Reymer'a. 

Skinęłam głową chcąc niczego więcej jak stąd wyjść. 

Poszłam naprzód aby usiąść na krześle koło niego, ale byłam rozproszona przez kartkę papieru leżącego na podłodze. Przez przypadek nadepnęłam na nią i schyliłam się aby ją podnieść, myśląć że mogła mi wypaść z mojego plecaka.  
Wkrótce uświadomiłam sobie, że to nie ma nic wspólnego ze szkołą i na pewno nie należy do mnie. 


Na samej górze kartki były słowa 'Down to earth' napisane Justin'a pismem. 
Pod tym było napisane wiele słów, które stały się tekstem piosenki. Było dużo przekreśleń i plam tuszu gdzie najwyraźniej Justin nabazgrał coś.  

'To pewnie piosenka którą Justin napisał' uświadomiłam sobie. 

Nie mogłam się powstrzymać. Moje oczy powędrowały wzdłóż kartki papieru czytając kawałek tekstu.  

I never thought that it be easy 
Cause we both so distance now 
And the walls are closing in on us 
And we're wondering how 

No one has a solid answer 
But just walking in the dark 
And you can see the look on my face 
It just tells me apart
So we fight through the hurt   And we cry... 
-"Co robisz?" - Justin spytał ostro. 

Moje oczy odskoczyły od kartki aby zerknąć na na niego z niepokojem. Natychmiast poczułam, że robię się czerwona. 
-"Przepraszam" - mruknęłam wtedy kiedy Justin stanął. 
Podszedł do mnie i chwycił papier z moich rąk. -"Co ty kurwa sobie myślisz dotykając rzeczy w moim pokoju?" - Krzyknął. 
Był wyraźnie zły, ale mogłam dostrzec coś innego w jego oczach- zakłopotanie, niepokój? 
-"Przepraszam"- Odpowiedziałam. -"Nadepnęłam na to i pomyślałam, że to moje. Próbowałam przeczytać to twoje gówno"- Spojrzałam na niego.  

Odwzajemnił spojrzenie. 

Nastała długa cisza. 

-"To naprawdę dobre." - Przyznałam po chwili spoglądając mu prosto w oczy. -"Chodzi mi o to co napisałeś." - Wskazałam na pogniecioną kartkę, którą teraz trzymał w swoich rękach. 
-"Dzięki." - Wymamrtoał niechętnie. 
-"O czym to jest?" - Spytałam z zaciekawienia.  
-"O niczym." - Odpowiedział. - "Po prostu głupia piosenka." - Zgniótł kartkę papieru i wyrzucił do śmietnika odwracając się plecami do mnie. -"Ta piosenka nic nie znaczy." 

Jedynie patrzyłam się na jego plecy. 

-"Musimy trochę nad tym popracować." Stwierdził i usiadł z powrotem na fotel. Jego głos wydawał się lekko nieco niecierpliwy.  
Przytaknęłam i z powrotem usiadłam na krześle koło niego. 
-"Nie mam pierdolonego pojęcia gdzie zacząć, nawet nigdy nie czytałem Romea i Julii." - Wymamrotał gapiąc się na kartkę z wytycznymi projektu z czystą irytacją wyrytą na całej jego twarzy.
Uwolniłam z siebie westchnienie irytacji. -"Cóż, to może być przydatne." - Wypaliłam, moje słowa ociekały sarkazmem.  
Spojrzał na mnie zanim zaczął znowu patrzeć na kartkę z wytycznymi. -"Więc, domyślam się, że to znaczy, że już to przeczytałaś."
- "Owszem." - Opowiedziałam. Przerwałam na chwilę, próbując być cierpliwa. -"To jest miłosna historia, o tych dwóch osobach pochodzących z rodzin, które siebie nawzajem nienawidzą- "
- "Wiem o czym to jest!" - Krzyknął poirytyowany. -"Boże, nie jestem tępy!" 
-"Przepraszam." - Mruknęłam pod nosem przewracając oczami. 
On był naprawdę nieuprzejmy, a stał się co raz gorszy od momentu kiedy zobaczył mnie czytającą jego głupią piosenkę. 
Jeśli nie chciał aby ludzie czytali jego tekstów piosenek to nie powinien ich zostawiać leżących na podłodze jego sypialni gdzie pewnie dość sporo dziewczym spędza czas codziennnie. Poza tym, jeśli planuje nagrać i wydać tą piosenkę to powinien być świadomy tego, że cały świat ją usłyszy (wliczając w to niestety mnie, choć zapewniam, że będzie to najprawdopodobniej wbrew mojej woli), więc dlaczego ma to jakieś znaczenie jeśli przeczytam je teraz? Poza tym, to nie jest tak, że śmiałam się z tekstu. W dodatku jeszcze skompletowałam go. On nie musi być tak cholernie wrażliwy.  
Pokręciłam głową z irytacją kied Justin skierował swoje rozdrażnione spojrzenie na mnie.  

-"Możemy po prostu z tym skończyć?" - On i ja mruknęliśmy pod nosem w dokładnie tym samym czasie. 
Spojrzeliśmy się na siebie zanim niechętnie się odwrócił to wytycznych, które trzymał, a ja zaczęłam grzebać w swoim plecaku w poszukiwaniu swojej kopii książki.  
Ale tylko fizycznie szukałam materiałów powiązanych do naszego projektu, emocjonalnie byłam gdzieś indziej. Mój mózg był pogrążony w wielu myślach.
Po prostu nie mogłam wyrzucić tej piosenki z mojej głowy. 
Nie mogłam uwierzyć, że przyznałam mu (o wiele mniej do siebie), że tekst, który miałam okazję przeczytać był dobry
Zastanawiałam się o czym on może być. 
To oczywiste, że musiał coś znaczyć dla Justin, że aż tak się zdenerwował o to, że go przeczytałam. 
Ale co to dokładnie było? 
Przygryzłam moją wargę.
Może jest kilka rzeczy o Justinie, o których nikt nie wie; rzeczy które oczywiście dotknęły go w jakiś sposób.
Ale co to może być? 
...i dlaczego nagle zaczęłam się przejmować?
_______________________________________________________
Witam z rozdziałem 2!
Strasznie dziękuje cudownej Kasi (biebsuuv) za pomoc, oraz witam na pokładnie Dark Blue!  Kocham Cię słoneczko! Powodzenia jutro na klasówce!
Do następnego!
Martyna aka bieburscute :)

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Chapter One: Bad Luck Cz. II

Pan reymer wyprostował papier, który trzymał przed sobą i spojrzał na niego uważnie. Chiwlę potem znów zaczął mówić:

-"No dobrze, tutaj mam wypisanych waszych partnerów do projektu. Pamiętajcie, że praca nad nim poza szkołą jest wymagana i że musicie pracować razem, niezależnie od tego czy ty i twój partner dogadujecie się ze sobą. Tak jak powiedziałem wcześniej, będę sprawdzać, czy oby na pewno pracujecie razem, czy jedna osoba nie robi wszystkiego sama."


Odchrząknął ponownie.


- "Okej, grupa pierwsza : Michaela Andrews z Nolan'em Ryan'em."


Zrobił chwilę przerwy, kiedy Michaela i Nolan spojrzeli na siebie, dając sobie po szerokim i szczerym uśmiechu. Oni byli bardzo dobrymi przyjaciółmi.


- "Trey Bennett i Kendra Chrysler."


Rozjerzałam się dookoła klasy. Natasha siedziła na krawędzi swojego krzesła, a jej paznokcie stukały nerwowo o ławkę.


Aubrey ściskała rękę Justina w drugim końcu sali i jak zwykle szeptała coś do jego ucha.


Odpowiedział jej coś, po czym posłał na  ej twarzy pojawił się chytry uśmieszek i uderzyła go żartobliwie w ramię.


Nagle na jego twrzy pojawił się ogromny uśmiech.


Wywróciłam oczami po raz setny już dzisiaj.


Zakryjcie mi oczy, chociażby łyżką.


- "Natasha Litzy wraz z Greg'iem Loyle"

Natasha zmarszczyła nos z lekkim rozczarowaniem na twarzy. Greg Był nowym dzieciakiem w szkole i nikt nie o nim jeszcze nie wiedział. Natasha nie była aż tak bardzo rozczarowana, przez to, że nie była ze mną w parze. W szczególności, że ona nigdy nie współpracowała z nikim innym prócz mnie. Oczywiste było to, że spojrzała na mnie, prztgryzła wargę, a jej ramiona opadły.


Byłam zdezorientowana. Świadomość, że nie będę pracować z moją najlepszą przyjaciółką (i jedyną przyjaciółką w klasie) bardzo mnie rozczarowała.


Spojrzałam na Natashę przyjaznym spojrzeniem i poczułam mrowienie w moim brzuchu.


Byłam teraz ekstremalnie zdenerwowana.


-"Kate Nabby i Reece Redmond" - Pan Reymer kontynuował, bacznie przyglądając się naszym reakcją, po czym zjechał swoim wzrokiem w dół do jasnego niebieskiego kawałka papieru, a potem rozciągnął go pomiędzy swoimi dłońmi.


Kontynuował dobieranie partnerów wzdłuż lity mojej klasy, kiedy ja siedziałam niespokojnie na swoim miejscu, próbując się nie denerwować i nie tchórzyć.


Rozejrzałam się po pomieszczeniu, strałam się dostrzec wśród mojej klasy, kto zostanie moim partnerem.

Było już tylko dwoje ludzi, którzy nie mieli partnera, byli to ludzi, z którymi zdecydowanie nie chciałam być w parze.

Wreszcie, usłysząłam kiedy Pan Reymer wypowiedział moje nazwisko.

-" Mandy Nash" - urwał

Moje oczy natychemiast rzuciły się w jego kierunku; moje dłonie leżały splecione na moich kolanach, i poczułam jak moje serce bije szybciej niż powinno.


Próbowałam się uspokoić; szczerze mówiąc to nie powienien być tak duży układ.

Ale nazywajcie mnie kujonem jeśli chcecie, bo dobre oceny są dla mnie bardzo ważne. Potrzebowąłam ich, jesli marzyłam o dostaniu się do McGill'a. Więc to chyba zrozumiałe, że chciałam wypaść jak najlepiej podczas tego projektu.

Niestety, kogo nie dostałabym na partnera mógłby zepsuć moją ocene.

Innymi słowy, oceny były najważniejsze.

Pan Reymer uniósł brwi, spojrzał na liste przed nim, zrobił chwilową pałzę. Wyglądał jakby zgubił się podczas wyczytywania ludzi z listy.

Po kilku sekundach milczenia, odchrząknął głośno, podniósł głos o ton wyżej i głośno powiedział:

"Mandy Nash i Justin Bieber."


Byłam w ogromnym szoku.

......CO?!

Zakmnęłam wolno oczy, chciałam się obudzić i chcieć usłyszeć, że to tylko bardzo, bardzo, bardzo zły sen.

Po chwili otworzyłam oczy i odważyłam się spojrzeć w prawy róg klasy.

Wydawało się jakby Aubrey rzucała we mnie sztyletami. Justin siedział na swoim miejscu w bezruchu patrząc prosto na Pana Retmera z zaciśniętą szczęką.


Jego wzrok spotkał mój, oboje byliśmy w szoku.


Nie zauważyłam nawet, kiedy Pan Reymer zaczął wyczytywać kolejnych ludzi z listy.


Posłałam Natsahy spojrzenie mówiące: "Dobry Jezu, zabij mnie...teraz"


Ze wszytskich ludzi z tej klasy, Justin i Aubrey byli dwiema ostatnimi osobami, z którymi kiedykolwiek chciałabym robić projekt.

I tak jak podejrzewałam, moje szczęście pozwoliło mi być połączoną z jednym z nich.


Wyczujcie mój sarkazm.


Pan Reymer odchrząknął. Najwyraźniej skończył już przydzielać partnerów do projektu.

-"Dobrze, teraz kiedy partnerzy zostali już przydzieleni, chciałbym, aby każdy tutaj podszedł i odebrał dokument, który opisuje sam projekt. Tak wymienione są najważniejsze jego szczegóły."

Natasha i ja posłałyśmy sobie znaczące spojrzenia, zanim niechętnie wstałam i razem z resztą ludzi poszłam na przód sali.

Wszyscy zaczęli powoli iść w kierunku przodu sali, zatrzymując sie przed Panem Reymerem i czekali aż on wręczy im ich arkusz papieru z najważniejszymi wytycznymi projektu.

Aubrey bardzo zła, mówiła coś gniewnie do Justina, który wciąż wyglądał na bardzo wkurwionego, kiedy przechodził z końca sali na sam jej początek.

Justin i ja spojrzeliśmy na siebie w tym samym momencie, co strasznie mnie obrzydziło, następnie bardzo szybko odwróciłam wzrok.

Kiedy Pan Reymer wreszcie wręczył mi arkusz papieru, szybko poszłam na swoje miejsce, tak szybko jak było to tylko możliwe, potem usiadłam załamana do ławki.

Moje oczy zaczęły wędrować po niebieskim arkuszu papieu, a w szczególności po najważniejszych punktach projektu. Zanim zamknęłam arkusz, moją uwagę przykuł jeden tutuł, który został napisany czerwonym atramentem.

-"Wasz temat to..." - Tytuł był niewyraźny i nie mogłam go odczytać.

Romeo i Julia. 

Jęknęłąm głośno i usiadłam na swoim miejscu.

Szczerze mówiąc nie mogłam przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz moje szczęście mnie wystawiło tak jak teraz.

Spędzenie całego mojego wolnego czasu na projekcie z Romea i Julii  wartego 15% mojej oceny końcowej z Justinem Bieberem, jedyn z najpopularniejszych chłopaków w szkole , nie wspominając o tym, że jest to światowej sławy piosenkarz muzyki pop, którym gardziłam i który gardził mną?

Tak. To na pewno będzie cudowny semestr.

Nie.

____________________________________________________________

KONIEC ROZDZIAŁU PIERWSZEGO :)
jeszcze raz przepraszam, za to, że podzieliłam ten rozdział.
ale uwierzcie mi, rozdział był cały przetłumaczony i skasował sie
kiedy chciałąm go dodać.

anyway, rozdział drugi przetłumaczy dla was raczej Patrycja,
więc ja się żegnam i do rozdziału 3. :)

Martyna :)
(aka bieburscute)

piątek, 6 grudnia 2013

Chapter One - Bad Luck CZ. 1

Stłumiłam ziewnięcie, starając się okazać choć trochę zainteresować tym, co mówił bacznie mój nauczyciel od angielskiego. To był zaledwie trzeci tydzień szkoły, a ja zaczęłam już odliczać dni do wakacji.

Usłyszałam lekki "kaszel" w ławce obok mnie.

Zerknęłam i ujrzałam moją najlepszą przyjaciółkę Natashę. Odgarnęła swoje blond loki sięgające aż do pasa z twarzy, po czym subtelnie rzuciła w moją stronę zgniecioną kartkę papieru with her knee-high-boot-clad *.

Patrzyłam na nauczyciela i sprawdzałam czy przypadkiem nie patrzy prosto na mnie, kiedy powoli przesuwałam stopę wprost na liścik. Kiedy poczułam pod moją stopą kawałek kartki, przyciągnęłam ją do siebie.  Udając, że upuszczam ołówek, schyliłam się i sięgnęłam po karteczkę. Spojrzałam na Natashę i uśmiechnęłam się.

Ona odwzajemniła uśmiech.


Powoli zaczęłam odwijać liścik, a po chwili zaczęłam czytać, to co było w nim napisane miękkim ołówkiem:

Przygotuj się na wymiotowanie. Ostatni rząd, najdalej na prawo. 

Drapiąc nos zerknęłam w wyznaczonym przez nią kierunku.

Aubrey Woods, stereotypowa kapitanka cheerleaderek (i najbardziej popularna dziewczyna w szkole), siedziała tam w jeansowej miniówce i w różowym  topie. Chichotała obrzydliwie, a ręką wodziła po ramieniu swojego chłopaka.


On figlarnie położył rękę na jej talii i wyszeptał coś do ucha.

Wywróciłam oczami, zanim zaczęłam odpisywać na liścik Natashy:

Obrzydliwe. Wciąż nie mogę uwierzyć, że ten arogancki dupek, będzie tu przez rok. Co stało się z domowym nauczaniem? Ten dzieciak jest na tyle bogaty, że wystarczyłoby mu na takie coś. 

Natasha uśmiechała się, kiedy czytała to co jej napisałam. Szybko odpisała:

Masz rację. Przypomnij mi jeszcze raz, czemu twój kuzyn i on są najlepszymi przyjaciółmi? 

To było coś, co mnie ciągle zastanawiało. Czemu Ryan Butler, mój drogi kuzyn, wybrał sobie bycie najlepszym przyjacielem, największych dupków, którymi byli Justin Bieber i Chaz Somers. To mnie gnębiło. Spotkałam Justina zaledwie kilka razy, zanim dostał, ogromną szansę w branży muzycznej w Stanach Zjednoczonych i tak naprawdę nigdy go nie poznałam. Nigdy nie wydawał się być dla mnie kimś specjalnym, bez względu na to, co reszta świata teraz o nim myśli. Teraz on był sławny, sądzę, że jego ego wzrosło dziesięciokrotnie i jego postawa była coraz gorsza.


To wyglądało jakby on i Chaz byli przyjaciółmi. Mimo wszystko, Chaz był ogromnym graczem - był peny siebie, a jego priorytetem było spanie z tyloma dziewczynami ile się dało.

Justin był podobny, zachowywał się tak jakby był królem wszechświata, ale za to podzielał obsesje Chaza na punkcie dziewczyn. Przynajmniej miał postawę gracza i tak śmiesznie ogromne ego.

Jak na popularną dziewczynę w szkole, Aubrey była, jakby to delikatnie powiedzieć - zarozumiała, a plotki głosiły, że miała tak wysoką notę punktacji w jej łóżku, że czyjaś babcia po prostu zemdlałaby słysząc to. Innymi słowy, ona nie była najpopularniejszą dziewczyną w szkole, ona była szkolą dziwką.

Kiedy przyszedł do szkoły, nie będzie niespodzianką dla nikogo, że nawet nie w tydzień Justin Bieber, gwiazdro, który wrócił do zwykłego liceum w Stratford, żeby dostać dyplom, jako zwykły uczeń, niemal natychmiast zaczął spotykać się z Aubrey Woods - a wkrótce potem, ta dwójka była oficjalnie "parą"

Powiedzmy, że Ryan i Chaz, jako gwiazdy hokeja w licealnej drużynie w Stratford, byli dwoma najpopularniejszymi chłopakami w szkole. Tak jak ich przyjaciel (najsławniejszy nastolatek na świecie), Justin natychmiast dołączył to krągu popularnych, a do szkoły wrócił trzy tygodnie temu. Aubrey and i jej dwie przyjaciółki - cheerleaderki - Elise Iman i Christina Palmara, natychamiast zaczęły kręcić się koło Ryana Chaza i Justina.

Natasha i ja, myślałyśmy podobnie do popularnego tłumu ze względu na mojego kuzyna Ryana, nigdy nie byłyśmy bardzo lubiana i zauważane. To nie jest tak, że jesteśmy dziwne i niepopularne, po prostu nigdy nawet nie próbowałyśmy wejść w tłum tych popularnych ludzi. Z wyjątkiem Ryana, cały ten tłum popularnych nigdy nie lubił się z nami.

Nie, my po prostu miałyśmy mózgi.


Natasha gardzi pojęciem 'popularność' z ogromną pasją. Ona uważa, że ​​faceci wtakiej grupie są tylko przykładem idealnych neandertalczyków, a dziewczyny są zwykłymi pllastikami i  powierzchownymi dziwkami.

Nie byłoby całkowicie irracionale, zgodzenie się z jej diagnozą. Jej obserwacje są w większości trafne. Popularnymi grupami w Stratford są zazwyczaj duże grupy zarozumiałych sportowców, którzy uważają, że są lepsi od wszystkich innych w szkole.

I podczas gdy wychodzisz i marnujesz w każdy weekend i masz do czynienia z kimś lub czymś co wywołuje dramat jest dla nich pomysłem zabawnym, Natasha i ja postawiłyśmy na spędzenie czasu na robienu rzeczy, które my rzeczywiście pamiętamy następnego dnia - ale hej, nam nie przeszkadza żyć życiem wolnym od dramy.


Spojrzałam na Justina i Aubrey szybko, wewnątrz krzywiąc się. Byłam nieco sfrustrowana. Wtedy nauczyciel nie mówił już nic w ich kierunku, bo ich szepty i śmiech trafiało były o wiele głośniejsza niż im się wydawało.

Boże, nienawidze ich.

Gdyby nie fakt, że Aubrey był zawsze dla mnie suką, i że Justinowi był tylko tyłek w ogóle, być może byłabym obojętna w stosunku do nich.

Może.


I nadal nie rozumiem, dlaczego Justin wrócił. Jest to gorąca gwiazda, znana na całym świecie, z jego chrapliwym głosem, charakterystycznym flirtem, atrakcyjnością, i idealnymi włosami. On zarobił miliony, miał wszystko, co chciał, i utrzymywał się w branży muzycznej. Oczywiście, dzieciak miał siedemnaście lat i  jeszcze nie ukończył szkoły średniej. On miał domowe nauczanie w ciągu ostatnich trzech lat. Dlaczego nagle zdecydował, że chce wrócić do szkoły w Stratford?

'On tylko chce skończyć szkołę ze swoimi przyjaciółmi, i pójść na studia, jak normalny dzieciak'

To jest to co ludzie mówią.


Ale to wciąż jest irytujące.

Nigdy nie chodziłam z nim do jednej szkoły. Nigdy nie chodziłam do tej samej szkoły co Ryan (a w szczególności Justin) dopóki nie poszliśmy do liceum, i do tego czasu, kiedy Justin wyjechał do Atlanty w pogoni za swoimi marzeniami.

Miałam nadzieję, że znów wyjdzie i nigdy nie wróci.

Dobrze by było.

Naprawdę nie wiem dlaczego, nigdy nie polubiłam tego dzieciaka. Za każdym razem, gdy go spotykałam był z Ryanem, zachowywał się jak palant, jak kompletny idiota.

I wytrzymywanie z nim codziennie już od trzech tygodni, tylko mnie w tym upewniło.


Jedynym pocieszającym faktem było to, że on czuł do mnie to samo co ja do niego. Oboje zdecydowanie nie lubiliśmy się.

Prawdopodobnie fakt, że ja i Natasha otwarcie mówiłyśmy o tym, że nie lubimy Justina i nikogo z jego grupy przyjaciół (z wyjątkiem Ryana) sprawiało, że on nie lubił mnie. Ale szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to.

Usłyszałam głośny hałas klaskania z przodu klasy, który spowodował, że podskoczyłam i szybko wyrwałam się z moich zamyśleń.

Mój nauczyciel, Pan Reymer klasnął w dłonie, a jego oczy obserwowały klasę.

-"Ludzie, serio? Obudźcie się" - zawołał.

Rozejrzałam się dookoła. Cała klasa wyglądała, jakby byli w jakimś transie, tak jak ja.

-"Wszyscy musicie zwrócić na to uwagę." - powiedział Pan Reymer - "Przez cały czas omawiam wam wasz nowy duży projekt terminowy."

Głośne jęki wydobyły się od każdego ucznia i rozprzestrzeniły się po klasie.


Każdy zdążył się już odbudzić, przez te niefortunne nowości z ust nauczyciela

Pan Reymer uśmiechnął się do nas. - "Przepraszam was. Wiem, że macie teraz dużo zajęć w szkole, że jesteście ostatnią klasą, i że mieliście nadzieję na trochę przerwy, ale wy wciąż musicie ciężko pracować i  przygotowywać się na studia, które zaczniecie już w przyszłym roku. To jest zaawansowana klasa, więc wy wciąż musicie stosować się do moich słów i walczyć o samych siebie. Teraz przypisze Wam projekty, gdzie na przygotowanie go będziecie mieć cały semestr. W rzeczywistości będzie on stanowić piętnaście procent wasze oceny końcowej"

Wszyscy ponownie westchnęli.

- "Tak właśnie..." - powiedział Pan Reymer , uśmiechając się do nas szeroko. - "To jest bardzo ważne. To będzie projekt badawczy o konkretnych utworach literackich i ich roli w Kanadzie, Ameryce oraz kultur i społeczeństwa.Sam projekt będzie prezentacją PowerPoint z udziałem dodatkowych pomocy wizualnych, które będą sprawdzane samym końcu semestru. Będę ustalał wszystko z waszymi rodzicami. Będziecie pracować nad projektem też w klasie nad określeniem terminu, ale oczekuje się, i wymaga od was spędzania czasu nad projektem również poza szkołą. Na koniec terminów, ty i twój partner będziecie przedstawiać prezentację dziesięć minut w klasie o przypisanym temacie"

Wymieniłem zdenerwowane spojrzenia z Natashą. Czy ten facet mówi poważnie? Projekt ten zabrzmiał groźnie, a nie ciekawie.

Myślę, że wszystko, na co mogłam mieć nadzieję, to, że będę w parze z Natashą. Była jedyną z moich przyjaciółek w klasie, była jedyną osobą, z którą mogę zagwarantować sobie dobrą ocenę.

A ponieważ miałem nadzieję dostania się do McGill University, jednego z najbardziej cenionych uniwersytetów w Kanadzie, muszę zapewnić sobie najlepsze notacje na świadectwie
.
-"Dziś będę przypisywać wam partnerów, a także wasze tematy dotyczące projektu." - Powiedział Pan Reymer

Wzięłam głęboki wydech i wyprostowałam się w krześle trzymając mój ołówek przed sobą z jednej strony, i nerwowo przeplatałam go pomiędzy palcami.

-"Wiem, że to już trzy tygodnie, ale nadal nie znam was zbyt dobrze. W związku z tym, nie byłem w stanie przypisać wam ludzi, z którymi wiedziałbym, że chcecie i będziecie wspólnie pracować. Zatem wszystkie przydziały są przypadkowe." - Westchnął - "Jednak mimo, że są przypadkowe, są tak samo ważne. Nie ma absolutnie żadnego sposobu, aby zmienić partnera, niezależnie od waszych upodobań lub z powodu, że ta osoba jest Twoim śmiertelnym wrogiem. W życiu, nie zawsze jesteś w stanie wybrać z kim będziesz pracować, a wiele razy, będziecie w obliczu sytuacji, w której byłbyś zmuszony, aby nauczyć się, jak radzić sobie z ludźmi, z którymi nie możesz się dogadać. Więc to może bardzo dobrze służyć, jako dobra lekcja życia dla was wszystkich. Jednak, najważniejsze jest to: Osoba, którą wyczytam zostanie przydzielona kolejna osoba, której nazwisko wyczytam, pamiętajcie, nie ma zmian, bez wyjątków."

Pan Reymer odchrząknął i wyciągnąła papier z jego biurka, a Natasha i wymieniliśmy nerwowe spojrzenia.

_______________________________________________________

!!!TO NIE CAŁY ROZDZIAŁ!!!

PRZEPRASZAM, ALE KIEDY PRZETŁUMACZYŁAM CAŁY I CHCIAŁAM GO DODAĆ TO SIĘ SKASOWAŁ I TERAZ ZACZĘŁAM SZYBKO TŁUMACZYĆ. RESZTA ROZDZIAŁU NIEDZIELA/PONIEDZIAŁEK.

wtorek, 26 listopada 2013

Prolog.

Mam romans z Justinem Bieber'em.

Gdyby ktoś użyłby tych słów miesiąc temu, opisując mnie i Justina, to stwierdziłabym, że nie jest normalną osobą.

Nawet nie wiem czemu się na to zgodziłam.

Mam chłopaka.

Który, ani trochę nie jest podobny do Justina.

Tak, do Justina mnie coś przyciąga.

Ale czy moje uczucia wobec niego musza być uzasadniane?

Nie mam pojęcia.

Jedyne co wiem, to to, że znajduję się w sytuacji, w której nigdy nie wyobrażałam sobie, że mogłabym się znaleźć, a co najgorsze, nie ma już odwrotu.

*******

DARK BLUE DARK BLUE

Czy ty kiedykolwiek znajdowałeś się w zatłoczonym pokoju?

*******

_________________________________________________________________

Witam!!

Prosiliście mnie, żeby zaczęła tłumaczyć Dark Blue, oto i jestem.
Mam nadzieję, że podołam temu wyzwaniu i razem z dziewczynami damy radę.
Będziemy tłumaczyć Dark Blue we trzy.
Ja - Martyna
I jeszcze dwie inne tłumaczki, które poznacie już niebawem.

Zapraszam do zapisywania się w informowanych, oraz zapraszam na moje
pozostałe dwa tłumaczenie DREAD i TRUST ME.

W razie pytań znajdziecie mnie tu ask.

Rozdział pierwszy tłumaczę ja,
więc do usłyszenia pod koniec tygodnia. :)

love,
Martyna xoxo

Obserwatorzy

Szablon by @mohito_x