sobota, 9 sierpnia 2014

Chapter Nineteen: A Changing Of Tides

-Wow- Rachel Litzy, starsza siostra Natashy, skomentowała z podziwem, otwierając szeroko oczy i usta w zdziwieniu. – Wyglądasz-

- Tak gorąco! – zakończyła za nią głośno Natasha, szczerząc zęby w uśmiechu. Podskoczyła trzpiotowato, jej blond włosy zatańczyły w powietrzu. – Poważnie, Mandy! O mój Boże!

Zarumieniłam się, patrząc na moje paznokcie i oglądając je zawstydzona, na moich policzkach utrzymywało się różowe zabarwienie.

- Dziękuję – powiedziałam cicho.

-Chłopcy będą się za tobą oglądać całą noc. Nie kłamię – oznajmiła Rachel, jej niebieskie oczy błyszczały. Założyła kosmyk swoich ciemnobrązowych włosów za ucho, uśmiechając się ciepło. – Tak samo będzie z tobą, siostra. – oznajmiła, wskazując głową na Natashę.

Natasha promieniała.

- Dzięki – powiedziała.

Natasha i ja spotkałyśmy się u niej w domu, żeby przygotować się na bal listopadowy, który miał się odbyć dzisiaj, żebyśmy mogły się pomalować, ułożyć sobie nawzajem włosy i się ubrać. Rachel wróciła na weekend z college’u i chętnie poczekała na nas, żeby zobaczyć, jak wyglądamy.
Odkąd jesteśmy z Natashą przyjaciółkami prawie przez całe nasze życie, tak długo znałam Rachel, więc również byłyśmy blisko.

- Poważnie, Mandy? Twój chłopak? Greg? Nie będzie mógł od ciebie odciągnąć rąk – rzekła Rachel.

Zaśmiałam się.

- O Boziuuu – speszyłam się, przewracając żartobliwie oczami.

- Pewnie ma rację – zgodziła się w rozbawieniu Natasha.

Pokręciłam głową. Moje oczy powędrowały na Natashę, więc się uśmiechnęłam.

- Wyglądasz pięknie, Nat – oznajmiłam.

- Dzięki – odpowiedziała. Patrzyła w dół na swoją suknię z uwielbieniem, gładząc ją. Była to dopasowana jak ulał beżowa sukienka bez ramiączek do połowy uda. Miała dekolt jakby w kształcie serca i wielobarwne satynowe paski przecinające gorset wokół, dodając nieco koloru i trochę lub więcej seksowności. Do sukienki dobrana była oszałamiająco współczesnych z kwadratowym obcasem para balerinek. Jej blond włosy były jak te Ke$hy – jak perfekcja, rozrzucone na jej ramionach jako wyraz dzikości, miały o wiele większą objętość, więc wydawało się jakby było ich trzy razy więcej niż zazwyczaj. Na jej powiekach błyszczał cień, a usta zabarwiał delikatny różowy błyszczyk.

Tak.

Gdybym była lesbijką, zakochałabym się.

-  O której ma przyjechać Greg? – zapytała z ciekawością Natasha, sprawdzając na telefonie godzinę.

- O 6:30? – odpowiedziałam, rzucając okiem na zegar wiszący na ścianie, żeby dowiedzieć się, która była godzina.

6:27. Powinien za chwilę już być.

Zażenowanie powędrowałam do marnego lustra Natashy, zakładając kosmyk włosów za ucho i przyglądając sie samej sobie.

Moja sukienka, tak jak Natashy, była do połowy uda i bez ramiączek z dekoltem w kształcie serca. Była jasno różowa jak wata cukrowa, a materiał był delikatny i zwiewny. Była dopasowana w talii z pikowanym drapowaniem opadającym na jedną stronę i ze ścieżką róż na skos gorsetu. Nałożyłam trochę różu na policzki i cień wokół moich brązowych oczu, przpominających kształtem migdały, dodając cielistego błyszczyku na usta, żeby zachować naturalny wygląd. Moja skóra, na którą nałożyłam mgiełkę, praktycznie błyszczała, a łydki wyglądały na niewyobrażalnie wymoledowane przez dwunastocentymetrowe czarne szpilki, które miałam na stopach.

Uśmiechnęłam się do siebie, spoglądając wyżej, żeby przyjrzeć się swoim włosom. Z pomocą Rachel wyprostowałam je zanim stały się solidną taflą. (Naturalnie były proste, ale dzięki prostownicy stały się perfekcyjne). Błyszczały w ciemności, opadająć wdzięcznie na moje ramiona kilka centymetrów przed dekoltem sukienki. Wydawały się bardziej kasztanowe niż zwykle i mogłam poczuć, jakie były miękkie, gdy opadały na moją nagą skórę.

Przygryzłam wnętrze policzka, czując dziwne uczucie przechodzące przeze mnie, a na moich ustach pojawił się niekontrolowany uśmiech.

Czułam się piękna.

Coś związanego z sukienką i z tym jak ułożyłam włosy, jaki zrobiłam makijaż, powodowało, że czułam się, jakbym mogła zrobić wszystko.

Odwracając się do Natashy i Rachel, które pochłonięte były w małej konwersacji, otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale przerwał mi głośny dzwonek do drzwi.

Natasha natychmiastowo popatrzyła na mnie, a nasze spojrzenia się skrzyżowały.

- Greg – zaszczebiotała.

Odwróciła się szybko i przebiegła przez pokój, Rachel szła tuż za nią, i we dwie ruszyły do drzwi wejściowych.

Słyszałam dźwięk otwieranych drzwi i muzykalny głos Natashy.

- Hej! – wykrzyknęła.

Później słyszałam tylko niewyraźne odgłosy rozmowy, jak Natasha i Rachel  nawiązały z Gregiem konwersację.


Sprawdziłam swoje odbicie w lustrze jeszcze raz, a później podniosłam bransoletkę z komody, zakładając ją na nadgarstek i robiąc kilka kroków w kierunku drzwi.

Przeszłam przez nie i  przesuwałam się do przodu w kierunku ogromnych drewnianych schodów, które prowadziły do otwartego przedpokoju domy Litzów.

Widziałam Grega ubranego w niebieską koszulę i czarne spodnie z rękami w kieszeniach, z uśmiechem rozmawiającego z dwoma siostrami. Natasha i Rachel stały do mnie plecami, więc nie widziałam wyrazu ich twarzy, ale widziałam jak Greg zaśmiał się głośno na coś, co powiedziała jedna z nich.
Powoli zaczęłam schodzić ze schodów, przesuwając moją dłoń wzdłuż brązowej barierki i patrząc pod stopy, żeby nie potknąć się na szpilkach i nie wylądować tyłkiem na samym dole.

Bo to byłoby bardzo atrakcyjne.

Nie.

Nagle Natasha rzuciła na mnie okiem, po czym ponownie odwróciła się do Grega i trąciła go łokciem.

Natychmiastowo spojrzał do góry i  widziałam, jak wyraz jego twarzy momentalnie zmienia się z ciekawości na podziw.

- O mój... – ucichł. – Mandy! – zawołał głośno, przyglądając się mi z szeroko otwartymi oczami. – Wow. Wyglądasz... – przełknął, ewidentnie nie wiedząc, co powiedzieć. - Wow.

Zaśmiałam się krótko.

- Dzięki. Też źle nie wyglądasz.

I nie wyglądał.

Fakt faktem wyglądał naprawdę dobrze.

- Dzięki – odpowiedział, a następnie zbliżył się do schodów i  wyciągnął w moim kierunku dłoń, pomagając mi zejść z ostatnich dwóch stopni i wciąż się ciepło uśmiechając.

Zanim się zorientowałam, otoczył mnie ramionami w krótkim uścisku.

Kiedy się odsunął, posłał mi uśmiech i odwrócił się twarzą w kierunku dwóch pozostałych dziewczyn.

- Powinniśmy już jechać? – zapytał, spozierając na mnie pytająco.

Natasha i ja spojrzałyśmy na siebie i wzruszyłyśmy ramionami.

- Pewnie – rzekła Natasha. – Bal zaczyna się za niedługo, więc możemy.

Pokiwałam ze zgodą.

- Poczekajcie! Zrobię wam tylko kilka zdjęć! – wykrzyknęła Rachel, gramoląc się do kuchni po jej aparat cyfrowy.

Śmiejąc się, czekaliśmy we trójkę na jej powrót.

Kiedy była z powrotem, pozowaliśmy w różnych kombinacjach (we trójkę, Natasha i ja, ja i Greg, Greg z Natashą), a gdy Rachel zrobiła niezliczoną ilość zdjęć, uśmiechając się szeroko, przeglądała wszystkie na ekranie aparatu, wykrzykując przeróżne komentarze na temat tego, jak słodko wszyscy wyglądaliśmy.

Jakoś po dziesięciu minutach pozowania, czułam jak stojąca obok mnie Natasha robi się niespokojna.
-Okej, Rach! Musimy już wychodzić – oznajmiła, śmiejąc się.

Rachel odłożyła zrezygnowana aparat.

- W porządku – rzekła.

Podeszłam do niej i przytuliłam ją, dziękując za ułożenie moich włosów i obiecując, że wkrótce się zobaczymy.

- Kocham cię, dziewczyno – zaśpiewała, przytulając mnie ciasno.

Odsunęłam się i ruszyłam w kierunku samochodu, gdy Natasha i Greg również się z nią żegnali.

Kiedy skończyli, wyszli na zewnątrz. Zajęliśmy miejsca w samochodzie Grega i po sprawdzeniu, czy każdy z nas ma bilet i uczniowski identyfikator (inaczej nie wpuściliby nas na bal), ruszyliśmy w kierunku szkoły.

***

Justin Bieber’s POV




Normalnie nienawidzę szkolnych bali.

Naprawdę.

Są stratą czasu uwzględniając fakt, że bez problemu mogłem pójść na jakąś imprezę w Hollywood, gdzie są ludzie tego samego typu (np. gorące dziewczyny w skąpych strojach), a do tego leci dobra muzyka i jest prawdziwy alkohol (w przeciwieństwie do tego owocowego ponczu).

Ale przez Aubrey, która nie potrafiła przestać skomlić i marudzić, że chce, żebym z nią poszedł, i przyjaciół, którzy również udali się na ten bal, właśnie przechodziłem przez frontowe drzwi szkoły, obejmując Aubrey za talię.

Elise i Christina szły obok Aubrey, z ożywieniem dyskutując z ich przyjaciółkami Kelsey Lynx i Riley Winter. Znałem Kelsey i Riley w miarę dobrze, bo były częścią naszej „paczki”, a poza tym kilka razy byłem z nimi na imprezie.

A przez to, że z nimi imprezowałem, najprawdopodobniej obściskiwałem się z obydwoma, kiedy byłem pijany.

Ups.

Ryan szedł obok mnie ze swoją dziewczyną Beccą Bemmer, która prawdopodobnie była najmilszą dziewczyną, która się z nami zadawała. Uśmiechała się radośnie, trzymając jedną rękę założoną wokół ręki Ryana.

Z drugiej strony szedł Chaz z jego... em... koleżanką? Nazywała się Leah Monsato i była absolutnie prześliczna, ale patrząc na to, że był to Chaz ciężko było określać ją jako jego dziewczynę.

Chaz nie wdawał się w związki.

Był on raczej chłopakiem typu „pieprz-każdą-dziewczynę-która-jest-gorąca-bez-żadnych-zobowiązań”.
Którym... przypuszczam, o tym myśląc... sam byłem.

Ehh, bynajmniej do teraz.

Czy coś.

- Bieber! – usłyszałem za sobą.

Odwracając głowę, zauważyłem mojego znajomego, Roba Jenkisa, idącego w naszym kierunku z szerokim uśmiechem na twarzy.

Pokiwałem do niego, również się uśmiechając.

- Co tam, Rob? – zawołałem.

Dogonił nas i uścisnął rękę ze mną, Ryanem i Chazem, kiwając głową do dziewczyn i rzucając w ich stronę pozdrowienia.

Razem w jedenastkę dowlekliśmy się do sali gimnastycznej, gdzie bal się odbywał.

Poczułem, jak Aubrey chwyta moją dłoń i pociera ją kciukiem, spoglądając na mnie uwodzicielsko.

- Może pójdziemy do mnie po balu? – szepnęła do mojego ucha, stając na palcach. Poczułem jej ciepły oddech na szyi. – Moich rodziców nie ma w domu, więc wiesz...

Odsunęła się i przygryzła wargę, ewidentnie próbując wydać się seksowną, gdy patrzyła na mnie z wyczekiwaniem.

Korciło mnie, żeby zapytać się, czy nie wolałaby się spotkać z tym gościem, z którym była tam, gdzie mieszka Penny, ale wiedziałem, że wywołałoby to przedstawienie, więc tylko pokiwałem głową.

- Pewnie – odpowiedziałem.

Miałem na myśli, wyglądała naprawdę gorąco.

Miała na sobie najkrótszą czarną sukienkę, jaką kiedykolwiek widziałem. Ledwie zakrywała jej tyłek i miała głęboki dekolt w kształcie litery V, odsłaniający dużo skóry.

I mam na myśli, naprawdę bardzo dużo.

Nie, żebym miał coś przeciwko.

Była moją dziewczyną i wyglądała absurdalnie gorąco.

Ale jednocześnie sprawiało to, że wyglądała jak dziwka.

(Bardziej niż normalnie wyglądała.)

- Chodźmy tam! – krzyknęła Riley, wskazując palcem na wolne miejsce na parkiecie, gdzie mogliśmy wszyscy tańczyć.

Cała nasza grupa podążyła za nią, gdy w głośnikach zaczęła lecieć piosenka Britney Spears „Till The World Ends”.

Nie mogłem się powstrzymać od pochwycenia wzrokiem całej sali gimnastycznej, kiedy zbliżaliśmy się do obranego przez nas celu, jakbym kogoś szukał.

I... będąc całkowicie ze sobą szczerym... szukałem.

Ale próbowałem siebie przekonać, że robiłem to tylko dlatego, że chciałem zobaczyć, jak wyglądała ona i jak żałośnie wyglądał jej chłopak, a nie dlatego, że chciałem po prostu zobaczyć ją.

Bo to naprawdę nie było powodem.

Plus, to naprawdę była zabawa czubić się z nią.

To nie tak, że aktualnie mi na niej zależy.

Nie uważam tak.

Nie mogłem nic na to poradzić, ale poczułem się delikatnie zawiedziony, kiedy zdałem sobie sprawę, że jeszcze jej nie ma, więc skupiłem swoją uwagę z powrotem na Aubrey, która posuwała się do mnie bardzo powoli z dziwnym wyrazem twarzy, z innym niż kiedy ma brudne myśli w głowie.

Czasami było naprawdę fajnie mieć ją jako kumpla/dziewczynę do pieprzenia, ale czasami wyglądało na to, że to była jedyna rzecz, na której jej zależało.

Seks.

Cały czas.

24/7.

Ze mną i każdym kolesiem, na którego mogła rzucić swoje ręce.

... Okej, może jestem hipokrytą, uwzględniając fakt, że byłem taki sam (tyle, że z dziewczynami oczywiście).

Fanki, praktycznie każda gorąca dziewczyna w szkole, Aubrey, inne celebrytki...

Ta, wszystkie z nich.

I nie wiem dlaczego, projekt z Mandy Nash coś z tym zmienił.

Te dni minęły, kiedy  korzystałem z każdej możliwej okazji do uprawiania seksu.

Zamiast tego, robiłem to tylko z Aubrey.

(No i oczywiście obściskiwałem się z Nash).

To było dziwne, ale w jakiś sposób Mandy zastąpiła wszystkie inne dziewczyny.


Zawsze zdradzałem Aubrey, ale były to jednorazowe sprawy, które nigdy nic nie znaczyły.

Ale ta cała sprawa z Mandy?

To ewoluowało do ciągnącej się sprawy, w coś w co często gruntownie uczestniczyłem.

Co nigdy nie zdarzyło się z nikim innym, oprócz z osobą, z którą obecnie byłem (W tym wypadku - z Aubrey).

A najzabawniejsza rzecz?

Mandy była, tak jak jej już mówiłem, jedyną osobą, przed którą się otworzyłem, nie wliczając mojej mamy lub kogoś z mojego teamu.

I ja wciąż nie wiedziałem, co to tak naprawdę znaczy.

Mam na myśli oczywiście... jest inna.

Boże, nawet nie wiem, dlaczego do cholery się tym martwię.

To po prostu nie ma sensu, że ma na mnie taki wpływ.

Heh, jest gorąca (ale nie jestem pewien, czy o tym wie) i uwielbiam się z nią całować.

Ale czasami zastanawiam się, czy czuję do niej coś więcej niż tylko pożądanie.

Nagle, moje przemyślenia zostały przerwane przez obrzydliwie głośny chichot Elise i Christiny.

- Czy to Mandy Nash? - zapytała Riley, unosząc brwi i spoglądając pytająco na Beccę, Leahę i Kelsey.

- O mój Boże! - wykrzyknęła Kelsey, odwracając się, żeby patrzeć w kierunku drzwi na salę. - Myślę, że tak!

Becca zmrużyła oczy w tamtym kierunku. Szeroki uśmiech wkradł się na jej usta.

- To na pewno ona!

Leah wzdychnęła.

- Wow... - mruknęła.

- Wspaniale wygląda! - krzyknęła Becca, trącając ramieniem Ryana. - Patrz, Ry.

- Łee - rzekła Aubrey z niesmakiem, niezainteresowana przyglądając się swoim paznokciom.

- Ta- mruknęła ze zgodą Christina.

Ryan, Chaz i Rob odwrócili się, żeby spojrzeć w stronę wejścia, żeby dostrzec to, o czym wszyscy mówili.

Ryan szeroko się uśmiechnął.

Chaz zagwizdał.

- O cholera - skomentował.

Rob pokiwał głową z potwierdzeniem.

- Posunąłbym ją - rzekł.

Chaz zachichotał, kiwając głową ze zgodą. Obydwoje przybili piątki.

Natychmiastowo poczułem, jak moje ciało się napina, a delikatna fala irytacji przechodzi przez moje ciało.

Co do cho- ?

Skąd to się wzięło?

Leah posłała Chazowi karcące spojrzenie, a ten momentalnie przestał się śmiać.

Potrząsając tylko głową, odwróciłem się, żeby spoglądnąć w kierunku wejścia, chcąc dokładnie zobaczyć, co takiego związanego z Mandy powodowało, że wszyscy się tak zachowywali.

I nagle... zauważyłem ją.

Poczułem to dziwne uczucie w brzuchu i wydawało mi się, jakby moje serce nagle przestało bić z zaskoczenia.

Nie zrozumcie mnie źle, wiem, że takie rzeczy dzieją się w babskich i tandetnych filmach, ale takie coś nigdy mi się nie przytrafiło i takie rzeczy nie dzieją się mnie.

Nie jestem  żałosny, dziękuję bardzo.

Ale coś co widziałem, sprawiło, że byłem oniemiały.

Wyglądała prześlicznie, piękniej niż kiedykolwiek.

Wszystko na niej wyglądało pięknie, zaczynając od idealnie dopasowanej sukienki do jej połyskującej skóry, i na moment zapomniałem o naszej ukrywanej relacji, w której byliśmy.

Kusiło mnie, żeby odejść od moich przyjaciół, wliczając moją dziewczynę (której wygląd pamiętałem jak we mgle w tym momencie), i pójść prosto do Mandy i ją pocałować.

Ale nie z pożądaniem.

Tylko w... prawdziwy sposób.

Autentyczny.

Zostałem przywrócony do rzeczywistości i przypomniałem sobie, że nasza relacja fakt faktem była sekretem, o którym nikt nie miał pojęcia ani nikt nie mógł mieć pojęcia, kiedy Loser Boy podszedł do niej i otoczył ją ramieniem w talii.

Pochylił się i wyszeptał jej coś do ucha, na co zarumieniła się, uśmiechając.

Boże, jak ja chciałem czasami zabić tego spiętego, natrętnego dupka.

Nagle poczułem, jak Aubrey łapie mnie za nadgarstek, zaciskając palce i ciągnęła moją rękę, dopóki na nią nie spojrzałem.

Uśmiechała się sztucznie, marszcząc brwi.

- Dlaczego przyglądasz się tej irytującej, pyszałkowatej suce i jej obrzydliwym przyjaciołom? - wysyczała przez zaciśnięte zęby. - Praktycznie się na nią ślinisz!

Kelsey i Riley, które stały niedaleko, odwróciły się do nas z ciekawością, ewidentnie podsłuchawszy to, co powiedziała Aubrey.

- Nie ślinię się na nią - rzekłem, posyłając spojrzenie Aubrey i ignorując dwójkę dziewczyn. - Cholernie jej nienawidzę, dlaczego więc miałbym się na nią ślinić?

Aubrey puściła mój nadgarstek i skrzyżowała ramiona, przekrzywiając głowę. Zmarszczyła brwi.

- Uważasz, że wygląda gorąco czy coś?

Miałem poczucie, że Elise i Christina również słuchały.

Ale ponownie je zignorowałem.

- Nie- odpowiedziałem spokojnie. - Jest suką i jest kurewsko wkurzająca. W ogóle nie uważam, że jest atrakcyjna.

To było definitywnie jedno z największych kłamstw, jakie kiedykolwiek komuś powiedziałem, ale hej - to co liczyło się najbardziej to to, że mi uwierzyła, czyż nie?

Przez twarz Aubrey przemknął cień zadowolenia, a na ustach pojawił się uśmiech.

- Lepiej nie - odpowiedziała.

Posłałem jej uśmiech.

Wewnętrznie wydałem grymas niezadowolenia.

Co za popieprzona suka.

(I nie, tym razem nie mówiłem o Mandy.)

Kątem oka widziałem, jak Ryan mruknął coś do Chaza, i razem, on i Becca, ruszyli do przedniej części sali.

- Gdzie idziecie? - zapytałem ciekawy, odwracając się twarzą do Ryana, tak żeby wiedział, że mówię to do niego.

-Idziemy z Beccą przywitać się z Mandy- wytłumaczył Ryan, wskazując palcem przez ramię miejsce, w którym Greg, Natasha i Mandy tańczyli.

Pokiwałem raz głową w zrozumieniu.

- Pójdę z wami - powiedziałem po chwili.

Brwi Aubrey się zmarszczyły i widziałem, jak Elise i Christina otworzyły szeroko oczy, będąc w szoku.

Odwróciłem się twarzą do Aubrey, udając szeroki, ogromny uśmiech, gdy w mojej głowie układał się pewien plan.

- Chcę trochę z nich pożartować, świetna okazja, czyż nie? - powiedziałem, jeszcze szerzej się uśmiechając. Pochyliłem się i łapiąc nadgarstek Aubrey, pociągnąłem ją tak, że była teraz przyciśnięta do mnie. Położyłem dłoń na jej plecach, najniżej jak mogłem, praktycznie dotykałem jej tyłka, i szemrąłem do jej ucha. - Później wrócę i spędzimy trochę czasu we dwójkę, przygotowując się na później oczywiście.

Poczułem, jak drży,  kiedy mój oddech uderzył o jej szyję.

Odsunąłem się, posyłając do niej największy i najbardziej arogancki uśmiech kiedykolwiek.

Natychmiastowo odwzajemniła uśmiech, uwielbiając mój pomysł.

- Brzmi świetnie - sapnęła zmysłowo w odpowiedzi, posyłając mi krótkie spojrzenie i uśmiech.

Pokiwałem do niej głową, widząc, jak Elise i Christina przewracają oczami.

Obydwie się zamknęły. Były takimi samymi sukami, jak ich najlepsza przyjaciółka.

Tak, nazwałem swoją dziewczynę suką.

Nie obchodziło mnie to, że z nią chodziłem, tak jak powiedziałem Mandy, to, co było pomiędzy mną a Aubrey, nie było w żaden sposób prawdziwym związkiem, a wszystkim, na czym jej zależało, był seks.
Robiła to z każdym bez względu na wiek. Nawet nie pomyślała o tym, żeby związać się z kimś na poważnie czy żeby na kimś jej zależało.

Byłem po prostu kolejnym pionkiem w jej grze.

- Do zobaczenia za chwilę - rzekłem do Aubrey.

I puszczając jej talię, odwróciłem się, pośpieszając w kierunku Ryana i Becci, idących do Mandy i jej przyjaciół.

                                                                                     ***
Mandy Nash's POV

Szczerze czułam się szczęśliwa.

Byłam z Natashą i Gregiem, cała nasza trójka tańczyła do "Blow" Ke$hy, nie przejmując się niczym.

Po prostu chcieliśmy się świetnie bawić.

Gdy weszliśmy, natychmiastowo omiotnęłam wzrokiem pobliską część pomieszczenia, szukając pewnej osoby. 

Również natychmiastowo go znalazłam otoczonego swoimi przyjaciółmi i jego sukowatą dziewczyną, która wyglądała - jak zwykle- ździrowato, ale jednocześnie pięknie.

Jeżeli ma to jakiś sens.

Wiedziałam, że jest o wiele ode mnie piękniejsza, więc było to nieco rozczarowujące widzieć ją z Justinem, który wyglądał oczywiście bardzo gorąco.

Miał na sobie białą koszulę i spodnie khaki, a jego włosy były jeszcze bardziej perfekcyjne niż zazwyczaj, uniesione do góry w nieładzie. Uśmiechał się szeroko, ukazując rząd błyszczących białych zębów i wydawał się na szczerze szczęśliwego.

Co było atrakcyjne na każdym.

Ale w pewien sposób zraniło mnie to w środku, wiedząc, że świetnie się bawił z Aubrey.

Po kilku chwilach przestałam się na niego patrzeć i skupiłam się na dwójce moich najlepszych przyjaciół, i po kilku nieznacznych minutach kompletnie zapomniałam o całym tłumie zgromadzonym w kącie sali.

Wszystkim, co się dla mnie liczyło, była moja najlepsza przyjaciółka i mój chłopak, i to jak świetnie zamierzaliśmy się bawić tego wieczoru.

- It's time to lose your mind,

And let the crazy out,

(This place about tuh)

Tonight, we're taking name, cause

We don't mess around. - Natasha i ja zaśpiewałyśmy, co sił w płucach, śmiejąc się, gdy muzyka zagrzmiała między nami.

Nagle, jakkolwiek, zostało nam to przerwane przez kogoś, kto klepał mnie w ramię.

Odwróciłam się, żeby zobaczyć stojącego tam Ryana i jego "niedawno nabytą" dziewczynę Beccę. Obydwoje promienieli, patrząc na mnie.

- Hej! - wykrzyknęłam, przytulając obydwoje.

- Hej! - odkrzyknęli.

- Mandy, wyglądasz naprawdę prześlicznie! - wykrzyknęła Becca, patrząc na mnie z podziwem.

Uśmiechnęłam się do niej ciepło.

- Aww, dziękuję, ty także! - odpowiedziałam.

- Dzięki- odpowiedziała.

- Ta, powalasz, kuzynko - rzekł Ryan, przewieszając ramię przez moje ramiona i całując mnie w policzek. - Wyglądasz strasznie gorąco.

Zaśmiałam się.

- Dzięki, Ry. Ty także.

Zachichotał.

- Becca, znasz Natashę i Grega, prawda? - zapytałam, unosząc brwi pytająco i wskazując na moich przyjaciół stojących przed nami. 

Becca pokiwała głową.

- Tak, spotkaliśmy się w zeszłym tygodniu - powiedziała. Uśmiechnęła się ciepło do Natashy i Grega, machając ręką na powitanie.

Nie mogłam nic poradzić, ale zauważyłam, jak Greg zaciska szczękę z irytacją i posyła Ryanowi (który wciąż trzymał ramię na mnie) spojrzenie.

Natychmiastowo poczułam się wkurzona.

Co do cholery?!

Ryan jest moim kuzynem.

Dlaczego do cholery Greg miałby być zazdrosny o to, że obejmuje mnie ramieniem i pocałował mnie w policzek?

To nic nie znaczyło poza zwykłym kuzynowskim gestem.

Dobry Boże.

Miałam coś powiedzieć, gdy usłyszałam jak ktoś odchrząkuje i podchodzi do mnie z drugiej strony, otaczając mnie ramieniem.

Greg momentalnie spojrzał, jakby chciał kogoś zabić.

Wiedziałam, kto właśnie przyszedł, zanim nawet spojrzałam, ponieważ do moich nozdrzy dochodził znajomy zapach wody kolońskiej, ale mimo wszystko odwróciłam głowę.

- Co tam, Nash? - zapytał arogancko Justin, posyłając mi głupi uśmieszek.

Boże, ale on był gorący.

Zabrał rękę z moich ramion, kiwając głową do Ryana, który także cofnął rękę.

- Hej- powiedziałam niezręcznie.

- Co ty tutaj robisz, Bieber? - zapytała z irytacją Natasha, krzyżując ramiona i wydając dźwięk niezadowolenia. - Nikt cię tutaj nie chce.

- Tego nie wiedziałem, Litzy. Pozwolę sobie mieć odmienne zdanie. - powiedział lekko Justin, uśmiechając się.

Podniosłam stopę, stając obcasem na jego nodze i starając się zachować, jak najbardziej potrafiłam, neutralną twarz.

Poczułam, jak się napiął i mogłam śmiało powiedzieć, że korciło go, żeby odwrócić się do mnie i domagać się wyjaśnienia, dlaczego do cholery to zrobiłam.

Ale on wiedział dokładnie jak i ja, za co to było.

Musiał przestać wygadywać sugestywne wyrażenia jak te, bo Natasha i Greg mogliby zacząć coś podejrzewać.

- Co masz do cholery na myśli? - domagał się głośno Greg, krzyżując ramiona.

Justin wzruszył ramionami.

- Nic, co ktoś taki jak ty byłby w stanie zrozumieć - rzekł oschle. 

Usłyszałam po mojej lewej, jak Ryan przypadkowo parska. 

Zamknęłam tylko na moment oczy, zanim je otworzyłam, żeby powoli odwrócić głowę w stronę Justina. 

- Tak właściwie to szedłem za Ryanem - powiedział w tym momencie Justin. - Myślałem, że idziesz po poncz - powiedział, zwracając się do swojego przyjaciela. 

Ryan wzruszył ramionami.

-Chcesz trochę? 

Justin wzruszył ramionami. 

- Nie, ale Aubrey pewnie tak.

Ryan się uśmiechnął.

- Mam cię.

- Co za dżentelmen - powiedziała fałszywie słodkim głosem Natasha, posyłając Justinowi spojrzenie z największą odrazą.

- Wiem, okej?  - powiedział lekko Justin. - Ale tylko wtedy, kiedy chcę - mrugnął do niej okiem.

Przewróciła oczami, potrząsając głową i wydając grymas niezadowolenia.

- Świnia- mruknęła bez tchu.

Odwróciłam się kompletnie twarzą do Justina, krzyżując ręce na klatce piersiowej.

- Dlaczego nie pójdziesz zrobić tego, co próbowałeś? Jak Natasha wspomniała, nikt cię tutaj naprawdę nie chce, a twoja najdroższa Aubrey na pewno już się martwi - posłałam mu szyderczy uśmiech.

Od razu odwdzięczył się takim samym uśmiechem.

- Nie ma potrzeby bycia taką suką, Nash. Przepraszam, że próbowałem być towarzyski. 

Uniosłam brwi.

- Towarzyski? Przez przychodzenie tutaj i bycie dupkiem? - zaśmiałam się sztucznie, patrząc mu prosto w oczy, jako znak, że nie jestem poważna, mówiąc to. - Ta, naprawdę świetnie.

- Auć. Ostro - odpowiedział. - Zabolało, Nash. Naprawdę, to naprawdę boli - powiedział rozdrażniony.

Spojrzał na mnie, skanując każdy centymetr mojego ciała.

Wiem, że robił to, żeby być zmierzłym, ale nagle poczułam się zażenowana. 

- Gdzie patrzysz, Bieber? - prychnął nagle Greg, wpatrując się w Justina z cieniem zazdrości na twarzy. 

Ewidentnie zaczynał się zamartwiać faktem, że Justin jest międzynarodową gwiazdą i ma więcej doświadczenia z dziewczynami niż on, gdy ten własnie mnie (dziewczynę Grega) obczajał. 

Nie przypominając... Justin był prawdopodobnie najgorętszym chłopakiem w całym pomieszczeniu.

Taa... pamiętacie skalę, o której nadmieniłam wcześniej? 

Greg dostał... 6, czy coś takiego?

A Justin... 11.5.

Justin przeniósł swój wzrok posyłając rozbawiony uśmiech Gregowi, prychając.

Greg wyglądał, jakby patrzył na niego spode łba z wściekłością.

Przewróciłam oczami.

- Po prostu nas zostaw - powiedziałam do Justina, wiedząc, że Greg bliski był załamania nerwowego.

- Chętnie - rzekł oschle i, kiwnąwszy ostatni raz głową do Ryan, odwrócił się, żeby odejść.

Ale kiedy myślał, że wszyscy wrócili do normalnej rozmowy i skupili swoją uwagę z dala od niego, stanął tuż za mną, kładąc dłoń na mojej talii.

- Spotkajmy się w sali 148 - szepnął skrycie do mojego ucha.

Kiwnęłam tylko głową, wskazując, że usłyszałam, zanim się odwrócił i szybko zniknął w tłumie.

Skupiłam swoją uwagę z powrotem na moich przyjaciołach wystarczająco szybko by zauważyć, jak Becca odwraca głowę, by spojrzeć na mnie.

- Wow... ty i Justin naprawdę się nienawidzicie, prawda? - zapytała.

- Tak - odpowiedziałam szybko. - Fakt faktem gardzimy sobą z pasją - skłamałam. - Jest zboczonym fiutem i prawdopodobnie jest najbardziej irytującą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałam.

Ryan się zaśmiał.

- Myślę, że to nawet śmieszne, jak bardzo się nienawidzicie. Wiedzieliście, kim jesteście przez lata, ale nigdy nie rozmawialiście aż do teraz. (Są partnerami w projekcie z angielskiego) - wytłumaczył Becce, która potaknęła. Odwrócił się z powrotem twarzą do mnie z rozbawionym uśmiechem na twarzy. - To zabawne. Ledwo co się znacie, ale od zawsze jesteście wrogami.

- Ehh, to musi być coś nie tak z twoimi przyjaciółmi, Ry, ponieważ tak samo jest z Chazem - rzekłam, śmiejąc się. - Jego też nienawidzę.

- A on nienawidzi ciebie? - zapytała zaskoczona Becca.


Potaknęłam głową.

- Mhm - odpowiedziałam, uśmiechając się. 


Pozwólcie mi to tutaj wyjaśnić: Becca aktualnie nie chodzi do naszej szkoły. Należy do tego samego kościoła co Ryan i dzięki temu właśnie się spotkali. Dopiero co zaczęli się spotykać, więc zna jego i moich przyjaciół, ale nie zna za dobrze historii między obydwoma grupami.

Becca wyglądała na nieco zaskoczoną, kiwając powoli głową.

Uśmiechnęłam się, patrząc w miejsce, gdzie stali Natasha i Greg.

Oczy Grega biegały po cały pomieszczeniu z paranoi, szukając kogokolwiek, kto mógłby podejść i skomentować mój wygląd. 

Jakkolwiek, Natasha stała sztywno z ciasno skrzyżowanymi rękami, mrużąc podejrzliwie na mnie oczy, miała chłodny wyraz twarzy.

Zaśmiałam się nerwowo, patrząc na nią z lękiem.

- Co? - zapytałam.

- Co on właśnie do ciebie powiedział? - zapytała, patrząc na mnie długo i twardo.

Poczułam, jak zamieram i jak mój żołądek się zaciska.

Nie miałam pojęcia, że ktoś wtedy patrzył.

Ponownie nerwowo się zaśmiałam, marszcząc brwi ze sztucznym zmieszaniem.

- O czym mówisz? - zapytałam. - Kto coś do mnie powiedział?

- Bieber - odpowiedziała. - Chwilę temu.

Uwaga Grega natychmiastowo przeniosła się na nas, a jego mina zmieniła się na czujną.

- Co? - zapytał.

Zauważyłam, że Ryan i Becca także przestali rozmawiać, żeby patrzeć na nas.

Potrząsnęłam delikatnie głową, starając się znaleźć jakąś wiarygodną wymówkę.

- Nie wiem, o czym mówisz - rzekłam.

- Tak, wiesz - powiedziała spokojnie Natasha, w jej głosie słyszalne było wzburzenie. - Chwilę temu. Bieber szepnął ci coś do ucha, a ty pokiwałaś głową. Co powiedział?

- On co? - zapytał groźnie Greg, krzyżując ramiona i zaciskając szczękę w irytacji. Przeniósł swoje spojrzenie na mnie, wpatrując się we mnie oczekująco.

Ryan i Becca wymienili osłupiałe spojrzenia, obydwoje ewidentnie byli zaskoczeni nagłą zmianą atmosfery.

- Nie-nie wiem, o czym -

- Tak, Mandy, wiesz! - sapnęła Natasha. - Widziałam to!

Udawałam zmieszanie przez chwilę, zanim udałam, jakbym nagle zrozumiała, o co chodziło.

- Ahhh -  rzekłam. - To - zaśmiałam się krótko. - To było bez znaczenia, jak zwykle zachował się jak dupek. Wyszeptał coś obrzydliwego, że... wraca do swojej gorącej dziewczyny czy coś. Nie wiem dokładnie, bo ledwo co go usłyszałam.

Natasha wpatrywała się we mnie przez dłuższą chwilę.

- Powiedział coś o  wracaniu do swojej gorącej dziewczyny? - zapytała widocznie nieprzekonana. Uniosła brwi. - Dlaczego niby miałby czuć potrzebę, żeby ci to powiedzieć?

- Nie wiem - odpowiedziałam. - Jest dziwny, nie mam pojęcia - potrząsnęłam głową. - Mam na myśli, tak jak powiedziałam, nawet nie wiem, co naprawdę powiedział, nie byłam w stanie usłyszeć, co dokładnie powiedział. Jest tu za głośno.

Natasha kontynuowała wpatrywanie się we mnie podejrzliwie.

- Jestem szczera, Natasha - rzekłam przez muzykę, zaczynając być poirytowana. - Poważnie.

Wpatrywała się we mnie przez kolejną długą chwilę jak Greg, zanim w końcu zaczęli sprawiać wrażenie, że zaakceptowali prawdę i wzruszyli ramiona, odwracając się do Ryana i Becci, którzy wciąż wyglądali  na doszczętnie zmieszanych.

Piosenka, która wtedy leciała ("What the hell" Avril Lavigne), zatrzymała się, a z głośników rozniósł się po całej sali gimnastycznej głos DJ'a.

- Mam nadzieję, że każdy się dobrze bawi! - zawołał. - Ta piosenka jest dla wszystkich pięknych par tutaj.

Wewnętrznie jęknęłam, gdy z głośników zaczęły wypływać pierwsze akustyczne dźwięki gitary.

Greg spojrzał na mnie wyczekująco, mały uśmiech formował się na jego ustach.

- Zatańczmy, piękna! - krzyknął Ryan, łapiąc za dłoń Becci.

Zachichotała i we dwoje pomachali do nas, wykrzykując "Do poźniej!", zanim odwrócili się i pośpieszyli w kierunku pustego miejsca na parkiecie, gdzie zaczęli swój wolny taniec.

Przyglądałam im się przez moment, zanim odwróciłam się do Grega, który szerzej się do mnie uśmiechał.

- Może zechciałabyś ze mną zatańczyć?  - zapytał.

Uśmiechnęłam się mściwie do wewnętrznego poczucia winy i adrenaliny z powodu niezręcznej sytuacji, która miała miejsce chwilę temu, i pokiwałam twierdząco głową.

- Tak, chciałabym - odpowiedziałam cicho, uśmiechając się ciepło.

Natasha wzdychnęła teatralnie.

- Pójdę sobie stanąć niezręcznie przy misce z ponczem - rzekła.

Posłałam jej przepraszające spojrzenie.

Zaśmiała się i pomachała do nas.

- Żartowałam. Miłej zabawy. Do zobaczenia, gołąbeczki!

I z tym, odwróciła się i odeszła od nas, po drodze spotykając kilka innych dziewczyn, które nie miały pary.

Odwróciłam się do Grega, który wyciągnął do mnie swoją dłoń, którą następnie chwyciłam.

Poprowadził mnie do środka parkietu, gdzie się zatrzymaliśmy. Odwrócił się twarzą do mnie, kładąc dłonie na mojej talii, uśmiechając się w dół z dziwnym adorującym wyrazem twarzy.

Chciałabym móc to cofnąć, ale jedynie się uśmiechnęłam.

Zbliżyłam się i położyłam dłonie na jego karku, kładąc głowę na jego ramieniu, kiedy zaczęliśmy tańczyć do rytmu piosenki.

Well I'm not the type / Nie jestem typem

To hand my heart over / Żeby podawać serce na dłoni

Thought I was stonger / Myślałam, że jestem silniejsza

So I'm wonderin' why / Więc zastanawiam się dlaczego

I can't shake this feeling / Nie mogę strzepnąć tego uczucia

Look what you're doing to me / Patrz, co ze mną robisz


No I'm not the type, not the type / Nie jestem typem, nie tym typem

To move in quickly / Żeby zbliżać się zbyt szybko

Whenever you're near me / Kiedykolwiek jesteś przy mnie 

I just can't deny / Nie mogę zaprzeczyć

The way that I'm feeling / Sposobowi, w jaki się czuję

I don't know wahat happens to me / Nie wiem, co się ze mną dzieje

I get nervous, I get breathless / Denerwuję się, nie mogę złapać oddechu

When you're here next to me and / Kiedy jesteś obok mnie


Some people wait for a lifetime / Niektórzy czekają przez całe życie

To feel like this baby / Żeby poczuć się jak to dziecko

They keep waiting / Wciąż czekają

So lets take a chance / Więc łap szansę

While it's here, while we can / Kiedy tu jest, kiedy możemy

We can make it / Możemy to zrobić

But don't keep me waiting for you / Ale nie sprawiaj, że wciąż muszę na ciebie czekać

On you. / Na tobie.*

Poczułam dziwne uczucie w środku, kiedy wsłuchiwałam się w słowa piosenki, kiedy muzyka wdzięcznie przecinała całe pomieszczenie i wiele ludzi wokół nas tańczyło.

Zmarszczyłam z niezadowoleniem brwi, a moje spojrzenie powędrowało do góry, żeby spotkać się z widokiem tańczącego powoli Justina z Aubrey.

Także miała głowę na jego ramieniu... i chyba po raz pierwszy wyglądali spokojnie.

Szczęśliwi. Pogodni. Słodcy.

Jak prawdziwa para.

I nagle poczułam, jakby coś we mnie w środku właśnie pękło, a przez moje ciało przeszło dziwne i nieznajome uczucie.

Naraz, nie chciałam być tam na parkiecie z Gregiem nigdy więcej.

Well, it's friday night (I just tried to call you) / Więc jest piątkowa noc (Właśnie próbowałam się do ciebie dodzwonić)

I wonder where you are / Ciekawie się, gdzie jesteś

Is everything alright? / Czy wszystko jest w porządku? 

I wanna be with you / Chcę być z tobą

I wish I could reach you / Chciałabym móc do ciebie podejść

I wish I could see you right, and oh / Chciałabym cię zobaczyc, i

I'm so anxious / Jestem tak niespokojna

I don't want to lose you / Nie chcę cię stracić

Or lose what we have, cause / Lub stracić tego, co mamy, bo

Some people wait for a lifetime / Niektórzy czekają przez całe życie

To feel like this baby / Żeby poczuć się jak to dziecko

They keep waiting / Wciąż czekają

So lets take a chance / Więc łap szansę

While it's here, while we can / Kiedy tu jest, kiedy możemy

We can make it / Możemy to zrobić

But don't keep me waiting for you / Ale nie sprawiaj, że wciąż muszę na ciebie czekać*

Nagle poczułam, jak przechodzi przeze mnie smutek, i powoli i w sposób niewytłumaczalny zrozumiałam, jakiego uczucia doświadczałam, patrząc na Justina, który tańczył powoli i romantycznie z Aubrey.

To było utęsknienie.

Poczułam pewne pragnienie, że chciałabym, żeby tym, z którym tańczę, zamiast Grega był on.

Czułam się okropnie. Wina przesiąknęła moje ciało, kiedy trzymałam głowę na ramieniu Grega, marząc, żeby to był ktoś inny.

I gdzieś głęboko w środku czułam, że tańczę ze złą osobą.

Some people wait, / Niektórzy czekają,

Thinking some day, / Myśląc, że któregoś dnia

They'll find something better, / Znajdą coś lepszego,

But I'm not afraid, of making mistakes, / Ale nie boję się popełniania błędów

So I'll, / Więc

I'll take my chances. / Skorzystam z moich szans.

Some people wait for a lifetime / Niektórzy czekają przez całe życie

To feel like this baby / Żeby poczuć się jak to dziecko

They keep waiting / Wciąż czekają

So lets take a chance / Więc łap szansę

While it's here, while we can / Kiedy tu jest, kiedy możemy

We can make it / Możemy to zrobić

But don't keep me waiting for you / Ale nie sprawiaj, że wciąż muszę na ciebie czekać*

Nagle spojrzenie Justina, które skupione było na podłodze, kiedy powoli obracali się w miejscu, posunęło się do góry i skrzyżowało z moim, wpatrując się we mnie z poważnym wyrazem twarzy.

Moje pragnienie momentalnie się podwoiło, a przez moje ciało przeszła kolejna fala smutku.

Nie pytajcie, skąd to wszystko.

Mam na myśli, wiedziałam, że go lubię, ale nie zdawałam sobie sprawy, że to uczucie stało się tak prawdziwe.

To wszystko przecinało mój umysł, ale mimo to desperacko pragnęłam znaleźć się w jego ramionach i zatańczyć z nim zamiast z Gregiem.

A kiedy jego spojrzenie spotkało się z moim i wpatrywaliśmy się w siebie przez parkiet przez czas, który wydawał się dniami, wiedziałam, chociaż tak naprawdę nie wiedziałam jak i dlaczego, że czuł się tak samo jak ja.

Some people wait for a lifetime / Niektórzy czekają przez całe życie

To feel like this baby / Żeby poczuć się jak to dziecko

They keep waiting / Wciąż czekają

So lets take a chance / Więc łap szansę

While it's here, while we can / Kiedy tu jest, kiedy możemy

We can make it / Możemy to zrobić

But don't keep me waiting for you / Ale nie sprawiaj, że wciąż muszę na ciebie czekać*

No,

For you. / Na ciebie.

Wtedy piosenka dobiegła końca i pary wokół nas się rozłączyły, uśmiechając się szczęśliwie do siebie, kiedy DJ wykrzyczał jakieś oklepane ogłoszenie, przełączając na kolejną piosenkę, która była znacznie szybsza i nieprzyjazna parą.

Greg przewrócił oczami i jęknął głośno.

- Boże, my nigdy nie pozbędziemy się tego dzieciaka, nieprawdaż? - mruknął ostro.

Zaśmiałam się krótko jak zazwyczaj, a w sali rozbrzmiał wysoki głos Justina.

Oh-oh-oh-oh,

Oh-oh-oh-oh,

Oh-oh-oh-oh,

Oh-oh-oh-oh,

You know you love me, 

I know you care, 

Just shout whenever,

And I'll be there

Stłumiłam rozbawiony uśmiech, kiedy wszyscy w sali oszaleli i zaczęli śpiewać, ile sił w płucach, niektórzy krzycząc do Justina i rozbawienie trącając go łokciem.

Wskroś sali złapałam jego spojrzenie i posłałam mu uśmieszek.

On tylko wzruszył ramionami ewidentnie zadowolony z siebie. Kiedy Greg zaczął szukać Natashy, a Aubrey zatraciła się w wykrzykiwaniu z Elise i Christiną słów piosenek, zauważyłam, jak rusza ustami, chcąc mi coś przekazać.

Zmarszczyłam brwi, nie do końca pewna, co właśnie powiedział.

Powiedział to ponownie, ale ja wciąż nie wiedziałam, o co chodziło.

Potrząsnęłam tylko głową, wzruszając ramionami w zamęcie.

Wyciągnął wtedy swój telefon i zaczął naciskać palcami na ekran, pisząc wiadomość za pewne do mnie.

Dyskretnie pokiwałam do niego głową, zanim wyciągnęłam mój telefon z kopertówki i odblokowałam go, zauważając, że właśnie wysłał mi wiadomość.

- Gdzie jest Tasha? - zapytał Greg, pochylając się do mnie.

Szybko przysłoniłam telefon, odwracając go tak, że nie był w stanie zobaczyć ekranu. Wzruszyłam ramionami.

- Nie jestem pewna - odpowiedziałam głośno, przekrzykując muzykę, kiedy właśnie zaczął się refren i wszyscy zaczęli wykrzykiwać tekst piosenki niewyobrażalnie głośno.

Zmarszczył brwi w niezadowoleniu, wyciągając szyję, tak że mógł szukać wśród setek uczniów znajdujących się w sali.

Złapałam korzyść z jego chwilowego zainteresowania, żeby sprawdzić wiadomość, którą wysłał mi Justin.

Od: Justin Bieber

spotkajmy się w pokoju 148 teraz

Spostrzegłam wtedy, że Justinowi udało się wymsknąć od Aubrey i jego przyjaciół.

- Chodźmy tędy - rzekł Greg, wskazując głową w prawą stronę.

- O...kej - powiedziałam powoli.

Zanim zdążyłam zaprotestować, czy powiedzieć nawet słowo, złapał moją dłoń i zaczął mnie przeprowadzić, szukając jakiegokolwiek znaku naszej przyjaciółki.

Stwierdzając, że jest to idealna możliwość, żeby go porzucić oraz żeby nie wyglądało to dziwnie, odchrząknęłam i klepnęłam go w ramię.

- Stój! - zawołałam.

W tym samym momencie, kiedy zaczyna się część Ludacrisa w "Baby", Greg odwrócił się do mnie.

- Pójdę do toalety - rzekłam. - I pójdę się napić, jestem trochę spragniona. Spróbuję też znaleźć Natashę.

Pokiwał głową.

- Okej.

- Będę z powrotem... za trochę. Nie wiem, ile to zajmie, w łazienkach zawsze są długie kolejki. Może pójdę do tej, która jest dalej - rzekłam.

- Spróbuj pójść do tej koło sali przedmiotów przyrodniczych - zasugerował Greg. - Powinna być otwarta i jest wystarczająco daleko, więc może nikogo tam nie będzie.

Uśmiechnęłam się.

- Ta, spróbuję. Będę za trochę! - zawołałam.

I z tym, odwróciłam się i pośpieszyłam przed siebie, z determinacją przechodząc pomiędzy gromadami kolegów z klasy, zanim doszłam do wyjścia z sali gimnastycznej. Otworzyłam ponownie wiadomość Justina, żeby sprawdzić jeszcze raz numer sali, a później ruszyłam wzdłuż korytarza w poszukiwaniu jej.

Zajęło mi kilka minut zmierzanie w wybranym kierunku przez słabo oświetlone korytarze mojej szkoły, sprawdzając drzwi różnych pomieszczeń, żeby zobaczyć jaki mają numer.

W końcu, co wydawało się latami, znalazłam pokój 148. Wyglądało na to, że była to klasa do angielskiego, ale nigdy nie miałam tutaj lekcji.

Powoli otworzyłam drzwi, rozglądając się dookoła, z ciekawością szukając jakiegokolwiek znaku Justina.

Kiedy drzwi się zamknęły, mignął mi, zbliżając się do mnie z lewej strony, i następną rzeczą, jaką wiedziałam, było to, że złapał mnie za dłoń, przyciągając do siebie.

Jego usta zbliżyły się do moich i poczułam, jak mocno mnie całuje, pocierając jedną ręką moją talię, a drugą trzymając w moich włosach.

Instynktownie pocałowałam go z powrotem, kładąc obydwie dłonie na tyle jego szyi i odwzajemniając nacisk na jego usta.

- Hej - powiedział chrapliwie, przerywając na krótką chwilę pocałunek. Ponownie przycisnął swoje usta do moich i kontynuował całowanie mnie, zabierając dłoń z mojej talii i bawiąc się moimi włosami z drugą dłonią.

W odpowiedzi tylko przekręciłam głowę, żeby mieć bardziej komfortowy kąt, i otworzyłam usta, kiedy go pocałowałam.

Poczułam, jak wkłada swój język do środka i przez moment  poczułam się kompletnie oderwana od rzeczywistości przez jego smak.

Wzięłam oddech, wdychując jego perfumy i czując, jak zdejmuje dłonie z mojej głowy i kładzie je na mojej talii.

- Hej - powiedziałam w odpowiedzi, mówiąc szybko w czasie krótkiej przerwy w naszym pocałunku.

Zaczął naprowadzać mnie do tyłu, nie tracąc kontaktu z moimi ustami. Kontynuował intensywne całowanie mnie, wkładając w to jak najwięcej pasji i uczucia, ile było możliwe.

Zanim się zorientowałam, popchnął mnie do tyłu na ławkę.

Chyląc się nieco do przodu, chwycił mnie ciasno za biodra i uniósł do góry, nigdy nie odrywając ust od moich. Posadził mnie najwyższym miejscu ławki, tak że teraz byłam nieco bliżej poziomu jego wzrostu. Uśmiechnął się szybko, zanim pochylił się i ponownie mnie pocałował, zbliżając moją szyję do niego. Ponownie wepchnął swój język do środka, a ja zadrżałam, przeplatając mój język z jego.

Podniosłam rękę do góry i bawiłam się kilkoma guzikami jego koszuli, powoli rozpinając je, więc trochę jego skóry było widoczne. Wtedy ponownie umieściłam dłoń na tyle jego szyi, przyciągając jego twarz bliżej i uśmiechając się, kiedy otworzył usta przez pocałunek.

W końcu, co wydawało się latami, oderwał się ode mnie, ciężko oddychając. Jego usta były szeroko otwarte, a jego klatka piersiowa unosiła się i opadała szybko, kiedy patrzył mi prosto w oczy z nieczytelnym wyrazem twarzy.

Również ciężko oddychałam, będąc kompletnie zdyszana, kiedy również się w niego wpatrywałam.

Wciąż trzymał jedną dłoń wokół mojej szyi. Poczułam, jak powoli chwyta część moich włosów, następnie opuszczając rękę.

Wtedy zabrał kosmyk opadających mi na oko włosów.

- Wow, Nash - skomentował pomiędzy oddechami. - Muszę powiedzieć, że świetnie całujesz.

Uśmiechałam się do niego przez chwilę, zanim parsknęłam.

- Dobrze wiedzieć - odpowiedziałam.

Uśmiechał się szeroko, robiąc krok do tyłu i siadając na ławce w rzędzie obok mnie.

- Gładka robota, szeptanie mi do ucha - skomentowałam. - Prawie nas wystawiłeś, Natasha cię widziała i domagała się, żebym jej powiedziała, co powiedziałeś.

Uniósł brwi.

- I jak sobie z tym poradziłaś? - zapytał.

Wzruszyłam ramionami.

- Wymyśliłam coś i powiedziałam, że nie dosłyszałam, co powiedziałeś - ponownie wzruszyłam ramionami, wskazując palcem na niego z surowym wyrazem twarzy. - Ale musisz przestać tak robić.  Tak, i mówić, rzeczy typu "Pozwolę sobie mieć odmienne zdanie" - powiedziałam, robiąc w powietrzu cudzysłów. - Moi przyjaciele są szaleni, zaczną być podejrzliwi. To zajmie pięć sekund Natashy - która jest geniuszem - żeby złożyć dwoje w całość i domyśleć się, co się dzieje.

Podniósł ręce do góry w obronnym geście.

- Okej, okej. Przepraszam.

Posłałam mu delikatny uśmiech i wygładziłam dół sukienki, krzyżując kostki i huśtając nimi nieprzytomnie za końcem ławki.

- W każdym bądź razie, skąd wiedziałeś, że ta sala będzie otwarta? - zapytałam ciekawa, rozglądając się dokoła.

Wzruszył ramionami.

- Ryan powiedział, że zawsze jest otwarta. To audio-wizualna klasa, więc ma tutaj lekcje i akurat tak się stało, że wspomniał coś o tym, że jest zawsze otwarta, zaraz zanim to przyszliśmy.

Pokiwałam głową, ponownie się rozglądając z ciekawością.

W pomieszczeniu było ciemno, ale ze względu na przygaszone światło dochodzące z korytarza i prostokątnych okien, które znajdowały się na jednej ze ścian, widziałam przycienione sylwetki wszystkiego (ławek, sprzętu video i tak dalej) i wyraźnie mogłam wyczytać mimikę twarzy Justina.

Zauważyłam, jak oczy Justiny wędrują w kierunku moich stóp (którym wciąż huśtałam w przód i w tył), a następnie przyglądając się mnie centymetr po centymetrze, przeniosły się na moją twarz. Jego wyraz twarzy był poważny i jedyne co był w stanie zrobić, to wpatrywać się we mnie w ciszy.

Czując się nieco zażenowana, zachichotałam nerwowo i założyłam kosmyk włosów za ucho.

- Co? - zapytałam.

Wzruszył ramionami.

- Nie wiem - szemrał.

Posłałam mu spojrzenie.

Ponownie wzruszył ramionami, a pomiędzy nami zapanowała długa cisza.

Wtedy, po dłuższej chwili, w końcu się odezwał.

- Po prostu... - zaczął, jego ochrypły głos docierał wprost do mnie. - Nie zdawałem sobie wcześniej sprawy... ale Loser Boy to szczęściarz.

Zmarszczyłam brwi i poczułam jak moje usta się otwierają.

Okej. Zaczekaj.

Cofnij.

Co właśnie Justin Bieber do mnie powiedział?

Był zazdrosny o Grega?

...Em...

Zmarszczyłam na niego brwi, jakbym czekała, aż głośno się roześmieje i wykrzyczy, że całkowicie żartował, że nigdy nie uważałby, że Greg to szczęściarz.

Ale zamiast tego, wzruszył ramionami.

- Ja, em... - odchrząknął niezręcznie. - Nie wiem, czy ktoś ci to już dzisiaj powiedział. Pewnie... eh, pewnie tak - ponownie odchrząknął, wpatrując się w podłogę. - Powiem to, tak czy siak.

Zapanowała długa cisza, w czasie której czekałam, aż coś powie.

Wtedy spojrzał na mnie z poważnym wyrazem twarzy, patrząc mi prosto  w oczy.

- Wyglądasz naprawdę pięknie - powiedział cicho i wzruszył ramionami. - Eh... jeszcze piękniej niż zazwyczaj, mam na myśli - posłał mi delikatny uśmiech.

- Dziękuję - odpowiedziałam cicho, czując się ekstremalnie dotknięta jego słowami.

Nigdy nie pomyślałabym, że nasze relacje ewoluują do tego.

Nawet kiedy zgodziłam się na sekretny romans z nim i nawet kiedy zdałam sobie wewnętrznie sprawę, że go lubię, nie zaczęłam nawet pojmować możliwości, że mnie tak zaskoczy i będzie taki... inny.

Więc...

Nawet nie umiem tego opisać.

To nie było w stylu Justina Biebera, którego znałam i obserwowałam przez mnóstwo lat.

Ale nie narzekam.

- Więc... em - odchrząknął ponownie Justin. - Ta, Greg to szczęściarz.

Posłałam mu uśmiech i  zapanowała przedłużająca się cisza.

- Aubrey jest szczęściarką - rzekłam potulnie po chwili.

Justin spojrzał na mnie, a przez jego twarz przemknął cień zaskoczenia, zanim uśmiechnął się do mnie szczerze i prawdziwie.

- No ja myślę, że jest, czyż nie? - rzekł zadowolony z siebie, uśmiechając się do mnie szeroko, jakby wskazywał, że żartuje.

Zaśmiałam się.

Przez długi moment wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem, zanim się pochylił i zszedł z ławki, podchodząc do mnie i kładąc dłonie po obydwóch stronach mojej twarzy, patrząc mi prosto w oczy.

- Jestem jedynym, który nienawidzi faktu, że to musi być sekret? - wyszeptał chrapliwie, jego oczy migotały.

Potrząsnęłam głową.

Zaśmiał się krótko.

- Co? - zapytałam cicho.

Przez chwilę nic nie mówił.

- Nigdy nie pomyślałaś, że to, co jest między nami, jest prawie jak historia Romeo i Julii? Ta sztuka, o której robimy projekt? Twoi przyjaciele to Kapuleci, a moi Montekowie. Wzajemnie się nienawidzą i nie potrafiliby znieść nas razem.

Zaśmiałam się delikatnie.

- Nie, nigdy o tym nawet nie myślałam, ale... Teraz, kiedy o tym myślę... Ta, masz rację.

Zaśmiał się ponownie, przyciskając delikatnie usta do moich. Następnie się odsunął, wciąż trzymając moją twarz w dłoniach, zanim arogancko się odezwał.

- Ale nie zabiłbym się dla ciebie.

Otworzyłam buzię z drwiącym niedowierzaniem, posyłając mu spojrzenie.

On tylko wybuchnął śmiechem, wskazując, że tylko żartował.

I następną rzeczą, którą wiedziałam, był on całujący mnie zachłannie w usta.

Miałam obydwie dłonie po moich dwóch stronach oparte o ławkę, kiedy wepchnął język do moich ust, przesuwając dłonie z mojej twarzy do włosów.

Oderwałam się od jego ust i przysunęłam się do niego, przyciągając go jednocześnie do siebie i przyciskając usta do jego szyi. Zaczęłam ją całować i poczułam, jak zadrżał. Cały czas całując jego skórę, przeniosłam usta na jego szczękę, a stamtąd na jego usta, gdzie pocałowałam go mocno.

Wydał cichy, gardłowy dźwięk i natychmiastowo odwdzięczył mój pocałunek, pobudzając zażartą falę intensywnych emocji pomiędzy nami.

Poczułam jak puścił jedną dłonią moje włosy, przenosząc ją na moje gołe kolano. Wtedy zaczął powoli przesuwać ją do góry, powodując u mnie dreszcze.

Podwinął kawałek mojej sukienki, kiedy masował górną część mojego uda, wpychając język do moich ust i całując mnie, aż ledwie mogłam złapać oddech.

Odsunęłam się na chwilę, łapiąc z trudem powietrze, zanim przebiegłam dłońmi przez jego włosy, wpatrując się w jego oczy, zanim zamknęłam ciasno oczy i ponownie go pocałowałam.

Całowaliśmy się zachłannie, ledwie pamiętając, gdzie jesteśmy czy ile czasu minęło, odkąd się spotkaliśmy.

Szczerze nie miało to znaczenia. Cieszyliśmy się z lekko fizycznego i intensywnego przekazywania uczucia.

Jaka niemiła niespodzianka nas spotkała, gdy drzwi do sali się otworzyły, a do środka ktoś wszedł, zapalając przy tym światła.

Justin i ja momentalnie się od siebie oderwaliśmy, a Justin odskoczył do tyłu, szybko przeczesując włosy, żeby były mniej więcej w takim samym stanie jak wcześniej. Natychmiastowo poprawiłam sukienkę, naciągając ją tak, że zasłaniała więcej ciała niż dotychczas.

Ale było za późno.

Ryan stał w wejściu z szeroko otwartymi oczami i rozchylonymi ustami z największym niedowierzaniem.

- Co jest kurwa? - wykrzyczał, nie wierząc w to, co zobaczył. Jego oczy przeskakiwały ze mnie na Justina i z powrotem.

Wyglądał na bardziej oszołomionego i wkurzonego, niż kiedykolwiek go ujrzałam.

I może było tak dlatego, że ledwo co wszedł i wpadł na nas, ale zdążył zobaczyć wszystko.

***
OOOOOPSSS. TO SIĘ POROBIŁO.
I jak, co myślicie o rozdziale?

* Jeżeli chodzi o tłumaczenie piosenki, wiem, że nie jest dokładne, ale tłumaczyłam je ja, bo niestety żadnego nie znalazłam, ale mam nadzieję, że chociaż w części przekazało to, co miało przekazać.

Pozdrawiam :)



Zapraszam was Serdecznie na dwa blogi
He's no good <LINK>
Dark Hope <LINK>








28 komentarzy:

  1. O boże!!! Kończyć w takim momencie!
    Tego to sie.nie spodziewałam naprawdę zajebisty rozdział :))
    Nie moge sie doczekać następnego mam nadzieje że dodać go jak najszybciej to możliwe(nie chce was podaniach a ni nic po prostu nie moge sie doczekać tego ci będzie w następnym i ci zrobi Ryan) :3
    Z niecierpliwością czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  2. czekam na następny :) to opowiadanie wywołuje tyle emocji,że aż normalnie nie można tego opisać :)
    cudny,cudny,cudny

    OdpowiedzUsuń
  3. O MOJ BOZE KOCHANY :O CZEKAM NA NASTEPNY! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. omg! nie wierze w to co się stało :O
    super tłumaczycie i miło że dodajecie tak szybko :)
    czekam na nowy i milego tłumaczenia życze!

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg ten tekst Justina o Romeo i Julii byl taki słodki i taki fbxdgbcghnvhjhnvchnbhgnvgh awwwwwwww
    I ta końcówka ja pitole ale sie porobilo
    Mam nadzieje ze Rayn zachowa to w tajemnicy ale tak wow!

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurwa go tu sie dzieje?!?! i ti w takim momencie koniec?? o nie!!! błagam dodaj szybko lenny rodzaj w miarę twoich możliwości bo zdaje sobie sprawę z tego ze są one bardzo długie ale no to jest takie jsbajjssn nie wytrzymam długo bez nowego!!! kocham@MyBooBear_xx

    OdpowiedzUsuń
  7. O jeju tak to jest zdecydowanie boskie awww*.* romeo i julia tak tak tak wy też się kochacie i nie no ale im wszedł hihi tylko żeby nikomu nie powiedział ;o

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG! serio?! on tam wszedł?! nie wierze... ciekawe co powie na to wszystko. dodawaj jak najszybciej kolejny!gxgdfgdf

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest zajebiste! Już nie mogę doczekać się nn!

    OdpowiedzUsuń
  10. Boze, czemu on musial tam wejsc? Liczylam na cos wiecej... xD
    @monia0201

    OdpowiedzUsuń
  11. O mój Boże, zakonczenie w takim momencie to najgorsze co może być! Mam nadzieję, ze niedługo przestaną się z tym kryć, kocham Jandy moments! ♡♡♡

    OdpowiedzUsuń
  12. o boże jaki cudowny !!!! naprawde jestes swietna w tym co robisz ! :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja pierdolę! Kiedy czytałam końcówkę czułam się jakby to ja została na czymś przyłapana haha :) No to się dzieje. Ale jak można kończyć w takim momencie? Czekam na kolejny xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Woow!!! Jaa!!! Chce następny juz !!! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. O kurwa ... to się porobiło . Ciekawa jestem co zrobi Ryan . Ja chcę już następny rozdział :) Przez chwilę miałam nadzieję , że to Greg wszedł ... ale dupa .

    OdpowiedzUsuń
  16. Wow... ale sie porobilo ... ciekawe jaka bedzie reakcja Ryan'a :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Te dwa linki to to samo opowiadanie. A rozdział jest jxjxksjsjsksjuddh
    Ciesze sie ze Ryan ich nakryl a nie kto inny i jest jakas akcja w końcu. tylko na to czekałam. jestem strasznie ciekawa co dalej

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialne opowiadanie i świetnie tłumaczysz.
    Ono jest najlepsze z najlepszych, i nigdy nie mogę się doczekać na kolejne rozdziały, są świetne ! xoxo

    OdpowiedzUsuń
  19. o ku*wa wiedziałam hhaha wiedziałam że ktoś ich nakryje
    w sumie dobrze że to Ryan a nie np Greg (chociaż i tak bym się cieszyła jakby z nim zerwała xd) bo on zaraz powiedziałby Natashy a ona rozgadała wszystkim i nie byłoby fabuły a tak to teraz 3 osoby będą wiedziały o ich małym sekrecie :D
    omg jcvkbgoudf
    nie mogę się doczekać następnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  20. oooo kurwa :O mam nadzieję, że jakoś ubłagają ryana żeby nikomu nic nie mówił. i coś czuję, że natasha i greg mają romans. ale to tylko takie głupie przypuszczenia :> ogółem rozdział świetny, tak słodki, że myślałam, że się zaraz rozpłynę ❤️ nie mogę się doczekać następnego: co będzie z ryanem i w ogóle. proszę dodaj go szybko ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  21. Przeczuwałam że ktoś ich na kryje i tak myślałam że to będzie Ryan <3 genialny

    OdpowiedzUsuń
  22. BOZE hzjxhxgzhskvlv

    OdpowiedzUsuń
  23. HELENA MAM ZAWAŁ !!!! Boże to jest cudowne :) Justin taki słodki <3 Rayn pewnie dostanie zawału :) Ciekawa jestem jak sie wytłumaczą . Ja już chce następny :-) Nie mogę się doczekać :) Kochaaaam <3

    OdpowiedzUsuń
  24. O boze o boze o BOZE, masakra jak to czytam to sama mam motylki w brzuchu :oo mega rozdzial

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Szablon by @mohito_x