czwartek, 14 sierpnia 2014

Chapter Twenty: Confronted

- Co jest kurwa? - wykrzyczał, nie dowierzając, patrząc raz na mnie, a raz na Justina.

Ryan wyglądał na zszokowanego, jakby właśnie wpadł na coś najbardziej nieoczekiwanego, oszałamiającego i niewiarygodnego w swoim życiu.

I przypuszczam, że właśnie to, czego był świadkiem, mogło być tak zakwalifikowane.

Wciąż siedziałam przyklejona do ławki, moje całe ciało zamarło, a oczy rozszerzyłam, patrząc na wejście. Moje serce biło niewiarygodnie szybko w klatce piersiowej i nie mogłam zrozumieć, co się właśnie działo lub jak zamierzałam to wytłumaczyć.

Justin i ja zostaliśmy przyłapani na gorącym uczynku.

Nie było możliwości, żebyśmy w jakiś sposób skłamali, ponieważ Ryan widział, jak praktycznie zasysaliśmy się nawzajem.

Zobaczył swojego najlepszego przyjaciela i kuzynkę (którzy rzekomo nienawidzili się nawzajem) całujących się tak, jakby świat miał się skończyć następnego dnia.

Kątem oka widziałam, jak Justin stoi sztywno, jego włosy były roztrzepane, co było kolejnym dowodem, że zajmowaliśmy się czymś, czego nie powinniśmy robić.

I jestem prawie pewna, że moje włosy wyglądały jak jedna wielka szopa.

Moja klatka wciąż szybko się unosiła z powodu tego, jak bardzo byłam zdyszana przez całowanie się z Justinem.

Posyłając mu szybkie spojrzenie, zauważyłam , jak Justin ciężko oddycha.

Usta Ryana pozostawały otwarte w szoku i jedyne co mógł zrobić, to stanie, kompletnie nie wiedząc co powiedzieć.

- Ryan - zaczął nagle Justin, jego głos był jeszcze bardziej chrapliwy niż zazwyczaj. - To nie to, na co-

 -To nie to, na co wygląda? - skończył za niego Ryan, nienormalnie głośnym głosem, który zabrzmiał w całej klasie. - Chcecie próbować powiedzieć, że właśnie nie widziałem jak wasza dwójka wpycha sobie nawzajem języki do gardeł? - jego twarz wygięła się z niesmakiem, a następnie potrząsnął głową.

Justin na chwilę zamknął oczy.

- Nie, ja-

- Ponieważ to zdecydowanie jest tym, co widziałem - powiedział głośno Ryan.

Nie mogłam nic poradzić, żeby nie wzdrygnąć się, kiedy spojrzał na mnie przenikliwym i surowym wzrokiem.

- Czy któreś z was zechce mi łaskawie wytłumaczyć, co takiego się do cholery właśnie wydarzyło? Dlaczego do kurwy nędzy jesteście tutaj? I dlaczego właśnie - gestykulował dziko, potrząsając głową. Jęknął ze złością. - Po prostu powiedzcie mi, co to kurwa jest! Co się dzieje? - domagał się.

Zapanowała napięta i dudniąca w uszach cisza, Justin i ja po prostu patrzyliśmy się na niego, nie mówiąc ani słowa.

W końcu, co wydawało się wiekami, zauważyłam kątem oka, jak Justin oblizuje usta i przesuwa się delikatnie.

- Em... - spojrzał na mnie, łapiąc ze mną kontakt wzrokowy na ułamek sekundy, zanim popatrzył z powrotem na Ryana i rzekł. - Ty, eh... Może chcesz usiąść...

Ryan spojrzał na nas podejrzliwie, na jego twarzy wciąż było widać niedowierzanie, zanim zrobił kilka niepewnych kroków i wszedł do klasy, zamykając za sobą drzwi. Nie tracąc z nami kontaktu wzrokowego usiadł w jednej z ławek.

Zapanowała kolejna chwila ciszy, zanim Ryan przełknął i się odezwał.

- Okej. Już siedzę. Powiecie mi w końcu, o co w tym wszystkim chodzi?

Justin wziął głęboki oddech i zrobił kilka kroków bliżej Ryana, opierając się tyłem o ławkę blisko Ryana, złączając dłonie i patrząc się w kierunku najlepszego przyjaciela. Wtedy odwrócił głowę i spojrzał na mnie.

Przechylił głowę, wskazując mi, że mam do niego dołączyć.

Podenerwowana wstałam z ławki i zrobiłam kilka kroków w jego kierunku, moje ciało nieco drżało. Wtedy usiadłam na ławce koło Justina twarzą do Ryana. Skrzyżowałam kostki i położyłam dłonie na kolanach, posyłając Justinowi nerwowe spojrzenie, zanim z powrotem popatrzyłam na Ryana, który wciąż wyglądał na całkowicie osłupiałego.

Justin wypuścił powietrze.

- Więc, em...- odchrząknął. - To, co właśnie widziałeś... - westchnął. - Spójrz - przeczesał ręką włosy. - Mandy i ja... - wskazał dłońmi bez entuzjazmu mnie, a później siebie. - My, eh... my w pewien, em... - patrzył na swoje dłonie, bojąc się spojrzeć na Ryana, i rozmyślał nad tym, co miał właśnie wyjawić. - My w pewien sposób... się spotykamy - zakończył powoli, każda sylaba roznosiła się po całym pomieszczeniu.

Wyraz twarzy Ryana, o ile w ogóle to możliwe, stał się jeszcze bardziej zaalarmowany, niż był dotychczas i w tamtym momencie jedynym, co był w stanie zrobić, było wpatrywanie się w nas bez żadnego dźwięku. Jego oczy wędrowały z mojej twarzy na Justina i z powrotem.

W końcu, co wydawało się wiecznością, wyglądało na to, że znalazł zdolność do odezwania się.

- Myślałem, że się nienawidzicie - powiedział tępo, będąc poważnym. - Nawet wcześnie w sali gimnastycznej - podrapał się po ramieniu. - Obrażaliście się nawzajem. Robicie to cały czas. Psioczycie o tym, jak bardzo się nienawidzicie, każdego dnia. - potrząsnął głową.  - Robiliście... - wykrzyczał z największym osłupieniem. - Robiliście to przez cały rok. Wy nigdy się nie lubiliście!

Justin i ja powoli odwróciliśmy się do siebie, wymieniając spojrzenia, po czym jednocześnie odwróciliśmy się z powrotem do Ryana.

- Masz rację, nigdy się nie lubiliśmy - dodałam, w końcu się odzywając. - I przez dużą część tego semestru... się nienawidziliśmy. Nie mogliśmy znieść swojej obecności, kiedy musieliśmy pracować nad projektem - przełknęłam, patrząc na Justina. - Ale...

- Kilka razy rozmawialiśmy... na poważnie - kontynuował za mnie. - Wiesz, to były rozmowy, które coś znaczyły. I, eh... Był czas, kiedy Drake zorganizował imprezę w Toronto i... obiecałem mu, że przyjdę, ale była to jedyna noc, kiedy mogliśmy popracować nad projektem - wyjaśniał powoli Justin. - Znudziłem się projektem i postanowiłem, że pójdę na imprezę, ale... - wskazał kciukiem na mnie. - Upierała się, że skończymy to, co zaczęliśmy. Odmówiłem, więc pojechała ze mną na imprezę, a w drodze próbowaliśmy dokończyć projekt.

Nastąpiła chwila ciszy, w czasie której Justin podrapał się z zawstydzeniem po szyi.

- Tej nocy my, eh... trochę... za dużo wypiliśmy...

Brwi Ryana zmarszczyły się.

- Ta... znasz mnie - rzekł Justin, wzruszając ramionami. - W każdym razie... obydwoje, em... byliśmy pijani i skończyliśmy... całując się.

Ryan wzruszył ramionami, patrząc na nas z niedowierzaniem i pewną nieczytelną emocją na twarzy.

- Całowaliśmy się kilka razy, po wytrzeźwieniu, i  - Justin potrząsnął głową, spoglądając na mnie. - Nie wiem. Później byliśmy w pewien sposób...

- Przyjaciółmi... z korzyściami? - powiedziałam niepewnie, posyłając Ryanowi nerwowe spojrzenie.

- Taa - Justin ucichł, przeczesując dłonią włosy. - I po prostu... my, em... ukrywamy się odkąd...

Zapanowała ekstremalnie długa i mocno dudniąca w uszach cisza, w czasie której Ryan wpatrywał się w nas tępo, tak jakby wciąż próbował zrozumieć to, o czym mu mówiliśmy.

W końcu, co wydawało się latami i latami niezręcznej i dotkliwej ciszy, Ryan się odezwał.

- Więc wtedy... na przyjęciu Penny, kiedy wyszedłem ze szpitala... zauważyłem, że tak jakby zniknęliście w połowie...  Czy wy-? - uciął, posyłając nam pytające spojrzenie.

Justin i ja tylko pokiwaliśmy głowami, patrząc niezręcznie na dłonie.

Ryan wyglądał na nieco oburzonego.

- Nie całowaliśmy się przez cały czas! - powiedziałam szybko. - Jezu, nie. Fakt faktem przez większość czasu rozmawialiśmy. Dużo rozmawialiśmy.

Ryan uniósł brwi.

- Rozmawialiście? - zapytał.

Justin i ja pokiwaliśmy głowami.

Zapanowała długa chwila ciszy, zanim poruszony Ryan wypuścił głośno powietrze.

- My nie - Justin zaczął, patrząc na mnie kątem oka. - Lubimy się...

Poczułam pogłębiające się uczucie w dole mojego brzucha, kiedy to powiedział.

Byłam prawie pewna, że znaczyło to, że zaraz doda, że chciałby, żeby nasza relacja nie była sekretem..

Niezależnie od moich wewnętrznych uczuć, pokiwałam głową.

- Mam na myśli, nie w ten sposób - powiedziałam. -  Lubimy się, tak. Ale jako przyjaciele - wzruszyłam ramionami. - Nie wiem. Zbliżyliśmy się odkąd zaczęliśmy pracować nad projektem i daliśmy sobie spokój z nienawiścią.

- Przez ukrywanie się? - zapytał tępo, patrząc na nas ze zdegustowaniem.

Justin i ja szybko wymieniliśmy spojrzenia.

- Więc... nie - powiedziałam niezręcznie.

- Tak. Częściowo - rzekł Justin.

Spojrzałam na niego zmieszana, ale on tylko patrzył na Ryana.

W końcu Justin westchnął, przeczesując włosy dłonią i patrząc żałośnie na Ryana.

- Słuchaj... wiem, że to w pewien sposób złe...

- W pewien sposób złe? - Ryan powtórzył niedowierzająco. - W pewien sposób? Obydwoje z kimś jesteście! Justin, jesteś z Aubrey od kilku miesięcy, a ty Mandy jesteś z Gregiem! Co do cholery chodziło wam po głowach, kiedy stwierdziliście, że wymykanie się razem po kątach jest dobrym pomysłem!?  To nie jest w pewien sposób złe, to jest naprawdę złe!

Nie mogłam na niego popatrzeć.

Szczerze nie potrafiłam podnieść wzroku, żeby na niego popatrzeć, czy nawet rzucić okiem.

Czułam się zbyt winna.

Ponieważ, będąc naprawdę szczerą, miał rację.

I wiedziałam to tak dobrze jak on.

- Mam na myśli, to było wiadome, że zostaniecie przyłapani! - kontynuował Ryan. - Fakt faktem właśnie zostaliście! Zdajecie sobie sprawę, że to coś więcej niż wymykanie się razem po kątach? Zdradzacie przy tym Aubrey i Grega!

- Od zawsze zdradzam Aubrey - powiedział lekko Justin. - Wiesz o tym. Ona zdradza mnie. Tacy jesteśmy.

Wyglądało na to, że Ryan rozważa ten fakt, zanim rzekł.

- Ta, ale to były zawsze... jednorazowe rzeczy. Ty nigdy... - gestykulował dłońmi na nas. - Wiesz... - usiłował się znaleźć odpowiednie słowa. - Nie miałeś ciągnącej się relacji! - wybełkotał ostatecznie.

- Wiem to - odpowiedział spokojnie Justin. - Przestałem spotykać inne dziewczyny. Jest tylko Aubrey i Mandy.

Nie wiem, jak Justin potrafił być tak spokojny w tym momencie.

Czułam gryzące mnie w brzuchu motylki, gdy siedziałam tam w histerycznej ciszy.

- I - zaczęłam, mój głos delikatnie drżał. - Jest tylko Greg i Justin dla mnie...

Ryan wpatrywał się w nas tępo z otwartą buzią.

W końcu odchrząknął i postanowił się odezwać.

- Tak, ale, eh... czy możecie przestać i chwilę o tym pomyśleć? Mam na myśli... chwilę temu, przypomnijcie sobie i posłuchajcie, co powiedzieliście. To, że spotykacie się z jedną osobą za plecami w przeciwieństwie do dwudziestu, w cale nie czyni tego lepszym. To wciąż zdradzanie!

Zamknęłam ciasno oczy i schowałam twarz w dłoniach, czując jak uderza we mnie silna fala emocji. Coś za moimi oczami ogłaszało mi o nadchodzących łzach  i wiedziałam, że jestem na krawędzi od załamania się tu i teraz przed dwoma chłopakami.

Ale nagle, nieoczekiwanie, zdumiewająco poczułam, jak ktoś pocieszająco kładzie na moich plecach dłoń, zapewniając mnie, że nieważne jak pewne rzeczy źle wyglądały, będzie lepiej.

I nawet bez patrzenia wiedziałam, że był to Justin.

Mogłam oczekiwać, że był to Ryan, ale biorąc pod uwagę obecne ustawienie, było to niemożliwe.

I nagle, w sposób niewytłumaczalny i bez ostrzeżenia, poczułam się milion razy lepiej, tak jakby huragan ulgi właśnie we mnie uderzył.

Chociaż nawet jeśli nie powinnam czuć się lepiej w związku z zaistniałą sytuacją - niezależnie od zżerającego mnie od środka poczucia winy przez ostatnie tygodnie - coś w tym, że Justin położył w ten  sposób swoją dłoń, sprawiło, że poczułam się lepiej.

Ale także sprawiło, że poczułam się zmieszana.

To nie było coś co arogancki, dupkowaty Justin Bieber zrobiłby normalnie, niezależnie od naszej relacji ukrywających się przyjaciół z korzyściami.

To prowadziło z powrotem do momentu wcześniej, kiedy zapytał się mnie, w tym samym pomieszczeniu dotykając czołem moje, czy jest jedynym, który chciałby, żeby nasza relacja nie była sekretem.

Musiał czuć do mnie dokładnie to, co czułam do niego niezależnie od słów, które powiedział Ryanowi.

Musiał.

... Prawda?

- Posłuchaj - powiedział po chwili Justin niskim głosem, wyrywając mnie z moich myśli. - Wiemy, że to złe. Uwierz, wiemy.

Podniosłam głowę, szybko wycierając pojedynczą łzę, która spłynęła właśnie po moim policzku, w nadziei że ani Justin, ani Ryan tego nie zauważyli.

Justin spoglądał na mnie, a przez jego wyraz twarzy (szeroko otwarte oczy i delikatnie uchylone usta, poważny wyraz twarzy) śmiało mogłam stwierdzić, że widział tę łzę.

I wiedział, że jestem smutna.

Justin powoli oblizał usta, wpatrując się we mnie przez długą i ciężką chwilę. Nie przerywając ze mną kontaktu wzrokowego, odezwał się.

- Wiemy, że nie powinniśmy tego w ogóle zaczynać - powiedział, odwracając wzrok do Ryana. - Ale nie możemy teraz tego przerwać.

- Dlaczego nie? - zapytał Ryan, oczywiście nie widząc logiki w argumencie Justina.

- Ponieważ - zaczął Justin. Wypuścił powietrze, odwracając się twarzą do mnie. - Ponieważ, em - wzdychnął.

- Ponieważ to zbyt trudne - powiedziałam niskim głosem, patrząc na moje dłonie. Podniosłam wzrok, łapiąc spojrzenie Ryana i wpatrując się głęboko w jego oczy. - Już to zaczęliśmy i... nie możemy tego przerwać - wzruszyłam ramionami. - Nie wiem. Jest... jak jest. To byłoby zbyt trudne, żeby to przerwać, zostały jeszcze trzy miesiące do końca semestru i przez ten czas musimy pracować nad projektem Reymera - wzruszyłam jednym ramieniem. - Nie ma sposobu, żebyśmy byli w stanie to zakończyć, to wymykanie się, przyjaźń z korzyściami, jeżeli musimy spotykać się sam na sam przez następne trzy miesiące - odwróciłam głowę, żeby spojrzeć na Justina, który patrzył na mnie z dziwnym wyrazem twarzy.

Ukrywając targające nim emocje i zmieniając wyraz twarzy na neutralny, pokiwał głową.

Ponownie odwróciłam głowę twarzą do Ryana, żeby posłać mu spojrzenie jasno mówiące: "Proszę, zrozum, że aktualnie naprawdę LUBIĘ twojego najlepszego przyjaciela. Lubię również swojego chłopaka, ale chciałabym spotykać się z nimi obydwoma. Wiesz, "najlepsze z obu światów"? " * delikatny uśmiech z nadzieją*

Ryan patrzył na mnie i w tym momencie zdałam sobie, że dokładnie zrozumiał to, co chciałam mu przekazać.

Kontynuował wpatrywanie się we mnie przez długi moment.

W końcu pokiwał głową z pustym wyrazem twarzy.

I momentalnie wiedziałam, że zrozumiał.

Może i niekoniecznie się z tym zgadzał, ale rozumiał.

- Więc... - zaczął po chwili. - Co chcecie, żebym zrobił?

Ani Justin, ani ja się nie odezwaliśmy, pewnie dlatego, że żadne z nas nie wiedziało dokładnie, co chcieliśmy.

Przez oczywiste powody żadne z nas nie spodziewało się takiej sytuacji, więc nie byliśmy przygotowani na odpowiedzi do tego typu pytań.

- Mam na myśli... - zaczął Ryan, przerywając chwilową ciszę. - Oczywiste jest, że i tak będziecie się spotykać, nieważne co powiem i nie ma tu nic, co mógłbym z tym zrobić. Nie zrozumcie mnie źle, cieszę się, że macie... tą rzecz... ponieważ Justin, jesteś moim najlepszym przyjacielem, a ty Mandy moją kuzynką. To fajne. Chciałbym tylko, żeby Greg i Aubrey nie byli w to wciągnięci, zostawcie ich.

Pokiwałam tylko głową.

- Nie zgadzam się z tym całkowicie. Mam na myśli, nie mam nic przeciwko "przyjaciołom z korzyściami". Sam byłem w takiej relacji. Ale... to całe ukrywanie się i wymykanie? Nie mogę uwierzyć, że żadne z was mi o tym nie powiedziało! Przypuszczałem, że jestem przyjacielem waszej dwójki!  - wyglądał na lekko zranionego. Spojrzał na nas. - Jak długo to wszystko trwa?

Justin i ja spojrzeliśmy na siebie niezręcznie.

Hmmm... nie mogę powiedzieć, że znam odpowiedź, bo będąc całkowicie szczerą, nie miałam zielonego pojęcia, ile to trwa.

- Kilka tygodni? - zasugerowałam.

- Więcej niż miesiąc - dodał Justin.

Brwi Ryana zmarszczyły się, gdyż ewidentnie poczuł się zraniony.

- Posłuchaj, przepraszam, że ci nie powiedziałem - rzekł Justin. - Ale nie mogłem, wiedziałem, że zareagujesz tak jak teraz i oszalejesz.

- Tak, to samo ze mną - mruknęłam.

- Więc... kiedy dokładnie zamierzaliście powiedzieć o tym innym? Zamierzaliście poczekać, aż zerwiecie z Aubrey i Gregiem? Czy czekaliście, aż ktoś was przyłapie? Co? - zapytał Ryan.

Ponownie, Justin i ja na siebie spojrzeliśmy.

- My... jeszcze o tym nie myśleliśmy - wymamrotał Justin, ucichając i niezręcznie opadając na blat ławki za nim.

Ryan westchnął, kładąc łokieć na ławce i opierając na dłoni głowę, i potarł lewą skroń.

Justin i ja siedzieliśmy, patrząc na Ryana z niepokojem.

Hmm... to w ogóle nie było niezręczne.

W końcu ponownie podniósł na nas wzrok z zdesperowanym wyrazem twarzy.

- Poważnie... co chcecie, żebym z tym zrobił?

Założyłam za ucho kosmyk włosów, biorąc głęboki wdech i wypuszczając powietrze bardzo powoli.

- Mógłbyś - zaczęłam potulnie, ucinając i wzdychając. - Nie wiem... mógłbyś... nikomu nie mówić? - spojrzałam na niego nerwowo.

Kątem oka widziałam siedzącego obok Justina ze złączonymi dłońmi, patrzącego na Ryana z poważnym wyrazem twarzy.

Ciężko było powiedzieć, czy lub nie zgadzał się z moją propozycją.

Ale uwzględniając fakt, że nic nie mówił, mogłam zakładać, że chciał tego co ja: kontynuowania tego w sekrecie.

Ryan patrzył się na mnie przez długą chwilę.

- Czy ty chcesz, żebym udawał, że nie widziałem tego, co widziałem i nie mówił nikomu, że wasza dwójka jest... w jakimś związku za wszystkich plecami i jesteście przyjaciółmi z korzyściami? - zapytał w końcu.

Pokiwałam głową i widziałam, jak obok Justin również kiwa.

Westchnął, przeczesując dłonią włosy.

- Myślę - zaczął po chwili. - Przypuszczam, że... - wyglądał na lekko zakłopotanego.

- Co? - zapytałam, nawiązując do tego, jak wyglądał.

Wzruszył ramionami.

- Taa, mogę to zrobić - powiedział prosto. - To po prostu... jest ciężkie do przyjęcia, wiecie?

- Tak, wiem - odpowiedziałam.

- Naprawdę przepraszamy, że nie powiedzieliśmy ci o tym. I przepraszamy, że musiałeś dowiedzieć się w taki sposób - powiedział szczerze Justin.

Ryan pokiwał głową.

- W porządku - odpowiedział. - Uważam, że to dziwne, ale jeśli to to, co chcecie robić, to to róbcie. Nie zamierzam próbować was powstrzymać.

- Dziękuję - powiedziałam cicho.

- Ta, dzięki - szemrał Justin.

Ryan tylko pokiwał głową.

- Więc... - zaczęłam po chwili powoli. - Obiecujesz, że nie powiesz nikomu? I mam na myśli nikomu? - zapytałam dla jasności.

- Ta, obiecuję - odpowiedział Ryan.

Bez odezwania się, wstałam z ławki i podeszłam do Ryana, otaczając go ramionami i ciasno przytulając.

- Dzięki, Ry - szemrałam do jego ucha. - Jesteś najlepszym kuzynem na świecie.

Zaśmiał się.

- Jakżeby inaczej - odpowiedział. - I nigdy tego nie zapominaj.

Zaśmiałam się w momencie, kiedy podniósł się z ławki, stając prosto i otaczając mnie ramionami, żeby przytulić mnie jak należy.

Po chwili odsunęliśmy się od siebie.

Spojrzałam na Ryana z niepokojem, marszcząc nerwowo brwi.

- Jesteś pewien, że wszystko okej?

Pokiwał głową z powagą.

- Tak. Ponownie, to jest dziwne i... nieoczekiwane, ale eh... wydaje mi się, że sobie z tym poradzę.

Zaśmiałam się i usłyszałam, jak za moim plecami Justin również się śmieje.

Odwróciłam się i uśmiechnęłam do niego, łapiąc z nim w tym samym momencie kontakt wzrokowy.

Odwdzięczył się uśmiechem i nagle poczułam przechodzący przez moje ciało strzał elektrycznych iskierek.

Czując, jak się rumienię, z powrotem odwróciłam się do Ryana.

- Tak właściwie, to co tutaj robiłeś? - zapytałam z ciekawości.

- To audio-wizualna sala, praktycznie tutaj mieszkam! - wykrzyknął, wskazując palcem na Justina. - Bracie, to dlatego powiedziałem, że jest zawsze otwarta, mówiłem, jak bardzo muszę się tutaj szybko dostać, żeby sprawdzić coś na projekt, który mam zadany!

Oczy Justina otworzyły się szeroko w zaskoczeniu i przygryzł niezręcznie usta.

- Oh. Prawda. Ups.

Patrzyłam na niego z niedowierzaniem.

Czy on był poważny?

Czy ten chłopak naprawdę usłyszał tylko to, co chciał usłyszeć?

Jeżeli słuchałby tego, co mówił Ryan, kiedy wspomniał, że ta klasa jest zawsze otwarta, ta sytuacja nigdy nie miałaby miejsca.

Szlag by go trafił.

Chłopcy naprawdę byli czasami głupi, poważnie.

- Dzięki - powiedziałam sarkastycznie.

Wzruszył tylko ramionami.

- To nie moja wina - bąknął ściszonym głosem.

- Tak, twoja! - odpowiedziałam głośno.

- Nie, nie moja! - wykrzyknął.

Przewróciłam oczami, przełykając, i odwróciłam się do Ryan, który, ku mojej niespodziance, uśmiechał się z rozbawieniem.

- Miło zobaczyć jak znów się sprzeczacie. Przynajmniej nie wszystko się zmieniło.

Posłałam mu tylko spojrzenie, na co się uśmiechnął.

- Dobrze, więc... powinienem sprawdzić to, co miałem sprawdzić i stąd iść. Moja para i ukochana dziewczyna będzie się ciekawić, gdzie byłem tyle czasu. I myślę, że... z wami będzie tak samo...

- Ta - rzuciliśmy zgodnie z Justinem.

Złapaliśmy kontakt wzrokowy i zauważyłam, jak uśmiecha się do mnie.

- Przypuszczam, że...  w takim razie powinniśmy już iść - powiedziałam niezręcznie.

- Poczekajcie - zawołał nagle ostrym głosem Ryan.

Justin i ja szliśmy już w kierunku drzwi, dlatego nagle zatrzymaliśmy i odwróciliśmy się w jego kierunku.

- Nie idźcie razem, inaczej ludzie zaczną coś przypuszczać. Nienawidzicie się, zapomnieliście?

Chwila ciszy.

- Dobre spostrzeżenie - rzekł Justin i odwrócił się twarzą do mnie. - Idź pierwsza, okej?

Pokiwałam głową.

- Okej, pa! - powiedziałam. Pomachałam do ich dwójki (gdy ci obydwoje wykrzyknęli "pa") i odwróciłam się, wychodząc z klasy, biorąc głęboki wdech i wypuszczając go powoli.

Może i zostaliśmy przyłapani, ale przyłapani przez odpowiednią osobę.

***

Dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim i jeszcze wcześniejszym rozdziałem. Ciepło na sercu się robi, kiedy widzę, że ktoś docenia pracę i czas, które wkładam w tłumaczenie. Pozdrawiam! 
Mój twitter, piszcie i pytajcie, kiedy macie ochotę :)


26 komentarzy:

  1. Hdhxjsbdicomsysks Booze zajebiste .. i ten koniec xd wlasnie tez mi sie zdaje, ze przez wlasciwa osobe xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział, podoba mi się podejście Justin'a do tego ich "związku" hihi :D jeju już nie mogę się doczekać następnego axsdnwk pozdrawiam x

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg mega rozdzial, w sumie jak kazdy xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Akzksjisisjfsjo :) Myśle że Ryan nikomu nie powie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. jeej jaki słodki rozdział :3
    nie moge się doczekać następnego idjsnhviusn
    miłego tłumaczenia! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojaaaaa, ale kochany Ryan! Czekam aż Justin i Mandy w końcu będą razem, bo asdfghjkl

    OdpowiedzUsuń
  7. Ufff dobrze, że wszystko tak się ułożyło!
    Ciekawi mnie bardzo jak dalej to będzie sie rozwijać.
    Czy ciągle będą to trzymać w tajemnicy?
    Czy to ktos ujawni czy oni sami to zrobią?
    Ehh... tyle pytań. Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha to było słodkie jak się tłumaczyli :) Nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3 To jest cudowne :-) Aww <3 Ciekawa jestem ile będzie rozdziałów . Oby duuużoooo <3

    OdpowiedzUsuń
  9. aaaaaaaaaaaaaa czekam na następny!! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak fajnie, że dodałaś wcześniej.
    Dobrze, że to wszystko odkrył Ryan, a
    nie na przykład Greg, bo wtedy to już masakra.
    To opowiadanie jest cudowne, a ty świetnie
    tłumaczysz.
    Czekam na następny, mam nadzieję, że szybko dodasz. ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  11. aaaaaaaaaaaaaaaa, kocham niezręczne sytuacje xDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  12. klkhgifdsugsbfd chyba spodziewałam się tego że Ryan to przyjmie do swojej wiadomości i że nic nie powie, w końcu jest przyjacielem tej dwójki.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dziekuję za cudowne tłumaczenie opowiadania! Uwielbiam cię i powodzenia!:*

    OdpowiedzUsuń
  14. Szczerze to miałam nadzieje że Rayan powie Gregowi i będzie wielkie BUM itd haahah mam nadzieje że wiesz o co mi chodzi xd
    Czekam na następny bo może jednak ktoś np podsłuchał ich rozmowe? haha mam zryty musk ale ciii

    OdpowiedzUsuń
  15. sdfghjkhgg mają szczęście że to nie był Greg ani Aubrey -@thisswaggirl_JB

    OdpowiedzUsuń
  16. mają szczęście, że to Ryan i że zrozumiał :) dziękuję, że tłumaczysz i poświęcasz swój czas w wakacje. kocham cię
    @katrauuhl

    OdpowiedzUsuń
  17. Kocham kocham kocham <3333

    OdpowiedzUsuń
  18. Genialne gvdfhg szcEgolnue ostatnie Zdanue hahaha

    OdpowiedzUsuń
  19. Cholera... Tak bardzo chcę, żeby się ujawnili z tym wszystkim.... Tak bardzo

    OdpowiedzUsuń
  20. Aaaaaaaa <3 słowa nie mogą wyrazić jak bardzo kocham cb i to opowiadanie więc powiem po prostu :
    G E N I A L N E!

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak widzę że jest kolejny rozdział to od razu uśmiech na twarzy *.* świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  22. rozdział tak bardzo KJSHBNDUKCJSXNKJD <3

    OdpowiedzUsuń
  23. "Hazel zupełnie przypadkowo znajduje martwe ciało po środku lasu. Wkrótce sytuacja się powtarza, ale tym razem dziewczyna widzi na własne oczy, jak dochodzi do zabójstwa. Morderca na jej widok zaczyna uciekać i po drodze gubi pewną listę. Jak się później okazuje, jest to lista osób do zamordowania, a Hazel Reed jest jedną z nich. Niedługo potem zaczynają dziać się coraz bardziej niepokojące rzeczy. Siedemnastolatka zostaje wciągnięta w walkę o własne życie. Jak dużo zaryzykuje, aby przeżyć?" Jeśli opis Cię zaciekawił to serdecznie zapraszam : http://listafanfic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Szablon by @mohito_x