niedziela, 8 marca 2015

Chapter Twenty seven part I

POV GREG LOYLE

Oparłem głowę o kanapę, przycisnąłem telefon bliżej ucha i westchnąłem.
- Ja po prostu nie wiem. To znaczy... Ja naprawdę, naprawdę ją lubię.- Stwierdziłem stanowczo. - Ale czuję...  jakbym ją tracił.-
Siedziałem w salonie i rozmawiałem z trójką moich najlepszych przyjaciół z Vancouver, Sarah, Seth and Cecilia.
- Więc, dlaczego czujesz się w taki sposób? - Zapytała  mnie z zaciekawieniem Sarah.
Wzruszyłem ramionami. - Nie wiem... Ja po porostu... tak czuję. -
-Hmm..- Mruknął niezadowolony Seth.
- Czy ona się dziwnie zachowywała albo coś ?- Zapytała Cecilia.
-Trochę.- przyznałem. - Zobacz.. To wszystko wygląda tak.. Czuję jakby się oddalała ode mnie i naprawdę nie rozumiem dlaczego, ale... to mnie przeraża.-
Czuję jakby coś było między nami.
I naprawdę to mi się nie podoba.
Co się stało z czasami kiedy była mną zafascynowana?  Dniami kiedy nasz związek był beztroski, zabawny i... doskonały... szczęśliwy?
To nie mam sensu.
- Czuję jakby coś się popsuło. Od czasu kiedy krzyczała na mnie na imprezie. Ona zrobiła się... inna.- przyznałem.
-Wiec..- Zaczęła Sarah.- Może jest trochę.. zdenerwowana.-
 -Dlaczego ona mam być wciąż zdenerwowana? - zapytałem szybko.-  To znaczy, my rozmawialiśmy o tym. Rozmawialiśmy o wszystkim, pracowaliśmy nad tymi wszystkim rzeczami! Dlaczego miała być wciąż wściekł?-
Zaśmiała się Sarah.- Nie wiem Greg! Tylko powiedziałam, to może być możliwe?-
-Więc, co o tym myślisz Seth?
-Um.- wydał z siebie Seth..- Stary, nie wiem co to ma znaczyć. -
Odetchnąłem.- Ce, co myślisz?
- Wydaje mi się...- Zaczęła niepewnie Cecilia.- W pewnym sensie zgadzam się z Sarah. To może byś możliwe.
Schowałem twarz w rękach, a potem jęknąłem.
- Spójrz, Greg!- krzyknęła Sarah.- Nie wariuj, okay?-
- Jak mam nie wariować?- syknąłem. - Nie chcę, żeby wciąż była na mnie wściekła. Chcę, żeby wszystkie rzeczy były po staremu!-
 -Może dałbyś jej trochę przestrzeni.- zaproponował Cecilia.
- Co masz na myśli,  że nie daję je przestrzeni?- rzuciła.
- No cóż... to znaczy... Nie byłeś nachalny w stosunku do niej?- zapytała nie pewnie Cecila.
- Co do cholery ma to znaczyć?- powiedziałem surowo.
 - Nie wiem tylko. Musisz dać dziewczynie odrobinę przestrzeni kiedy starasz się o nią. Nie za dużo.- dodała szybko. Nie zdążyłem otworzyć usta, a ona kontynuowała. - Tylko troszkę. Tak, żeby mogła zapomnieć o tej całej kłótni.
- Ty myślisz... Myślisz, że ona wciąż pamięta o tej kłótni?- zapytałem.
Boże, to nie było dobre.
Ona nie mogła wciąż się na mnie wściekać o to... czy mogła?
Myślałem, że o tym zapomniała.
Przysięgam dziewczyny są strasznie mylące.
-Nie wiem, Greg.- Seth, Sara i Ce odpowiedzieli chórem, ich głos wypełnione było znudzeniem.
Westchnąłem, pocierając moje lewe oko. -W porządku.- mruknąłem z irytacją
.-Spójrz ...- Seth zaczął śpiewać. -To znaczy ... może po prostu przesadzasz, bracie-.
-Ja nie przesadzam.- Odpowiedziałem.
 -Okej, ja tylko mówię.- powiedział Seth.
Pokręciłem głowąc.
- Greg, Jeśli ty naprawdę martwisz się, że możesz ją stracić, dlaczego nie porozmawiasz z Mandy?- Zapytała Sarah.
-Właśnie. - przytaknęła Cecilia.
- Myślicie, że powinienem?
-Tak.- powiedzieli zgodnie w trójkę.
-W porządku.- odpowiedziałem -  Myślę, że z nią porozmawiam.
- Właśnie. - zaczęła Cecilia.- Po prostu z nią porozmawiaj i powiedz, że czujesz, że oddala się od ciebie.
- Tak. - westchnąłem.- Mam taką nadzieję.
- Idź z nią porozmawiać.- Nalegała łagodnie Sarah.- Jestem pewna, że wszystko będzie w porządku. -
Przebiegłem ręką po moich włosach. -  W prządku.
- Daj nam znać jak poszło.- Powiedziała Cecilia.
 - Oczywiście. - Powiedziałem.- Tęsknię za wami.
- My też za tobą tęsknimy odpowiedzieli.
- Porozmawiamy później, stary.- Powiedział Seth.
- Do później Seth, Nara Ce, Narka Sarah.-
- Narka.- Powiedzieli na koniec.
Odsunąłem telefon od ucha i nacisnąłem przycisk zakończ.
Siedziałem przez chwilę w ciszy wpatrując się w mój telefon i rozmyślałem o mojej rozmowie, którą dopiero odbyłem.
Byli oni moim prawdziwymi przyjaciółmi których zostawiłem wraz moim domem.
Oni zawsze przy mnie byli i dawali mi dobre rady.
Nie chciałem wściekać Mandy i oskarżać ją o nic, ale się martwiłem o dystans jaki tworzy się wokół nas.
I szczerze mówiąc tego nie rozumiem.
Nie wiedziałem przez co tak się dzieje.
To wszystko po prostu nie ma sensu.
I całkiem szerze... Muszę z nią porozmawiać. Muszę czuć, że między nami wszystko jest w porządku.
Wszedłem na moim telefonie do "ulubionych" i odszukałem jej numer po czym nacisnąłem "Zadzwoń" i próbowałem się do niej dodzwonić.
______________
Szkoda mi Grega  :(
Rozdział będzie podzielony na 3 albo 2 części.
Przepraszam, że taki, krótki, ale ważne że jest przetłumaczyłabym połowę następnego POV, ale muszę jeszcze się pouczyć.
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO KOBIETKI Z OKAZJI NASZEGO ŚWIĘTA
Zapraszam was na tłumaczenie He's no good.http://tlumaczenie-he-s-no-good.blogspot.com/
He' s no good i Dark blue znajduje się na wattpadzie, więc zapraszam :)

niedziela, 1 marca 2015

26 part II (Ostatnia część 26 rozdziału ;D )

****
Aubrey Woods

20 minut wcześniej...
-Dobrze panie!- Zawołałam klaszcząc w ręce i uśmiechając się do mojej drużyny. - Wiecie, co robić, to ważna gra! Zrobimy to, będziemy dopingować naszym chłopcom!
Elise i Christina rozpromieniły się.
Uśmiechnęłam się.
Zamierzamy dzisiaj skopać tyłki Ridgeview.
Po prostu  wiedziałam, że nam się uda.
Przerzuciłam włosy przez ramię, chicotając kiedy spojrzałam na fanów Stratford, którzy siedzą na arenie. Niektórzy z nich machali na mnie i krzyczeli moje imię.
Boże, Kocham tym kim jestem.
Mam najlepsze życie ever.
-Hej Woods!- Usłyszałem jakiś głos za mną.
Odwróciłam się czując poirytowanie.
Musiałam właśnie rozpocząć grę. Musiałam rozpocząć procedurę otwarcia, teraz to nie był najlepszy czas na kłótnie.
Jak tylko zobaczyłam kto mnie woła poczułam uderzenie w brzuch. Zamknęłam oczy i poczułam  poirytowanie.
 Rose Peterson i Celia Montgomery stały z skrzyżowanymi rękami w swoich strojach cheerlederskich.
Rosy i Celia należały do cheerlieaderek Ridgeview i rywalizują ze mną Elise i Christian od lat.
Nienawidzę ich.
Są strasznymi sukami.
I... szczerze oni nam zazdroszczą. To jest powód dla którego nas cały czas prowokują.
 Zmrużyłam oczy robiąc kilka kroków w ich stronę. Podczas wędrówki złożyłam ramiona na klatce piersiowej, a uśmieszek pojawia się na mojej twarzy.- Patrzcie cię kto tu przyszedł.- Elise i Christian dołączyły do mnie. -Nie udani naśladowcy #1 Nie udani naśladowcy #2. Jak miło.-
Rosy i Celia zmrużyły na mnie oczy.
-Kocham jak próbujesz nas zastraszyć,  Woods, ale wszystko co mówisz sprawia że brzmisz jak żałosna suka.- Stwierdziła gładko Rosy.
Parsknęłam.- To zabawne, że coś takiego wyszło z twoich ust.-
Rosy tylko wzruszyła ramionami.
-Czy jesteście gotowe, żeby skopać wam dupy dzisiejszego wieczoru?- Zapytała głośno Celia.
Elisa i Christian spojrzały na siebie po czym zaczęły się głośno śmiać.
-Ta... oczywiście.- Odpowiedziała Christina.
-No coż... biorąc pod uwagę, że chłopcy przegrywali przez ostatnie trzy lata... Twoje szanse, nie są za dobre?- Odparła z zadowoleniem Rosy.
Elise, Christian i ja spojrzałyśmy na nie z obrzydzeniem.
Rosy zachichotałam,- No właśnie.- odpowiedziała.
Zrobiła pauzę.
-Na mieście krążą plotki, że pieprzysz się z jakimś 23 latkiem?-  powiedziała Celia, kierując swój wzrok na mnie i zmieniając temat.
-Nawet  jeśli, to nie twój biznes.- odparłam.
-Jak Justin się z tym czuje?- Zaczęła Rosy, uśmiechając się.
-Jak ktoś kto czuje się kiedy chowa się w szafie kiedy ich koszulki upadają na podłogę, a ciała się dotykają.- Odpaliłam.
Rosy spojrzała na mnie. -Zabawne- opowiedziała cicho.
-Gdybym była tobą nie zadzierałabym z nami.- powiedziała Celia
Zaśmiałam się.
Żałosne.
Rosy i Celia przybliżyły się do mnie, mrużąc oczy.
-Jesteście pozerkami- stwierdziłam
 Rosy uniosła brew.- Jak nas nazwałaś?-
-Słyszałaś mnie.- opowiedziałam kiedy koło mnie zjawiła się Elise i Christian kiwając głową i przyznając mi rację.
Oh, uwielbiałam mieć kopię zapasową.
-Jesteście popieprzone.- krzyknęła Rosy.
Mój uśmiech znikł i popadłam w większą furię.
One nie tylko mnie tak nazwały.
-Przepraszam?-
-Słyszałaś mnie.- Odpowiedziała Rosy
-Po prostu weź ten 'nie udany naśladowczy' tyłek z dala ode mnie. - powiedziałam z obrzydzeniem.
-Nie udany naśladowczy tyłek?- zapytała.
Uśmiechnęłam się.
Zareagowała tak jak właśnie chciałam.
-Twój tata płacił za tych fałszywych ludzi prawda?- powiedziałam słodko.- Prawda potrafi być brzydka.
Celia i Rosy otwarły szeroko oczy.
Nastała cisza którą przerwał śmiech Elise i Christian.
I wtedy Celia wykrzyczała:-Jesteś dziwką!-
Uniosła swoje pięści i uderzyła mnie z całej siły w twarz.
Poczułam ogromny ból pod lewym okiem i zaczęłam piszczeć.




***
Mandy Nash
Otworzyłam zszokowana oczy. - Nie mogę uwierzyć, że ktoś uderzył Aubrey!- Krzyknełam.
Wow.
To było nieoczekiwane.
Ale jednocześnie bardzo zabawne.
-Tak.- powiedziała Natasha.- To było naprawdę najwspanialsza rzecz jaką kiedykolwiek widziałam w całym moim życiu. Jestem pewna że dziewczyna, którą ją uderzyła została wyrzucona, ale... bez względu na wszystko jest moim bohaterem.
Zaśmiałam się głośno.- O mój Boże.- Pokręciłam głową, szeroko się uśmiechając. - Muszę przyznać, że prędzej czy później by to nastąpiło.-
-Prawda.- Greg i Natasha przyznali mi rację.
Uśmiechnęłam się do nich.
Nastąpiła chwila ciszy podczas, której nasz trójka patrzała się na lodowisko gdzie wciąż toczyła się gra.
Skupiłam uwagę na Ryanie, który pędził na drugą stronę boiska.
 Aktualnie wygrywaliśmy 2:1,co  uważam, że było cudem.
Wierzyłam w naszą drużynę, ale znając historię jaką mieliśmy z Ridgeview.
Kontynuowałam oglądanie meczu kiedy usłyszałam Grega obok mnie. -Więc. - zaczął.- Jestem teraz bardzo spragniony i pójść po coś do picia.
- Baw się dobrze stojąc w kolejce.- opowiedziałam.
Zaczął się śmiać, potem pocałował mnie w policzek.- Jesteś słodka. - stwierdził.
Odwzajemniłam uśmiech.
-Wrócę za  sekundę.-
Pomachał nam znikając za rogiem zostawiając mnie samą z Natashą.
Wróciłam do oglądania meczu, kątem oka dostrzegłam, że Natasha mi się przygląda.
Spojrzałam na nią.- Hej.
-Hej.- odpowiedziała uśmiechając się.
Zaczęłam się śmiać.
-Czuję się jakbyśmy nie rozmawiały od bardzo dawna.- zaczęła.
Wiem o czym mówiła też tak czułam.
Nie rozmawiałyśmy od długiego czasu.
Tak tylko we dwie.
Zawsze był przy nas Greg.
Wszystko było bardzo dobrze Natasha świetnie dogadywała się z Gregiem, ale brakowało mi czasu spędzanego tylko ''Ja i Natasha".
 -Masz racje.- wymamrotałam.
-To jest smutne.- rzekła.
-Tak, racja.- odpowiedziałam.
- Co tam?- zapytała.
Wzruszyłam ramionami. - Wszytko okej.- Zaśmiałam się. - A u cb?- zapytałam.
-Też.- odpowiedziała śmiejąc się.
Nastała długa cisza podczas, której obie siedziałyśmy i obserwowałyśmy grę.
-Ja tylko...- zaczęła nagle Natasha, przerywając ciszę. - Ja tylko chcę być pewna, że... nie ma już żadnych sekretów między nami.-
Poczułam jak podnosi się mój żołądek.
Kręciłam powoli głową, - Co masz na myśli.- zapytałam ?
Wzruszyła ramionami. -Nie wiem.- odparła.- Myślałam, że wszystko jest wporządku. Wiesz o czym mówię?
-To znaczy... My wciąż jesteśmy ze sobą szczere... ponieważ jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami...prawda? - Spojrzała na mnie poirytowana.
O Boże.
Ciężko jest kłamać nie pijąc wcześniej drinka.
-Oczywiście.- odparłam zwyczajnie.
-Więc..żadnych, więcej sekretów?- Zapytała unosząc brew?
Uśmiechnęłam się. - Żadnych sekretów. - odpowiedziałam.
Starałam się brzmieć jak najszczerzej.
Chyba mi się udało, ponieważ uśmiechnęła się do mnie. -Dobrze.- Opowiedziała.- Miło to  słyszeć.-
Zachiotałam uśmiechając się do niej. -Yeah.- odpowiedziałam.
Czułam się strasznie.
Okłamuję moją przyjaciółkę, która jest nią praktycznie od urodzenia.
Co to cholery jest ze mną, nie tak? Co ja wyprawiam?
Jestem całkowicie pewna, że to przez Justina, ale kiedy z nim jestem jest szalenie, zdumiewająco, zabawnie, ekscytująco, inaczej i wspaniale.
 Kiedy z nim jestem czuję się jakbym była kompletnie inną osobą.
Osobą, która nie zamierza niczego żałować.
Wcześniejsza Mandy nie kłamała i nie spotykała się z nikim za plecami przyjaciółki.
Więc tak... kiedy spotkałam się z Justinem czułam ogromną adrenalinę i nie mogłam nic poradzić, ale czułam się na prawdę bardzo, ale to bardzo źle z rzeczy, które robię.

____________________
Koniec mam nadzieję, że moje tłumaczenie przypadnie wam do gustu. Nie umiem angielskiego perfekcyjnie umiem się dogadać po angielsku i przeczytać tekst ze zrozumieniem, więc wybaczcie za błędy. tłumaczenie jest bardzo ciężkie. Trudno jest niektóre słowa przetłumaczyć dosłownie
Chciałabym wam bardzo podziękować, za to że zostaliście.
Gdyby nie tyle wejść i komentarzy blog pewnie byłby zawieszony.
Możecie mnie motywować, kazać mi tłumaczyć na tt @25thMarch13 ponieważ  wtedy mi przypomnicie, że mam tłumaczyć, a nie siedzieć i nic nie robić.
Zapraszam też na ask.fm/Paylina97

Ps. WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO BIEBER !

Obserwatorzy

Szablon by @mohito_x