piątek, 22 sierpnia 2014

Chapter Twenty One: Out Of Place

Zrobiłam głęboki wdech, wydychując bardzo powoli i prostując ramiona, patrząc na zimne brązowe drzwi prowadzące do sali gimnastycznej.

Po chwili stania tam, zrobiłam krok do przodu i pchnęłam drzwi, wchodząc do środka sali, gdzie właśnie leciał refren "S&M" Rihanny.

Stałam niezręcznie, oglądając się dookoła w poszukiwaniu, któregoś z moich znajomych lub chociaż kogoś, kogo względnie znałam.

Z wahaniem zrobiłam kilka kroków przed siebie na moich wysokich obcasach, ponownie rozglądając się wokół. 

Właśnie zauważyłam Beccę tańczącą z Chazem i Leah i zdążyłam zaledwie zrobić kilka kroków w ich kierunku, kiedy ktoś podszedł do mnie od tyłu i dotknął mojego ramienia.

- Tutaj jesteś! - doszedł do mnie głos Natashy. - Wszędzie cię szukałam!

Odwróciłam się twarzą do niej z lekko uchylonymi ustami. 

- O, hej! - powiedziałam, uśmiechając się do niej.

- Hej! - odpowiedziała. - Poszłam potańczyć z innymi ludźmi, kiedy leciała wolna piosenka, a gdy wróciłam ty i Greg gdzieś zniknęliście. 

- Oh - rzekłam, śmiejąc się nerwowo. - Ta, musiałam pójść do toalety - rozglądnęłam się wokół, zakładając kosmyk włosów za ucho. - I nie wiem, gdzie poszedł Greg... - ucichłam.

Spojrzałam na nią, żeby spotkać się z widokiem jej stojącej ze skrzyżowanymi ramionami i z ewidentnym uśmiechem na twarzy.

- Co? - zapytałam.

- Fajne seks-włosy - skomentowała, dławiąc się parsknięciem.

Zamarłam, patrząc na nią.

- Co? - powiedziałam, unosząc dłonie do czubka mojej głowy. Zaczęłam szybko przeczesywać palcami włosy, zażenowanie starając się, żeby wyglądały perfekcyjnie.

- Taa... - ucichła, uśmiechając się z rozbawieniem. 

- Mówisz poważnie? Dobrze już wyglądają? - zapytałam zmartwiona, wciąż przeczesując włosy.

Natasha zbliżyła się i przeczesała włosy na czubku mojej głowy.

- Tutaj - rzekła, odsuwając się. - Teraz wyglądają w porządku.

- Dziękuję - powiedziałam.

Pokiwała głową.

Minęła chwila zanim na jej twarzy pojawił się chytry uśmieszek.

- Więc mówisz, że poszłaś do 'toalety', heh? - powiedziała, szczerząc się do mnie.

Posłałam jej tylko zdziwione spojrzenie. 

Nagle wyglądała na poirytowaną.

- Wymknęliście się gdzieś z Gregiem i poszliście się całować czy coś? 

Erm... jeżeli chodzi o część z całowaniem... masz rację.

- Nie - powiedziałam szybko, potrząsając głową. - Naprawdę poszłam do toalety. Moje włosy musiały się jakoś poplątać. 

Pokiwała powoli głową, w milczeniu przyjmując moje słowa do wiadomości.

Ale śmiało mogłam powiedzieć, że nie do końca mi uwierzyła.

Zignorowałam ją, szybko odwracając głowę i ponownie rozglądając się.

- Gdzie mógł pójść Greg? - zastanawiałam się nagłos. - Bal za niedługo się skończy...

Natasha wzruszyła ramionami.

- Szczerze nie mam pojęcia.

Westchnęłam, garbiąc ramiona. 

Właśnie przekręciłam w lewo głowę i stanęłam na palcach rozglądając się pomiędzy gromadami nastolatków, gdy z mojej lewej zbliżyły się do nas dwie osoby.

Odwróciłam się, żeby zobaczyć nowo-przybyłych, którym byli Ryan i Becca.

Posłałam Ryanowi nerwowy uśmiech.

Widocznie skończył robić to, co miał do zrobienia w audio-wizualnej sali, co znaczyło, że Justin też gdzieś już tu był.

- Hej! - rzekłam.

- Hej! - odpowiedziała ciepło Becca, uśmiechając się do mnie.

- Co tam?

- Więc... - zaczęła Becca, spoglądając w bok na Ryana z ciekawością.

- Justin i ja urządzamy after-party u niego w domu po balu. Zadecydowaliśmy kilka minut temu, jego mama jest poza miastem ze swoim chłopakiem. Przyjdziecie? - powiedział bez ogródek Ryan, patrząc na mnie i Natashę.

- My? - zapytała Natashy, przykładając pytająco dłoń do klatki piersiowej.

Ryan i Becca pokiwali głowami, uśmiechając się do nas.

Natasha spojrzała na mnie.

- Myślę... - zaczęła. - Osobiście chciałabym przyjść dla waszej dwójki, ale... nie jestem pewna, czy Bieber byłby zadowolony z obecności którejkolwiek z nas.

- Oh.. Jestem, eh... Jestem pewien, że nie jakoś to przeżyje - powiedział luźno Ryan, posyłając mi kpiące spojrzenie. Kiedy to zauważyłam, uśmiechnął się do mnie i puścił mi oczko. 

Ostrzegawczo rozszerzyłam do niego oczy, przygryzając wnętrze ust.

Kiedy zauważyłam, że Natashy patrzy na mnie, szybko rozluźniłam wyraz mojej twarzy i uśmiechnęłam się do Ryana.

- Em... Nie wiem - rzekłam. - Greg też jest zaproszony? - zapytałam sceptycznie.

Becca pokiwała głową.

- Tak, pewnie! - rzekł Ryan.

- Naprawdę? - zapytałyśmy zgodnie z Natashą, nasze głosy wypełnione były zaskoczeniem.

Ryan może i lubił Natashę, odkąd ją znał, ale nigdy nie odniosłam wrażenia, żeby był wielkim fanem Grega.

Ryan pokiwał głową.

- Wiesz, w połowie to moja impreza - rzekł, wzruszając ramionami. - Jeżeli chcecie, żeby przyszedł, zaproście go. Nie mam nic przeciwko. 

- Oh. Okej. Dzięki - westchnęłam, posyłając mu uśmiech. 

Pokiwał do mnie głową, również się uśmiechając.

- Eh... chyba powinniśmy pójść do Riley i Kelsey zapytać, czy chcą przyjść - rzekła Becca, patrząc na Ryana.

Posłał jej adorujący uśmiech i pokiwał głową.

- Dobrze, chodźmy! - odwrócił się do mnie i Natashy i kiwnął do nas. - Do zobaczenia - powiedział.

Natasha i ja pomachałyśmy w pożegnaniu, zanim Ryan i Becca odwrócili się i zaczęli odchodzić, przechodząc przez tłumy ludzi w poszukiwaniu innych znajomych.

Popatrzyłam na Natashę, uśmiechając się.

- After-party, powinno być fajnie - powiedziałam radośnie, promieniejąc.

Tylko wzruszyła jednym ramieniem, wyłamując palce.

Zmarszczyłam delikatnie brwi.

- Co jest? - zapytałam z niepokojem.

Po prostu kolejny raz wzruszyła ramionami.

- Eh, nie wiem.

Ucichłam na chwilę, zastanawiając się, dlaczego mogłaby zachowywać się tak... niezainteresowana.

- Nie chcesz iść? - zapytałam z ciekawością, patrząc na nią.

Spojrzała wtedy na mnie, patrząc prosto w moje oczy.

- W tym rzecz - rzekła, kolejny raz wzruszając ramieniem. - Naprawdę nie wiem, czy chcę.

Jeszcze bardziej zmarszczyłam brwi.

- Dlaczego nie? - zapytałam.

Wzięła głęboki wdech, drapiąc się po czole i tłamsząc nos.

- Będzie tam dużo ludzi z paczki Ryana. Takich jak Bieber, Somers i Wood. Po prostu grono suk i dupków.

Zaśmiałam się.

- Okej, wiem, co masz na myśli. Ale hej - Ryan nie jest dupkiem! A Becca jest strasznie miła, nie jest w żadnym calu suką. I Leah, Kelsey i Riley nie są aż takie złe!

- W ogóle nie rozumiem, dlaczego Leah jest z Chazem. Stać ją na więcej - powiedziała Natasha, potrząsając głową.

Ponownie się zaśmiałam.

- Widocznie jest w nim coś, co ona lubi. Nie wiem, co to prawdopodobnie może być, ponieważ jest dupkowatą męską dziwką, ale... - wzruszyłam ramionami. - Przypuszczam, że ma to gdzieś.

Natasha parsknęła.

Wpatrywałam się w nią przez chwilę, zanim przekrzywiłam głowę błagająco.

- No choooodź - powiedziałam. - Chociaż na chwilę wpadnijmy, jesteśmy przecież zaproszone.

Wyglądało na to, że Natasha przez chwilę się zastanawiała, po czym westchnęła, kiwając głową.

- Dobrze - rzekła ponuro. - Możemy pójść.

Uśmiechnęłam się szeroko.

- Fajnie.

- Ale wciąż nie rozumiem, dlaczego chcesz iść - rzekła, podtrzymując rozmowę. - Myślałam, że odrzucisz każdą dobrowolną możliwość przebywania koło Biebera i Somersa.

Poczułam, jak mój żołądek delikatnie się skręca na wzmiankę o Justina, ale zignorowałam to, machając dłonią od niechcenia.

- Nie idę dla nich - rzekłam bez ogródek. - Lub dla kogokolwiek z ich paczki, pomijając może Leah, Kelsey i Riley. Nienawidzę Aubrey, Elise i Christinę z pasją i dobrze wiesz, jak bardzo gardzę Somersem i Bieberem - wzruszyłam ramionami. - Chcę tylko spotkać się z Beccą i Ryanem i... nie wiem, chcę mieć coś do zrobienia. Wiesz? Impreza może być w sam raz.

Natasha tylko wzruszyła ramionami, delikatnie kiwając głową.

- Ta, przypuszczam - mruknęła w odpowiedzi.

- I hej - zaczęłam. - Jeżeli naprawdę nie będzie się nam tam podobać, możemy wyjść.

- Prawda - odpowiedziała ściszonym głosem.

Uśmiechnęłam się, zanim spojrzałam na zegar znajdujący się w kącie sali.

- Bal kończy się za piętnaście minut, więc może znajdziemy Ryana i resztę i z nimi pojedziemy do domu Justina?

- Zaczekaj - rzekła Natasha. - Co z Gregiem?

O cholera.

Zapomniałam o nim.

Byłam pewna, że będzie łatwo przekonać Natashę, ale nie byłam co do tego przekonana, jeżeli chodziło o Grega.

Szczerze nawet nie wiedziałam, dlaczego byłam tak bardzo zainteresowana pójściem tam.

To nie tak, że mogłam być wokół Justina...

Szczególnie kiedy Greg tam też będzie.

Westchnęłam.

- Em - zaczęłam. - Ta, więc gdzie on jest? Powinnyśmy spróbować go znaleźć.

Natasha rzuciła okiem na całą salę, kiedy w głośnikach zabrzmiała piosenka Chrisa Browna "Look At Me Now".

- Nie mam pojęcia. Nie widziałam go od wolnego tańca.

Ponownie westchnęłam, przeczesując dłonią włosy.

- W porządku... więc chodźmy go poszukać.

Pokiwała głową i we dwójkę ruszyłyśmy w poszukiwaniu jakiegokolwiek znaku obecności Grega.

Zauważyłam Justina w kącie sali, gdy szukałyśmy; był z Aubrey (oczywiście), Chazem, Leah, Robem i z kilkoma innymi ludźmi i wszyscy tańczyli do piosenki, która właśnie była grana.

Boże, Justin był gorący.

Przysięgam, był jak seks na nogach.

Patrzyłam na niego przez chwilę, zanim moje oczy przeniosły się na Natashę, która właśnie wypuściła powietrze z ulgą.

- Tutaj jest! - rzekła, wskazując palcem na wejście.

Moje spojrzenie podążyło tam, gdzie wskazywała i spotkałam się z widokiem Grega stojącego przy drzwiach z rękoma w kieszeniach, kiedy oglądał się wokół, ewidentnie kogoś szukając.

Prawdopodobnie mnie.

Bez słowa przechodziłyśmy przez tłumy nastolatków, aż doszłyśmy do Grega.

Posłałam mu uśmiech.

- Hej! - powiedziałam ciepło.

- Oh, hej! - powiedział ewidentnie zaskoczony.

- Szukałyśmy cię - powiedziała Natasha.

- A ja szukałem was - powiedział. - Gdzie byłaś? - zapytał, patrząc na mnie. - Nie było cię wieki!

Zaśmiałam się nerwowo, zakładając kosmyk włosów za ucho.

- Oh, em... posłuchałam twojej rady i poszłam do łazienki koło sali nauk przyrodniczych, która jest kilometry stąd na drugim końcu szkoły. Więc trochę zajęło mi dojście tam,  a później wpadłam na grono ludzi i zatrzymywałam się, żeby się przywitać i... - wzruszyłam ramionami. - Zagadałam się. Przepraszam, nie chciałam, żebyś czekał.

Wzruszyła ramionami.

- W porządku.

- Czy ty... - odchrząknęłam. - Nie szukałeś mnie przez ten cały czas, prawda? - skończyłam, patrząc na niego nerwowo.

Patrzył na mnie z zakłopotanym wyrazem twarzy, zanim powoli pokiwał głową.

- Em, tak - przyznał się. - Mam na myśli, nie szukałem cię przez cały czas. Czekałem na ciebie - poprawił się.

- Oh - rzekłam.

Zapanowała chwilowa niezręczna cisza.

- Przepraszam, nie chciałam, żeby zajęło mi to tak długo. Nie zajęłoby, gdybym wiedziała, że czekasz... - przesunęłam się  niekomfortowo.

- Nie, nie, nic się nie stało! - powiedział szybko Greg. - Naprawdę, w porządku. Powiedziałem ci, że szukam Natashy, więc nie ma  sprawy.

Posłałam mu ciepły uśmiech, momentalnie się uspokajając.

To nie tak, że byłam tak bardzo przejęta, ale bywało, że często... reagował zbyt mocno.

Nastąpiła długa cisza, kiedy piosenka zmieniła się na "Just Can't Get Enough" Black Eyed Peas.

- Kocham tą piosenkę - skomentowała spokojnie Natasha, rzucając na mnie okiem.

Ani ja ani Greg się nie odezwaliśmy i pomiędzy nami zapanowała chwila ciszy.

W końcu niezręcznie odchrząknęłam i spojrzałam wprost na Grega.

- Więc bal skończy się za jakieś piętnaście minut i, em... ominęło cię to, ale Ryan i Becca - jego dziewczyna, wiesz? - podeszli do nas. Ryan robi after-party z Justinem w Justina domu i pytali się, czy nie chcielibyśmy przyjść.

Wykręciłam niezręcznie dłonie, przygryzając wnętrze policzka i patrząc na Grega niezręcznie.

Wyraz jego twarzy powoli zmienił się na delikatne zmieszanie.

- Impreza w domu Justina? Biebera?

Przygryzając mocniej policzek, pokiwałam powoli głową.  Greg zmarszczył nos.

- Dlaczego do cholery chcielibyśmy to zrobić? - zapytał sardonicznie.

Westchnęłam.

- To nie jest impreza tylko Justina  - rzekłam poirytowana. - To także impreza Ryan, co oznacza, że Becca tam będzie i inni ludzie jak ona. Nawet jeśli nienawidzimy całą grupę popularnych, jest trochę miłych ludzi z nimi związanych i prawdopodobnie wszyscy z nich też tam będą - wzruszyłam ramionami. - Myślałam, że będzie fajnie jeśli tam pójdziemy i zobaczymy, jak jest.

Greg  tylko patrzył się na mnie tępo, kiedy Natasha bawiła się palcami.

Westchnęłam, garbiąc ramiona.

- Posłuchaj, Natasha i ja powiedziałyśmy już Ryanowi, że przyjdziemy. Nie musisz iść, jeśli nie chcesz, ale ja zamierzam pójść chociaż na trochę.

Greg popatrzył na mnie z oburzeniem.

- I co mam w takim razie zrobić, jeżeli wy tam idziecie?

Korciło mnie, żeby powiedzieć "Spotkaj się z innymi przyjaciółmi - ale czekaj, NIE MASZ ŻADNYCH", ale stwierdziłam, że będzie to trochę za bardzo podłe.

Po wszystkim jest w końcu moim chłopakiem, nie patrząc nawet na to, co zaczęłam czuć do eh-ekhem... pewnej innej osoby.

Westchnęłam ponownie.

- Nie wiem - odpowiedziałam szczerze. - Dlaczego po prostu z nami nie pójdziesz? Musimy pójść tylko na moment. Jeżeli będzie do bani i żadnemu z nas nie będzie się tam podobało, zawsze możemy po prostu wyjść.

Był cicho, ewidentnie rozważając nad opcjami.

- Mam na myśli, nie mamy nic innego do zrobienia - wytknęłam słusznie, wzruszając ramionami. - Dobrze możemy tego spróbować. To impreza - kontynuowałam rozdrażniona. - Będzie tam pełno ludzi, nie tylko ci, których nienawidzimy. Plus, będzie fajnie.

Był cicho przez kilka długich i żmudnych chwil, zanim w końcu westchnął i przeczesał ręką włosy.

- Okej - mruknął. - Myślę, że możemy pójść, jeżeli tak bardzo chcesz.

Taaaaaak.

Uśmiechnęłam się do niego szeroko.

- Dzięki, kochanie - powiedziałam, podchodząc do niego i kładąc dłoń na jego policzku, a następnie cmokając  go w usta.

Wzruszył ramionami, uśmiechając się do mnie.

- Nie ma problemu.

Wpatrując się w niego radośnie, nie mogłam nic na to poradzić, ale myślałam o tym, że mimo tego jak bardzo natrętny i kontrolujący był na co dzień, to był pierwszy raz, kiedy zgodził się na coś takiego tak dobrowolnie i chętnie.

Przypuszczam, że to dopiero początek. :)

***

Natasha i Greg usadzeni byli na krawędzi kanapy w salonie domu Justina, obydwoje kurczowo trzymali czerwone kubki i patrzyli niezręcznie na podłogę, nic nie mówiąc.

Wyglądali na bojaźliwych, niespokojnych, skrępowanych i wręcz na czujących się niekomfortowo.

Wokół nas zgromadzone były hordy ludzi, którzy śpiewali, krzyczeli, śmiali się, rozmawiali, tańczyli.

Impreza trwała w najlepsze,  z głośników leciała muzyka i praktycznie każdy wmieszał się w zabawę.

- Więc, em... - zaczęłam niezręcznie, kładąc dłoń na mojej szklance. - Bal był niezłą zabawą - powiedziałam przez muzykę, patrząc na Natashę i Grega i posyłając im uśmiech.

Dobry Boże, brzmiałam jak jakaś niedorajda.

Owa dwójka spojrzała tylko na mnie, kiwając powoli, zanim obydwoje wzięli łyka z poszczególnych drinków, patrząc prosto przed siebie.

Westchnęłam.

- No dalej - rzekłam. - Chociaż spróbujcie dobrze się bawić.

Natasha osunęła ramiona, posyłając mi rozdrażnione spojrzenie. 

- Możemy po prostu wyjść? Każdego tutaj nienawidzę.

- Nie nienawidzisz - odpowiedziałam bez ogródek. - Nie nienawidzisz połowy ludzi tutaj, chcesz wyjść, bo po prostu nie chcesz być w pobliżu drugiej połowy, której nienawidzisz. 

- Dokładnie. Więc chodźmy - powiedziała.

Jedynie potrząsnęłam głową.

- Jeżeli chcecie, możecie pójść. Ja zostaję.

- Dlaczego tak bardzo chcesz zostać? - domagał się Greg, przypatrując się mnie.

Wzruszyłam ramionami.

- Nie wiem - odpowiedziałam szczerze. - Nie byłam na domówce od dłuższego czasu i chciałabym zostać, żeby pogadać z innymi. Plus... szczerze? Nie mamy nic lepszego do roboty.

Greg westchnął, kładąc dłonie na twarzy. 

- Jeżeli po prostu spróbowalibyście z kimś porozmawiać, zamiast siedzieć tutaj, to może lepiej byście się bawili - powiedziałam słusznie. 

I chociaż... prawda została powiedziana, wyglądali na nie na swoim miejscu.

Natasha i Greg rzucili na mnie okiem.

Wzruszyłam ramionami, skupiając uwagę na moim telefonie, który właśnie zawibrował.

Odblokowując go,  zauważyłam, że mam nową wiadomość od Justina, którą z ciekawością otworzyłam.

Od: Justin Bieber

Heeeeeeej. Myślę, że ja i ty powinniśmy się wymknąć. ;)

Zmarszczyłam brwi, a na moje twarzy pojawił się delikatny, na którego nic nie mogłam poradzić, uśmiech. 

Justin był z Aubrey przez cały czas, odkąd zaczęła się impreza, i - jak to jest w jej zwyczaju - cały czas chodziła przyklejona do Justina, wywlekając go z salonu do innych pomieszczeń w domu, dlatego nie widziałam go zbyt dużo razy.

Nienaumyślnie rozglądałam się wokół, próbując zauważyć, czy nie ma go gdzieś w pobliżu.

Niestety dla mnie nie mogłam go znaleźć - co, tak jak o tym teraz pomyślałam, sprawiło, że wydał się totalnym lizusem.

On mnie widział, a ja go nie...

Okej.

Spojrzałam ponownie na mój telefon i wystukałam odpowiedź:

Od: Mandy Nash

Ha, ale jesteś zabawny, Bieber. Ostatni raz jak cię widziałam, byłeś pochłonięty swoją dziewczyną. Jak mamy się wymsknąć od niej, jak i od każdego na tej imprezie - wliczając mojego natrętnego chłopaka - bez zauważenia? 

Zablokowałam telefon, odłożyłam go na kolana i czekałam na jego odpowiedź, rzucając okiem na Grega i Natasha.

Natasha bawiła się palcami i rozglądała się wokół, jakby zaczynała być podenerwowana.

Greg patrzył się prosto przed siebie, gdzie w kącie znajdowali się Chaz z Leah w środku intensywnego pocałunku. Nie wiem, dlaczego na nich patrzył, ale wyglądało na to, że nie mógł oderwać od nich oczu.

Hmm... może chciał podkraść kilka trików od Chaza?

... Okej, przestaję być suką.

Naprawdę muszę przestać myśleć  w taki sposób o moim chłopaku. Jestem straszną osobą.

Mój telefon nagle zawibrował i od razu otworzyłam wiadomość.

Od: Justin Bieber

Masz rację, BYŁEM pochłonięty moją dziewczyną. Dobrze się bawiliśmy ;) Poszła gdzieś z Elise i Christiną, znudziłem się jej. Jak mamy się wymknąć bez zauważenia... to cholernie proste. Wiesz, to MÓJ dom. Powiedz cieniasowi i zamkniętej w sobie Snob-tashy, że idziesz do toalety czy coś i spotkaj się ze mną na piętrze. Wiesz, że chceeeeeeesz. 

Westchnęłam, patrząc na telefon z delikatnym uśmiechem na twarzy.

To było niesamowite, jak bardzo się zmienił.

Siedziałam tam i zastanawiałam się, spoglądając na wiadomość, nie będąc pewną co dokładnie zrobić.

Oczywiście, że chciałam się wymsknąć od moich nudnych przyjaciół i z nim spotkać, ale nie mogłam użyć wymówki, że idę do toalety - to nie daje mi dużo czasu, a poza tym już tego dzisiaj użyłam.

Nagle poczułam, że spojrzenie Grega przeniosło się na mnie i miałam poczucie, że próbuje spoglądnąć na ekran mojego telefonu.

Szybko go zablokowałam, odwracając głowę w jego kierunku i posyłając mu uśmiech.

Patrzył na mój telefon przez jeszcze chwilę, zanim spojrzał na mnie i również się uśmiechnął.

- Widziałeś Ryan albo Beccę niedawno? - zapytałam ciekawa, marszcząc delikatnie brwi i starając się rozpocząć konwersację, żeby uniknąć potencjalnych niezręcznych pytań.

Wzruszył ramionami.

- Widziałem ich jakiś czas temu, jak schodzili do piwnicy, ale później już nie - odpowiedział.

Pokiwałam głową.

- Oh.

Zapanowała chwila ciszy.

- Dlaczego tak bardzo uśmiechałaś się do telefonu? - zapytał Greg.

Zmarszczyłam brwi, czując jak mój żołądek się skręca.

- Co? - zapytałam.

Wzruszył ramionami.

- Dostałaś wiadomość i naprawdę dziwnie się uśmiechnęłaś - odpowiedział.

- Oh - rzekłam po chwili, śmiejąc się nerwowo. - Ktoś napisał do mnie śmiesznego tweeta. To nic wielkiego - skłamałam niezawodnie.

Pokiwał tylko głową.

- Oh, okej - odpowiedział.

Również pokiwałam głową.

- Mhm - powiedziałam niezręcznie.

Zapanowała kolejna chwila ciszy.

- Więc... jeżeli zamierzacie tu tak siedzieć... - zaczęłam. - Pójdę zobaczyć na resztę imprezy i przywitam się z innymi. I spróbuję znaleźć Ryana.

- Okej - odpowiedziała nonszalancko Natasha.

Greg natychmiastowo zaprotestował.

- Nie, Mandy, zostań!

- Nic nie robicie! - zawołałam. - Jesteśmy na imprezie i chcę się dobrze bawić. Nienawidzę połowy ludzi tutaj, ale jeżeli już jestem przy nich, to chcę cokolwiek robić.

Greg westchnął, potrząsając tylko głową.

Przykro mi, ale to wszystko prawda. Naprawdę nienawidzę połowy ludzi tutaj, ale nie zamierzam marnować mojego czasu, siedząc tutaj i patrząc się w podłogę.

- Będę z powrotem... za trochę - rzekłam.

Greg nic nie powiedział, tylko na mnie patrzył i delikatnie pokiwał głową.

Natasha także pozostała cicho, zamiast tego decydując się, żeby kiwnąć raz głową.

Wstałam i odeszłam, uprzednio odkładając kubek na jakiś stolik i przemieszczając się przez cały dom, co jakiś czas machając do ludzi, których znałam.

Było kilka jednostek z grupy Justina, którzy posyłali mi ekstremalnie oschłe spojrzenia, kiedy ich mijałam.

To było niefortunne, ale mimo to, że byłam kuzynką Ryana, ja, Natasha i Greg nie pasowaliśmy tutaj. Byliśmy prawdziwymi przyjaciółmi tylko z Ryanem i po części z Beccą - co nie pomagało, uwzględniając fakt, że Becca nie chodziła do naszej szkoły. Byłam znajomymi z niektórymi z popularnych - z takimi jak Riley, Kelsey, Rob i Leah -, ale przez większa część nienawidziła mojej grupy, a moja nienawidziła ich.

Tak to działało.

Nie byłam przyjaciółmi z nikim, prawdopodobnie dlatego, że większości naprawdę nienawidziłam. Byli pyszałkowatymi, pewnymi siebie osłami i snobistycznymi, sukowatymi dziewczynami, z którymi nie miałam najmniejszej ochoty do zrzeszania się.

I kiedy kontynuowałam wędrowanie w kierunku schodów prowadzących na piętro, zaczęłam zastanawiać się, dlaczego tak naprawdę chciałam tu przyjść...

Będąc otoczoną przez tych ludzi i widząc, jak bardzo irytujący byli, czując ich chłodne spojrzenia i otrzymując fluidy typu "co ona tutaj robi?', które emitowały z większości z nich, żałowałam, że w ogóle tutaj przyszłam.

Ale w tym momencie robiłam co w mojej mocy, żeby ich ignorować.

Było miejsce, gdzie musiałam dotrzeć.

Kiedy doszłam do schodów, obejrzałam się wokół skrycie, żeby upewnić się, że nikt na mnie nie patrzył.

Wydawało się, że wszyscy w pobliżu byli zajęci sobą, więc pośpieszyłam szybko na schody  i cicho wbiegłam na piętro.

Wtedy zaczęłam podążać wzdłuż korytarza, pozwalając stopom automatycznie skierować mnie do pokoju Justina, gdzie często spotykaliśmy się w sprawie projektu.

Nie wiedziałam, gdzie dokładnie chciał się spotkać, ale przypuszczałam, że miał na myśli swoją sypialnię.

Przemierzając korytarz w kierunku jego pokoju, zażenowana rozglądnęłam się wokół, mając nadzieję, że nie wpadnę na kogoś, kto nie był... Justinem.

Kiedy dotarłam do jego pokoju, zauważyłam, że drzwi były tylko delikatnie uchylone.

Pukając delikatnie w drzwi, pchnęłam je, zaglądając nerwowo do środka.

Zauważyłam Justina siedzącego na jednym ze swoich krzeseł, patrzącego z zainteresowaniem na swój telefon.

Usłyszawszy pukanie, podniósł głowę i natychmiastowo ujrzał mnie.

Uśmiech, który pojawił się na jego twarzy, szybko zmienił się na zmysłowy uśmieszek.

- Hej - zawołał.

- Hej - odpowiedziałam nerwowo, robiąc kilka kroków w przód, także znajdowałam się cała w pokoju.

Wstał, blokując telefon i wsuwając go do kieszeni.

Podszedł do mnie i złapał moją dłoń, przyciągając mnie do siebie i całując raz w usta.

Wtedy szybko zamknął za mną drzwi, które wydały charakterystyczny, stanowczy dźwięk.

Momentalnie zostałam wytrącona z równowagi, czując onieśmielające pożądanie, kiedy stał tak absurdalnie blisko mnie. Do moich nozdrzy dochodził zapach jego perfum, więc nienaumyślnie wzięłam głęboki oddech.

- Więc, em... - zaczęłam niezręcznie, odchrząkając. - Dlaczego dokładnie chciałeś się od wszystkich wymknąć tak bardzo? Niewystarczająco dobrze bawiłeś się z Aubrey?

- Oh nie, świetnie się bawiłem - zapewnił mnie, posyłając mi przekorny uśmiech. - Tak ja mówiłem, poszła z Elise i Christiną - wzruszył ramionami. - Nie mam pojęcia gdzie. Prawdopodobnie "pobawić się" z jakimś pierwszym lepszym gościem - potrząsnął głową. - Ale widziałem, jak świetnie bawiłaś się z tym cieniasem i Litzy - powiedział, w jego głosie wyczuwalny był sarkazm. - A ja trochę się nudziłem, więc zdecydowałem, że będzie fajnie dla nas oboje, jeśli się wymkniemy.

Posłałam mu tylko rozbawione spojrzenie.

- W porządku - rzekłam. - Więc jak proponujesz, spędzimy ten czas, wymykając się od wszystkich?

Uśmiechnął się do mnie z nikłym śladem irytacji na twarzy.

- A jak myślisz? - zapytał.

Ledwo zdążyłam na niego spojrzeć, zanim złapał mnie za talię, gwałtownie się pochylił i pocałował mnie, pchając język do wnętrza moich ust bez zawahania.

Nie mogłam nic poradzić, ale poczułam się nieco rozbawiona, ale mimo wszystko odwdzięczyłam pocałunek, pozwalając jego językowi odkrywać wnętrze mojej buzi, i jednocześnie przybliżyłam się do niego jeszcze bardziej, kładąc dłoń na jego szczęce i wdychując powietrze, kiedy poczułam jego smak.

Delikatnie pocierał dłońmi moją talię, powodując, że zadrżałam. Pozwoliłam mojej wolnej dłoni powędrować na tył jego szyi, gdzie delikatnie tarmosiłam jego włosy.

Odsunęłam się na chwilkę, mając oczy wciąż mocno zamknięte.

- Nie powinniśmy - pocałunek. - Tego robić - pocałunek. - Kiedy Greg i Aubrey - pocałunek. - Są na dole.

Odwdzięczył pocałunek ze zdwojoną siłą, przejeżdżając językiem po mojej dolnej wardze.

- Nie powinniśmy tego - mruknął, całując mnie. - W ogóle robić.

- Prawda - wydyszałam, odrywając się na niecałą sekundę.

Kiedy całowaliśmy się na środku jego pokoju, zadecydowałam o czymś.

Jeżeli mogłabym robić to każdego dnia przez całe moje życie, umarłabym jako bardzo szczęśliwa osoba.

Oderwałam się od jego ust i przycisnęłam moje do jego policzka. Wyznaczałam ustami ścieżkę przez szczękę aż do jego szyi, zostawiając na jego skórze pocałunki.

Ciężko oddychał, ale wydał dziwny dźwięk gdzieś z głębi gardła, wskazując, że podobało mu się tak jak mnie - mam na myśli, podobało mi się to, że obecnie miałam nad nim taką kontrolę, jaką miał on gdy całował moją szyję.

Ha.

Przyjmij to, Bieber.

Dwoje mogą grać w tę grę.

Przycisnęłam język do jego szyi, a on wziął gwałtowny oddech.

Nagle przyciskał moją twarz, do momentu aż moje usta ponownie nie złączyły się z jego ustami, i prawie momentalnie poczułam jak zaczyna iść powoli przed siebie, popychając mnie, także szłam tyłem w kierunku jego łóżka.

Interesujące, że pewnego dnia nie tak dawno, obudziłam się w tym dokładnie łóżku, nie mając zielonego pojęcia, gdzie byłam czy jak się tam dostałam - i to między innymi doprowadziło to tego, co jest teraz.

Dziwne, jak takie rzeczy się dzieją.

I zabawne, że nigdy nie przypuszczałam, że nienawiść, która zawsze była pomiędzy mną i Justinem, kilka miesięcy później zamieni się w to.

Poczułam, że tyły moich kolan dotknęły właśnie łóżka i mogłam powiedzieć, że Justin był gotowy, żeby mnie na nie popchnąć. Wciąż mnie całował, a jego dłonie wędrowały po moim ciele.

W momencie, kiedy zaczął delikatnie popychać mnie na łóżko, usłyszeliśmy odrębny odgłos stłumionych kroków dochodzący ze schodów, z daleka.

Wyglądało na to, że Justin chciał to zignorować, ale nagle zabrzmiał niewątpliwie znany głos.

- Justin! Jesteś tutaj? Juuuuuuuuuuuustin!

Aubrey.

Cholera.

Justin i ja szybko się od siebie oderwaliśmy, wciąż będąc do siebie przylepieni, oddychaliśmy ciężko, wpatrując się w siebie z szerokimi oczami.

Czy to się dzieje naprawdę?

Czy ktoś ponownie tego dnia próbował nam przeszkodzić?

To oficjalne.

Bóg mnie nienawidzi.

- Cholera - mruknął Justin, kiedy odgłos kroków Aubrey zaczął dochodził jakby z bliższa.

- Jesteś u siebie w pokoju? - zawołała.

- Co robimy? - wyszeptałam gorączkowo do Justina, mój głos był porażony paniką.

Justin desperacko rozglądał się wokół po swoim pokoju przez chwilę, jakby szukał cudownego wyjścia.

Chwilę później jego oczy rozszerzyły się.

- Tutaj!

Zanim zorientowałam się, o co mu chodzi, złapał moją dłoń i gwałtownie pociągnął do swojej szafy. Przekręcił klamkę i wślizgnął się do środka, ściskając mocniej moją dłoń, żeby upewnić się, czy idę za nim.

Kiedy byłam już w środku, zamknął szybko drzwi, pogrążając nas w ciemnościach. Było strasznie ciasno i byłam przyciśnięta do niego.

Czułam, jak moje serce dudniło, kiedy usłyszeliśmy, jak drzwi do pokoju Justina się otwierają.

Ruszałam ręką w powietrzu, nie widząc nic, aż dotknęłam jego klatki piersiowej.

- O mój Boże - wyszeptałam w ciemnościach zmartwionym głosem.

- Shhhh - powiedział.

- Justin? - doszedł do nas głos Aubrey.

Zamknęłam ciasno oczy, nie marząc o niczym innym, niż o wychodzącej Aubrey.

- Szlag by to trafił, gdzie on do cholery jest? - wykrzyknęła.

- Nie wiem - usłyszałam głos Christiny.

- Sprawdzałyśmy wszędzie! Gdzie on kurwa poszedł? - zawyła ze zdenerwowaniem Aubrey.

Było słychać westchnienie opuszczające usta Christiny.

- Może powinnyśmy znowu sprawdzić na dole.

Aubrey wypuściła powietrze z irytacją.

- Ta, tak przypuszczam - mruknęła.

Zaczęłam się trząść, słysząc, jak kroki Aubrey kierują się z powrotem do drzwi.

Poczułam, jak moje serce staje, kiedy nagle się zatrzymała i odezwała ostro.

- Zaczekaj.

- Co? - doszedł do nas głos Christiny.

Zapanowała na chwilę cisza.


- Em... jesteśmy tutaj... w Justina pokoju... - zaczęła Aubrey. - Wiem, że ukrywa tu różne rzeczy, których nie chce, żebym widziała. Zawsze chowa jakieś kartki i różne rzeczy do szafy, kiedykolwiek tu jestem i nigdy nie chce powiedzieć, czym one są - chwila ciszy. - Teraz jest idealny czas... żeby zobaczyć co nieco.

Mogłam wyczuć przez sposób, jaki mówiła, że się chytrze uśmiecha.

Zapanowała kolejna chwila ciszy, w czasie której śmiało mogłam sobie wyobrazić, jak Aubrey i Christina wymieniają spojrzenia.

Jednocześnie byłam rozkojarzona przez moje serce, które biło szybciej niż kiedykolwiek.

Mój uchwyt na koszulce Justin stał się, o ile to w ogóle możliwe, jeszcze bardziej histeryczny. Poczułam, jak kładzie dłoń na moim ramieniu i pociera nią pocieszająco.

Ale przez jego dotyk, mogłam powiedzieć, że także był poważnie zmartwiony.

Nagle usłyszałam, jak Christina się odzywa.

- Okej, w porządku. Zróbmy to.

- Mam na myśli, to idealna okazja - powiedziała rzeczowo Aubrey.

- Ta - zgodziła się Christina.

Byłam pewna, że Justin był w stanie usłyszeć moje serce, gdyż biło tak mocno. Drżałam od stóp do głów i czułam, jakbym miała się zaraz zamienić w wannę potu.

Aubrey i Christina zaczęły kierować się do szafy Justina - gdzie nasza dwójka obecnie stała, ukrywając się.

Znajdą nas.

I tym razem nie będzie żadnej wymówki ani złagodzenia tego.

Słyszałam zbliżające się kroki w towarzystwie szemrania i chichotów Aubrey i Christiny.

Przełknęłam nerwowo ślinę, przygotowując się na tsunami, które miało zaraz nadejść. Gałka drzwi zaczęła grzechotać, powoli okręcając się, kiedy Aubrey przygotowywała się, żeby otworzyć je od drugiej strony.

***


Ci to mają szczęście, nieprawdaż? 
Dziękuję za komentarze, nie wiecie jak jestem za nie wdzięczna. Kiedy je widzę, aż mam ochotę dla was tłumaczyć. 

Jeżeli macie jakieś pytania odnośnie opowiadania, chcecie wyrazić swoją opinię tweetujcie z hashtagiem #darkbluepl albo po prostu zaobserwujcie konto na twitterze @darkbluepl. Może pojawić się co nieco z nowego rozdziału. Pozdrawiam, Martyna. :)


UWAGA!
Szukamy osoby, która pomoże w tłumaczeniu, jeśli jest ktoś chętny prosimy o zgłoszenie się na naszego twittera @DarkBluePL



















25 komentarzy:

  1. O matko ushninhisunhis każdy rozdział jest coraz lepszy!
    jestem niesamowicie ciekawa co się stanie dalej!
    Miłego tłumaczenia :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to opowiadanie! Dziękuję, że zdecydowałaś się tłumaczyć! Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <3 dzięki ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham <3 dzięki ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże to jest cudowne ! <3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału . Jestem ciekawa jak zareaguje ( jeśli ) otworzy tą szafę :) Jest też opcja, że ktoś ją powstrzyma :) Ja juuuuż chce następy . ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy można spodziewać się następnego rozdziału ?

    OdpowiedzUsuń
  7. DLACZEGO W TAKIM MOMENCIE?! No proszeeeee! Ja dłużej nie wytrzymam <3 hdcugxfchyfdshfbdjfgdyufgdsyfhsyuh

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdzial mega, jak zawsze zreszta ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. kurczaczki nie wytrzymam ja chce wiedziec czy sie o nich dowie ....

    Rozdział genialny jak zawsze :)

    OdpowiedzUsuń
  10. O boze, boje sie ;o ta dwojka ma takie szczescie, haha :D
    @Monia0201

    OdpowiedzUsuń
  11. SERIOOO W TYM MOMENCIE NIE WIERZE!!! CO JEST DO CHOLERY GDFGDGBFD

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie wiem czemu ale strasznie rozbawiła mnie ta sytuacja <3 świetny

    OdpowiedzUsuń
  13. ŚWIETNY ROZDZIAŁ! CZEKAM NA KOLEJNY! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Boski *, * czekam na kolejny ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  15. BOŻE ŚWIETNY ROZDZIAŁ ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Hhhahahah loser boy nie m kolegow xd
    A aubrey ta dziwka mnie wkurwila....

    OdpowiedzUsuń
  17. kiedy nn ? :D nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Szablon by @mohito_x