czwartek, 29 maja 2014

Chapter Twelve: Sluts and Secrets

Mandy's POV


Wzięłam głęboki oddech, poprawiając plecak i popychając drzwi do szkoły.

Nie mogłam się doczekać dzisiejszej wizyty w domu wariatów i wypicia herbatki z kolegami pedofila gwałciciela.

Szłam przez korytarz z irytacją, wtapiając się w grupy gadających uczniów, nie mogłam złapać niczyjej uwagi (biorąc pod uwagę to, że nie miałam nastroju do rozmowy z kimś), dopóki nie dotarłam do mojej szafki. Na szczęście, nikt nie stał w pobliżu, więc mogłam łatwo podejść i przekręcić pokrętło, ustawić kod, żeby otworzyć ją.

Po kilku chwilach, udało mi się otworzyć szafkę z zadowalającym kliknięciem.

Ściągnęłam  plecak z ramienia, rzuciłam go na ziemię i zabrałam się do rozpakowywania go, wyciągając z niego książki i układając je starannie w mojej szafce.

Dokładnie opróżniłam cały mój plecak do mojej szafki, a następnie wrzuciłam go tam beztrosko. Wyprostowałam się i spojrzałam ponuro w przytłumioną przestrzeń na prostokątnej w ścianie. Westchnęłam, kładąc ręce na czole i starając się myśleć o tym, które książki byłyby mi potrzebne na lekcje.

Szczerze mówiąc, nie mogłam myśleć. Byłam jeszcze oszołomiona i zdezorientowana po tym co działo się w domu Justina wczoraj, nie mogłam opędzić się od myśli o nim.

Co było denerwujące.

Wszystko, o czym mogłam myśleć to całowanie go (znowu), jak również o wszystkich tych rzeczach, które powiedział mi, jak myślał, że nikt nie dbał o niego, jak nikt nie słuchał go, jak nigdy nie miał poważnego związku.

A potem fakt, że idiota Frank który spotka się z jego mamą, uderzył go w twarz i podbił mu oko.

Tego było zbyt dużo, żeby to ogarnąć.

Kiedy schyliłam się i wyciągnęłam rachunki i fizykę z mojej szafki, poczułam, że ktoś obejmuje mnie w talii, ciągnąc mnie do siebie.

Pochylił się i szepnął mi do ucha.
-Hej kochanie. Tęskniłem za tobą.

Skoczyłam i odwróciłam moją głowę, dziki i zaniepokojony wyraz pojawił się na mojej twarzy.

Greg stał z rękami wciąż wokół mnie, trzymając mnie i uśmiechając się.

-Oh! - powiedziałam, oddychając z ulgą. - Nie wiedziałam, że to ty! Przestraszyłeś mnie.

Greg uśmiechnął się, puszczając moją talię i obracając mnie tak, że byłam przodem do niego.
-A myślałaś, że kto to był?

I natychmiast zostałam zaatakowana przez wiele myśli, z których każda zawiera żywe obrazy obściskiwania się z Justinem. Przełknęłam ślinę i nerwowo chichocząc, uśmiechęłam się do Grega, prawdopodobnie wyglądał to bardziej jak grymas.
-Przepraszam. Głupi moment - machnęłam ręką niedbale. - Cześć.

Zaśmiał się.
-Cześć.

-Jak się masz? - zapytałam.

-Dużo lepiej. - Przyznał, uśmiechając się.

-Ja też. - Powiedziałam.

-Wariowałem, gdy uciekłaś z meczu hokeja i nie odpowiadałaś na moje wiadomości - Greg stwierdził, marszcząc brwi z niepokojem. - Byłaś w szpitalu?

Skinęłam głową.
-Tak ... - zamarłam.

-Co z Ryan'em? - zapytał.

-Jest w porządku. - Odpowiedziałam. - Nie sądzę, żeby był dzisiaj w szkole, bo dostał wstrząsu mózgu i ma dużo siniaków i takie tam, więc ... będzie prawdopodobnie w szpitalu przez kilka dni. Ale czuje się o wiele lepiej, będzie z nim dobrze - uśmiechnęłam się.

Greg uśmiechnął się.
-To dobrze! Jestem szczęśliwy z tego powodu.

-Ja też. - Odpowiedziałam. - A, przepraszam, że uciekłam od Ciebie i Natashy. Byłam bardzo zmartwiona i musiałam się upewnić, że było wszystko w porządku.

Greg pokiwał głową.
-Rozumiem. Ale następnym razem, daj mi znać, gdzie jesteś. Albo przynajmniej odpisuj mi.

-Tak. - Odpowiedziałam. - Przepraszam.

Wewnętrznie czułam się śmiesznie zirytowana.

Greg i ja byliśmy razem przez kilka tygodni.

Oczywiście, myślę, że stało się poważnie dość szybko, ale to nie jest tak, że planuję poślubić go.

W tej chwili.

Jego zapotrzebowanie i czepliwość zaczęła mnie niepokoić.

-Jest w porządku - odpowiedział, uśmiechając się do mnie serdecznie.

Uśmiechnęłam się do niego.

Spojrzał mi głęboko w oczy, zanim pochylił się i chwycił moją talię. Zamknął swoje oczy, a potem pochylił się i pocałował mnie w moje pełne usta.

Automatycznie, pocałowałam go, kładąc ręce na jego szyi.

Lubiłam go całować, ale mogłam zauważyć, jak boleśnie oczywista jest różnica w moich odczuciach całując go i całując Justina.

Czułam się absolutnie straszne z tym.

To nie tak, że bardziej lubię całować Justina ...

Dobrze,  to kłamstwo. Wolę bardziej kiedy całuję Justina.

O wiele bardziej.

I to był problem.

Po prostu całowanie Justin tak bardzo różni się od całowania Grega. Faktycznie czułam prawdziwe iskry kiedy pocałowałam Justina.

Podobnie jak w filmie.

Czułam się winna, to nie było nawet zabawne.

I nie powinnam się czuć w ten sposób do Justina Biebera.

Nienawidzę go. Nienawidzę go. Nienawidzę nienawidzę nienawidzę nienawidzę go tak bardzo, mógł być zjedzony żywcem przez bandę kanibali z jakiejś odległej wyspie na środku Pacyfiku,  nie obchodzi mnie to w najmniejszym stopniu.

...To ostatnie to kłamstwo.

Ale nadal.

Zwiększyłam siłę pocałunku tylko ze względu na wewnętrzną wojnę myśli, która dzieje się w mojej głowie.

Uśmiechnęłam się przed pocałunkiem, Greg przyciągnął mnie jeszcze bliżej, wbijając palce w moją koszulkę.

-Urgh! - usłyszałam głos, który było słychać na całym korytarzu - Nash i Loyle! Idźcie do pierdolonego pokoju,jesteście cholernie obrzydliwi!

Oderwałam się od Grega i oboje obejrzeliśmy kto właśnie krzyczał na nas. Greg wciąż trzymał mocno ręce mojej talii, a ja wciąż miałam oplecione ramiona wokół jego szyi.

Chaz Somers stał przy szafce po drugiej stronie korytarza, chichotał głośno. Christina i Elise stały wokół niego (jak i kilka jego obsesyjnych, dziwkowatych fanek), i one też śmiały się, wskazując na nas.

Moje oczy, powędrowały kilka metrów nad ich głowami, i poczułam, jak mój żołądek się skręca.

Justin stał tam, patrząc, jak Chaz i inni, na Grega i mnie. W przeciwieństwie do innych, jednak, jego twarz była nieczytelna.

...Dlaczego, do diabła, mój żołądek po prostu skręcił się?

Aubrey stała obok Justin, gładząc jego rękę i parsknęła, patrząc na mnie. Pokręciła głową i wydała z siebie głośny chichot.

Justin i ja utrzymywaliśmy przez chwilę, kontakt wzrokowy, zanim szybko odwróciliśmy wzrok.

Dobrze, to było niezręczne.

W tym momencie poczułam jak ktoś przychodzi do Grega i mnie, odwracając głowę, dostrzegłam Natashę. Mrużyła patrząc na Chaza z odrazą.

-Nienawidzę go tak cholernie - Syknęła. - On jest prawie beznadziejny, jak Bieber.

Przełknęłam ślinę.

-Poważnie - Chaz krzyknął przez korytarz ponownie. - Wy dwoje weźcie swoje paskudne tyłki do sali, w której nie będziemy widzieć wszystkiego.

-Zamknij się, Somers - Greg krzyknął z wściekłym wyrazem twarzy. - Nie zrobiliśmy nic dla ciebie, pilnuj swojego cholernego interesu!

Na to Justin i Chaz wybuchnęli śmiechem. Elise, Christina, Aubrey, i inne dziewczyny, które stały z Justinem i Chazem poszły ich śladem, histerycznie chichocząc.

-Masz jakiś problem? - Natasha zażądała, kładąc ręce na biodrach. - Ta szkoła jest wypełniona ludźmi, którzy publicznie okazują uczucia! Oni nie są jedynymi, więc zostaw ich w spokoju! Boże, ludzie są tak cholernie irytujący.

Aubrey szyderczo się zaśmiała.
-Oh, my irytujący? Spróbuj powiedzieć to swoim przyjaciołom, to oni się liżą!

Natasha spojrzała na Aubrey

-Właśnie to powiedziałam - powiedziała z irytacją. Odwróciła się i spojrzała na Grega i mnie. - Czy nie?
Zdając sobie sprawę, że wciąż trzymam ręce na karku Grega, powoli  zdjęłam je i cofnęłam się, patrząc na Nataszą i powoli skinęłam głową.

-Jesteś idiotką, Woods. - Aubrey przewróciła oczami.
Nie dało się nie zauważyć, że Justin również wygląda na zirytowanego na głupio brzmiący komentarz swojej dziewczyny..... Ciekawe....

Pokręciłam głową, krzywiąc się, zanim odwróciłam się do szafki i zaczęłam wyciągać książki które potrzebowałam, wybierając zignorowanie tego niedojrzałego przedstawienia, które miało miejsce.

Miałam dość czynienia z dupkami z tej popularnej grupy. (*kaszel kaszel* ChazEliseChristinaAubreyJustin *kaszel kaszel *)

-Wszystko w porządku? - Greg zapytał cicho, odwracając się do mnie, przesuwając rękę wokół mojej talii. Blokował mi widok tych stojących po drugiej stronie korytarza.

-Czuję się dobrze - Mruknęłam - Po prostu z nich zawsze są osły.

Greg skrzywił się
-Tak. I oficjalnie nienawidzę Biebera i Somersa. To idioci.

Czułam nerwowe i winne motyle w brzuchu słysząc co Greg powiedział, mogłam poczuć, że moje policzki natychmiast się zarumieniły, ale szybko skinęłam głową, odwracając brodę w dół w nadziei, że moja twarz będzie mniej widoczna w cieniu mojej drzwi szafki.

-Po prostu wciąż nie mogę przeboleć tego że Ryan przyjaźni sie z nimi. Nawet jeśli znają się całe życie. Po prostu nie sądzę, że do dobre. To znaczy, Ryan jest miły. I nie uprawia seksu z każdą dziewczyną.

-Dobrze - jęknęłam. - Ryan jest po prostu miły dla wszystkich.

-Tak, wiem. Więc widzę, dlaczego Somers i Bieber chcieli go, ale ... to znaczy, plotka głosi, że Justin obściskuje się z każdą dziewczyną, którą uważa za gorącą. Każdą dziewczyną! Wierzysz w to? Albo ... to znaczy ... przynajmniej próbuje. - Greg pokręcił głową z niesmakiem - Co za dziwka robi to z nim?

Czułam zatrzymanie akcji serca i że moje policzki były dosłownie w ogniu.

Kurwa Kurwa Kurwa Kurwa Kurwa Kurwa Kurwa Kurwa

-No... To znaczy - Odchrząknęłam niezręcznie. - Wiesz. To Justin Bieber. Jest to światowej sławy muzykiem, jest bogaty i ... cóż ... Wiele dziewczyn myśli, że jest naprawdę przystojny.

-Tak, w porządku, widzę, dlaczego niektórzy fani jego chcieliby sie z nim obściskiwać - Greg stwierdził - Ale nie rozumiem, dlaczego wszystkie dziewczyny w tej szkole chcą. To znaczy, on jest zupełnie inną osobą w centrum uwagi. Gdyby nie był, bardzo wątpię, żeby miał ogóle żadnych fanów, bo jest dupkiem. Tutaj w szkole, widzimy go takim jakim naprawdę jest.

-O kim mówimy? Bieber? - Natasha zapytała bez tchu, pochylając się i dołączając do nas przy mojej szafce.

Spojrzałam na nią z szeroko otwartymi oczami w tym samym czasie kiedy Greg pokiwał głową.

-Co się stało z jego twarzą? - zastanawiała się obrzydliwie, zadzierając nos i strzelając sardonicznym spojrzeniem w kierunku Justina i jego przyjaciół.

Justin rzeczywiście nadal miał podbite oko (oczywiście), i choć dawało mu wygląd badassa, ludzie szeptali i pytali, skąd pochodzi.

Greg wzruszył ramionami.
-Prawdopodobnie został uderzony w głowę przez jego własnego ego.

Natasha parsknęła śmiechem.

Ja tylko poruszyłam się niespokojnie.

-Tak. - Greg zachichotał, odwracając się do Nataszy i kontynuując rozmowę - Rozmawialiśmy o tym, co z niego za dupek. Poważnie taki arogancki człowiek - kurwa. To niemal komiczne.

-O mój Boże, wiem. I nie rozumiem, dlaczego dziewczyny rzucają się na niego! - Natasha wykrzyknęła - Chodzi mi o to ... jest gorący. Ale fakt, że ludzie z naszej szkoły, którzy widzą na co dzień, jak wielkim zarozumiałym palantem jest, obściskiwanie się z nim jest  po prostu ... - zmarszczyła nos - ... Obrzydliwe.

Greg pokiwał głową.

-Tak. To tylko pokazuje, co za dziwki mamy w tej szkole. - Potrząsnął głową.

I szczerze mówiąc czułam się tak, jakbym nie mogła oddychać.

Co do diabła mogę powiedzieć w tej sytuacji?

Byłam jedną z tych "dziwek", o których moja najlepsza przyjaciółka i chłopak obecnie dyskutowali.

I żadne z nich nie miało pojęcia.

-No cóż ... - zaczęłam. - To znaczy ... może jest inaczej. Wiecie co? Może nie jest tak zarozumiały i głupi jak każdy myśli, ale on po prostu działa w ten sposób, aby ukryć, co naprawdę czuje?

Nie wiem, dlaczego to powiedziałam, ale ja w zasadzie tylko wypowiedziałam teorię, którą wymyśliłam po wydarzeniach z wczorajszej nocy.

Greg i Natasha zarówno spojrzeli na mnie z podniesionymi brwiami.

Natasha roześmiała sie.
-Poważnie?

-Jesteś po stronie Biebera? - Greg zawołał, patrząc, jakby chciał wybuchnął śmiechem.

Szybko potrząsnęłam głową.
-Nie, nie, nie. - Powiedziałam natychmiast. Niezręcznie się zaśmiałam - Nie wiem, ja tylko ... to był żart, całkowicie nieprawdziwe oświadczenie. Oh dajcie spokój, żartowałam? - roześmiałam się.

Natasha i Greg popatrzyli na mnie przez chwilę, zanim ich usta wdarł się szeroki uśmiech i śmiali się.

-Dzięki Bogu! Myślałam przez chwilę, że mówisz na poważnie.

-Tak, ja też! - Greg dodał.

Uśmiechnęłam się fałszywie.
-Nie, nie - Zapewniłam ich. - Całkowicie żartowałam. O mój Boże, żartujecie? Bieber to dupek. I jest całkowitą dziwką. Podobnie jak wszystkie te dziewczyny, które z nim sypiały - skrzyżowałam palce mojej lewej dłoni, która zwisała bezwładnie u mojego boku i przygryzłam wargę, uśmiechając się do Grega i Natashy, miałam nadzieję, że byłam przekonywująca.

Widocznie byłam, bo śmiali się.

Greg pochylił się i pocałował mnie w usta.

-Jesteś zabawna. - Wymamrotał.

Nerwowo zachichotałam
-Tak. - Powiedziałam cicho.

-No cóż, chyba powinniśmy już iść na zajęcia. Chcę zapytać pani Oleson o pracę domową z ostatniej lekcji - Natasha stwierdziła.

Greg, który nie ma rachunków z Tashą i mną na pierwszej godzinie, spojrzał na mnie smutnie.

-Zobaczymy się na trzeciej godzinie, kochanie. - powiedział, pochylając się i daje mi szybkiego buziaka.

-Pa - Powiedziałam, uśmiechając się do niego.

Wtedy zamknęłam szafkę nogą, zanim odwróciłam się i ruszyłam korytarzem z Nataszą.

Kiedy szłyśmy w kierunku naszej klasy od matematyki, minęliśmy Chaza, Elisę i Christinę wciąż stojących. Chaz flirtował z dwoma przypadkowymi dziewczynami, które śmiały się obrzydliwie głośno, a Elise i Christina stały przed ich szafkami, wysyłając SMS. Po lewej stronie, jednak był widok, który sprawili, że mój żołądek przewrócił po raz pięćdziesiąty dzisiaj.

Justin przyciskał Aubrey do szafek i całował się z nią. Jedna ręka masowała jej talię zaciekle, a druga trzymała jej podbródek. Miała obie ręce na jego karku, pociągała jego włosy.

Spojrzałam na Natashę nerwowo, aby usłyszeć jej głośny jęk.
-Oh, mówiąc o hipokryzji! - splunęła gorzko. - Dlaczego nie powiesz swoim chorym przyjaciołom, aby wzięli pokój, Somers? Nikt z nas nie chce ich widzieć. Dlaczego po prostu nie ściągniecie swoich ubrań, niemal jak seks.

Chaz parsknął na nią.
- Chcesz zobaczyć, Litzy? Być może, to da ci pewne bardzo potrzebne wskazówki.

Natasha odwróciła sie od niego.

Moje oczy były zwrócone na Justina i Aubrey. Wydawało się, że nie usłyszeli komentarza Nataszy, (albo usłyszeli, ale zignorowali go), nadal, gwałtownie i namiętnie obściskiwali się.

Przewróciłam oczami jednocześnie z Natashą, poszłyśmy przez korytarz.

Wtedy zdałem sobie sprawę, że zapomniałam kalkulatora z mojej szafce.

Cholera.

-Ugh, zapomniałem kalkulatora. - jęknęłam - Zaraz będę z powrotem.

-Dobrze - Natasha odpowiedziała przez jej ramię - Do zobaczenia.

Wróciłam się i pobiegłam przez korytarz w kierunku mojej szafki. Kiedy to zrobiłam, usłyszałam dzwonek.

-Cholera. - mruknąłęłam pod nosem.

Teraz miałam dokładnie czterdzieści pięć sekund, aby dostać się do klasy.

Pospiesznie przekręciłam pokrętło szafki, desperacko starając się umieścić w dobrym połączeniu.

Oczywiście, że zawiodłam się kilkaset razy, zanim udało mi się umieścić w odpowiednim połączeniu.

To zawsze zdarza się gdy jestem w pośpiechu.

Wreszcie udało się otworzyć szafkę i szybko schyliłam się, przeszukując moje starannie ułożone podręczniki, aż znalazłam mój kalkulator. Złapałam go i wrzuciłam do torby i pospiesznie zamknęłam drzwi mojej szafki.

Teraz już praktycznie cały korytarz był opróżniony. Było tylko kilka osób i inni, jak ja, pospiesznie sprawdzający swoje szafki do ostatniej minuty, ale w przeważającej części, korytarz stał opuszczony.

Ruszyłam w szybkim tempie korytarzem, ściskając moją torbę, i pozwalając mi skupić umysł na myśli, jak nudne są rach.

Nie zauważyłam, jak Aubrey, Chaz, Elise, Christina i Justin odeszli do ich różnych klas, pozostawiając pusty odcinek szafek.

Przewróciłam oczami nieco na myśl o swojej grupie, jednocześnie zastanawiając się, co robił Ryan.

Kiedy przechodziłam koło otwartych drzwi po mojej prawej stronie, które prowadziły do sali, ktoś nagle wyszedł z klasy, chwycił mnie za ramię i pociągnął mnie do środka klasy, zamykając za sobą drzwi.

-Ała! - Powiedziałam - Co do...-

Spojrzałam w górę, zobaczyłam spełnioną parę miękkich i znanych brązowych oczu, jedno miało słaby fioletowy odcień.

Zrobiłm krok do tyłu, lekko oburzona i oszołomiona
-Um ... co ty robisz?

-Spójrz, - Justin zaczął, patrząc na mnie. - Musimy porozmawiać.

Spojrzałam na niego, zaskoczona, z zdezorientowaniem.

Rozejrzałam się wokół nas, staliśmy w środku pustej sali. Rzędy biurek stały w doskonałych liniach, w obliczu gigantycznego SmartBoard z przodu sali.

-Um, spóźnię się na lekcje - zaczęłam.

Justin przewrócił oczami, przerywając mi.
-Będzie dobrze, jedno spóźnienie nie zabije cię - Mały uśmieszek tworzył się w kącikach jego ust. - Nie musisz być doskonała cały czas, Nash.

-Oczywiście. - Powiedziałam pod nosem. Spojrzałam na niego i złożyłam ręce, unosząc brwi wyczekująco.
-No i co? - Powiedziałam.

Nastała cisza.

-O czym chcesz rozmawiać? - zapytałam.

-O tym, co się stało wczoraj. I w klubie na imprezie Drake'a. I o tym, o czym staraliśmy się rozmawiać w szpitalu wczoraj. - Justin stwierdził.

Nerwowo przełknęłam ślinę, patrząc na niego z niepokojem na twarzy..

Czy teraz naprawdę jest czas, aby o tym rozmawiać?

A tak na poważnie, to dlaczego musimy w ogóle o tym mówić?

Wolałbym po prostu odejść i mieć niezręczne rzeczy, dzięki.

-Ok. - w końcu odpowiedziałam po długiej chwili ciszy, czując suchość w gardle.

Justin wypuścił długi oddech, patrząc prosto na mnie.

-Cóż - zaczęłam niezdarnie - Byliśmy pijany na imprezie Drake'a. To tak naprawdę nic nie-

-Tak, ale nie byliśmy pijani wczoraj. - Justin przerwał mi.

-Tak. - Odpowiedziałam. - Wiem.

-Tak ... - Justin zamarł. Spojrzał w dół, na chwilę, zanim jego wzrok powędrował w górę, i spojrzał mi w oczy jeszcze raz.

-No, co chcesz mi powiedzieć? - zapytałam, patrząc na niego.

Wzruszył ramionami.
-Nie wiem.

Patrzyłam na niego przez chwilę, jęknęłam i odwróciłam się do wyjścia.

-Jak to znaczy - Jego głos zabrzmiał, co mnie zatrzymało.

Odwróciłam się powoli do niego, dając mu pytające spojrzenie.

Wzruszył ramionami.
-Co to znaczy?

Pokręciłam głową lekko, myśląc o Gregu.
-Nic. To nic nie znaczy.

Uniósł brwi.
-Nic? - Powtórzył.

Skinęłam głową w odpowiedzi.

Zrobił krok w moją stronę.
-Podobnie jak ... powiedzenie mi, że obchodzę ciebie nic nie znaczy? - Zapytał cicho.

Zamknęłam oczy.
-Spójrz, - zaczęłam. - To po prostu ... wyszło, nie wiem, co ja -

-Po prostu przyznaj się, Nash. Lubisz mnie, a ja ciebie, to jest jasne jak kurwa światło dzienne. - Justin stwierdził lekceważąco, przewracając oczami.

Spojrzałam na niego w szoku, z szeroko otwartymi oczy, a moje brwi uniosły się.

Co on właśnie powiedział do mnie?

-Cóż, - Justin prychnął, wzruszając ramionami niedbale - Przynajmniej ... lubisz całować się ze mną

-Czekaj... co? - Powiedziałam głośno, w końcu odnajdując swój głos.

-Nash, byłaś na mnie wczoraj. Tak jak byłaś na mnie w klubie. Oczywiście, nie możesz narzekać, jeśli chodzi obściskiwanie się ze mną - Justin stwierdził, zarozumiale.

Patrzyłam na niego.

-Popatrz ...zaczęłam wreszcie po długiej chwili - To co zrobiliśmy na imprezie Drake'a i wczoraj w twoim domu to był błąd, oboje wiemy, że -

-Czy oboje naprawdę jesteśmy tyle głupi, żeby popełnić ten sam błąd dwa razy? - Justin zapytał leniwie, uśmiechając się do mnie w przykry sposób.

-Ja... - wykrztusiłam, patrząc na niego z niedowierzaniem. - Tak, ja...Słuchaj, mam chłopaka! - powiedziałam w końcu.

Justin wzruszył ramionami.
-A ja mam dziewczynę. - odpowiedział. - Więc?

Zaśmiałam się.
-Więc! - krzyknęłam z niedowierzaniem. - Justin ... Poważnie? - rozejrzałam się po pokoju z czystej paranoi, mając nadzieję, że nikt nie podsłuchuje naszej rozmowy.

Na szczęście, nie było nikogo innego tam.

Byliśmy sami.

Ale nadal, nie mogłam uwierzyć, że rozmawialiśmy.

Wzięłam głęboki oddech, rozglądając się z niepokojem, zanim skupiłam swoją uwagę na Justinie i zniżyłam mój głos.
-Tak, - zaczęłam. - Nie możemy tego robić. Nie powinnam robić żadnej z tych rzeczy. W ogóle. Jeśli Greg by się dowiedział ... - potrząsnęłam głową - To po prostu nie może się powtórzyć.

-Co? - Justin zapytał ochrypłym głosem, podchodząc bliżej do mnie i pochylając się tak, że jego twarz była zaledwie kilka centymetrów od mojej.
-Co nie może się powtórzyć?

Odwróciłam wzrok i jąkałam się niezręcznie, przytłoczona nagłym przypływem emocji kiedy był tak blisko mnie. Odsunęłam sie.
-My nie możemy - potrząsnęłam głową. - Nie możemy.... zrobić tego.

-Czego? Tego? - Zapytał Justin, wyciągnął rękę i dotknął mojej twarzy.

Chwyciłam go za rękę i pociągnęłam ją.
-Poważnie, Justin! - Powiedziałam stanowczo - Mam chłopaka. Nie możemy tego robić. I nigdy nie powinniśmy  tego robić. To był błąd, byłam pijana, ale jeszcze gorszym błędem było to gdy nie byłam. Całkowicie i zupełnie żałuję. I to się nie powtórzy. - Spojrzałam na niego wyzywająco.

Justin patrzył na mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy przez bardzo długą chwilę.

Wreszcie odezwał się.
-Znasz mnie. Spotykam się z przypadkowymi dziewczynami cały czas za plecami Aubrey, tak jak ona. To kim jestem - Justin pochylił się w moją stronę, zniżając głos. -Ale nigdy nie związałem się z kobietą więcej niż raz, która nie była Aubrey. Oprócz ciebie. Oczywiście.

Patrzyłam na niego szeroko otwartymi oczami.
-Um ... dobrze? - Powiedziałam po chwili. - Więc co to znaczy

-To znaczy, - Justin stwierdził jego chrapliwym głosem i bardziej sexy przez sekundą. - Że tam jest coś innego o tobie. Nie wiem co to jest, i dlaczego, do cholery, ma wpływ na mnie, ale ... z jakiegoś powodu ... to po prostu robi. Kiedyś nienawidziłem cię -

-Uczucie jest odwzajemnione. - odpowiedziałam sucho.

-I jakoś, - Justin nadal kontynuował, jakby mnie nie słyszał. - Przez ten cholerny projekt ... Nie wiem. Zacząłem nienawidzić cie mniej.

Przełknęłam ślinę, patrząc mu w oczy i szczerze mówiąc, nie wiedząc, jak mam się czuć.

Spojrzał z powrotem na mnie z dziwnym wyrazem na jego twarzy.

-Spójrz - zaczęłam po długim milczeniu, robiąc krok do tyłu i docierając do drzwi. - Muszę iść, jestem spóźniona.

Justin sięgnął za mnie i chwycił za klamkę, stojąc śmiesznie blisko mnie i zapewniając, że nie mogłam się wydostać.
-To nie ma znaczenia. - Odetchnął. Pokręcił głową na mnie. - Kiedy do cholery masz zamiar nauczyć się po prostu odejść i zrobić to, co chcesz? Pozwalasz swoim spiętym przyjaciołom wpływać na ciebie - Parsknął. - A zwłaszcza, swojemu chłopakowi. Dziwię się, że nie użył jeszcze urządzenia do śledzenia ciebie, ale.

-Ja też - przyznałam pod nosem. Potem spojrzała, na niego z szeroko otwartymi oczami, czując skręt żołądka jak uświadomiłem sobie, że powiedziałam to tak głośno, że Justin usłyszał

Justin uśmiechnął się.
-Chodź. - Wyszeptał. - Nikt nigdy nie będzie wiedzieć.

-Skąd wiesz, że na pewno? - zapytałam, cichym głosem.

-Mandy - Justin powiedział rozdrażniony. - Nasi przyjaciele absolutnie nienawidzą się nawzajem. Oprócz Ryana, ale ... to szczególny przypadek - Potrząsnął głową. Potem spojrzał na mnie ponownie. - Nie ma mowy, żeby kiedykolwiek podejrzewali. Myślą, że nadal się nienawidzimy.

-I od teraz, nadal nie jestem pewna, że się zmieniło - Powiedziałam.

Prychnął.
-Podobnie

Wywróciłam oczami ze złością.

-Chodzi o to, - zaczął,kontynuując to co powiedział. Oni nigdy się nie dowiedzą. Moi przyjaciele cię nienawidzą, więc prawdopodobnie nie będą przeszkadzać, podczas gdy jesteś w moim domu. To samo odnosi się do swoich przyjaciół, kiedy jestem u ciebie domu. - Wzruszył ramionami, opierając się bliżej mnie. - To zadziała.

Otworzyłam usta lekko, patrząc prosto w jego oczy i czując, jakby zdolność mówienia została mi odjęta.

-Jedno pytanie - zaczęłam  po chwili, oblizując moje usta i starając się ignorować fakt, że stoi tak blisko mnie.

Justin tylko uniósł brwi.

-Co powiedziałeś ludziom, kiedy pytali o oko?

Justin spojrzał nieco zaskoczony tym nagłym zmianą tematu, ale szybko opanował się i wzruszył ramionami. - Moi przyjaciele, myślą, że miałem walkę z kimś z przeciwnej drużyny hokejowej. Wiesz ... zespół z facetem, który pobił Ryana.
Uniosłam brwi.

-Oni poważnie tak myślą?

Wzruszył ramionami.
-Byłaś jedyną, który widziała mnie po opuszczeniu meczu hokeja. Poza tym Ryan, Pan i Pani Butler, moja mama, i Frank. Oczywiście, że tak myślą. Plus, wszyscy z nich to naiwni idioci, wierzą we wszystko co im powiem.

-Jak miło. - Powiedziałam sucho. Złożyłam ręce. - A twoja matka?

Zmarszczył brwi lekko.

-Co jej powiedziałeś? - zapytałam - Ona zostawiła cie z Frankiem, kiedy nie miałeś podbitego oka, wróciła, kiedy Franka już nie było, a ty miałeś podbite oko. To nie powinno być trudne dla niej.

-Tak, próbowałem powiedzieć jej, że to Dickwad, ale, oczywiście, nie wierzy mi.

-Dickwad? - zapytałam sarkastycznie.

Wzruszył ramionami.
-To jest moja ksywka dla Franka.

Roześmiałam się głośno, Justin też uśmiechnął się,  raczej zadowolony z siebie.

-No cóż ... Tak, kiedy powiedziałem,  mojej mamie, powiedziała mi, że jestem głupi i nierozsądny. - Stwierdził, kontynuując swoją myśl - Więc w końcu skłamałem i powiedział jej, że upadłem i uderzyłem się w oko, po prostu żeby się zamknęła.

Uniosłam brwi.

-Tak. Więc jeśli zapyta ... - Justin zamarł, dając mi znaczące spojrzenie. - To jest cała historia.

-Czy jestem jedyną osobą, która wie, co tak naprawdę się stało? - zapytałam po chwili.

Justin pokiwał głową z poważną miną.
-No cóż, oprócz Franka. - Dodał po chwili.

Patrzyłam na niego, czując się nieco dziwnie.

.... Czy naprawdę czuję sie ... zaszczycona tym, że coś wiem o Justinie Bieberze, o czym nikt nie wiedział?

Justin uśmiechnął się zarozumiale, podchodząc bliżej do mnie i patrząc na mnie.
-Widzisz? - Zaczął, jego gorący oddech uderzył w moją twarz, na co przeszedł mnie dreszcz. - Potrafię dochować tajemnicy, jeśli chcę.

Patrzyłam na niego, nie wiedząc, co powiedzieć w odpowiedzi na to, ale czuje się tak, jakbym powinna chyba coś powiedzieć.

A potem, bez ostrzeżenia, pochylił się i pocałował mnie w usta .

Byłam zaskoczona, ale pocałowałam go, bez z instynktu i chęci, nie byłam pewna.

Staliśmy tam i całowaliśmy się przez kilka długich chwil, zanim w końcu oderwaliśmy się od ciebie.

Justin miał ręce na moich plecach,  patrzył na mnie w milczeniu.

Spojrzał na niego, czując mieszaninę zmartwienia, lęku, poczucia winy i adrenaliny

-Nie możemy nikomu powiedzieć - powiedziałam w pośpiechu, w końcu decydując się mówić.

Popatrzył na mnie  tymi doskonałymi brązowymi oczami. Wreszcie skinął głową, zanim pochylił się i pocałował mnie jeszcze raz. Ten pocałunek był krótszy od poprzedniego, oderwał się ode mnie, spojrzał na mnie jeszcze raz,

-Moje usta są zamknięte.


Obserwatorzy

Szablon by @mohito_x