piątek, 21 lutego 2014

Chapter Eight: The Joys of a Hangover



Waliło mi w głowie. Dosłownie. Moje skronie pulsowały i czułam, jakby mój mózg miał zaraz eksplodować.

Nie obudziłam się z takim bólem głowy od … cóż… nie pamiętam.

To jak bardzo było do dupy.

Wydałam z siebie mały jęk bólu, otwierając powoli oczy i mrugając kilka razy, równocześnie wdychając głęboko kojący zapach poduszki. Miała ona podobny zapach do wody kolońskiej, którą już znałam, tylko nie wiedziałam skąd.

Wpatrywałam się bezmyślnie przed siebie, patrząc na niebieskie ściany.

Nagle otworzyłam oczy, rozglądając się z niepokojem.

To nie był mój pokój.

Co oznaczało że…

To nie było moje łóżko.

Spojrzałam w dół na poduszkę, na której dopiero co leżałam i poczułam się jeszcze bardziej rozbudzona. Moje serce zaczęło bić histerycznie, uderzając w mojej klatce piersiowej.


Wzięłam kilka głębokich wdechów i rozejrzałam się dookoła, starając się ignorować ból, który praktycznie rozdzielał mi czaszkę.

Gdzie ja do cholery byłam i jak do cholery znalazłam się tutaj?

Zauważyłam coś poruszającego się w rogu pokoju a moje oczy natychmiast zwróciły się w tym kierunku.

Justin leżał na brzuchu, wśród plątaniny koców, wciąż śpiąc. Miał na sobie granatową bluzę i jedną stronę twarzy odciśniętą na poduszce. Jego usta były otworzone a on równomiernie oddychał. Nie mogłam nic zrobić, ale zauważyłam jak spokojnie wyglądał.

Usiadłam lekko na łóżku, patrząc na dół ze zdezorientowaniem. Moje serce wciąż waliło tak jak moja głowa i byłam absurdalnie zmylona.

Zamrugałam kilka razy i spojrzałam nie wyraźnie po pokoju raz jeszcze, po czym zdałam sobie sprawę gdzie jestem.

To jest pokój Justina.

Co znaczy…


Jestem w łóżku Justina.


Cholera


Nie, nie, nie, nie, nie.

To nie mogło się dziać naprawdę.

Zrzuciłam z siebie pościel, szybko badając co mam na sobie. Wciąż byłam ubrana w te same ciuchy co zeszłego wieczoru, wliczając moje szpilki. Czułam natychmiastową ulgę.

Oczywiście nic nie zrobiliśmy, jeśli byłam wciąż w moim ciuchach a on wciąż leżał na podłodze w rogu pokoju.

Ale wciąż…






Jak do cholery dostałam się do jego pokoju?






Co stało się wczorajszej nocy?






Wszystko co pamiętam, to to, że Justin jakoś przekonał mnie abym pojechała z nim na imprezę w Toronto, posługując się wymówką, że musimy skończyć projekt. Zdołaliśmy skończyć większość zarysu w drodze na imprezę, ale co działo się dalej było dla mnie lekko rozmyte.






Niejasno pamiętałam, podążanie za Justinem i spotykanie wielu celebrytów po czym jakoś znaleźliśmy się przy barze. Justin wtedy celowo wyśmiewał się ze mnie, aż nie zaczęłam pić z nim drinków.






Ale to co stało się dalej, było mgłą.






Dręczyłam swój mózg, zastanawiając się co było dalej i co sprawiło, że jestem w sytuacji w jakiej jestem.


Myślę, że Bieber i ja jakoś udaliśmy się na parkiet, co niestety znaczyło, że prawdopodobnie tańczyliśmy razem.






Teraz, gdy o tym myślę, czuję się okropnie jeśli chodzi o nasz „taniec”, który był zbyt brudny niż powinien, zważając na to, że nienawidzimy się






O boże.






Ocierałam się o niego.






Ocierałam się cholera o Douche Face Popstar.






Zachwyt.






Jak to do cholery się stało? Musieliśmy być naprawdę pijani, ponieważ nie ma żadnej opcji abyśmy zrobili to będąc najbardziej trzeźwym.






Nienawidziliśmy się nawzajem z pasją i wiedziałam, że wolałabym obściskiwać się z każdym nieznajomym w klubie, niż ocierać się o Biebera. (Oczywiście, nie będąc pod wpływem alkoholu, który zmienia moje decyzje)






Mówiąc o obściskiwaniu się…






Kontynuowałam odzwierciedlanie . Gdy tańczyliśmy, wydawało mi się, że miałam ochotę pocałować Biebera.






Ew. Nawet myśląc o całowaniu kogoś tak zarozumiałego i cóż dziwkowatego (dosłownie tłumacząc) jak on, czułam obrzydzenie.






Zamknęłam swoje oczy na chwilę, skłaniając siebie to przypomnienia sobie co dokładnie stało się po tym jak tańczyliśmy i poczułam dziwny impuls.






Nagle, moje oczy rozszerzyły się a mój żołądek zwinął. Moje serce przestało bić a ciało zdrętwiało, siedząc tu w zupełnym szoku.






My się obściskiwaliśmy.






Mój dziwny impuls, przypomniał mi jak to obróciłam głowę i do cholery pocałowałam Justina Biebera.






O mój Boże. O mój Boże. O mój Boże!






Obściskiwałam się z nim.






Zaczęłam historyzować, zerkając lekko na miejsce gdzie leżał Justin i wciąż spał.






Przyłożyłam rękę do swoich ust, czując mieszankę obrzydzenia, żalu i niedowierzenia obmywającego mnie.


Nie mogłam w to uwierzyć. Nie mogłam uwierzyć, że to zrobiliśmy, jak zniżyliśmy się robiąc to i dlaczego to zrobiliśmy.






Cóż… wydaje mi się, że alkohol mógłby wytłumaczyć dlaczego, ale wciąż byłam oszołomiona.






Nagle, mój telefon zawibrował głośno, a ja odskoczyłam zaskoczona. Rozejrzałam się po łóżku, usiłując znaleźć miejsce, skąd dochodził dźwięk.






Mój telefon leżał na ziemi.






Szybko pochyliłam się i sięgnęłam po niego, wpatrując się naprzód, gdzie zobaczyłam, że mam nowe wiadomości i 7 nieodebranych połączeń. Stanęłam prosto, krzyżując nogi i patrząc na mój telefon ze zmarszczonymi brwiami.






Otworzyłam zakładkę z nieodebranymi połączeniami: 4 były od Grega, jedno od Natashy i 2 od mojej mamy. Wyszłam z tej zakładki i kliknęłam na skrzynkę odbiorczą, szybko czytając wiadomości. Większość z nich była taka sama: moja mama i Natasha pytające się, gdzie jestem. Greg, jednakże stopniowo stawał się co raz bardziej rozhisteryzowany, aż w końcu dotarłam do wiadomości, którą dopiero co mi wysłał.






Od: Greg






Mandy, naprawdę powinnaś do mnie zadzwonić gdy to odczytasz. Dzwoniłem do ciebie i pisałem od 10 wieczorem wczoraj i nie odpowiedziałaś na nic.






Wow. Ktoś był naprawdę czepliwy.






Wtedy ta niewiarygodna ilość winy wzrosła we mnie, powiększając moją mieszankę uczuć, którą teraz czułam.






Greg i ja byliśmy umówieni na spotkanie wczoraj wieczorem około 9:30, po tym jak skończę moją pracę z Justinem. Pamiętałam jak dzwonił do mnie na przyjęciu, ale ja odrzuciłam połączenie, ponieważ wiedziałam, że będzie zbyt trudno spróbować wytłumaczyć co się działo, przez telefon. Powiedziałam wtedy sobie, że oddzwonię do niego i wytłumaczę gdy już będę w domu.






Cóż… Oczywiście tak się nie stało, zważając na to, że upiłam się, po czym przystąpiłam to ocierania i obściskiwania z innym kolesiem, w którego łóżku się znajdowałam.






A wiec, nawet nie dostałam się do domu.






Nie mogłam uwierzyć, że go istotnie oszukałam. Nie ważne, że ja i Justin nie zrobiliśmy niczego dalszego od zawziętego obściskiwania się w środku klubu. Leżałam obecnie jego łóżku, w przeciwieństwie do tego gdzie powinnam być. Niezależnie od tego jak daleko zaszłam z Justinem, oszukałam Grega.






Byłam gotowa strzelić sobie w twarz.






Ze wszystkich ludzi, z którymi mogłabym oszukiwać innych, z milinów milionów na całym świecie musiałam zrobić to z Justinem Bieberem znanym również jako ogromny dupek i osoba, której strasznie nienawidzę.






To było wystarczająco złe, że oszukiwałam kogokolwiek, ale fakt, że zrobiłam to z Bieberem sprawiało to dziesięć razy gorszym.






Czułam się roztargniona, patrząc na wiadomość od Grega.






Pewnie, jego połączenia i wiadomości mówiły o tym, że był on ewidentnie czepliwym kolesiem, ale też, że martwił się o mnie.






Byłam oficjalnie najgorszą dziewczyną.






Wciąż nie mogłam uwierzyć, że wciągnęłam siebie w taką sytuację i byłam niewiarygodnie wściekła na siebie za to co się stało.






Jak do cholery zamierzałam wytłumaczyć to Gregowi? Albo komukolwiek, uściślając…






Siadając i rozmyślając nad moim kryzysem, w którym się znalazłam, mój telefon zabrzmiał jeszcze raz, wibrując głośno.






Justin poruszył się, otwierając powoli swoje oczy i rozglądając się przez moment. Podniósł swoją rękę z poduszki, badając przez chwile otoczenie po czym obrócił się spotykając moje spojrzenie.






Potarł ręką głowę, ewidentnie nie byłam jedyna z kacem.






W ekstremalnie dziwnym momencie ciszy, podczas którego tylko patrzyliśmy na siebie bez żadnego mówienia. Nagle, mój telefon zadzwonił jeszcze raz.






- Twój telefon jest do kurwy głośny! – skomentował Justin. Jego głos był chrapliwy i szorstki, a w mojej opinii, niewiarygodnie seksowny.






Wewnętrznie uderzyłam samą siebie.






Nie w tym czasie.






Moje oczy powędrowały w dół, gdzie mój telefon rozbrzmiewał w mojej ręcę.






Pojawiła się kolejna wiadomość od Grega.






Postanowiłam ją zignorować i wyłączyć telefon, delikatnie kładąc go na łóżku obok siebie.






Odchrząknęłam cicho.






-Um – wymamrotałam.






Justin po prostu wpatrywał się we mnie obojętnie. Jego włosy były w totalnym nieporządku, co dawało mu wygląd jakby przed chwilą uprawiał seks. Niezależnie od tego, wciąż wyglądał dobrze.






Po kolejnej długiej chwili ciszy, zdecydowałam się odezwać. Prostując się, spojrzałam mu w oczy i westchnęłam.






- Okej – zaczęłam – Co do cholery stało się wczorajszej nocy?






Justin potrząsnął głową nieznacznie. Odwracając swoje spojrzenie od mojego i rozglądając się po pokoju.






- Mam na myśli… Wiem, że byliśmy pijani, ale…






Moja wypowiedź została przerwana, ponieważ drzwi od pokoju się otworzyły, odsłaniając zmęczonego Kenny’ego.






Odskoczyłam w tym samym czasie jak Justin przeklął, patrząc na drzwi.






- Stary – powiedział Kenny na ostatnim tchu, zerkając na Justina –Twoja mama wróciła i nie jest w dobrym humorze. Słyszała o wczorajszej imprezie, wie też, że nie jesteś jeszcze spakowany na wyjazd do Stanów i w ogóle nie jest szczęśliwa. Lepiej posprzątaj tu i zejdź na dół za nim nie przyjdzie i cię znajdzie. Wyjeżdżasz do Atlanty za 2 godziny.






Justin skrzywił się, potrząsając głową.






- Ona dopiero co przyszła?






Kenny kiwnął głową.






- Z kim była zeszłej nocy? – spytał Justin.






- Frank – odpowiedział Kenny.


- Znowu? – spytał Justin z niedowierzaniem.

Kenny przytaknął ponuro.

Justin jęknął głośno, łapiąc się za głowę.

Kenny tylko wzruszył ramionami posyłając mu spojrzenie „Co możesz zrobić?”

- Sorry stary. Ale musisz to posprzątać – powiedział głośno. Po czym odwrócił się i przeniósł swoje

spojrzenie na mnie – A ty lepiej już idź.

Od razu kiwnęłam głową, czując się nieco zastraszona przez niego. Był w porządku kolesiem, ale był także dość duży i groźnie wyglądający.

Kenny przytaknął jeszcze raz zanim nie opuścił pokoju, zamykając za sobą drzwi.

Zrzuciłam z siebie pościel w tym samym czasie co Justin stanął na podłodze. Schylił się, podniósł koce leżące na ziemi i zaniósł je do swojego łóżka. Rzucił je na poduszki a ja umiejscowiłam swoje nogi na brzegu i wstałam.

Zważając na to, że wciąż miałam dosyć wysokie szpilki (coś o czym teraz zapomniałam), zachwiałam się i prawie upadłam.

Justin natychmiast wyciągnął rękę i chwycił mnie delikatnie za ramię, ratując mnie od upadku.

Gdy odzyskałam równowagę, wyprostowałam się i lekko zarumieniłam.


Justin i ja patrzyliśmy na siebie z lekkim zdziwienie, po czym on natychmiast mnie puścił.

Moment niezręcznej ciszy trwał.

- Er… Dzięki– udało mi się wymamrotać po chwili.

Justin tylko kiwnął głową, odchrząkując głośno i wracając do ścielenia łóżka.

- Mogę ci pomóc – zaczęłam po chwili, wskazując na łóżko.

Zważając na to, że pozwolił mi spać w swoim łóżku, podczas gdy on spał na podłodze (nawet jeśli był pijany i nie świadomy umysłu), czułam, że to jest fair, abym ja posprzątała.

Justin pokiwał głową.

- Jest okej – mruknął.

Dostając wskazówkę, że on chciał tej niezręcznej chwili, po prostu kiwnęłam głową.

Rozejrzałam się dookoła za moją torebką. Leżała na podłodze, gdzie mój telefon wcześniej, szybko schyliłam się i podniosłam ją. Przerzuciłam ja przez ramię i wzięłam do ręki mój segregator od angielskiego, który również był na podłodze.

Obróciłam się aby spojrzeć na Justina, który wygładzał jeden z koców na łóżku.

Nie był skierowany w moim kierunku, a ja nie chciałam stworzyć więcej niezręcznym momentów, więc po prostu odwróciłam się i ruszyłam do drzwi. Poprawiłam moją torebkę na ramieniu, zmierzając w stronę drzwi. Następnie sięgnęłam do uchwytu i popchnęłam je.

Przeszłam przez próg drzwi, jednak zostałam zatrzymana przez chrapliwy głos, który zawołał za mną.

- Myślę, że … do zobaczenia później.

Zatrzymałam się i obróciłam, aby ponownie wejść do pokoju.

Justin stał tam patrząc na mnie, z nieczytelnym wyrazem twarzy.

Nie odpowiedziałam mu. Jedynie patrzyłam się bezmyślnie na niego.

Szczerze, byłam trochę zmieszana, dlaczego zdecydował się do mnie odezwać. Myślałam, że zignoruje mnie u pozwoli mi odejść w ciszy.

W końcu kiwnęłam głową. Potem odwróciłam wzrok i pobiegłam korytarzem.

Udałam się w dół po schodach, wyszłam drzwiami, nie oglądając się za siebie, dzięki czemu szybko dotarłam do mojego samochodu, zaparkowanego na ulicy, obok domu Justina.

Otworzyłam moją torebkę, szukając kluczy. W końcu znalazłam je po długim grzebaniu i kliknęłam przycisk odblokowujący.

Otworzyłam drzwi i wrzuciłam segregator i torebkę na przednim siedzeniu. Trzasnęłam drzwiami i okrążyłam samochód, aby znaleźć się z drugiej strony i usiąść na miejscu kierowcy.

Wzięłam głęboki oddech i siedziałam chwilę w ciszy, wypuszczając go po czasie i wracając do tego co się właśnie stało.

To było absurdalnie niezręczne, przynajmniej.

Oboje oczywiście żałowaliśmy, tego co się stało, zważając na to, że oboje się nienawidzimy, ale co do cholery mogliśmy teraz zrobić?

Nie mogliśmy cofnąć się w czasie i usunąć wydarzeń z poprzedniej nocy.

To było szokujące i szczerze całkiem zakręcone, obudzić się w jego łóżku, ale również mogłam powiedzieć, że jestem szalenie wdzięczne, że nie obudziłam się leżąc obok niego. Przynajmniej jedyne co zrobiliśmy to, obściskiwanie się.

Ale wciąż.

Fakt, że zakończyło się to powrotem do jego domu, a ja nie miałam kompletnego pojęcia jak się tam znalazłam, było wystarczającym powodem aby przysiąść sobie nie picia alkoholu przez resztę życia.

Było niezręcznie, gdy już oboje się obudziliśmy i wiem, że Justin na pewno myślał o wszystkim tak dużo jak ja, ale szczerze mówiąc, było to dupy, że nie mieliśmy szansy przynajmniej pogadać o tym co zaszło.

Teraz on jedzie do Atlatny i nie zobaczę go aż do piątku.

W skrócie, to znaczyło, że nie zobaczę go do dnia w szkole, gdzie będziemy otoczeni przez Ryana, Chaza i Aubrey, i Elise, i Christine, i Natashę, i Grega…

Przeklęłam.

Było gorzej niż myślałam.

Jeśli będziemy mieć okazję porozmawiać, będę mogła przysiąc mu, że niczego nie powiem.

O Boże.

A jeśli on wspomniał o tym, i ktoś się dowiedział?

Byłam skończona.

Genialnie. Teraz zamierzałam spędzić weekend myśląc o tym i zamartwiając się co może się stać następnym razem gdy go spotkam.

Dlaczego nie mieliśmy okazji o tym pogadać?

Oczywiście, nie sądzę aby on był bardziej chętny ode mnie do powiedzenia całemu światu o tym co zrobiliśmy, ale sądzę, że nie mogę mu zaufać.

Jest zarozumiałym, zdemoralizowanym durniem. Wszystko jest możliwe.

Wzięłam kolejny głęboki wdech, próbując się uspokoić od eksplozji pieprzonych myśli, który miały miejsce w moim mózgu.

Martwienie się tym wszystkim nie było najlepszym sposobem na wyleczenie mojego bólu głowy. W fakcie, sprawiało, że ból narastał.

Włączyłam szybko mój samochód, nie chcąc niczego więcej niż wydostania się z domu Justina i wszystkich myśli z nim związanych.

Gdy zaczęłam jechać, nie mogłam nic zrobić, jedynie w pełni odzwierciadlając wydarzenia z poprzednich godzin i całkiem wkrótce poczuć jak łzy spływają po moich policzkach.

Naprawdę zdradziłam Grega i naprawdę obściskiwałam się z Justinem.

Co do cholery było ze mną nie tak?

Gorące i słone łzy zaczęły spływać po mojej twarzy, gdy ja musiałam nacisnąć na hamulec i stanąć na czerwonym świetle.

Próbowałam je otrzeć, ale stan, w którym byłam ponownie wziął górę nade mną i ponownie zaczęłam płakać.

Byłam obrzydzona samą sobą.

Udało mi się wrócić do domu cało, jednak była cała we łzach a mój ból głowy nie zaprzestawał. Moje skronie mocno pulsowały.

W skrócie, czułam się jak gówno.

Złapałam klamkę a po kilku sekundach otworzyłam drzwi z frustracją. Chwyciłam moją torebkę i rzeczy od angielskiego ze przedniego siedzenia, trzymając je w trzęsących się rękach, zanim nie wydostałam się z samochodu i nie trzasnęłam drzwiami. Zamknęłam samochód i zaczęłam iść w stronę mojego domu. Pobiegłam szybko na schodach na werandzie, zanim nie wyciągnęłam mojego klucza z torebki i nie otworzyłam drzwi. Pchnęłam je i wbiegłam do środka.

Byłam gotowa aby pobiec do mojego pokoju, rzucając wszystkie rzeczy na ziemi i kładąc się na łóżko, gdzie mogłabym wypuścić wszystkie moje emocje wraz ze łzami, gdy spotkałam się z raczej nieprzyjemną niespodzianką.

Moja mama, Renee Nash, pojawiła się tuż przy schodach z nieczytelnym wyrazem twarzy.

- Mandy? – spytała marszcząc brwi.

- Cz-cześć mamo – pociągnęłam nosem, szybko starając się zetrzeć niektóre z moich łez.

- Skarbie, co się stało? – spytała, podchodząc i łapiąc mnie opiekuńczo za ramię.

Szybko pokręciłam głową, odwracając moje spojrzenie od jej i patrząc na ziemie.

- Nic – wymamrotałam.

- Gdzie byłaś wczorajszej nocy? Dzwoniłam do ciebie kilka razy, ale ty nie odebrałaś.

- Przepraszam, miałam zamiar, ale mój telefon się rozładował – skłamałam - Ja… byłam u Natashy. Poszłam do niej, gdy skończyłam pracę nad projektem i spałam tam.

Cóż, nie mogłam powiedzieć jej prawdy. Ona naprawdę lubiła Grega i mogłaby jedynie pomyśleć, że jestem obrzydliwą suką, jeśli dowiedziałaby się o tym. Po za tym, nie da rady wyrazić słowami jak zła by była, gdyby dowiedziała się, że poszłam na jakąś imprezę w Toronto bez jej pozwolenia, upiłam się i obściskiwałam z Justinem oraz wróciłam do jego domu, gdzie skończyłam, śpiąc na jego łóżku.

O nie. Gdyby dowiedziała się, że spędziłam noc w domu jakiegokolwiek chłopca, byłabym martwa.

Dosłownie.

Zabiłaby mnie.

A fakt, że było to w domu kogoś z kim nawet nie randkuję, sprawia wszystko 50 razy gorszym.

Nie miałam żadnego wyboru, tylko kłamać. Nie miałaby nic przeciwko, jeśli myślała, że byłam u Natashy, zważając na to, że Natasha jest moją najlepszą przyjaciółką, zna ją przez tyle lat i uwielbia ją.

I to, że mój telefon się rozładował było logiczną wymówką, dlaczego nie odbierałam, nie oddzwaniałam i nie zadzwoniłam aby powiedzieć jej gdzie jestem.

- Dlaczego jesteś tak zdenerwowana? – spytała Renne, pocierając moje ramie uspokajająco.

Potrząsnęłam moją głową.

Kurwa. Co ja jej na to odpowiem?

Pokręciłam głową wielokrotnie, czując przypływ łez, które zaczęły spływać po mojej twarzy, gdy ja męczyłam siebie aby wymyślić jakąś wymówką.

- Miałyśmy naprawdę poważną kłótnię – szlochałam cicho, wzruszając ramionami – Sama nie wiem. To było głupie i bezcelowe.

- Aw, kochanie – powiedziała Renee pocieszająco, opierając podbródek na mojej głowie o owijając oba swoje ramiona wokół mnie z lekkim przymusem – Przykro mi.

- Jest w porządku – mruknęłam – To był po prostu rodzaj zdenerwowania, ale myślę, że będziemy w stanie się dogadać. Swoją drogą chodziło o coś głupiego.

Renee pochyliła się i pocałowała mój załzawiony policzek.

- Kocham cię, Mandy – powiedziała – Jestem pewna, że wy dwie dacie radę to naprawić.

Kiwnęłam głową.

- Tak, ja też – odpowiedziałam –Uh, myślę, że się zdrzemnę, to było naprawdę parę ciężkich godzin.

Renee kiwnęłam głową na znak ,że rozumie.

- Okej, skarbie – powiedziała.

Posłałam jej szybki uśmiech, dziękując jej, po czym odwróciłam się i pobiegłam po schodach do mojego pokoju, rzucając wszystkie moje rzeczy na podłogę bez myślenia.

Rzuciłam się na łóżko, chowając głowę w poduszce, wypuszczając z siebie wszystkie moje emocje i płacząc histerycznie.

Byłam obrzydzona samą sobą.

I także poirytowana.

Serio… Dlaczego akurat Bieber?

Płakałam przez jakieś dobre 5 minut zanim mój telefon nie zadzwonił.

Zamykając moje oczy na chwilę, jęknęłam głośno, po czym pochyliłam się, sięgając po moją torebkę i znajdując mój telefon w środku.

Spojrzałam na nazwę połączenia.

To był Greg.

Serio?

Nie teraz.

Westchnęłam głośno, wiedząc, że ta rozmowa była nieunikniona i zdecydowałam, że może lepiej mieć ją z głowy teraz zanim Greg peed zamartwi się albo nie dostanie ataku serca.

Niechętnie kliknęłam „odbierz” i otarłam kilka łez.

- Halo? – spytałam. Mój głos brzmiał jakbym była przeziębiona.

- Mandy, dzięki bogu! – Greg zawołał z drugiej strony – Dzwoniłem i pisałem do ciebie cały czas od 10 wieczorem wczoraj i już zaczynałem wariować tutaj. Wszystko w porządku?

Brzmiał serio histerycznie.

- Taa – skłamałam po chwili – Wszystko jest w porządku.

- Dlaczego nie odbierałaś telefonu? Co stało się wczoraj? Myślałem, że byliśmy umówieni – brzmiał jakby był trochę zraniony.

- Oh boże – zaczęłam, przebiegając ręką po mojej głowie, próbując zignorować ból w mojej skroniach – przepraszam bardzo.

- Mandy, co się dzieje? Wszystko w porządku? – powiedział inny głos, który jak rozpoznałam, należał do Natashy.

Zmarszczyłam brwi lekko zmieszana.

Czytając w moich myślach, Greg szybko wyjaśnił.

- Byłem tak przerażony, że nie odpowiadałaś na moje telefony, dlatego zadzwoniłem do Natashy. Ona również próbowała się z tobą skontaktować, jednak ty nie odbierałaś, więc spotkaliśmy się dzisiaj rano i próbowaliśmy się do ciebie dodzwonić.

- O mój boże. Przepraszam was – powiedziałam, zamykając oczy i chcąc aby ten głupi ból głowy odszedł. Czułam jakby moja czaszka miała przełamać się na pół.

Wypuściłam mały jęk bólu, ale na szczęście, nie sądzę aby Greg czy Natasha zdołali to usłyszeć.

- Ja…uh… wiecie, byłam u Justina – zaczęłam.

- Tak – Greg odpowiedział na ostatnim tchu.

- Więc, skończyliśmy projekt około 9:45, może? – kontynuowałam – Udałam się do domu aby zostawić wszystkie moje rzeczy. I dostałam naprawdę mocnego bólu głowy. To było tak straszne, że jedyne czego chciałam to pójść spać. To była absurdalnie długa noc, ponieważ pracowaliśmy przez kilka godzin. Musiałam spróbować uzyskać pomoc od tego Idioty .(skrzywiłam się w duchu, przypominając sobie jak niepomocny był Justin, gdy usiłowaliśmy pracować nad zarysem) I był po prostu irytujący. Więc byłam bardzo wyczerpana, gdy wróciłam do domu, że byliśmy umówieni, Greg.

- Tak, byliśmy – powiedział Greg.

- Jest mi bardzo przykro – powiedziałam szczerze – Poważnie. Zapomniałam o tym i czuję się okropnie.

- Cóż… Jest okej – wymamrotał Greg, wciąż brzmiał na lekko niezadowolonego – Byłem po prostu lekko rozczarowany, bo nie mogłem doczekać się spotkania z tobą.

- Wiem – powiedziałam – Wiem. I przepraszam ponownie.

- Widziałaś jak dzwoniłem do ciebie około 10? Mówiłaś, że skończysz około 9:30 i dasz znać, ale gdy tego nie zrobiłaś, pomyślałem, że może wciąż pracujesz nad projektem. Postanowiłem poczekać trochę, ale gdy wybiła dziesiąta stwierdziłem, że do ciebie zadzwonię.

- Oh, um… Myślę, że już wtedy spałam – skłamałam.

Oczywiście, pamiętałam gdy Greg do mnie dzwonił. To było wtedy, gdy byłam w klubie i celowo zignorowałam połączenie, gdyż wiedziałam, że będę musiała wyjaśniać co się dzieje.

Planowałam powiedzieć mu co się działo.

Oczywiście przed upiciem się, obściskiwaniem z Justinem i spędzeniem nocy w jego domu.

Teraz, byłam zbyt pochłonięta moim kłamstwem, aby powiedzieć prawdę.

Boże, to było zbyt skomplikowane.

- Widziałaś albo słyszałaś jak któreś z nas do ciebie dzwoniło – spytał Greg – Tash i ja wysłaliśmy ci biliony sms i dzwoniliśmy do ciebie wiele razy wczoraj i dziś rano.

- Tak jak powiedziałam, przyszłam do domu i byłam tak wyczerpana. Padłam na łóżko i zasnęłam

- skłamałam ponownie – I dopiero co się obudziłam. To dlatego odebrałam teraz i to dlatego brzmię tak źle. Spałam przez ten cały czas – zachichotałam sztucznie – Jedynie pamiętam, że byliśmy umówieni i czuję się okropnie.

Była chwila ciszy.

- Poważnie. Bardzo was przepraszam – powtórzyłam – Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłam, mam na myśli, byłam tak zmęczona i kompletnie o tym zapomniałam! Założę się, że cię wystraszyłam zarówno nie odpowiadaniem na sms i telefony. Spałam przez ten cały czas – przygryzłam swoją wargę z niepokojem – Nie chciałam abyście się martwili. Jest mi tak bardzo przykro.

- Jest w porządku – powiedziała Natasha uspokajająco – Masz racje. Byliśmy nieźle wystraszeni gdy nie odpowiadałaś albo raczej, Greg był nieźle wystraszony – zaśmiała się – Zadzwonił do mnie i był histerycznie przestraszony, że nie odbierałaś i nie odpowiadałaś na sms, więc postanowiłam zadzwonić do ciebie te kilka razy. Skończyłaś wcześniej, wróciłaś do domu, zapomniałaś by wyjść z kimś, zasnęłaś i obudziłaś się 15 godzin później.

Zaśmiałam się nerwowo.

- Yeah.

Cóż. Dzięki Bogu. Natasha ma racje. To zdarzało się wcześniej.

Oczywiście, o boże, nie chodzenie-do-klubu-w-innym-mieście-i-obściskiwanie-się-z-kimś-sławnym-kogo-nienawidziłam- ale przyjście-do-domu-i-zaśnięcie-z-wyczerpania.

Więc dzięki Bogu, ona ma racje.

I dzięki Bogu za Natashę.

Sprawiła, że moje historia stała się bardziej wiarygodna.

Greg westchnął.

- Po prostu cieszę się, że jesteś cała i zdrowa.

- Ja też – zgodziłam się – I dzięki za bycie zaniepokojonym - skłamałam (Nie byłam wdzięczna w ogóle, to jedynie sprawiało, że czułam się jeszcze gorzej niż teraz) – To pokazuje jak bardzo ci zależy, a ja to doceniam.

Mogłam widzieć jak się uśmiecha.

- To nie problem.

Również się uśmiechnęłam.

- Pójdę wziąć prysznic, się przebrać i tak dalej… ale dlaczego nie wyjdziemy później do Starbucksa, albo coś tym stylu? Ja stawiam, wynagrodzę wam zapomnienie o naszych planach i zaśnięcie.

Greg zaśmiał się.

- W porządku. Brzmi świetnie.

- Czy ja też się zaliczam? – spytała Natasha.

- Tak – odpowiedziałam.

- Super.

- Przyjadę po was za półtorej godziny – oznajmiłam.

- Okej, do zobaczenie więc –powiedział Greg.

- Cześć – zawołała Natasha.

- Cześć wam – odpowiedziałam.

Odłożyłam telefon od mojego ucha i się rozłączyłam.

- Koniec.

Wpatrywałam się w niego przez dłuższy moment, myśląc o tym co się właśnie stało.

Moja mama myślała, że byłam w domu Justina w sprawie projektu a później poszłam do Natashy na noc i jakoś wdałyśmy się w okropną kłótnię.

Natasha i Greg oboje myśleli, że z domu Justina wyszłam około 9:45 i wróciłam do swojego domu, zasnęłam z bólu głowy i dopiero co się obudziłam.

Żadnej z tych historii, nie była nawet zbliżona do prawdy.

To mogłoby być czyimś pomysłem albo złym żartem.

To nie mogło się wydarzyć, prawda?

Czy ja naprawdę okłamałam swoją mamę, chłopaka i najlepszą przyjaciółkę?

Czy ja naprawdę obściskiwałam się z Justinem Bieberem?

Wypuściłam mój telefon z rąk do swojego łóżka, po czym sama położyłam się na nim, jęknęłam głośno i zamknęłam oczy, życząc sobie niczego jak obudzić się i dowiedzieć, że był to tylko okropny, okropny sen.

Ponieważ szczerze.

Byłam strasznie pokręcona.

__________________________________________________________

PRZEPRASZAM!!!!

Oto rozdział 8.
Przepraszam, że tak późno, ale miałam dużo problemów na głowie.
Wasza @bieburscute


Ps. Dziękuję za pomoc @im_purple_ninja

15 komentarzy:

  1. Swietne, czekam nn xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dobrze ze znowu jest tlumaczone, kocham to opowiadanie. Czekam na nn xoxo

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham to czemu tak malo osob to czyta ;c

    OdpowiedzUsuń
  4. pamiętają! omg, świetny rozdział♥ nie mogę się już doczekać następnego, awww much love♥

    OdpowiedzUsuń
  5. hdfyjudfstsydfydstafg Kocham <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Super kckc kocham
    Pozdro xoxo
    PS kiedy możemy się spodziewać następnego rozdziału? ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Jej ! Cudny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  8. jak wstawiasz tekst do blogspota to podczas formatowania, masz u góry w pasku "Tx" wciśnij to i wtedy cały tekst Ci się sformatuje i nie będzie tego białego tła. Jeżeli będziesz miała jakies pytania jeszcze to pisz @akaqomez . A tak wgl to bardzo się ciesze, że wróciło to tłumaczenie, bo jest to jedno z najlepszych ff i choć czytałam je po ang całe i to i tak twoje świetne tłumaczenie czytam :D pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziekuje !!! Cudne *.* czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Szablon by @mohito_x