czwartek, 2 kwietnia 2015

Tewnty seven part II

Justin POV

Mandy śmiała się głośno rzucając głowę do tyłu i trzymając swoje notatki. Jej śmiech wypełniał pokój. Uśmiechnąłem się do niej, obserwując jak przerzuca jej kasztanowe włosy przez ramię i krzyżuje swoje nogi siedząc na szczycie swojego łóżka. Leżałem na podłodze w jej sypialni, plecami zwróconymi do ściany, śmiejąc się i trzymając w ręce swoją książkę Romeo i Julia, którą dała mi jakiś czas temu. Nie wiem dlaczego zaczęliśmy się śmiać, ale nie możemy przestać.
Mieliśmy pracować nad naszym projektem na zajęcia pana Reymera i dlatego siedzieliśmy w jej pokoju.
Jej mamy nie było w domu i nie zamierzała wrócić przez kilka następnych godzin, więc mieliśmy dom tylko dla siebie.
Pracowaliśmy jakieś półgodziny po czym się rozproszyliśmy.
I śmialiśmy się, śmialiśmy się jak jacyś kompletni idioci.
- Co do cholery nas tak śmieszy? - zapytałem. Wciąż się śmiałem, Mandy pokręciła głowę.
- Nie wiem - udało się jej wziąć głęboki oddech od śmiechu.
Uśmiechnąłem się do niej. Wstałem i usiadłem obok jej na łóżku. Patrzałem się na nią kiedy się śmiał i pochyliłem się nad nią złączając nasze usta.
Jej śmiech zamilkł i zaczęła odwzajemniać pocałunek.
Położyłem dłoń na jej policzku i popchnąłem ją lekko na ścianę.
Przerwała na moment i wymamrotała.
- Naprawdę nie powinniśmy tego robić - powiedziała. Wzięła moją dłoń i odepchnęła  ją na moją klatkę piersiową, przesuwając ją z dala od niej.
- Musimy się skupić na nauce.
- Potrzebujemy małej przerwy - wymamrotałem. Zobaczyłem dreszcze na jej ciele kiedy mój oddech uderzył w jej usta. Uśmiechnąłem się. Jej ciszę uznałem za zgodę i zacząłem ją całować jeszcze raz.
- Nie - wymamrotała, przerywając pocałunek. - Naprawdę.
Pokręciłem głową, wciąż mając zamknięte oczy i kontynuowałem całowanie jej.
- Justin - zaczęła. Ale zignorowałem ją i całowałem ją pełen pasji.
Nie przejmowałem się , tym co mówiła i kompletnie to ignorowałem.
Wiedziałem, że chciała tego tak bardzo jak ja tego chciałem.
To było jasne, bo po chwili zaczęła sztywnieć.
Mogę powiedzieć, że walczy ona ze sobą, aby zachować zimną krew.
Ona wiedziała, że to co robię nie powinno się wydarzyć.
I głównym powodem dla którego nie powinniśmy tego robić było to, że powinniśmy robić projekt do szkoły. Ale uważam, że ona chcę kontynuować ten pocałunek i dlatego nie daję jej przerwać.
Otworzyłem usta i w tym samym czasie ona wypchnęła swój język i zaczęła walczyć z moim.
Wydobyła z siebie cichy gardłowy dźwięk, zmieniła pozycję tak aby wygodniej jej się siedziało.
- My naprawdę - powiedziała i w między czasie mnie całowała.
- Powinniśmy pracować - pocałowała mnie ponowie. - Nad naszym projektem.
Pokręciłem głowę, otworzyłem usta i umieściłem mój język w jej buzi. Jęknęła cicho i pocałowała mnie. Wiem , że to kocha. Muszę przyznać, że nasze uczucia wobec siebie zmieniły się między nami jeszcze bardziej niż wcześniej udało nam się to zmienić. W dobrym sensie.
Owinęła ręce wokół mojej szyi, jej ciepłe palce dotykały mnie kiedy lekko przechyliła głowę.
To było cudowne i troszeczkę śmieszne jak łatwo my dwoje możemy siebie rozproszyć. 
Albo raczej... Jak łatwo mogę ją do tego doprowadzić. Ponieważ zwykle tak się dzieje.
Nie żebym narzekał, albo coś.
Złapałem ją w pasie, uwinąłem ramiona wokół nie i złączyłem dłonie razem. Wtedy zacząłem przyciągać ją bliżej do mnie, całując ją ostro i przesuwając mój język w jej ustach.
Nadal walczyliśmy zawzięcie.  Jej dłonie krążyły po moim karku i włosach, zaczęła lekko skubać mnie za włosy.
Dotknąłem jej twarzy. Przerwała na chwilę, otworzyła oczy w tym samym momencie co ja.  Spojrzałem na nią z lekko zamieszanym przez chwile moje oczy szukały jakiegoś zapytania.
Ona tylko patrzała na mnie z rozchylonymi ustami i ciężko dysząc. 
Następnie, zamknęła oczy i gwałtownie mnie pocałowała wbijając język wewnątrz ust i popchnęła mnie naprzeciwko.
Wziąłem rękę z jej tali i dotknąłem delikatnie jej twarzy.
Przerwała na chwilę, jej oczy był otwarty i wpatrzone w moje. Spojrzałem na nią pytająco, moje oczy były pełne zaciekawienia. Ona tylko patrzyła się na mnie z lekko uchylonymi ustami i dysząc.
Następnie zamknęła oczy i pocałowała mnie ostro, wbijając język i zaczynając ostrą walkę z moim.
Owinąłem ręce wokół jej tali, kładąc ręce na jej biodrach i przybliżając ją bliżej mnie.
Jakby mogła wsunąć język bardziej, mogłabym poczuć jej język w moim gardle.
Włożyłem ręce pod jej koszulkę do góry tak aby odkryć jej skórę.
Przerwała na moment i położyła swoje czoło na moim, zamykając oczy i ciężko dysząc.
Potem pochyliła się i pocałowała mnie jeszcze raz.
Uśmiechnąłem się w duchu, a potem złapałem ją za koszulkę ponownie.
Tym razem zacząłem ciągnąć ją do góry, impulsywnie ściągając go.
Czułem, że robi się spięta, przez moment myślałem, że zaprzestanie.
Kiedy jednak nic nie zrobiła, nadal cięgłem za jej koszulkę, aż w końcu przełożyłem ją, przez jej głowę.
Pocałowała mnie z większą intensywnością i zaangażowaniem.
Potem zacząłem ściągać swoją bluzkę.
To nie miało znaczenia, że była połowa listopada, a na zewnątrz zimną jak na Antarktydzie.
Właśnie tutaj,właśnie teraz byliśmy całkowicie nadzy. Popchnęła mnie do tyłu na łóżku tak, że leżała na mnie okrakiem. Przycisnęła swoje otwarte usta do moich, całując mnie ostro. Jej gorący oddech uderzał w moje usta, ale nie przeszkadzała mi to ani trochę. Jej ręce wplątane były w mojej włosy, kiedy nagle rozległ się dzwonek.
Telefon Mandy zadzwonił.
Kontynuowaliśmy pocałunek, całkowicie ignorując telefon, do czasu kiedy zadzwonił ponownie.
Przestała na chwilę, jej usta wciąż były złączone z moimi, zanim jęknęła, zasmucona.
- Nie - wymamrotała.
- Nie odbieraj - odpowiedziałem, całując ją.
- Muszę - powiedziała. Przewała trzymając delikatnie dłoń na moim policzku podczas gdy wyciągała telefon.
Uniosła brwi kiedy na wyświetlaczu zobaczyła kto do niej dzwoni.
Zmarszczyła brwi i zaczęła jęczeć.
- Dlaczego?
Pochyliłem się do przodu i złapałem jej telefon sprawdzając kto dzwoni.
 Greg :)
Spojrzałem z obrzydzeniem na twarz Loser Boya.
- Poważnie. Nie odbieraj tego.
- Nie, naprawdę muszę odebrać, on wpada w szał za każdym razem kiedy od niego nie odbieram -stwierdziła.
- To jest właśnie jeden z powodów dla którego nie powinnaś z nim być - wymamrotałem pod nosem.
Słysząc to spojrzała na mnie poirytowana, przechyliła się do przodu, wyrywając mi telefon z ręki i odblokowała go i nacisnęła na zieloną słuchawkę.
- Halo? - powiedziała.
Kiedy czekała na jego odpowiedź, przyglądałem jej się.
Wszystko co na sobie miała to czarna skórzanych jeansów i jasnoniebieski biustonosz.
Muszę przyznać... Ona miała zabójcze ciało. 
Wzięła palec i umieściła go na twarzy.
Kiedy moje oczy spojrzały na nią, jej oczy się rozszerzyły jakby chciała powiedzieć "zamknij oczy, zboczeńcu".
Uśmiechnął się do niej, zanim Pokręciłem głową, i wyjrzałem przez okno. 
Siedzieliśmy w ciszy, mogłem usłyszeć wszytko co mówi Loser Boy do telefonu.
Albo ma w telefonie ustawioną najwyższą głośność, albo ma w zwyczaju mówić zbyt głośno.
Bez względu na wszystko mogę usłyszeć wszystko co mówi. 
Mandy?
Tak? - odpowiedziała.
Gdzie jesteś?
Boże to jakieś przesłuchanie?

- Jestem... w moim domu, dlaczego pytasz? - zapytała powoli Mandy, spojrzała na mnie.
- Co teraz robisz? - o
parłem się pokusie zaśmiania się.

- Jestem po prostu... - Mandy spojrzała na mnie. - Sama w pokoju i odrabiam pracę domową. Co się dzieje? - słyszałem westchnienie przez telefon.
- Czy możemy... porozmawiać? - 
Mandy zmarszczyła lekko brwi...
- Na temat - odchrząknęła, nerwowo chichocząc. - O czym?

- Po prostu... wszystko. Trochę... martwię się o coś i... Chciałbym z tobą porozmawiać o tym. - Usłyszałem odpowiedź Loser Boya.
- Boisz się czegoś? - zapytała Mandy.
- Tak - odpowiedział swoim wkurzającym głosem. - To, hm... dobrze, to jest coś związanego z tobą - brwi Mandy uniosły się do góry. 
- Ze mną? - zapytała szokowana. Boże dzieciak nie ma nigdy dość. Wkurzyłem się i szczerze mówiąc miałem dość tego gówna.
- Poważnie Mandy dlaczego do cholery z nim jesteś. To taki frajer - syknąłem kręcąc głową. To znaczy jestem szczery. Co widzi w tym dzieciaku?
On ma jakąś obsesję na jej punkcie. Szybko mnie uciszyła dając mi ostrzegawcze spojrzenie.
W tym czasie usłyszałem jego głos.
- Co to było? - jego głos był ostry i zaniepokojony.

Mandy wyglądała jakby została złapana na gorącym uczynku. Przełknęła ślinię, wyraźnie zdenerwowana i szybko zaczęła zaczesywać włosy.
Wysłała mi kolejne ostrzegawcze spojrzenie.
- O-o czym mówisz?

- Ten głos - odpowiedział. - Mógłbym przysiąc, że właśnie słyszałem czyjś głos. 
- N-nie. Na pewno nie - odpowiedziała.
- Tak - stwierdził uparcie.
- Greg... Jestem sama - płakała. - Nawet nie wiem o jakim głosie mówisz? Nie mogłem nic  poradzić, ale chciało mi się śmiać będąc świadkiem tej sceny. Mandy siedziała na środku łóżka w jeansach i biustonoszu. Jej koszulka leżała na ziemi obok mojej. Siedziałem tuż obok niej po naszej upojnej chwili, kiedy zadzwonił jej irytujący chłopak. A teraz tak po prostu powiedziała mu,że jest sama i robi "pracę domową".To było niemal komiczne.
- Słyszałem głos - powiedział ponownie Greg, słyszałem desperację w jego głosie. - Przysięgam na Boga, że coś słyszałem! - zaśmiałem się.
- Jasne, że tak - mruknąłem uśmiechając się. 
Mandy natychmiast zatkała mi usta, uciszając mnie.
Uśmiechnąłem się do niej z rozbawieniem w oczach. 
Zignorowała to, spojrzała w kierunku  okna, przyciskając mocniej telefon do ucha.
- Słuchaj szczerze mówiąc nie mam pojęcia o czym mówisz Greg. Ale naprawdę muszę wrócić do mojej pracy domowej, więc... czego chcesz? - n
astąpiła chwila ciszy, podczas którego mogłem wyobrazić sobie Loser Boya, który stara się zapomnieć o głosie który słyszał. 

Moim głosie. 
Szczerze mówiąc, ten facet jest o wszystko podejrzliwy..
Hmm... no, tak jak powiedziałem, ja tylko... Chciałem porozmawiać. Bo byłem zaniepokojony. Pamiętasz? - powiedział w końcu.
Mandy westchnęła.
Dobrze - mruknęła.
Więc... może po prostu porozmawiajmy?
Um... - Mandy zaczęła, zanim przerwała ponownie. 

Czy jesteś w domu? - Loser Boy zapytał nagle.
- Tak... - Mandy przerwała na chwilę, chowając kosmyk włosów za ucho. - Dlaczego pytasz?
- Cóż, ja - odchrząknął.
- Jestem przed twoim domem.
- Jesteś, co? - zapytała zaniepokojona Mandy.
- Jesteś pod moim domem? - natychmiast wyprostowała się i spojrzała przez jej okno, odsuwając zasłonę, patrzyła na zewnątrz z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi ustami.
- Tak, jestem na zewnątrz.
Mandy spojrzała na coś.
- O mój Boże. Wow.

- Tak - zaśmiał się nerwowo.
- Przepraszam nie chciałem przychodzić, ale byłem w okolicy i pomyślałem, że wpadnę po prostu sprawdzić, czy jesteś w domu, więc możemy porozmawiać?

- Och - Mandy zaśmiała się nie zręcznie. - Racja. W porządku.
- Więc... mogę wejść do środka?
Mówiłaś, że jesteś sama, prawda? - zapytał, jakby chciał potwierdzenia. Mandy powoli skinął głową. Potem zdawała sobie sprawę, że nie może tego zobaczyć.
- Tak. J
estem. - jej oczy migotały kiedy patrzyła się na mnie i zagryzła wargę z niepokojem.

Uśmiechnąłem się, posyłając jej spojrzenie jakbym chciał jej powiedzieć "tak na pewno jesteś teraz sama". Spojrzała na mnie, mówiąc, żebym się zamknął, zanim skupiła się na rozmowie przez telefon, gdzie rozmawiała z Loser Boyem.
- W porządku to będę zaraz na górze. Chcę porozmawiać tylko kilka minut, będę za chwile. - Mandy westchnęła.
- Tak. Okay - stwierdziła. - Będę za chwile.
- Okej do zobaczenia.

- Cześć - powiedziała potem szybko się rozłączyła i rzuciła telefon na łóżko.
- Cholera! - krzyknęła kiedy rzuciła telefonem. - Greg jest przed moim domem i tu idzie spojrzałem na nią zdenerwowany.
- Ten dzieciak jest straszny, Mandy! Dlaczego z nim do diabła jesteś? - spojrzała na mnie z irytacją, wydychając.
- Musimy porozmawiać, Justin.

Ja tylko pokręciłem głową uśmiechając się.
- Po porostu czasem tego nie rozumiem.

- Ja też - odpowiedziała oschle, zakładając swoją koszulkę i wstając z łóżka.
- Szybko -  powiedziała zbierając swoje szkolne rzeczy kiedy ruszyła w stronę drzwi. - Włóż koszulkę - uśmiechnąłem się.
- Justin - powiedziała zdenerwowana.
- Co? - zapytałem niewinnie.
- To nie jest śmieszne.- przewróciłem oczami.
- Myślę, że to jest śmieszne - stwierdziłem. I tak.
Nie wiem dlaczego, ale wszystko co dzieje się za plecami Loser Boya jest śmieszne.
Wszystko to sprawia, że wychodzi na jeszcze większego idiotę a ja jestem szczęśliwy.
Nie nic na to poradzić. 
Nienawidzę go.
Zadzwonił dzwonek do drzwi, Mandy lekko zesztywniała, chowając włosy za ucho. Była lekko zdenerwowana, zaniepokojona i zmartwiona.
Zebrała książki i segregator i rzuciła go na krzesło, które jest w pobliżu. Starała się zebrać moje  książki, które leżały na podłodze, wrzuciła je do plecaka.

- Szybciej - powiedziała do mnie.
- Co? - zapytałem. Szczerze mówiąc nie wiedziałem co ona zamierza.
Gdzie mam iść? Przecież Loser Boy jest w jej domu nie było czasu, ani sposobu abym wyszedł.
Rozejrzałem się po pokoju, Mandy zrobiła krok w kierunku szafy i otwarła drzwi.
- Szybko - rozkazała - Tam.

Uniosłem brwi. Jej szafa? 
Hm, kurwa nie. 
- Co? Nie! - krzyknąłem.
- Justin, Greg jest tutaj, w moim domu! - krzyknęła, chwytając plecak i rzucając go w środku. - Teraz!
-Wiem, ale...
-Tak? On nie wie, że tu jesteś, on myśli, że jestem sam! - syknęła histerii była wymalowana na jej twarzy. 

Dlaczego nie można po prostu mogę zostać tutaj podczas gdy ty porozmawiasz z nim na dole? - zapytałem głośnokiedy zadzwonił ponownie dzwonek. Spojrzała na mnie błagalnie.
- Ponieważ - zaczęła. - On będzie chciał rozmawiać w moim pokoju, zaufaj mi.
- Ale dlaczego? - zapytałem. - Powiedziałaś przecież, że jesteś sama w domu.

- Tak, ale on po prostu - wypuściła poirytowana powietrze. - Lubi rozmawiać w moim pokoju, ponieważ czuje, że jest to najbardziej prywatnie. Więc na pewno będzie chciał przyjść tutaj i skoro tu jesteś, on dowie coś się dzieje, a potem wszystko się skomplikuje.
- Dobrze, dobrze! - powiedziałem, śmiejąc się i poszedłem i złapałem klamki rękami.
- Pójdę do szafy. Uspokój się Mandy. 
- To jest okropne - pisnęła, jej oczy były szeroko otwarte ze strachu. Pochyliłem się do przodu i złączyłem nasze usta.
- Wszystko będzie w porządku.
Wepchnęła mnie do szafy.
- Szybciej - powiedziała. 
Uśmiechnąłem się do niej i szedłem do szafy.
- Kocham kiedy szukasz mi miejsca do kryjówki w szafie - stwierdziłem.
- Tak - mruknęła gorzko, szturchając mnie w plecy. - To jest po prostu nieszczęśliwy zbieg okoliczności - p
otrząsłem głową i dałem jej się wepchnąć do szafy.
- Nie mów, ani nic nie rób - powiedziała ostrzegawczo, mrugając do mnie.
Ledwo zdążyłem uśmiechnąć się złośliwie kiedy zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.Mówię poważnie, Justin. Jedno słowo i jesteś martwy! - jej głos można było słychać w szafie.
Zaśmiałem się.
- Ojej, Mandy jak miło z twojej strony! Naprawdę jesteś taką słodką osobą - odpowiedziałem sarkastycznie. 
Mogę sobie tylko wyobrazić przewracając oczami. Właśnie wyszła z pokoju kiedy dzwonek zadzwonił ponownie. Jęknęła a ja zacząłem się śmiać.
- To jest to jeśli spotykasz się z kimś takim jak on - powiedziałem. Nie odpowiedziała pobiegła zirytowana do drzwi. Wciąż się śmieję. Oprałem głowę o szafę. Trudno było to opisać, a nawet go rozumieć, naprawdę, ale z jakiegoś powodu, odkąd przyznałem się jej, że lubiłem ją, i usłyszałem od niej, że ona też mnie lubi, czułem się... szczęśliwy. 
Byłem szczerze i prawdziwie szczęśliwy. 
Mandy była inna niż inne dziewczyny, z którymi kiedykolwiek miałem jakąś formę relacji i dlatego było to takie niesamowite.
Nie wiem, jak ona to robi, lub co to jest ale kiedy jestem z nią, po prostu czuję... inaczej

Dobrze inaczej.
Zawsze czułem, że otaczają mnie ludzie, którzy mnie nie słuchają, a jak to robią to tylko dlatego, że dla mnie pracują. Przez większość czasu czułem, że moja mama się mnie wstydzi, a moi przyjaciele tylko się ze mną bawią i piją. Wiem, że Aubrey mnie nie obchodzi. Ona porostu chcę mieć dobrą pozycję, którą zyskuję dzięki mnie. To oczywiste ona nigdy mnie nie słucha jak chcę z nią porozmawiać.
Ale Mandy
Mandy jest inna.
I dlatego myślę, że to jeden z powodów za który - szczerze mówiąc - żywię do niej te niespodziewane uczucie. W przeciwieństwie do wszystkich innych mnie słucha.

Mogę być z nią, bo ona rzeczywiście o mnie dba.
Nawet jeśli w pokoju jest wiele ludzi to mnie wysłucha. 

I to jest coś, czego nie znajdę w byle kim.
Banalne? Być może. 

Prawda? Ogromna.

________________
Będzie jeszcze jedna część 27 rozdziału 
Potrzebuję kogoś do pomocy. Kogoś z kim będę mogła dzielić się tłumaczeniem, albo chociaż kogoś kto będzie informował i sprawdzał czy da się przeczytać rozdział bo nie wszystkie swoje błędy mogę znaleźć rozdział miałam dodać w czwartek, ale spóźniłam się parę miut
Zapraszam do ankiety to tylko sekunda waszego czasu.  




Obserwatorzy

Szablon by @mohito_x