niedziela, 28 czerwca 2015

Twenty Eight

Mandy  Nash

Kiedy mój telefon zaczął wibrować w kieszeni, spowodował, że aż podskoczyłam.
Boże, nienawidzę czasami mojego telefonu, ponieważ wibracje, które towarzyszą każdej nadchodzącej wiadomości zawsze niesamowicie mnie przerażają, one są śmiesznie nieprzyjemne.
Obserwując środek Sali, gdzie zauważyłam, że nauczyciel historii zmaga się z uspakajaniem uczniów, którzy nie byli zainteresowani tematem jego wykładu i rozmawiali.
Kiedy stwierdziłam, że nie patrzył w moim kierunku zwróciłam swoją uwagę z powrotem na telefon, który trzymałam pod biurkiem, tak, aby nikt go nie mógł zobaczyć. Zaczęłam tępo wpatrywać się w dół na ekran gdzie była wyświetlona nowa wiadomość tekstowa.

Od: Justin Bieber
Po lekcji spotykamy się w pokoju 435

Zmarszczyłam lekko brwi i wpatrując się w wiadomość od Justina wewnętrznie ją przetwarzałam.
Czy na pewno spotkać się z nim w tej klasie ?
Ale do diabła, co on sobie myśli, jak my mamy to zrobić ?!
On dobrze wiedział, że jestem teraz w szkole i to jak ważne są dla mnie oceny, ale po mimo tego i tak napisał żeby się spotkać.
Nie mogę teraz wyjść po prostu z klasy i tak już nie raz nie wiele brakowało żeby nas przyłapali.
I co do cholery robił teraz w szkole?
No oczywiście, on mógł wyjść z niej kiedy mu się podoba bo nie zależało mu na ocenach tak jak mi.
Boże, on tak strasznie czasami przeszkadza w skupieniu się na lekcjach.
Plus, to nie tak, że naprawdę musi się czegoś nauczyć, aby mógł iść na studia i uzyskać dyplom dla kariery, ponieważ on swoją już ma.
Ehh… Z powrotem skupiłam całą uwagę na telefonie, zamiast rozmyślać dalej o Justinie.
Przez dłuższą chwilę zagryzając wargę i wzdychając tylko na niego ponuro patrzyłam.
W końcu językiem nawilżyłam usta i odpowiedziałam na tekst.

Do: Justin Bieber
Nie mogę teraz, lekcje. Przepraszam :/

Miałam nadzieję, że taka odpowiedź wystarczy i nie będzie dalej nalegał.
Po chwili znowu poczułam wibrację telefonu.
Trochę mnie to zaskoczyło, że tak szybko odpisał na moją wiadomość, otworzyłam tekst i ponownie skoncentrowałam całą swoją uwagę na telefonie, ale ukryłam go tak dyskretnie pod ławką, żeby nauczyciel nie zauważył, że używam go na lekcji.

Od: Justin Bieber
Zrywamy się :)

Oparłam się pokusie aby przewrócić oczami ze złości.
Nie, Bieber.
Nie zamierzam znowu opuszczać lekcji przez ciebie.
Przepraszam, ale nie jesteś wart porzucenia mojej szansy na dostanie się do McGill.
Znaczy, nie mówię, że mnie nie kusi perspektywa spotkania się sam na sam z Justinem.
Ale tak naprawdę to co ja mam zrobić?
Z pasją nienawidzę historii, ale co on zaplanował ? (czy jest coś w ogóle) Ale prawdopodobnie będzie warto.
Wypuszczając mały wydech, pośpiesznie odpowiadam mu na wiadomość.

Do: Justin Bieber
Nie
X :>

Z lekkim uśmiechem zadowolenia, czekam na jego odpowiedź.

Od: Justin Bieber
Wiem, że chcesz :)

Do: Justin Bieber
I zniszczyć moje szanse na studiowanie w McGiil? Nie, Dzięki.

Od: Justin Bieber
Zbytnio nie dramatyzujesz, Nash? Jedna lekcja opuszczenia nie zabije, a poza tym historia  jest cholernie nudna, a ze mną spędzisz bardziej przyjemnie czas :)

Skąd wiedział, że w tej chwili mam historię?
To jest trochę przerażające.
Ale również trochę mi pochlebia, to jaką mam lekcje.
Potrząsając lekko głową, odpowiedziałam mu.

Do: Justin Bieber
A) nie dramatyzuję, tylko po prostu jestem ostrożna, wszystko może się wydarzyć. B) Jak myślisz, jak dużo jest teraz osób u mnie w klasie? C) Mogę mieć historię za ciebie każdego dnia. :)

Uśmiechnęłam się po raz kolejny i kiedy czekałam na odpowiedź od niego, udało mi się napisać kilka notek z lekcji.
Po tym, co wydawało się być wiecznością, mój telefon się odezwał ukazując nową wiadomość.

Od: Justin Bieber
Kłamstwo.

Prychnęłam.

Od razu kilku ludzi w moim pobliżu odwróciło na mnie wzrok, dziwnie na mnie patrząc.

Czułam jak moja twarz robi się czerwona, gdy uświadomiłam sobie jak głośne to musiało być i jak głupio teraz wyglądam.

Na szczęście, mój nauczyciel nie zdawał się zauważył, gdyż kontynuował ględzenie, stukając w tablicę interaktywną od czasu do czasu, aby zmienić na nowy slajd jego wykładu w PowerPoint.

Uśmiechnęłam się nerwowo do klasy, opadłam nisko na swoim miejscu, czując ogromne zawstydzenie.

Boże, rzeczy, które robię dla tego kretyńskiego dzieciaka Biebera.

Przysięgam na Boga.

W końcu później ludzie, którzy na mnie dziwnie patrzyli, musieli powrócić do swoich pozycji i męczenia się nad zapisywaniem oraz próbowania nie zasnąć. Powróciłam do skupienia się na swoim telefonie, potrząsnęłam głową, aby odpuścić od siebie zmartwienie. Moje palce latały po dotykowej klawiaturze, gdy odpowiadałam na jego ostatnią wiadomość.

Do: Justin Bieber
Dzięki Tobie, kompletnie zawstydziłam się przed całą klasą na historii. Oficjalnie jesteś do dupy. (ale to już wiedziałeś)

Od: Justin Bieber
Muszę się z tobą nie zgodzić w tym ostatnim. ;) ale hej - jest więcej sposobów by uciec, racja?

Do: Justin Bieber
Nie zamierzasz dać temu spokój, nie?

Od: Justin Bieber
Nie, prawdopodobnie nie. 

Do: Justin Bieber
Czemu tak bardzo chcesz się z mną spotkać?

Od: Justin Bieber
Ponieważ, jak mówiłem, nudzę się jak cholera.

Do: Justin Bieber
I co dokładnie proponujesz, abym opuściła klasę? Jakbyś wydawał się zauważyć, jestem już W klasie.

Od: Justin Bieber
Spytaj czy możesz iść do pielęgniarki. Zawsze działa. ;)

Nie mogłam pomóc, ale zacisnęłam szczękę w irytacji.

Psia krew.

Miałam nadzieję, że nie będzie zdolny, aby na to odpowiedzieć.

Czułam się nieco sfrustrowana, zaczęłam dręczyć swoją głowę, myśląc z furią o rzeczach, które mogę powiedzieć w odpowiedzi.

Wymówka.

Cokolwiek.

Wszystko jedno.

Boże, byłam beznadziejna w tego typu sytuacjach.

Otworzyłam oczy, rzucając spojrzeniem jeszcze raz na wprost klasy, zauważyłam, że mój nauczyciel opisywał teraz elementy na mapie politycznej.

Spojrzałam naokoło przelotnie, obserwując kolegów z klasy, gdy patrzyli tępo przed siebie, wyraźnie nie rejestrując słów nauczyciela.

Powstrzymywałam się przed wywrócenia oczami, czując we wnętrzu, że temu uległam.

W irytacji, kciukami wystukiwałam odpowiedź do Justina:

Do: Justin Bieber
Zawdzięczasz mi DUŻO CZASU, bieber.

Potrząsnęłam głową, gryząc wargę, wepchnęłam swój telefon do kieszeni i zaczęłam pakować książki do torby.

Zbierając swoje rzeczy, wstałam.

Natasha, która siedziała w ławce w rzędzie obok mnie, spojrzała na mnie, zmarszczyła brwi i patrzyła na mnie pytająco.

Jedynie bezgłośnie poruszyłam ustami, mówiąc ‘Nie czuję się dobrze.’ Po czym ścisnęłam swój brzuch i zmarszczyłam czoło w ewidentnym bólu.

Bardzo przekonująco, sama siebie bym przekonała.

W zamian zobaczyłam jej współczujące spojrzenie w odpowiedzi. Odwróciłam się i zaczęłam się kierować do przejścia w klasie. Zauważyłam kilku ludzi odwróconych, aby spojrzeć na mnie pytająco, gdy to robiłam.

Zignorowałam ich, utrzymując moje skupione spojrzenie na nauczycielu - Panu Carmichael.

Kiedy w końcu przeszłam na początek klasy, Carmichael zauważył mnie i zatrzymał się w połowie zdania, odchylił głowę w bok i spojrzał na mnie pytająco.

-Um, przepraszam,- Powiedzialam bez tchu, mój głos ściszył się. Starałam się utrzymać cichy ton, bo nie mogłam pozwolić,a by mój głos trafił do gumowych uszu moich wścibskich kolegów z klasy. -Przepraszam, że przerywam, ale uh...czy mogę iść do pielęgniarki? Nie czuję się za dobrze.-

Mr. Carmichael spojrzał na mnie tępo przez moment, przed czym zdawał się rejestrować moje słowa na chwilę. Otrząsnął się i powiedział -Proszę, oczywiście, Panno Nash.-

Uśmiechnęłam się do niego ciepło. -Dziękuję.-

Również się uśmiechnął. -Nie spiesz się. Jeśli nie wrócisz do reszty klasy, będziemy musieli wysłać kogoś z notatkami i z zadaniami z pracy domowej dla Ciebie.-

Poszerzyłam swój fałszywy śmiech, aby wyglądał najbardziej szczerze i pokiwałam. -Okej. Dziękuję bardzo!-

-Nie ma problemu.- Odpowiedział. -Obyś poczuła się lepiej.-

Zawieszając torbę na ramieniu, odwróciłam się i przystąpiłam do opuszczenia klasy, czując oczy wszystkich z klasy na mnie, gdy to robiłam.

Łagodnie zamknęłam za sobą drzwi od klasy. Puściłam metalowy uchwyt i odeszłam korytarzem.

Wysunęłam swój telefon z kieszeni ponownie i otworzyłam wiadomość od Justina, którą początkowo do mnie wysłał, dokładnie sprawdzając numer klasy, w której mamy się spotkać.

435.

Na pewno nie jest mi znana.

Przyjrzałam się dookoła, mrużąc oczy na najbliżej znajdującą się klasę.

267.

Świetnie.

Pomieszczenie, w którym chciał mnie zobaczyć, nie dość, że jest na drugim piętrze, to też na drugim końcu budynku.

Westchnęłam w irytacji, moje oczy spojrzały na górę telefonu, gdzie była wyświetlona godzina.

Minęło jedynie pół godziny od opuszczenia sali.

To znaczy, nie zamierzaliśmy spędzać tam dużo czasu, zwalniając się z siedmiu godzin.

Dlaczego wymyśla klasy, które są zawsze puste w najbardziej przydatnych (albo uważam, że byś powiedział nie przydatnych) sytuacjach?

to było dziwne.

Ale znowu...on był dziwny.

Wystarczy tego wędrowania.

Przechodziłam korytarzem niedaleko schodów, stąpałam zdecydowanym krokiem i wsunęłam okropne pasmo moich włosów za ucho.

Wspinałam się po schodach do najwyższego piętra budynku, po czym skręciłam i kontynuowałam przemierzanie korytarza.

Po przekroczeniu swojej drogi przez więcej korytarzy, w końcu znalazłam klasę w której chciał się ze mną spotkać.

Nie mogłam sobie pomóc, ale przez świadomość jak nieznana jest dla mnie ta okolica w tym budynku, czułam jak rozglądam się wokół siebie, przyglądając się dokładnie numerom klas, aż znalazłam 435.

To było dziwne, ze względu na to, że byłam w Klasie 12 i uczęszczałam do tej szkoły, w tym budynku od niemal czterech lat, ale dopiero teraz postawiłam stopę w tym miejscu.

Przyglądałam się wnętrzom innych klas, większość z nich było ciemne i puste, już wiedziałam dlaczego.

Był to muzyczny oddział.

Kochałam muzykę z pasją, ale nigdy nie byłam w tym szczególnie utalentowaną znawczynią, więc nie wybrałam klasy zaangażowanej w tego typu rzeczach.

Dlatego - oczywiście - odkryłam, jak się tu znalazłam.

Skręciłam w środkowy korytarz, śledząc numery sal.

Po bieganiu musiałam zaliczyć wodopój (to wyglądało jakbym była niepełnosprawna przez jakiś czas), gdy moje oczy wylądowały na szyldzie z wyblakłym numerem 435 .

Zdobyte.

Nagle poczułam, że przez dziwny szok z nerwów zaniemówiłam. Znalazłam klamkę i nacisnęłam na żelazny uchwyt w dół, otwierając drzwi.

Przystanęłam w środku, pozwalając drzwiom się zatrzasnąć i łagodnie brzęknąć za mną.

Środkowe górne światła były zapalone, średnio oświetlając przestrzeń z rozproszeniem o ławki.

Siedząc na jednej z desek i ściskając w ręce gitarę akustyczną był Justin. Był zmuszony odwrócić wzrok na gitarę z uchylonymi ustami i poważnym wyrazem twarzy, łagodnie szarpiąc struny.

Kiedy usłyszał zamykające się za mną drzwi, jakkolwiek, jego głowa natychmiastowo się podniosła.

Jego twarz się rozjaśniła i wyszedł na nią uśmiech. -Hej, Nash- Zawołał.

-Hej.- Odpowiedziałam.

Uśmiech na jego twarzy szybko się zmienił w uśmieszek, a on odstawił gitarę obok siebie, zsunął się z ławki i podszedł do mnie. -Wiedziałem, że się zdecydujesz, porzucając wszystko.-

Dałam mu rozgniewane spojrzenie, ściśle składając ramiona na klatce piersiowej. -Powiem, to co ostatnio Ci napisałam, zawdzięczasz mi dużo czasu.-

Chrząknął, szeroko się uśmiechając. -Dlaczego?- Spytał, spoglądając i szukając zagubienia w moich oczach. -Jesteś jedyną, która zdecydowała się to zrobić. Nie zmuszałem Cię do robienia czegokolwiek.- Uśmiechnął się z satysfakcją, przechylił się, blokując mnie, więc nasze twarze był zaledwie cal od siebie.

Czułam, że robię się czerwona i moje serce zaczęło bić jak szalone w mojej piersi, przez dwie mieszanki: to co do mnie powiedział i przez to jak usytuowany jest teraz.

To było niesamowite, ponieważ wiedziałam, że przyznajemy się do uczuć do siebie i byliśmy po środku tego ogromnego romansu, nadal miał tę świetną kontrolę nade mną i to usuwało moją całą pustkę.

-Ta, ale nigdy nie pozwoliłbyś mi żyć, gdybym nie przyszła.- Postanowiłam w końcu wybełkotać w odpowiedzi, mój głos mruczał, gdy unikałam jego spojrzenia.

Jego ręka umknęła w dół, przez co dotknęła mojej talii i on jedynie stał tak, uśmiechając się do mnie. -Prawda.- W końcu przyznał. Puścił moją talię, pozwalając swojej ręce opaść w jego stronę. -Ale znowu...To była ostateczna Twoja decyzja.-

Wywróciłam tylko oczami, czując, jak moja pewność siebie wraca. -Cokolwiek powiesz, Bieber.- Stwierdziłam lekceważąco.

Uśmiechnął się szeroko.

Przeszłam obok niego, następnie rzucając okiem naokoło siebie w zastanowieniu. Gdy kroczyłam wokół ławek, on poruszył się w tamtym momencie.

-Co to za miejsce, ogólnie?- Spytałam zaciekawiona.

Ściany były zaśmiecone filmowymi, teatralnymi i muzycznymi plakatami, a w kącie były ustawione pudełka ze starymi płytami. Przeróżne książki z nutami były starannie poukładane. Na końcu pomieszczenia leżały cymbałki na kilku ławkach.

Czarny pusty futerał przypadkowo leżał na podłodze otwarty, który bez wątpienia należał do gitary leżącej blisko ławki, na której Justin wcześniej siedział.

-Jest to sala muzyczna.- Justin zwyczajnie odpowiedział.

Odwróciłam się do niego, podnosząc się z ławki, na której on wcześniej siedział. -Ta, domyślam się.- Powiedziałam z rozdrażnieniem, rzuciłam mu zirytowana już drażniący uśmiech. -Mam na myśli, jakiego rodzaju muzyki jest ta klasa? Jaka jest tutaj klasa?-

Wzruszył ramionami. -Po prostu standardowa. Gitarowa, jazzowa grupa.- 

Pokiwałam, błądząc jeszcze raz wzrokiem po klasie.

Po przerwie, moja uwaga powróciła do Justina, który nadal stał parę stóp ode mnie. -Jak zawsze znajdujesz te klasy i miejsca, które są puste?-

-Ja praktycznie żyłem w tych miejscach jeszcze przez moją przerwą.- Odpowiedział. 
-Jestem tu cały czas.- Wzruszył ramionami. -Ja po prostu wiem, kiedy klasy są, albo nie są zajęte.-

-Interesujące.- skomentowałam. Zmarszczyłam brwi. -Czy nie będziemy mieć kłopotów, jeżeli przebywamy w pustej klasie bez pozwolenia?-

Wzruszył ramionami. -Prawdopodobnie.- Fuknął. -Ale szczerze, kogo to obchodzi?-

Mnie.

Nie fatygowałam się, aby to wypowiedzieć, po prostu wzruszyłam ramionami.

Nastała przerwa.

-Więc, dlaczego dokładnie chciałeś mnie tu spotkać?-

Na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech. -Brzmisz jakbyś była podekscytowana przebywaniem tutaj, Nash.- Justin skomentował sarkastycznie. 

-Całkowicie.- Odpowiedziałam sucho. Na mojej twarzy zawitał szeroki uśmiech, który oznaczał, że żartowałam.

Potrząsając głową i śmiejąc się, podszedł do mnie, podniósł swoją gitarę i ułożył się na ławce, która była przystawiona do mojej.

-Chcę Ci pokazać coś, co napisałem parę dni temu i zobaczyć co o tym myślisz.- Stwierdził zwyczajnie.

-I chciałeś, żebym opuściła klasę, bo chciałeś mi to pokazać w środku lekcji zamiast zrobić to po szkole, gdzie by nie było żadnych problemów, ponieważ...?- Zamilknęłam, podnosząc na niego brwi.

Uśmiechnął się szeroko do mnie. -No dalej, Nash, Jest więcej zabawy, uciekając z lekcji.- Jego uśmiech szybko się zmienił w złośliwy uśmieszek i trącał mnie łokciem.

Wywróciłam oczami, ale mimo to zdołałam się na uśmiech.

Widząc to, jego uśmieszek się rozszerzył.

-Dlaczego pokażesz to mi, a nie Aubrey?- Zapytałam, podnosząc brwi i uśmiechając się do niego.

W prawdzie, byłam ciekawa zobaczyć, co ma do powiedzenia na to.

Uśmiechnął się do mnie. -Przerabialiśmy to już milion razy i myślałem, że wyraziłem się jasno.- Odpowiedział.

Nie odezwałam się. Jedynie usiadłam i czekałam cierpliwie na jego odzew.

Wypuścił dramatyczne westchnienie. -Lubię Cię, Mandy. Chcę Ci to pokazać.-
Uśmiechnęłam się.

Wewnątrz, praktycznie eksplodowałam z radości.

Taka jego strona była...świeża i zabawna i słodka i...romantyczna.

Niemal czułam, że to był pewnego typu sen. 

Justin definitywnie zmienił się od dnia, w którym zostaliśmy przydzieleni razem do pracy nad projektem dla Reymera we wrześniu i byłam niemal na 110% tego pewna.

Być może to była najlepsza rzecz w tym wszystkim, myślę, że to była dobra zmiana.

Niesamowita zmiana, rzecz jasna.

-Plus,- Justin powiedział, nagle łamiąc momentalnie ciszę która zapadła. -Wiesz jaka jest Aubrey. Ona mnie nie słucha. Ona nigdy nie doceniłaby tego jak Ty. I...dobrze...- Zostało to zatrzymane przez coś. Rzadko widziałam u Justina pohamowanie.

On był... zarumieniony?

Spuścił wzrok w dół, z pewnością próbując odwrócić moją uwagę, od faktu, że jego policzki były zabarwione na różowo. -To jest tylko powód, dlaczego chcę, żebyś to usłyszała.- W końcu mruknął, bez niepokoju streszczając w dalszym ciągu spoglądając w dół na podłogę.

-W porządku.- Opowiedziałam w końcu. -Więc daj mi posłuchać.-

Odwrócił do mnie głowę, wysyłając mi porywający uśmiech.

Wtedy, odnalazł obok siebie futerał i chwycił gitarę akustyczną. Trzymał ją w rękach rozstawiając palce na pewnych akordach.

Oglądałam go, gdy przejeżdżał ręką po włosach, ekspresowo opadających na jego twarz. Na moment spuściłam wzrok na jego usta, czując nagłą namowę do pocałowania ich. Były one zaledwie uchylone, ich kolor był szokująco różany.

Dlaczego on musi tak cholernie dobrze wyglądać?
Byłam zirytowana czasami.

-W porządku,- Odparł, oblizując wargi.

Nagle poczułam wielkie pragnienie, aby go pocałować.

Boże, nie powinien był tego robić. 

-Gotowa?- Spytał, odwracając głowę w moją stronę.

Moje spojrzenie szybko przeniosło się z jego ust do oczu, przyglądając się głęboko w ich łagodny brąz.

Skinęłam.

Spojrzał z powrotem na chwilę w moją stronę, dziwne emocje były widoczne w jego oczach.

...Zdenerwowanie?

Justin Bieber był...zdenerwowany?

Czekałam cierpliwie, aby odwrócił z powrotem swoją uwagę na gitarę, spojrzał na nią i zamrugał. Jego perfekcyjne rysy twarzy dziwnie świeciły w tym nijakim świetle.

Gdy nagle zaczął brzdąkać na gitarze, nuty wypełniały powietrze wokół nas.

Po paru momentach brzdąkania na gitarze, Justin zaczął śpiewać, jego ochrypły głos zabrzmiał w pomieszczeniu.

With you,
With you,
I wish we had another time,
I wish we had another place...

Now Romeo and Juliet,
Bet they never felt the way we felt,
Bonnie and Clyde,
Never had to hide like,
We do, we do.

You and I both know it can't work,
It's all fun and games,
'til someone gets hurt,
And I don't,
I won't let that be you.
Odwrócił głowę, aby na mnie spojrzeć, jego oczy spojrzały w moje.

Now you don't wanna let go,
And I don't wanna let you know,
That there might be something real between us too, who knew?
Now we don't wanna fall but,
We're tripping in our hearts and it's reckless and clumsy,
Cause I know you can't love me, hey
Wyprostował się nieco na swoim siedzeniu, kontynuując wpatrywanie się w mnie, gdy śpiewał słowa piosenki.

I wish we had another time,
I wish we had another place,
But everything we have is stuck in the moment,
And there's nothing my heart can't do (can't do),
To fight with time and space cause,
I'm still stuck in the moment with you.

Like Adam and Eve,
Tragedy was a destiny,
Like Sunny and Cher,
I don't care, I got you baby.

See we both,
Fightin' every inch of our fiber,
Cause in a way,
It's gonna end right but,
We are both too foolish to stop.

Now you don't wanna let go,
And I don't wanna let you know,
That there might be something real between us two, who knew?
And we don't wanna fall but,
We're tripping in our hearts and it's reckless and clumsy,
And I know you can't love me, hey.

I wish we had another time,
I wish we had another place,
But everything we have is stuck in the moment,
And there's nothing my heart can't do (can't do),
To fight with time and space, cause,
I'm still stuck in the moment with you.
Włożył w to wszystkie swoje emocje, jego twarz obijała się intensywnie swojego rodzaju pasją.

See like,
Just because this cold, cold world is saying we can't be,
Baby, we both have the right to disagree,
And I ain't with it,
And I don't wanna be so old and grey,
Reminiscing 'bout these better days,
But convince just telling us to let go,
So we'll never know.

I wish we had another time,
I wish we had another place,
Cause everything we did,
And everything we have is stuck in the moment,
Yeahhh.

I wish we had another time,
I wish we had another place,
But everything we have is stuck in the moment,
And there's nothing my heart can't do,
(Nothing my heart can't do),
To fight with time and space, cause,
I'm still stuck in the moment with you,
Yeah.
Kontynuował granie przez chwilę. Jego oczy mrugały w dół patrząc wprost na gitarę.
Gdy w końcu przestał grać swoją purpurową kostką. Ścisnął palce, ponownie brzdąkając na strunach i emitował ostatnie rozbrzmienie.
Spojrzałam na niego przez dłuższą chwilę, mrugając.
Nie mogłam się wysłowić.
To było uczucie, jakby trwało wieczność, nie mogłam nawet myśleć.
Wszystko co mogłam robić, to tylko patrzenie na niego w szoku.
Oczy chłopaka zamrugały w górę na moje, które nieco spostrzegawcze patrzyły na jego twarz.
-Justin...- Zaczęłam, zaledwie trzęsąc głową. -To było... świetne!-
Uśmiech rozświetlił twarz Justina. -Na prawdę?- Spytał, odkładając z powrotem gitarę obok siebie.
Pokiwałam głową. 
-Dzięki.- Powiedział.
-Co to... Jak ty...?- Jąkałam się, próbując wymyślić sposób wyrażenia tych mnóstwo obłąkanych myśli, które szalały w mojej głowie. 
Uśmiech rozświetlił jego twarz w tym momencie i zachichotał. -Nie musisz być oniemiała, Nash. Mam na myśli...wiem, że to było dobre i to wszystko, ale...- Zamilknął, uśmiechając się do mnie dokuczliwie.
Strąciłam go łokciem w żebra, wywracając oczami i trzęsąc głową z rozdrażnionym uśmiechem na mojej twarzy. -Bardzo pewny siebie?-
-Może.- odpowiedział, uśmiechając się.
Nastała cisza.
-Dobrze... to było na prawdę dobre.- Powiedziałam w końcu, uśmiechając się ciepło.
-Pokochałam to.-
Uśmiechnął się do mnie. -Dziękuję.-
-Zamierzasz to nagrać?- Spytałam ciekawa.
Wzruszył ramionami. -Może.- Uśmiech wystąpił na jego twarzy. -Ze względu na to, że to kochasz, myślę, że to musi być porządne. Oczywiście... w tym samym czasie... z twoim gustem muzycznym, może to nie jest tak dobra rzecz, jak ty lubisz...- Uśmiechnął się do mnie dokuczliwie.
Strąciłam go łokciem ponownie. -Hej,- Zaprotestowałam. -Mam dobry gust muzyczny.-
-Cokolwiek.- Odpowiedział uśmiechając się.
Tylko wywróciłam oczami.
Dupek.
Nastąpiła chwilowa cisza.
-Więc... O czym to dokładnie jest?- Spytałam ciekawa, podnosząc na niego brwi.
Mam na myśli, mam bardzo dobry pomysł na to, o czym to jest.
Sądząc po słowach, byłam prawie pewna tego, że to o dziwnej i skomplikowanej relacji, którą oboje mieliśmy.
Ale nie chciałam wyjawiać swojego założenia i skończyć jako kompletna idiotka.
Przecież to był Bieber, z nim rozmawiałam o tym.
On był... nieprzewidywalny.
Wyobrażenie jego, piszącego piosenkę o mnie i o rzeczach między nami było po prostu... jego przeciwieństwem.
I tak bardzo jak tego pragnęłam, w przeciwnym razie to było również niemożliwe.
Mimo wszystko, jakkolwiek, czekałam z zapartym tchem, moje brwi się uniosły, gdy patrzyłam na niego z niepokojem.
Po długiej przerwie, podczas której Justin gapił się na mnie, ewidentnie zaskoczony przez to o co się spytałam. Wzruszył ramionami. -Niczym.-
Czułam, jak moje brwi się zmarszczyły, a usta nieco uchyliły.
Czekaj, co?
-Niczym?- Spytałam zmieszana.
Pokiwał głową, jego wyraz twarzy został pusty. -To jest tylko...piosenka.- Unikał mojego spojrzenia, patrzył przez moje ramiona na coś na zewnątrz przez okno.
-Oh.- Wydobyłam z siebie, aby w końcu się odezwać. Mój głos był cichy.
Nie zamierzam kłamać, byłam nieco zawiedziona.
Miałam nadzieję na inną odpowiedź.
Gdy nagle Justin przemówił ponownie, jego słowa były wolne, gdy dobierał je bardzo starannie. -Może to jest...sposób...powiedzenia o...wiesz...nas.-
Moja głowa natychmiastowo zwróciła się w górę i patrzyłam na niego zaskoczona, czując jak moje brwi się podnoszą w pełnej nadziei swojego rodzaju odpowiedzi.
Spojrzał na mnie z powrotem, jego wyraz twarzy był poważny.
Spojrzałam w jego oczy, lekko się do niego uśmiechając.
-Mam na myśli...- Zaczął po momencie, jago głos był drażliwy. -Na prawdę nie wiem jak ja skończyłem to pisać, ponieważ normalnie nie piszę tych wszystkich oklepanych miłosnych rzeczy w piosenkach i ich treści.-
Spojrzałam na niego z irytacją. -W porządku,- Powiedziałam sucho. -Czy Somebody To Love i Baby, twoje dwa największe hity, nie są "oklepanym romantycznym gównem"?- Spytałam z rozbawieniem, w powietrzu układając palce w znak zacytowania.
Spojrzał na mnie. -Dobrze.- Odpowiedział. -Normalnie nie piszę tych oklepanych romantycznych gówien w piosenkach o prawdziwych ludziach.- Poprawił siebie.
Czułam, jak się rumienię i pół uśmiech utworzył się na mojej twarzy. -Nigdy wcześniej nie pisałam o sobie piosenki- Zabełkotałam, spoglądając w dół na swoje ręce i uśmiechnęłam się szeroko.
Fuknął. -Ta, prawdopodobnie nigdy nie robiłaś dużo rzeczy, Nash.- Uśmiechnął się do mnie. 
Uniosłam swoje brwi na niego cierpko. -Jak co?-
“Jak zdradzanie swojego chłopaka.- Odpowiedział, uśmiechając się szczerze. -Picie wódki w klubie. Pójście do łóżka z celebrytą. Wystawienie najlepszego przyjaciela. Mówienie wiązki kłamstw, gdzie ludzie nie muszą widzieć jak na prawdę jest. Uciekanie z klasy. Skradanie się.- Wzruszył ramionami. -Lista ciągnie się i ciągnie.-
Spojrzałam na niego, krzyżując ręce na klatce piersiowej. -Psiakość,- Skomentowałam sarkastycznie. -I zastanawiam się jak to wszystko zrobić?-
-Hej,- Powiedział, wypuszczając swoje ręce. -To jest jak sytuacja, w której teraz jesteśmy. Nie zmuszałem Cię do tego. Podejmujesz te wszystkie decyzje czysto z własnej woli.- Mrugnął do mnie.
Wywróciłam oczami. -Boże, jesteś irytujący czasami.- wymamrotałam zirytowana.
-Na pewno chętnie to znosisz.- Stwierdził, uśmiechając się do mnie.
Po prostu potrząsnęłam głową, czując jak się uśmiecham w niekontrolowanym rozbawieniem. -Dobra,- Przyznałam w końcu. -Cokolwiek. Ważne jest to, że napisałeś tę piosenkę.- Wskazałam na gitarę. -Jest absolutnie wspaniała i kocham ją. Dokładnie opisuje, jak się czuję z Tobą jak i ze wszystkim.- Natychmiastowo zrobiłam się czerwona, kiedy zdałam sobie sprawę, że przypadkowo wymsknął mi się ten ostatni komentarz.
Nie miałam zamiaru tego głośny mówić.
W ogóle.
Natychmiastowo przełknęłam ślinę niezręcznie, spoglądając na swoje ręce ponownie zażenowana.
Po chwili, popatrzyłam na niego z powrotem, aby tylko znaleźć to jak się uśmiecha.
-Wow, Nash.- Powiedział. -Kto wiedział, że możesz być tak...bezwstydna?-
Popchnęłam jego rękę łagodnie, przewracając oczami i trzęsąc głową. -Zamknij się.- Wybełkotałam.
Zachichotał, przeskoczył przez ławkę i odwrócił się twarzą do mnie. Nadal się uśmiechając, położył rękę na mojej talii, a drugą pod moim podbródkiem, jego palce lekko mnie muskały. Bez wahania przychylił się i pocałował mnie z otwartymi ustami, ssąc delikatnie moją dolną wargę.
Uśmiechnęłam się wbrew sobie, owinęłam ręce wokół jego szyi i oddałam jego pocałunek. 
Przechylił swoją głowę w bok i w dalszym ciągu miał otworzone usta, kontynuując ssanie mojej dolnej wargi.
Otworzyłam swoje usta i wepchnęłam swój język do jego ust, wolno je badając.
Nigdy nie zrozumiem, jak może tak niesamowicie smakować.
Po paru chwilach, oderwaliśmy się, moje palce obejmowały naokoło jego szyję.
Uśmiechaliśmy się do siebie, patrząc sobie nawzajem w oczy, po czym puściłam jego szyję, odchylając się nieco na ławce. -Jeżeli będziemy dalej siedzieć w pustych klasach jak tej, będziemy przyłapani.-
Jedynie na mnie popatrzył. -Poradziliśmy sobie robiąc to daleko, bez przyłapania. Myślę, że będzie dobrze.-
Otworzyłam usta, aby zaprotestować, ale przerwał mi. -Plus,- Powiedział. -To jest muzyczny oddział. Całe miejsce jest teraz opustoszałe i wszyscy inni są w klasie. Będzie dobrze.-
-Zawsze jesteś pewny swojego.- Skomentowałam. 
Wzruszył ramionami. -Ponieważ zawsze mam rację.- Odpowiedział arogancko.
Popatrzyłam tylko na niego.
Śmiejąc się, przychylił się i pocałował mnie ponownie, w tym samym czasie kładąc dwie ręce na mojej talii.
Jak zwykle, odwzajemniłam jego pocałunek, ścisnęłam jego szyję jedną ręką i użyłam drugiej do zatopienia w jego miękkich włosach, wplątując w nie palce.
Wepchnął swój język do moich ust, przechylając swoją głowę w bok i nasilił pasję w tym pocałunku.
Przechyliłam głowę w przeciwną stronę jak zrobił to on, decydując się ssać jego górną wargę, gdy tan zamknął usta.
Oderwał się ode mnie na chwilę, umożliwiając obojgu z nas krótko odetchnąć i odzyskać trochę straconego oddechu.
Jego oczy były ciągle zamknięte, nachylił się i nacisnął swoje usta na lewą stronę moich, tropiąc przez sam środek mojej dolnej wargi, dalej do mojej szczęki i niżej do mojej szyi, gdzie zaczął ssać łagodnie.
Odchyliłam swoją głowę na chwile, gdy całował moją szyję, zamykając mocno swoje oczy.
Po paru chwilach wrócił do moich ust.
Gdy zmienił szybko pocałunek w Francuski pocałunek, czułam jak ściśle trzymał moją talię, pociągając mnie blisko do siebie.
Zaledwie moment później, podniósł mnie z ławki, ustawiając mnie na podłodze, więc teraz stałam.
Przyciągnął mnie do siebie jak to możliwe, pogłębiając pocałunek.
Objęłam palcami szyję chłopaka, odchylając głowę i otwierając usta w dalszym ciągu.
Wydobył gardłowy dźwięk i pociągną mnie do siebie, przyciskając bardziej do swojego ciała.
Mimowolnie się uśmiechnęłam, czując ogromną ilość iskier strzelających z mojego ciała.
Byłam pewna, że też to czuł. Musiał, przez to jak się opierał i mnie całował.
Moje palce z jego szyi przeszły na jego włosy i zaczęłam nimi przejeżdżać przez nie, nieco za nie pociągając.
Nachylił się nade mną, wędrując ręką po mojej talii.
Bardziej na niego nacisnęłam, czując jego rękę zjeżdżającą z mojej talii do tyłka.
Chwyciłam ją i stanęłam na jego palce u stóp, wkładając w pocałunek więcej pasji.
Staliśmy tak przez dobre parę minut, przykładając się do tego co robiliśmy - jego prawa ręka objęła mój tyłek, a lewa talię, podczas moje obie ręce jeździły z jego karku do włosów.
Coś mi mówiło (i często tak było), że to zły pomysł.
Zawsze dostaje paranoi, gdy się tak spotykamy sekretnie, podczas gdy jesteśmy w środku szkoły.
Nie mieliśmy gwarantowanej prywatności i Natasha, Greg, Aubrey oraz Chaz, ogólnie wszyscy byli w szkole.
To nie było zbyt komfortowe, a bardzo ryzykowne.
Ale znowu...Przepuszczam, że każda część naszej relacji była ryzykowna.
To był romans, przecież.
Uciekaliśmy za wszystkimi plecami i skradaliśmy się.
Ale kiedy zaczęliśmy skradać się w szkole, czułam się bardziej niepewnie i winnie niż zwykle.
W tym momencie, jakkolwiek, przyłapałam się na namiętnym rozmyślaniu w efekcie czego obecnie miał miejsce pomiędzy nami,praktycznie wszystkie moje zmartwienia, emocje, podejścia i - ostatecznie - spójne rozumowanie wydawały się odejść, zasyczeć i ustąpić, gdy zaczęłam tonąć z przepływem tego oceanu.
To było zbyt dobre, aby przez moment było zrujnowane przez coś tak dobrego jak niepokój.
Ale być może powinnam zwrócić uwagę.
Może powinnam być bardziej zmartwiona, albo utrzymać racjonalne myślenie, czy preferować zwracanie uwagi na logiczne aspekty mojego spójnego rozumowania, gdzie normalnie przechodzę przez sytuacje jak te.
Ponieważ właśnie, gdy przygotowywałam się do odklejenia od Justina, wyczekiwałam na odetchnięcie powietrzem. Gdy próbowałam odzyskać oddech tylko na chwilę, usłyszałam głośny trzask.
Justin i ja natychmiast się oderwaliśmy, gwałtownie odwracając się w kierunku drzwi, które zostały otwarte z hukiem, potwierdzając źródło głośnego hałasu.
Czułam, jak moje oczy rozszerzają się w szoku, a moje serce zaczęło bić jak szalone; to było jakby mój żołądek miał spaść na podłogę i czułam jak robiło się duszno.
Justin i ja odsunęliśmy się od siebie, patrząc w szoku na drzwi.
Stojąc w wejściu do klasy, z opadniętą szczęką i rozszerzonymi oczami w szoku, była Jui Talloway.
Jui była w Klasie 12 ze mną i Justinem, przytrafiło się, że była w pół przyjaciółkami z Aubrey, Christiną i Elise.
Była również znana z bycia ohydnie ogromną plotkarą.
Ona dosłownie żyła i oddychała plotkami, obgadywaniem, i rozprzestrzenianiem pogłosek.
Odbijała się z grup do grup, ale na prawdę nigdy jej dobrze nie znałam, aby przyznać, że jest jakiegoś rodzaju suką. 
Oczywiście, miała swoje momenty, ale przeważnie nigdy nie była przyjacielska.
Prawdopodobnie dlatego, że przyjaźniła się z popularnymi ludźmi.
Justin i ja nic nie robiliśmy, oprócz gapienia się na nią.
Byłam w szoku, nagle poczułam jakbym miała chorować.
To musiał być zakręcony rodzaj koszmaru.
Tak musiało być.
Oczywiście tak nie było, jakkolwiek, dla Jui, której oczy maniackiego rodzaju świeciły, potrząsnęła głową przez moment, gapiąc się na nas w ciszy .
-Oh...mój Boże.- Powiedziała głośno, w końcu powróciła jej zdolność mówienia. -Justin Bieber i...Mandy Nash?!- Wykrzyknęła. -O co do diabła chodzi?-
Nie mogłam oddychać. Dosłownie czułam jak moje ręce zaczynają się trząść i moje serce pędziło szybciej niż wcześniej.
To nie mogło mieć miejsca.
To nie było prawdziwe.
Ktokolwiek, proszę, obudź mnie z tego koszmaru i powiedz, że to nie jest prawda.
Powiedz mi, że to był żart.
Proszę, proszę, proszę, proszę, proszę.
Jui wypuściła głośny śmiech, trzęsąc głową.
-Jui,- Justin powiedział głośno, jego ochrypły głos nagle rozległ się po klasie. Nieco potrząsnął głową.
Ona, jakkolwiek, jedynie wydała z siebie rechot, odrzucając głowę w tył i do tego uśmiechnęła się z maksymalną euforią.
-O mój Boże. To... to jest niespodziewane.- Powiedziała, pokazując palcem na klasę i na nas. -Jasna cholera!- Wykrzyczała, uśmiechając się szeroko. Zatrzymała się na moment, umieszczając diabelski uśmiech na jej twarzy. Potrząsała głową w tę i we w tą, spoglądając na nas. Jej oczy tańczyły, przechodząc między nami: z Justina na me i tak znowu. Jej uśmiech się powiększył, jeżeli to możliwe, jeszcze szczerzej i nagle spojrzała wręcz demonicznie. Zachichotała diabelsko. -Po prostu czekaj, aż Aubrey Woods to zobaczy.- Parsknęła. -I Greg Loyle!- Potrząsnęła głową. -O mój Boże, to będzie dobre.-
To była długa, głucha oraz sztywna cisza, podczas której Justin i ja po prostu się na nią patrzyliśmy.
Moja szczęka była uchylona w lekkim strachu.
Nie mogłam tego przetworzyć, albo mieć pojęcie o co dokładnie chodzi.
Po tym jak wydawało się to trwać wiecznie, podczas czego nic nie słyszałam, ale Jui rechot odbijał się w mojej głowie. Przemówiła ponownie. -Na prawdę,- Powiedziała, prychając. -To będzie dobre, gdy Woods i Loyle to zobaczą, ale...- Prychnęła ponownie. -Po prostu czekaj, aż każdy to zobaczy!-
Czułam jak mój żołądek pęka na milion części, a moje brwi zmarszczyły się w niedowierzaniu.
Obok mnie, zauważyłam, że Justin się napręża.
Co do diabła ma na myśli z "czekaj aż każdy to zobaczy"?
"Zobaczy" to?
Jak oni mają to zobaczyć?
To nie było tak, że zamierzaliśmy to powtórzyć przed całą szkołą.
Nagle, jakkolwiek, Zdałam sprawę z czegoś, że mój oddech się zatrzymał, a ciało zamarzło.
Wystająca z prawej dłoni Jui, migająca światłem powtórnie, ściśnięta Motorola Droid.
Widoczne było na prawym górnym rogu z tyłu telefonu świecące zielone światło , oznaczało, że ustawiona kamera była aktualnie włączona.
Moje oczy zatrzymały się na telefonie, Jui uśmiech się poszerzył.
Bez żadnego słowa trzymała telefon obiema rękoma, patrząc w dół na niego z ogromną satysfakcją. -Załapałaś, tak Nash?- Spytała. Zachichotała. -Dobra robota.-
Przełknęłam ślinę, czując, jak moje gardło się zaciska.
Nie mogłam oddychać. Nie mogłam się wysłowić.
To, szczerze, nie mogło mieć miejsca.
Jui Talloway nie tylko patrzyła na mnie i Justina stojących w środku pustej klasy, ale i rejestrowała całą rzecz.
Ona nie robiła tego.
Ona nie mogła tego zrobić.
Ona tego nie robiła.
Ale ewidentnie, byłam niczym, mniej niż bardzo, bardzo zła.
Przez chwilę, Jui ponownie skupiła uwagę na swoim telefonie, pochylając nieco swoją głowę, aby się temu przyjrzeć z diabelskim uśmieszkiem na jej ustach.
Uświadamiając sobie, co ona robi, szybko krzyknęłam, -Nie. Nie, proszę, Jui, nie. Nie rób tego. Proszę. Przysięgam, zrobię wszystko. Tylko... proszę.- Mój głos był błagalny, zdesperowany i spanikowany.
To było dokładnie to, jak czułam się w tamtym momencie.
Jej ciemnobrązowe oczy mrugnęły w górę, aby na mnie spojrzeć, a na jej twarzy widniał uśmiech. -Dobra, ze względu na to, że zawsze jesteś drażliwą suką dla mnie, Nash...nie, nie sądzę. Przepraszam.-
Czułam jak moja szczęka opada w szoku.
Czy ona była poważna?
Nigdy nie byłam dla niej celowo niemiła!
Co do kurwy jest jej problemem?
-Zobaczmy...- Zamilknęła. Nacisnęła na parę przycisków i napisała na klawiaturze parę rzeczy, małe kliknięcia z niej wychodziły rozbrzmiewając w powietrzu, gdy Justin i ja jedynie staliśmy w szoku i patrzyliśmy na nią oszołomieni w ciszy.

W końcu zdawało się, że po dniach czy może latach, zabrzmiało brzęknięcie i Jui zablokowała pospiesznie telefon, patrząc na nas z uśmiechem na twarzy jak zatruty miód
-Teraz,- Powiedziała z satysfakcją, przekrzywiając głowę w bok. -Wysyłam.- Wsunęła telefon do kieszeni i przerzuciła swoje czarne włosy przez ramię. -Ja tylko wysłałam nagranie z twoim małym sekretem do wszystkich w moich kontaktach, w tym Twoja dziewczyna,- Pokazała na Justina. -Twój chłopak-, pokazała na mnie. 
-I wszyscy Twoi przyjaciele.- Uśmiechnęła się. -Teraz wszyscy mogą zobaczyć jak przebiegłymi dziwkami jesteście.- Zarechotała głośno. -Oh, to jest klasyka.-
Następnie bez zbędnego słowa czy spojrzenia, odwróciła się i szybko opuściła klasę, zanikając w korytarzu.
Justin i ja nadal staliśmy na środku klasy, wydawało się, że byliśmy niezdolni do poruszenia się czy zaczęcia pojmować co tu do diabła się stało.
To stało się zbyt szybko, byliśmy za bardzo zszokowanie, aby zrozumieć prawdziwość tej sytuacji.
Na pewno wiedziałam jedną rzecz, która była moim lękiem od samego początku.
W końcu zostaliśmy nakryci.

---------------------
W rozdziale znajduję się piosenka Justina Biebera - Stuck In The Moment. Bardzo adekwatnie :)
Muszę wam powiedzieć, że wasze komentarze to na prawdę niesamowita sprawa, za co serdecznie dziękuję. Oczywiście zapraszam ponownie do komentowania. ;)
Jestem w szoku, ale kiedyś musiał nadejść czas i zostaliby odkryci. Wow. Myślę, że wy również się tego nie spodziewaliście. P.S Początek nie pisałam ja :) Da się to chyba zauważyć.

Obserwatorzy

Szablon by @mohito_x