Uśmiechnęłam się do niego nerwowo, czując dziwne uczucie w żołądku.
-N-naprawdę? - zapytałam nawiązując rozmowę i starając się zachować spokojnie.
Zachichotałam nerwowo
-O-o czym? - odchrząknęłam, chowając kosmyk włosów za ucho.
Greg wziął głęboki oddech, odwracając głowę w stronę salonu i wskazując przez ramię, żebym za nim poszła.
Przygryzłam wargę z niepokojem i nieśmiało ruszyłam za nim, stawiałam ostrożne kroki idąc przez hol do salonu.
Greg odwrócił się i usiadł na oparciu fotela, położył ręce na kolanach i popatrzył na mnie, a jego twarz była pozbawiona emocji.
Skinął głową w stronę fotela, który stał na przeciwko jego, dyskretnie wskazując na mnie żebym tam usiadła.
Nerwowo przełknęłam ślinę, zanim usiadłam na brzegu fotela, kładąc ręce na oparciach.
Adrenalina i nerwy krążyły w moich żyłach, sprawiając że serce mocno waliło w mojej klatce piersiowej.
Na kilka chwil zapadła cisza, oboje siedzieliśmy i patrzyliśmy na siebie.
Świetnie. Po prostu wspaniale.
Odchrząknęłam cicho.
-Więc... - zaczęłam - O czym chcesz ze mną porozmawiać?
-Chciałem porozmawiać o Bieberze - stwierdził, patrząc mi w oczy.
Wywróciłam oczami, chcąc wyglądać na wkurzoną tym tematem.
-Idiota - mruknęłam, uśmiechając się fałszywie - Co z nim?
Greg patrzył na mnie przez chwilę z ewidentnym zamieszaniem, marszcząc brwi.
-Nadal nie wiem dlaczego stanęłaś w jego obronie wcześniej...-powiedział powoli, patrząc na mnie podejrzliwie.
Poczułam nerwowe motyle w brzuchu, ale przełknęłam ślinę i starałam się nimi nie przejmować.
-Naprawdę nie wiem dlaczego - skłamałam, wzruszając ramionami - Ja-ja nie wiem.
Patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, mrużąc oczy i mierząc mnie, czekał aż się przełamię.
Zachowałam spokój, dzięki czemu na mojej twarzy nie było żadnego wyrazu.
Jedno potknięcie i może mi powiedzieć, że jestem w środku jednego, wielkiego kłamstwa.
-Słuchaj, ja po prostu - westchnęłam, kręcąc głową - Przepraszam, nie powinnam rzucić się na ciebie, zwłaszcza przed....no...no wiesz...nim i... - znowu westchnęłam - To musi być naprawdę głupie i dziwne i nie chciałam tego.
Greg nadal patrzył na mnie bez emocji.
Tak, przyznaję. Uległam i przeprosiłam.
Ale co innego mogłam zrobić? Jeżeli bym nie przeprosiła lub nie zachowywała się tak jakbym żałowała krzyczenia na niego przy Natashy i Justinie, domyśliłby się o co chodzi.
Kiedy siedziałam i patrzyłam na Grega, nerwowo gryząc wnętrze mojego policzka i mimo wszystko nie tracąc nadziei, że uwierzy w nieszczere przeprosiny, które właśnie mu powiedziałam, przyszedł mi do głowy plan. Plan, w który zaangażowane było kolejne kłamstwo na stosie dużego bałaganu w którym byłam.
Przebiegły, ale genialny.
-Słuchaj, ja... - westchnęłam, złączając moje dłonie na kolanach i próbując wyglądać jakbym miała wyrzuty sumienia. Wpatrywałam się w podłogę, marszcząc brwi tak bardzo, jak to możliwe.
-Jestem ostatnio bardzo zestresowana. - mruknęłam ze smutkiem - Cały ten projekt jest szalony i uciążliwy i irytujący i... - jęknęłam - nienawidzę tego. Nienawidzę tego że muszę pracować z tą.... idiotyczną męską dziwką. I wiem, że wcześniej trzymałam jego stronę, co było zupełnie głupie i szczerze mówiąc nie wiem co sobie myślałam. Ja po prostu.. ja nie sypiam ostatnio, bo jestem zestresowana tym projektem i byłam naprawdę w złym nastroju, robiłam i mówiłam jakieś głupie rzeczy. Nie miałam na myśli połowy rzeczy, które mówiłam ostatnio.
Zatrzymałam się na dłuższą chwilę, spoglądając na niego niepewnie, łącząc moje brwi z najmniejszą nadzieją.
Patrzył na mnie przez chwilę, jego szczęka opadła o pól cala, ale nie mogłam powiedzieć co przeżywa.
W końcu, po kilku długich, powolnych, piekielnie denerwujących chwilach zamknął usta i powiedział.
-Oh - brzmiał jakby był zdenerwowany. Nagle przeszła przez niego fala niepokoju. - Cóż, wszystko w porządku? - wyciągnął rękę nad stolikiem i przeczesał moje włosy, patrząc na mnie ze smutkiem -Nie spałaś?
Pokręciłam głową nieznacznie.
-Nie - skłamałam.
To była kompletna bzdura, ale jak miałam oderwać go od mojego stawania w obronie Biebera.
-Aww, kochanie - powiedział ze smutkiem - Przykro mi - miał czujny wyraz twarzy, spojrzał na mnie surowo - To przez Biebera?
Patrzyłam na niego z nieco rozszerzonymi oczami, czując skręcenie żołądka. Przełknęłam ślinę, zanim powoli skinęłam głową.
-Tak. Jest takim dupkiem, że mnie to stresuje. - mruknęłam.
... Dobrze.
Będę szczera w tej sprawie.
Justin Bieber jest dupkiem.
Nie mam wątpliwości że nie.
I tak, przyznaję to. Stresuje mnie w danym momencie.
Ale nie ma żadnego związku pomiędzy tym, że jest dupkiem i faktem, że mnie stresuje.
Nie, Nie.
Powodem dlaczego mnie stresuje jest to że jesteśmy przyjaciółmi-z-korzyściami, ukrywamy-nasz-związek-przed-moim-chłopakiem-jego-dziewczyną-moją-najlepszą-przyjaciółką-jego-najlepszymi-przyjaciółmi-moim-kuzynem-i-zasadniczo-przed-wszystkimi-znajomymi-i-rodziną-nie-wspominając-o-ośmiu-milionach-jego-psychopatycznych-fanek-co-oznacza-że-przed-prawie-całym-światem.
O tak.
Niedopowiedzeniem jest mówiąc, że to jest tylko odrobinę stresujące.
-Przykro mi. Jeżeli chcesz to mogę go kopnąć w dupę. - stwierdził, wzruszając ramionami.
Roześmiałam się.
-Nie jestem pewna czy on i jego przyjaciele zgodzą się na to.
-Więc, zajmę się nim i Somersem, ale muszę przyznać, źle się czuję z tym, że będę musiał walczyć przeciwko twojemu kuzynowi. - powiedział.
Tylko zachichotałam.
Właśnie wtedy poczułam, że mój telefon wibruje w kieszeni moich jeansów. Odsuwając się od Grega, wysunęłam go z kieszeni i odblokowałam go, a potem otworzyłam wiadomość którą właśnie dostałam.
Od:Penny
Hej Manderz! Nie widziałam cię przez wieczność! Urządzamy dzisiaj małe przyjęcie rodzinne w moim domu dla Ryana, bo właśnie wyszedł ze szpitala! Musisz przyjść! Nie widziałam cię przez wieeeczność. <3
Moje brwi natychmiast wystrzeliły w górę, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Ryan wyszedł ze szpitala?
Szybko napisałam, że jestem bardzo podekscytowana i na pewno przyjdę.
Penny to kuzynka moja i Ryana, jest od nas o rok młodsza i dogadujemy się. Niestety, mieszka w innym mieście, więc często jej nie widuję.
Ale jestem gotów jechać pół godziny do jej domu aby zobaczyć moją rodzinę i Ryana, który nie leży już na tym okropnym szpitalnym łóżku.
-Co jest? - zapytał z lekko zmarszczonymi brwiami.
-Ryan wyszedł ze szpitala! - krzyknęłam, patrząc na Grega.
Uśmiech pojawił się na jego twarzy.
-Naprawdę?
Skinęłam głową, przygryzając wargę i uśmiechając się.
-Mhm-powiedziałam - Jestem bardzo szczęśliwa.
-Ja też! To jest niesamowite.
Uśmiechnęłam się szeroko do niego.
-Dziękuję. - spojrzałam na mój telefon, moja odpowiedź na wiadomość Penny właśnie została wysłana - Tak, moja kuzynka właśnie napisała do mnie i powiedziała, że robi dzisiaj imprezę rodzinną dla niego w jej domu. Więc na pewno muszę pojechać go zobaczyć!
Greg uśmiechnął się do mnie z prawdziwą ekscytacją kiedy nagle, jego uśmiech powoli zniknął i został zastąpiony lekką dezaprobatą.
-Czekaj ... dzisiaj? - powiedział, jakby prosząc o wyjaśnienie.
Skinęłam głową, uśmiechając się.
-Mhm!
-Myślałem, że ty, ja i Natasha spotkamy się dziś wieczorem? - Greg zapytał wyraźnie zdezorientowany. - Tasha przyjdzie na w trochę więc wszyscy możemy coś zrobić ...
Czułam jak najmniejszy kłopot spada na mnie.
-Oh. - Odpowiedziałam - No cóż... - Uśmiechnęłam się - To znaczy... mój kuzyn właśnie wyszedł ze szpitala, Greg. Chcę spędzić czas z wami i w ogóle, ale... to trochę dla mnie ważniejsze, mogę spędzić czas z moją rodziną i po prostu być z nim.
Greg pokiwał głową ze zrozumieniem, drapiąc się po głowę niezdarnie.
-Tak. - odpowiedział, kiwając głową. - Tak, rozumiem. Przepraszam. To było głupie z mojej strony.
Zaśmiałam się cicho.
-W porządku. - Odpowiedziałam.
Zapadła długa, nieco niezręczna cisza, podczas której tylko siedzieliśmy.
Nagle odezwał się Greg, kierując wzrok na mnie.
-No... czy możemy przyjść z Natashą? To znaczy... Chciałbym lepiej poznać Ryana i chciałbym spotkać twoją rodzinę - Wzruszył ramionami. - I w ten sposób mógłbym jeszcze spędzić czas z tobą.
Przygryzłam wargę.
-No cóż... To znaczy, chciałabym, żebyście przyszli, ale... Myślę, że to tylko rodzinne spotkanie
-uśmiechnęłam się
-Przykro mi.
-Oh, w porządku - odpowiedział, kiwając głową, to było oczywiste, że był rozczarowany. Spojrzał na mnie i skinął głową raz jeszcze. - Rozumiem.
-Przykro mi. - powtórzyłam, robiąc wszystko, aby brzmieć szczerze.
To była prawda. Rodzinne grono na ogół było ograniczone tylko do rodziny. Ale część mnie tak naprawdę nie chciała tam Grega.. Ja po prostu nie byłam gotowa do wprowadzenia go do całej mojej rodziny.
Nie wiem dlaczego, po prostu nie.
-Nieważne, w porządku. - odpowiedział, wzruszając ramionami. Wstał z krzesła, a następnie, wyciągnął ręce. - Zgaduję, że chcesz żebym sobie poszedł? - Spojrzał na mnie pytająco.
Skinęłam głową, uśmiechając się do niego
-Tak, przepraszam. To ma być w domu mojej kuzynki Penny, a ona mieszka pół godziny drogi stąd, więc... chyba powinnam już jechać.
Greg pokiwał głową.
-W porządku. To brzmi dobrze.
-Dziękuję za zrozumienie. I przepraszam za moje szalone wahania nastroju dzisiaj. Muszę tylko nadrobić zaległości w moim spaniu. Mam nadzieję, że dzisiaj będzie krótka impreza, więc będę mogła wrócić do domu wcześniej i iść do łóżka. - roześmiałam się.
Greg roześmiał się w odpowiedzi.
-Tak, mam nadzieję.-odpowiedział i objął mnie.
-Powiem Natashy, że nie może możemy się spotkać później - Wymamrotał w moje włosy.
-Dobrze, dziękuję - Mruknęłam.
Oderwaliśmy się od siebie, Greg pochylił się i pocałował mnie, przyciskając wargi do moich zanim odsunął się i uśmiechnął się do mnie serdecznie.
Odwzajemniłam uśmiech, nagle czując się bardzo winna.
Cóż, przynajmniej nie kłamałam w sprawie tej imprezy ...
Odprowadziłam go do drzwi, ściskając i całując go ostatni raz. Stałam w drzwia i oparłam swoje ramie o framugę, patrząc, jak szedł chodnikiem do samochodu, który był zaparkowany na drugiej stronie ulicy.
Rozejrzał się i pomachał do mnie, uśmiechając się.
Pomachałam gdy wsiadł do samochodu i zamknął drzwi.
Machałam i uśmiechałam się się przez cały czas, zanim ruszył i zniknął za zakrętem.
W chwili gdy on i jego samochód zniknął z pola widzenia, mój uśmiech zniknął, a ja zamknęłam drzwi, jęcząc.
Dziś dostarczono mi za dużo szaleństwa niż mogę udźwignąć.
*****************
-Cieszę się, że z tobą wszystko w porządku - Powiedziałam z ulgą, przytulając Ryana po raz setny i uśmiechając się do niego.
Zaśmiał się.
-Czuję się dobrze, Mandy - Zapewnił mnie, uśmiechając się z rozbawieniem. - Naprawdę. To był tylko wstrząs mózgu,to nic wielkiego.
Roześmiałam się.
-No ale to nadal mnie stresuje - Odpowiedziałam.
Byłam w domu Penny i siedziałam na kanapie z Ryanem, oglądając telewizję. Penny również była z nami w pokoju. Moja mama, kilka moich ciotek, wujków (w tym rodzice Ryana) i przypadkowych kuzynów było w innych pomieszczeniach domu.
Byłam na imprezie rodzinnej przez około pół godziny, ale wszyscy którzy byli wcześniej ponad godzinę, w ten sposób już nacieszyli się Ryanem.
Ryan roześmiał się, uśmiechając się do mnie.
-Więc co się działo jak mnie nie było? - Zapytał.
Wzruszyłam ramionami.
-Eh, dobrze. W szkole też, tak myślę.
-Spoko - odpowiedział.
-Szkoda, że nie chodzę do tej samej szkoły co wy - Penny stwierdziła ze smutkiem, przeczesując ciemne brązowe włosy - Brakuje mi bycia z wami. Jestem zazdrosna, że jesteście zawsze ze sobą.
Ryan i ja spojrzeliśmy na siebie i uśmiechnęliśmy się.
-Cóż ... nie jesteśmy zawsze razem. - Powiedziałam - Mamy tylko dwie lekcje razem.
-Tak, ale jednak. - Penny powiedziała, opierając brodę na dłoni. - Tęsknię za wami.
Ryan uśmiechnął się do niej.
-My za tobą też, Penn.
Zachichotała, wstając z krzesła i podchodząc do nas, rzuciła ręce na nasze szyje, pociągając nas ku niej.
-Kocham was kooochani.
Oboje się roześmialiśmy
-Ja ciebie też kocham, dziewczyno. - Odpowiedziałam.
Penny jęknęła nagle, odwracając się, by spojrzeć na mnie z podnieceniem.
-Co? - zapytałam z niepokojem, spoglądając na nią nerwowo.
-Więc ... Mały ptaszek powiedział mi, że ktoś teraz ma drugą połówkę - Powiedziała, uśmiechając się porozumiewawczo.
Zamarłam, czując skręcenie żołądka.
Czekaj ... co?
Zachichotałam nerwowo, patrząc na nią z najwyższym poziomem strachu.
Patrzyła na mnie wyczekująco, zanim zaśmiała się lekko.
-Wiesz... Słyszałam, że masz chłopaka? Greg, czy co? - Zapytała.
-Oh, - zarumieniałam się - Tak.
Natychmiast poczułam ulgę.
Przez chwilę myślałam że chodzi jej o Justina.
Ale potem zdałam sobie sprawę, jak głupia byłam, bo nikt inny nie wiedział o tym.
Nawet Ryan i Natasha.
I tak zostanie,dziękuję bardzo.
-To takie ekscytujące! - Penny krzyknęła, uśmiechając się do mnie. - Jestem bardzo szczęśliwa.
Zarumieniłam się, uśmiechając się.
-Tak, dziękuję. To naprawdę fajny facet, jest bardzo słodki, więc ... jest dobrze.
Uśmiechnęła się do mnie pozytywnie.
Zanim mogłam opowiedzieć o dalszych szczegółach, zadzwonił dzwonek, na co wszyscy odwróciliśmy głowy w kierunku drzwi.
-Kto to? - Penny zapytała ze zmieszaniem, wstając i udając się w stronę drzwi. - Każdy jest tutaj....
Ja i Ryan wzruszyliśmy ramionami, również zmieszani tak jak ona.
Kiedy Penny dotarła do drzwi i chwyciła klamkę aby je otworzyć, Ryan uświadomił sobie coś, wzdychając.
-Oh - powiedział - To musi być-
Z
anim zdążył dokończyć, Penny otworzyła drzwi, odsłaniając dwóch nastoletnich chłopaków stojących w progu.
Jeden miał na sobie szare jeansy, biały T-shirt, czarną skórzaną kurtkę i ręce schowane do kieszeni, a drugi miał na sobie czarne dżinsy i czerwoną koszulkę.
-Justin i Chaz - skończył, kiedy Justin Bieber i Chaz Somers weszli do domu, strzelając wymuszony uśmiech Penny i mówiąc jej zalotne 'Hej'. (Biorąc pod uwagę to, że Penny była bardzo ładna, szybko włączyli swój urok, robili to zawsze kiedy znaleźli atrakcyjną dziewczynę.)
Poczułam skręt żołądka i to, że moje ciało zastygło w bezruchu....
...Naprawdę, Boże?
Naprawdę?
Musiałeś mi to zrobić?
Cóż, ja nie zgodziłam się na to żeby Natasha i Greg przyszli. Przynajmniej to czyni wszystko mniej niezręcznym.
-Oh, hej - Penny stwierdziła,ściskając ich - Nie wiedziałam, że przyjdziecie!
Penny, moja kuzynka jest blisko ze mną i Ryanem więc jest również blisko z naszych najlepszych przyjaciół.
Podsumowanie: ona zna Justina i Chaza tak długo, jak Ryan i ja.
-Odpisaliśmy na twojego sms'a i napisaliśmy że przyjdziemy - Justin odpowiedział.
Chaz przytaknął.
-Oh. - Penny odpowiedziała, marszcząc brwi - Naprawdę?
Skinęli.
Penny uśmiechnęła się do nich.
-Och, przepraszam! Nie sprawdzałam mojego telefonu w ciągu ostatnich godzin. Musiałam przegapić wasze sms'y. Przepraszam.
Chaz wzruszył ramionami.
-Dobrze - odpowiedział. Jego oczy powędrowały przez jej ramię w stronę reszty domu, jakby szukając kogoś.
Nie trwało długo aby jego oczy odbyły podróż do salonu, w którym z Ryanem siedzieliśmy na kanapie.
Jego twarz natychmiast rozpromieniła się.
-Butler! Hej! - Zawołał.
Uwaga Justina natychmiast przerzuciła się z Penny na Chaza, szybko podążył za jego wzrokiem, szukając swojego najlepszego przyjaciela. Jego oczy odnalazły mnie jako pierwszą, a wyraz jego twarzy zmienił się z zamieszania na lekkie zadowolenie w ciągu kilku sekund.
Widząc Ryana, on też się uśmiechnął i razem, on i Chaz weszli do salonu.
Ryan wstał, uśmiechając się.
-Hey chłopaki! - krzyknął szczęśliwie, witając się z nimi i robiąc dziwne skomplikowane uściski.
-Jak się czujesz? - Zapytał Justin.
Ryan wzruszył ramionami.
-Eh, w porządku. Moja głowa nie boli aż tak bardzo, więc jest w porządku.
-Mam nadzieję, że wiesz, że prawie wszyscy moi fani wariowali - Justin powiedział, uśmiechając się. - Powiedziałem im o tym, co się stało i oszaleli.
Chaz zmienił głos na wysoki i naśladował niektórych fanów Justina.
-O mój Boże, co my zrobimy bez Ryana? On jest za bardzo sexy! On musi wyzdrowieć! O Boże, proszę, niech będzie w porządku! Przyszły ojciec moich dzieci musi przeżyć! Oh, Biebergasm, jest tak kurwa gorąco. On nie może być ranny!
Ryan i Justin parsknęli śmiechem, uśmiechając się do swojej najlepszego przyjaciela z uznaniem.
-Cóż, możemy powiedzieć im, żeby się uspokoili i że nic mi nie jest. - Ryan odpowiedział.
-Jeszcze lepiej, - Powiedział, wyciągając jego telefon z tylnej kieszeni. - Powiem im teraz.
Justin uśmiechnął.
-Idź na całość.
-Tylko czekajcie na to aż będę miał kilka gorących dziewczyn upewniających się czy lepiej się czuję - Ryan stwierdził, sugestywnie, mrugając do innych.
Wywróciłam oczami.
Mój kuzyn i jego przyjaciele są tacy dziecinni czasem..
..co chyba jest dobrze w pewnym sensie, ale...
-Co Nash? - Chaz krzyknął uśmiechając się do mnie.
Widocznie widział mój mały wyraz twarzy.
-Co?-Odpowiedziałam.
-Co?-zapytał.
-Co?
-Co
-Co?
-Co?
-CO?
-Dobra, zamknijcie się! - Ryan krzyknął, uciszając zarówno Chaza i mnie (który miał zamiar coś odpowiedzieć ale zamknął usta)
Zapadła niezręczna cisza, zanim Ryan pokręcił głową, uśmiechając się z rozbawieniem.
-No, jesteśmy w tym pokoju i mamy TV tutaj, wiec możemy obejrzeć mecz - Justin stwierdził, podchodząc i siadając na kanapie obok mnie, strzelając mi uśmieszek.
-Kto gra? - Ryan zapytał marszcząc brwi.
-The Leafs - Justin krzyknął, patrząc na Ryana jakby był szalony.
Zapadła cisza na chwilę.
-Och - Ryan stwierdził w końcu. Roześmiał się. - Zapomniałem, że grają dzisiaj.
Justin tylko pokręcił głową, marszcząc brwi z rozczarowaniem z powodu nieświadomości swojego przyjaciela w sprawie takiego zdarzenia, które bardzo zmienia życie, zanim odwrócił się i zaczął szukać pilota.
-Tutaj - powiedziałam sucho, zbierając pilota ze stolika przed nami i przekazując Justinowi.
Strzelił mi subtelny uśmieszek, zanim przejął go ode mnie.
-Dziękuję. - Powiedział.
Dobrze, to pierwsze.
Szybko kliknął w stronę telewizora, a Ryan i Chaz wbiegli do pokoju. Ryan upadł na kanapę, która była obok tej na której Justin i ja siedzieliśmy, a Chaz rozglądał sie, jakby zastanawiając się, gdzie usiąść.
Wzruszył ramionami, zanim ruszył dumnym krokiem do kanapy i usiadł obok mnie.
-No cóż, równie dobrze - Powiedział. - Przesuń się, Nash - powiedział, szturchając moją nogę w kolanie.
Rzuciłam mu pełne wyrzutu spojrzenie.
-Słucham? - odpowiedziałam, podnosząc brwi.
Przysięgam, mógłby być najbardziej nieuprzejmą osobą. Byłoby inaczej, gdybyśmy byli przynajmniej przyjaciółmi lub nawet byłby nieco przyzwoitszy dla mnie. Ale biorąc pod uwagę to, że jest wręcz przeciwnie, wydawało mi się to śmieszne, że on po prostu się zachowuje tak.
Chaz westchnął z irytacją.
-Proszę? - Zapytał, a jego głos ociekał nudą.
Złożyłam ręce mocno na piersi, zanim niechętnie przesunęłam się na lewo, znajdując się jeszcze bliżej Justina co było nieco niewygodne.
To było złe mając go tak blisko mnie, ale być jeszcze bliżej było po prostu... no... przytłaczające.
Chaz następnie usadł na kanapie, opierając swoje nogi na podnóżku przed nim i wpatrując się w telewizor, gdzie The Leafs grali.
Chaz następnie obrócił rękę za moje ramiona i strzelił do mnie uśmiech.
-Dzięki, Nash.
Obok mnie, czułam spiętego Justina, choć jego oczy pozostały mocno przymocowane do ekranu telewizora, uważnie obserwując wydarzenia w grze.
...ciekawe...
Przewróciłam oczami, przesuwając rękę Chaza z dala ode mnie.
-Cokolwiek - Mruknąłem. - Nie miałam wyboru, nie?
Chaz zastanowił się przez chwilę, a potem potrząsnął głową.
-Nie, nie.
Spojrzałam na niego z rozdrażnieniem zanim zwróciłam wzrok na ekran telewizora.
Czworo z nas siedziało i oglądało mecz hokeja w milczeniu przez około dziesięć minut, wszyscy byli tak pochłonięci grą, że nikt nie rozmawiał.
Po kolejnym dłuższym okresie milczenia, w którym oglądaliśmy happeningi z imprezy sportowej, Penny, która poszła się porozmawiać z innymi gdy Justin i Chaz przybyli, weszła z powrotem do pokoju, rozglądając się z zaciekawieniem.
Zauważyła Ryana, który wyciągnął się na jednej kanapie oraz Chaza, Justina i mnie stłoczonych na innej kanapie, wszyscy patrzyli bez mrugnięcia okiem na ekran telewizora. Ryan mruczał rzeczy pod nosem, Justin przygryzał wargę (dodam, że w śmiesznie i nieumyślnie uroczy sposób), a Chaz potrząsał nogą w oczekiwaniu.
Kiedy Penny otworzyła usta, żeby coś powiedzieć, Chaz uderzył ręką w kolano ze złością i krzyknął:
-Och, dajcie spokój! - ponieważ drużyna przeciwna strzelił gola.
Justin i Ryan zarówno jęknęli, kładąc głowy w ich rękach w rozczarowaniu.
Ja tylko westchnęłam, patrząc, jak na ekranie pojawiła się reklama.
Penny zachichotała.
-Wow. Chłopaki są naprawdę zabawni, kiedy oglądają mecz hokeja.
Ryan rzucił jej uśmiech.
-Tak, wszyscy jesteśmy przywiązani to tego.
-I dla dobrego pieprzonego powodu! - Chaz powiedział głośno. Wyrzucił ręce w górę - Chodzi mi o to, co to kurwa było? Co oni robią?
Justin pokręcił głową z niesmakiem.
Penny się roześmiała.
-W porządku, może powinnam pójść do innego pokoju...
-Nie, zostań! - Ryan krzyknął, uśmiechając się szeroko. - Oboje są idiotami, którzy są czują ból kiedy ich drużyna ginie
-Oni się nie pozabijają - Justin mruknął. - Oni po prostu ... nie robią nic dobrze w tej chwili.
-Prawda - Ryan zgodził się.
-Muszę powiedzieć, że kocham ten mały układ tutaj. - Penny skomentowała, wskazując w stronę Chaza, Justina i mnie, i uśmiechając się. - Czy jesteś trochę zgnieciona tam, Mandy?
-Trochę - Odpowiedziałam, nerwowo chichocząc.
Cóż, to prawda. Zostałam posadzona pomiędzy Chazem i Justinem i choć tak naprawdę nie przeszkadza mi to (przynajmniej z powodu jednego z dwóch chłopców...), to było nieco dziwne.
-Och, zamknij się, wiesz, że to kochasz. Wiem, że uważasz nas cholernie seksownych, Nash.
-Chaz stwierdził, rzucając jego ramię wokół mnie ponownie. - Wiem, że w tajemnicy chcesz dotknąć nas obu.
Wywróciłam oczami.
-Chciałbyś, Somers.
-Nahh, na pewno się z nim zgadzam. - Justin stwierdził, uśmiechając się i decydując się przyłączyć na drwiny. Oplótł rękę wokół mojej talii.
Obecnie byłam obwieszona przez zarówno Chaza Somersa i Justina Biebera.
Dobrze, delikatnie mówiąc, ciekawe.
-Jesteście świniami - mruknęłam, starając się ignorować motyle w brzuchu które poczułam, kiedy Justin położył rękę na mojej talii.
-Niezależnie od tego, nadal tego pragniesz. - Chaz stwierdził zadowolony z siebie, uśmiechając się do mnie. Wzruszył ramionami. - Oczywiście.. każdy chce - Jego oczy powędrowały do Penny, aż patrzył jej prosto w oczy. Mrugnął do niej. - Nie mam racji?
Używając jego zarozumiałych sposobów, Penny tylko przewróciła oczami.
-Oh, cokolwiek. - Stwierdziła, machając lekceważąco ręką.
Chaz parsknął śmiechem.
-Jestem z wami, Penn. Sorry chłopaki, nigdy nie zrobię tego żadnemu z was. - Ryan stwierdził, chichocząc.
Chaz zmarszczył nos.
-Uczucie jest odwzajemnione.
Penny się roześmiała. Patrzyła na mnie kiedy nadal byłam pomiędzy Chazem i Justinem i nagle jej twarz rozjaśniła się.
Zanim zauważyłam, wyciągnęła aparat cyfrowy z tylnej kieszeni.
-Tutaj, zróbmy zdjęcie! - Zawołała. - Właśnie dostałam ten aparat kilka tygodni temu. - Trzymała go przed sobą i dostosowywała kilka ustawień. Skierowała aparat w stronę kanapy, na której siedzieliśmy.
-Dobra, na trzy powiedzcie 'ser'!
Chaz i Justin nachylili się do mnie, uśmiechając się szeroko. Strzeliłam Penny przesadne spojrzenie, zanim też wyprostowałam się i pozowałam do aparatu, uśmiechając się.
-Raz, dwa, trzy. - Penny stwierdziła, naciskając spust migawki mocno palcem.
Aparat błysnął jasno, robiąc subtelne 'klik' i robiąc zdjęcie.
Penny spojrzała na ekran aparatu, uśmiechając się kiedy obraz się pokazał.
-O mój Boże, to jest słodkie! - Zawołała.
Ja tylko przewróciłam oczami z rozbawieniem, wychodząc z uścisku Justina i Chaza, kiedy Penny odwróciła się i zrobiła zdjęcie Ryanowi na kanapie.
-Pójdę po coś do picia - powiedziałam do nikogo, wstając z sofy i poprawiając koszulę.
Przeszłam przez salon, do holu, aż dotarłam do kuchni.
Kiedy nalałam sobie szklankę coli, pozułam, że ktoś jest za mną i umieścił swoje ręce lekko na mojej talii.
Podskoczyłam, rozlewając napój na podłogę.
Znajomy, chrapliwy głos wybuchnął śmiechem, a ja odwróciłam, by spojrzeć na Justina, krzyżując ramiona z irytacją.
-Co robisz? - syknęłam kiedy rzuciłam się w stronę lady i urwałam kilka papierowych ręczników, aby wytrzeć rozlaną ciecz na podłodze.
Justin wzruszył ramionami.
-Nie wiem. - odpowiedział szczerze.
-Cóż, nie... - potrząsnęłam lekko głową, szorując śladu plamy na podłodze. - Spróbuj coś.
Udało mi się skończyć po chwili, wstając i rzucając ociekającą wilgocią masę papierowych ręczników do kosza.
-Ryan, Somers i Penny są w drugim pokoju. Nie wspominając, cała moja dalsza rodzina jest tutaj. Łącznie z moją mamą - rzuciłam mu znaczące spojrzenie.
Uniósł ręce, wzruszając ramionami.
-Nie będę - odpowiedział. Powolny uśmiech rozprzestrzenił się na jego twarzy. - Cóż ... po namyśle ...
Uniosłam brwi, krzyżując ramiona z irytacją.
Zachichotał.
-Żartuję. Rany, relaks, Nash. Nie musisz być taka spięta.
Tylko spojrzałam na niego z irytacją, zanim odwróciłam się i zaczęłam nalewać napój do nowej szklanki.
-Dzisiejszy dzień minął zaskakująco dobrze. - Justin powiedział, siadając na ladzie obok mnie, machając nogami w przód i w tył - Twój chłopak jest irytujący jak diabli, to znaczy, że jest jeszcze gorszy niż Litzy, ale podobało mi się jego zaskoczenie.
-Zamknij się.-mruknęłam pod nosem.
On tylko parsknął.
-Dobrze, na pewno coś podejrzewał. - Powiedziałam, patrząc na Justina i biorąc łyk napoju - Chciał wiedzieć, dlaczego byłam po twojej stronie. Zapytał mnie o to, kiedy wyszliście. Musiałam zrobić coś i stwierdziłam że nie spałam i miałam dziwny nastrój albo coś w tym stylu.
-Dlaczego byłaś po mojej stronie? - Justin zapytał, uśmiechając się do mnie porozumiewawczo.
-Jestem ciekawy.
-Jestem pewna, że wiesz dlaczego. - mruknęłam pod nosem, kręcąc głową i odmawiając sobie spojrzenia na niego.
-Nie, nie wiem - Justin stwierdził, uśmiechając się i wyraźnie ciesząc się tego. - Proszę mi wyjaśnić. Chciałbym wiedzieć dlaczego.
Spojrzałam na niego z irytacją i miałam powiedzieć mu obłudną uwagę, gdy Ryan, Chaz i Penny weszli do kuchni, rozglądając się z zaciekawieniem.
Szybko wzięłam łyk drinka i spojrzałam na Justina jakbym miała wstrzyknąć w niego jad.
-Zamknij się, Bieber. - splunęłam - Jesteś zboczeńcem.
Justin załapał o co chodzi, uśmiechnął się do mnie.
-Ale tak jak Chaz mówił, wiem, że chcesz mnie dotknąć.
Wywróciłam oczami.
Penny i Ryan wymienili spojrzenia, podczas gdy Chaz tylko uśmiechnął się do Justina.
Troje z nich zanurzyło się w przekąski, Justin zeskoczył z blatu, kierując się z powrotem z kuchni do salonu, aby sprawdzić, czy reklamy się skończyły.
Kiedy mijał mnie, nachylił się i delikatnie szepnął mi do ucha:
-Spotkajmy się na zewnątrz, gdy mecz się skończy, dobrze?
Wzdrygnęłam się na czując jego gorący oddech przy moim uchu i przez chwilę byłam nieco zaskoczona. Szybko odzyskałam spokój, skinęłam głową, patrząc na niego wymownie.
Uśmiechnął się do mnie zanim szybko odszedł w kierunku drugiego pokoju.
Oh, on dobrze wiedział co musi zrobić, aby łatwo wywrzeć na mnie skutek.
Wiedziałam na pewno, że to nie może być zdrowe.
******
-Czekaj... co do - Natasha powiedziała, marszcząc brwi, kiedy patrzyła na ekran swojego laptopa, mrużąc oczy ze zmieszaniem widocznym na jej twarzy.
-Co? - Greg zapytał, spoglądając na nią.
Siedzieli w sypialni Nataszy; w telewizji leciał jakiś film, oboje wylegiwali się na podłodze dyskutując o tym jak bardzo martwią się o Mandy - Greg mówił Natashy o tym, dziewczyna że nie śpi ostatnio ze względu na projekt.
Natasha siedziała na przeciwko komody z skrzyżowanymi nogami, z roztargnieniem przeglądała Facebooka, kiedy zobaczyła coś na tablicy, natychmiast zaalarmowała.
-Kim jest Penny Butler? - Natasha zapytała z niedowierzaniem.
Greg wzruszył ramionami i pokręcił głową.
-Nie mam pojęcia - odpowiedział. - Może siostra Ryana?
Natasha pokręciła głową.
-Nie, on nie ma siostry o imieniu Penny.
-Nie wiem, może kuzynka? - Greg zaproponował.
Natasha spojrzała na niego z pustym wzrokiem, zanim olśniło ją i uderzyła się w czoło.
-Ohhh! Tak, to Mandy i Ryana kuzynka! O mój Boże, czuję się jak idiotka, znam ją od zawsze!
Greg zaśmiał się. Spojrzał na nią z nieco rozbawionym wyrazem twarzy.
-Dlaczego pytasz o nią?
Natasha otrzeźwiała, odwróciła się do ekranu swojego komputera i spojrzała na niego, powoli wykrzywiając twarz.
-Cóż... ona po prostu dodała zdjęcie na Facebooka... i oznaczyła Mandy, Biebera i Somersa.
-Czekaj, co? - Greg powiedział z trwogą podchodząc do niej i wpatrując się w ekran z niedowierzaniem.
Natasha przytaknęła ponuro, zanim kliknęła na link, aby zdjęcie otworzyło się.
To zdjęcie Penny dodała godzinę lub dwie temu, Mandy siedziała na kanapie w domu Penny, Chaz obejmował ją ramieniem a ręka Justina była na jej talii. Siedzieli blisko siebie, uśmiechając się radośnie do aparatu.
Natasha i Greg patrzyli na zdjęcie z niedowierzaniem, żadne z nich przez chwilę nie odzywało się.
-Okej ... co kurwa? - Natasha zapytała z niedowierzaniem, kiedy w końcu odzyskała głos.
Szybko kilkała na zdjęcia, niektóre z Ryanem i innymi członkami rodziny Butler i rodziny Nash, było też kilka Mandy i Ryana kiedy obejmują się. Natasha spojrzała na dolną część ekranu gdzie wyświetliła się nazwa albumu.
-Butler wraca do biznesu - powiedziała cicho, ciągle klikając na zdjęcia.
Wróciła do zdjęcia Mandy, Chaza i Justina, ona i Greg oglądali je jeszcze przez chwilę.
Greg pokręcił głową z niesmakiem, przygryzając wargę. Prychnął z niedowierzaniem.
-Tak, rodzina tylko, co? - Splunął.
Natasha uniosła brwi, wyraźnie wkurzona.
_____________________________________
Przepraszam, że wczoraj nie było rozdziału, ale są wakacje i moja orientacja z dniami tygodnia jest słaba, to co następny rozdział w niedzielę? (o ile nie pomyli mi się znowu)
Rozdział przetłumaczyła dla was @IM_PURPLE_NINJA a dodała Paulina. Nie będę już wam zawracać głowy miłych wakacji :)
Zapraszam na naszego wattapad i twittera :)
Świetny !
OdpowiedzUsuńWspaniałych wakacji <33
No to fest się porobiło
OdpowiedzUsuńUwielbiam to! ;)
OdpowiedzUsuńHxmgkdkddtbsgy kocham to xd jebanyy greg xd wyobrazam sobie to zdjecie, awww *o*
OdpowiedzUsuńGreg i Natasha mnie wkurzają, ugh. Jakby nie mogli sobie odpuścić ciśnięcia po Bieberze kiedy on jest normalny, lol. I jestem ciekawa jak wielką awanturę zrobią Mandy o tą imprezę. Mogliby chwile pomysleć i wziac pod uwage sytuacje, że nie wiedziala, że tam będą. Czekam na następnyyyyy ❤️
OdpowiedzUsuńTeż mi się mylą dni i daty teraz ;) nie no kocham to opowiadanie genialne jest <3
OdpowiedzUsuńTo będzie awantura, Uuu haha czekam nn :)))
OdpowiedzUsuńgenialny !
OdpowiedzUsuńkfjuef
No to się porobiło;) Jestem ciekawa co będzie teraz między Gregiem i Nash. Już się nie mogę doczekać kolejnego xx
ineedangelinmylife.blogspot.com
Super rozdział !
OdpowiedzUsuńDo następnego ;)
bvn bvn gm; ,;lgbvt6gjvndjgdjtdjdjsjdfjndg
OdpowiedzUsuńżeby tych greg z mandy sie poklocili! xd
Uuu będzie się działo! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńLink do rozdziału 13 jest zepsuty :( proszę, mogłabyś go naprawić?
OdpowiedzUsuńKocham te ff!
OdpowiedzUsuńOne naprawde jest cudowne!
A co do rozdziału to sie dzieje a dzieje
Świetny
OdpowiedzUsuńświetny czekam na nn *-*
OdpowiedzUsuńBrak slow po prostu boski
OdpowiedzUsuńJprd nie zdziwilabym sie jakby Greg zrobil cos Mandy a ona z nim zerwala (i dobrze)
OdpowiedzUsuńCzekam nn