sobota, 15 listopada 2014

Chapter Twenty Four: Dazed and Confused


Patrzyłam tępo na błyszczący magazyn, znajdujący się w moich dłoniach, nie wiedząc, czy to, co widziałam było prawdziwe, czy też nie.


To nie mogło się stać... po prostu nie mogło... prawda?


Czy to możliwe, że byłam na tyle naiwna, aby uwierzyć, że Justin Bieber - męska dziwka, naprawdę się dla mnie zmienił?


To znaczy, cały czas był męską dziwką, mając ze mną romans i jednocześnie będąc z Aubrey. Ale nie tak bardzo jak wtedy, gdy codziennie pieprzył każdą losową dziewczynę.


Zapewniał mnie, że przestał.


Powiedział mi, że od kiedy zaczął się ze mną spotykać za plecami Aubrey, byłam jedyną...


Ale jeśli facet, który zaciekle całował się z Nicole Hulstein - nie wspominając, że trzymał ją, jak jakiegoś horndoga - nie był tylko przyjacielem Miley Cyrus, który akurat wyglądał śmiesznie podobnie do Justina Biebera (lub może była to jedna z tych lesbijek, które wyglądają jak on), to byłam bardzo pewna, że to wszystko - wszystko, co mi powiedział - nie było niczym więcej niż zwykłym gównem.


Zgaduję, że to, co mówiłam, było prawdą.



Był graczem i zawsze nim będzie.


Westchnęłam, kręcąc głową z goryczą i rzucając gazetę na szklany stolik obok mnie.


Wiedziałam, że nie powinnam się tak czuć, ale zabolało mnie to i nie mogłam nic z tym zrobić.


Niezależnie od tego, że nie był moim chłopakiem i chodził z Aubrey Woods, czułam  coś do niego.


Lubiłam go i miałam nadzieję, że może, być może, w jakieś szalonej, praktycznie hipotetycznej przyszłości, moglibyśmy być razem.


Jak prawdziwa para.


Bez tego głupiego ukrywania się.



Ale musiałam przypomnieć sobie, że nadal nie wiem, co Justin tak naprawdę do mnie czuje. Plus, Justin wyraźnie nie był typem faceta, który bawił się w poważne związki. Aubrey była bardziej do pieprzenia, a ze mną stworzyłby związek emocjonalny (być może dlatego, że zależy mi na nim bardziej niż jej).


Bębniłam palcami o drewnianą poręcz fotela, rozglądając się po ponurej poczekalni i czekając na powrót Nataszy. Miała wizytę u dentysty i zapytała mnie, czy przyjdę z nią, abyśmy mogły później zrobić razem pracę domową.



Zgodziłam się i w ten o to sposób, wylądowałam tutaj, siedząc w środku tego mdłego i zasadniczo nudnego pokoju z brązowymi ścianami.



Westchnęłam, patrząc w dół na mój telefon i odblokowałam go, przeglądając różne strony i starając się nie myśleć o czasopiśmie.


Prawie zaczęłam żałować, że zgodziłam się przyjść z Nataszą.


Gdyby nie to, pewnie nie zobaczyłabym tych tabloidów z czerwonymi nagłówkami: JUSTIN BIEBER PRZYŁAPANY NA OBŚCISKIWANIU SIĘ Z NICOLE HULSTEIN: Czy kanadyjska gwiazda pop nie jest tak niewinna, jak myśleliśmy?"


Cóż, to chyba było nieuniknione, więc może lepiej, że dowiedziałam się teraz, a nie później.



Według artykułu, któremu towarzyszyło wiele zdjęć Justin'a i Nicole, ich mała obściskująca się sesja miała miejsce tylko dwie noce temu, w piątek.


Zadrwiłam, tłumiąc parsknięcie, kiedy myślałam o tym, co wydarzy się jutro w szkole.


Ludzie będą gadali tylko na ten temat.


Oczywiście, wszyscy wiedzieli, że Justin i Aubrey spotykają się z innymi ludźmi przez cały czas.


W istocie, jestem całkowicie pewna, że myślą, że Justin wciąż to robi.



To znaczy, mam nadzieję, że tak, biorąc pod uwagę, że nie wiedzieli o nim i o mnie.


Ale - bez względu na to, że Justin i Aubrey byli dziwkami i zdradzali się przez cały czas... nigdy nie zostali przyłapani.


To było prawie... komiczne.



Szczególnie, że teraz jestem trochę ciekawa, co zrobi Aubrey. Miałam wrażenie, że szykuje się ogromna afera, była największą psycho-suką na świecie.



Poprawiając się w fotelu, zablokowałam telefon i wzdychając, spojrzałam raz jeszcze w kierunku zamkniętych drzwi, za którymi przebywała Natasha.


Nagle ekran mojego telefonu zaświecił się ponownie, zapowiadając nadejście nowej wiadomości tekstowej.


Spojrzałam w dół ze zmarszczonymi brwiami i rozchylonymi ustami, odblokowując ekran i otwierając wiadomość.


Od: Justin Bieber


hej. więc wróciłem wczoraj późnym wieczorem i będę jutro w szkole. pomyślałem, że mogliśmy spotkać się razem, aby popracować nad naszym projektem, a może zrobić też kilka innych rzeczy. ;) jeżeli wiesz, o co mi chodzi... lmfao. brzmi dobrze?



Skrzywiłam się lekko, czując do niego obrzydzenie.


Nie, Justin. Nie byłam w nastroju, aby "popracować nad projektem".


Nie. Przykro mi.


Teraz możesz pójść do jakieś dziwki, bo ja nie jestem zainteresowana.



...Dobra, więc może byłam nieco irracjonalna, biorąc pod uwagę to, że nie byłam nawet jego dziewczyną - i fakt, że zdradzam z nim mojego chłopaka, praktycznie robił ze mnie również dziwkę.


Ale myślę, że byłam po prostu nieco rozgniewana, bo te zdjęcia z Nicole Hulstein - która była niewiarygodnie wspaniała i była zdecydowanie kimś, komu nigdy nie dorównam - były bolesne, a także sprawiły, że byłam zazdrosna.


Boże, to całe 'podkochiwanie się w Justinie Bieberze zaczęło być mylące.



Właśnie wtedy, drzwi do poczekalni otworzyły się, przerywając moje myśli.


Spoglądając w górę, spotkałam się z widokiem Nataszy, która śmiała się i machała do kogoś w innym pokoju, zarzucając swoimi długimi blond włosami.


Odwróciła się do mnie i uśmiechnęła. - Hej. - powiedziała bez tchu. - Dziękuję za czekanie.


- Nie ma problemu. - odpowiedziałam, wstając.


- Gotowa do pracy? - zapytała wesoło.


Skinęłam głową. - Yeah, na pewno.


Podeszłam do niej, rzucając jej pytające spojrzenie.  - Dlaczego jesteś taka szczęśliwa? Większość ludzi nienawidzi chodzić do dentysty.


Wzruszyła ramionami.  - Nie wiem. Taka już jestem.


Roześmiałam się.


Typowa Natasha, zawsze znajdzie dobrą zabawę w najdziwniejszych sytuacjach.


Pokręciłam głową i śmiejąc się, ruszyłam z nią w kierunku drzwi.


Oczy Nataszy podążyły w kierunku jasnego szkła stołu, gdzie leżało czasopismo, a ona natychmiast zatrzymała się.


Patrzyłam na nią z lekko zmarszczonymi brwiami, kiedy chwyciła jedno z czasopism i uśmiechnęła się do niego, kręcąc głową.


-Wow. - stwierdziła. Odwróciła się do mnie i podniosła czasopismo z widocznym  uśmieszkiem na jej twarzy. - Słyszałaś o tym?


Na magazynie widniało zdjęcie Justina i Nicole, którzy pożerali nawzajem swoje twarze.


Skinęłam tylko głową, irytując się.  - Yeah.


Natasha prychnęła, kręcąc głową i rzucając magazyn z powrotem na stół.  - Co. Za. Dupek! Poważnie! Mam nadzieję, że jego fani zobaczą wreszcie kim tak naprawdę jest. - zatrzymała się na chwilę. - Wiesz...  - prychnęła. - Żal mi Aubrey. Nie mogę uwierzyć, że to mówię, ale mam na myśli... szczerze, Justin jest męską kurwą. 



Posłałam jej lekki śmiech.  - Tak ... - zamarłam, chowając niezręcznie kosmyk włosów za ucho.


Natasha zaśmiała się i skinęła w moim kierunku. - Chodź, idziemy. - powiedziała.


Kiwnęłam lekko głową, idąc za nią i wychodząc z pomieszczenia z grymasem na twarzy.






******* 


Justin Bieber 





 - Hej. - powiedziałem łagodnie, strzelając zalotny uśmiech w stronę Aubrey, kiedy podeszła do mnie.


- Hej. - odpowiedziała, fałszywie słodkim głosem.


 Cholera.


Ten głos oznaczał tylko jedno.


Coś jest nie tak.


Pochyliłem się i pocałowałem ją w usta, przyciągając ją blisko mnie i kładąc ręce na jej talii.


Po chwili odsunęła się z tym samym fałszywym wyrazem twarzy.


 - Musimy porozmawiać.


- Dobrze. - odpowiedziałem.


Posłała mi kolejny fałszywy uśmiech i skinęła głową, wskazując na pustą klasę obok nas.


Mój wzrok przykuł Chaz, który stał przy swojej szafce. Uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo i pokręcił głową, dając mi spojrzenie, które wyraźnie mówiło "masz przejebane, bracie".


Zignorowałem go.


Aubrey zamknęła za sobą drzwi, gdy wszedłem do sali i usiadłem na szczycie jednego z biurek. - Co jest? - zapytałem.


Milczała przez chwilę, następnie otworzyła usta, żeby coś powiedzieć.


- Chcesz mi powiedzieć, co ty do cholery robiłeś z jakąś dziwką na urodzinach w piątek wieczorem? - zapytała fałszywie słodkim głosem.


Wzruszyłem ramionami. - Dokładnie to. - odpowiedziałem po prostu. - Obściskiwałem się.


Uniosła brwi.  - Słucham? - splunęła.


 - Co? - powiedziałem defensywnie.  - Przykro mi, ale byłem pijany.


- To nie jest, kurwa pretekst! - syknęła zdenerwowana.


- Aubrey. - powiedziałem powoli. - Jaki jest twój problem?


Zaszydziła. - Jaki jest mój problem? - powiedziała głośno, przyciskając dłoń do piersi. - Żartujesz sobie teraz, Justin?


-Aubrey! Oboje byliśmy pijani i to nic nie znaczyło! - warknąłem, czując złość. - To nie było nic wielkiego, uspokój się!


- Jak to, kurwa, mam się uspokoić? - pisnęła. - Zdradziłeś mnie na oczach paparazzich, więc cały cholerny świat to widział! Zdradziłeś mnie, Justin!


- Dobrze. - splunąłem sarkastycznie. - Bo to nie jest tak, że ty nigdy mnie nie zdradziłaś!


 - Nie! - zapłakała.


Moje oczy rozszerzyły się i głośno się zaśmiałem. - To jest chyba największa bzdura jaką kiedykolwiek usłyszałem. - powiedziałem. - Zdradzasz mnie cały czas, Aubrey, więc o co 

ci chodzi?


Założyła ręce na piersi i zmrużyła oczy.

- Bo zrobiłeś to publicznie! Czy wiesz jak upokarzające jest to dla mnie? - wrzasnęła, wskazując palcem na swoją klatkę piersiową. - Wszyscy w szkole o tym mówią! - płakała, pozwalając jej dłoniom opaść w dół. - A oni szydzą ze mnie! Wszyscy myślą, że jestem żałosna!



- Wszyscy wiedzą, że ty też mnie zdradzasz. - powiedziałem stanowczo, krzyżując z irytacją ramiona.



Zacisnęła usta w wąską linie, unosząc z rozdrażnieniem jedną brew. - To nie ma nic do rzeczy. - powiedziała przez zaciśnięte zęby. - Nie mam zdjęć moich zdrad we wszystkich magazynach plotkarskich w całym pieprzonym kraju!



Prychnąłem, kręcąc głową z mieszaniną rozbawienia i niesmaku. - W zasadzie, właśnie się przyznałaś, że mnie zdradzasz.



Jej oczy rozszerzyły się i oburzona wyrzuciła w górę ręce. - Co?! - wrzasnęła. - Nigdy tego nie powiedziałam!



Pokręciłem głową. - Cokolwiek, Aubrey.



- Jesteś dupkiem.



Uśmiechnąłem się do niej. - Jestem z tego dumny.



Przewróciła zirytowana oczami.



Była zabawna, kiedy się wkurzała.



- Jesteś po prostu hipokrytką, Aubrey. Całowałem się z Nicole Hulstein. - stwierdziłem, wzruszając ramionami. - Kogo to obchodzi?



- Plus - dodałem po chwili milczenia. - Byłem pijany. Nie wiedziałem, co robię. - rzuciłem jej arogancki uśmieszek. 



Szczerze mówiąc, miałem to w dupie. 



Była suką i absurdalnie dużą hipokrytką, i jeśli mam być szczery, nie obchodziło mnie, że była wkurzona.



Krzyknęła głośno podrażniona. - Boże, jak ty mnie wkurzasz! - zawołała, zaciskając pięści.



- Nawzajem. - odpowiedziałem, wyciągając swój telefon z kieszeni i odblokowując go. 



Znowu wrzasnęła.



- Trzymaj się ode mnie z dala. Nie mogę teraz z tobą przebywać. - oznajmiła stanowczo, wskazując na mnie palcem.



Nie patrząc na nią, odpowiedziałem monotonnie: - Baw się dobrze.



Milczała przez chwilę, wyraźnie wkurzona. 



I wtedy, w końcu, z ostatnim krzykiem irytacji, odwróciła się i wybiegła z sali, trzaskając za sobą drzwiami.



Zanim drzwi całkowicie się zamknęły, wyraźnie usłyszałem, jak mamrotała "dupek".



Prychnąłem, nadal patrząc w dół na mój telefon. 



Była suką.



Hipokrytka, która będzie na mnie przez chwilę obrażona, a pod koniec dnia ​​przybiegnie z powrotem. 



To było jednocześnie denerwujące i zabawne.



Pchnąłem drzwi klasy, wpadając prosto na kogoś i niemal go przewracając.


- Cholera. - mruknąłem. - Przepraszam. Na mojej twarzy natychmiast pojawił się uśmiech, kiedy zobaczyłem, kogo uderzyłem. Mandy wyglądała na podrażnioną, pochylając się, aby podnieść książki. - Hej. - powiedziałem, uśmiechając się do niej. - Cześć. - odpowiedziała głosem pełnym irytacji. - Jak się masz? - zapytałem, czując dziwny wstrząs emocji, kiedy zdałem sobie sprawę, że nie widziałem jej ponad tydzień - ostatni raz stała przed moim domem, a jej żałosny chłopak próbował ją przeprosić. - Dobrze. - odpowiedziała, rozglądając się. Jej głos wydawał się rozproszony - jakby tak naprawdę nie była zainteresowana tym, co do mnie mówi. Ignorując to, chrząknąłem. - Dostałaś moją wiadomość? - zapytałem. Spojrzała na mnie po raz pierwszy od naszego spotkania. Skinęła głową, przed przerwaniem kontaktu wzrokowego i ponownie się rozejrzała. Byłem trochę zdezorientowany, dlaczego traktowała mnie w ten sposób, i ostre ukłucie w żołądku sprawiło, że zacząłem się zastanawiać, czy widziała zdjęcia z Nicole na imprezie Miley... Nie dbałem oto, czy Aubrey je zobaczyła. Trochę na to zasłużyła po tych wszystkich gównach. Ale jeśli mam być całkowicie szczery, byłem trochę zaniepokojony o Mandy. Wiedziałem, że nie umawialiśmy się czy cokolwiek, a już na pewno nie przyznaliśmy do uczuć względem siebie. Ale lubiłem ją i byłem pewien, że czuła to samo. - Więc, um... - znowu chrząknąłem. - Co ty na to? Chcesz spotkać się dziś po szkole, aby popracować nad projektem? Westchnęła, przejeżdżając ręką przez włosy. - Nie wiem. - odpowiedziała, po raz kolejny odmawiając spojrzenia na mnie. Zmarszczyłem brwi. - To znaczy, myślę, że tak, jasne. Cokolwiek. - odpowiedziała ze znużeniem. - Czy, hm... wszystko w porządku? - spytałem niepewnie. Gwałtownie na mnie spojrzała z dziwnym wyrazem ukrytej głębi jej oczu. - Nic mi nie jest. - odpowiedziała bez mrugnięcia okiem. Spojrzałem na nią. W tym momencie, Loser Boy - Boże, co za idiota - podszedł do niej i złapał ją za rękę. Kiedy widziałem ich dwie soboty temu, byli w środku kłótni, podczas której Mandy w zasadzie ogłosiła, że chce zrobić sobie przerwę. ...Cóż, najwyraźniej postanowiła inaczej. Boże, byłem wkurzony. On był tak cholernie irytujący. Szczerze. Ja po prostu tego nie rozumiem. - Kochanie? - Loser Boy powiedział pytająco, patrząc z niepokojem na Mandy. - Hej. - odpowiedziała, strzelając mu szybki uśmiech. Czułem jak moje ciało się napina, ale starałem się zrelaksować, przypominając sobie, aby nie zrobić niczego, co mogłoby mnie zdradzić. - Musimy dokończyć ten pieprzony projekt, Nash. - stwierdziłem gorzkim głosem. - Mam czas tylko w pierdolone popołudnie, więc myślę, że możemy się spotkać. - warknąłem fałszywie i pokręciłem głową. Potem, odwróciłem się i odszedłem, pozostawiając ich na środku korytarza. ******* Mandy Nash - W porządku, wszyscy, słuchajcie! - Pani Carlotta powiedziała głośno, klaszcząc w dłonie. Usiadłam w fotelu, ściskając w dłoniach mój tekst. Byłam w środku teatralnej klasy, która w jakiś sposób zgrała się z moim planem - byłam bardziej typem uczącym się, niż artystycznym, więc nie było to moją mocną stroną. I, niestety, klasa składała się z bandy dziwaków i okazjonalnie dupków - jak Chaz Somers. - Dzisiaj przypisuję wam wszystkie krótkie sceny na jutro! - Carlotta powiedziała. - Będziecie mieć partnerów, a ja was porozdzielam. Macie na to jeden dzień. Sceny trwają tylko około pięciu minut, więc to nie powinno być takie trudne. - powiedziała głośno, powodując u wszystkich jęk. - Na scenie będzie tylko we dwoje. Żadnych rekwizytów. To będzie coś bardzo prostego - ciągnęła. Westchnęłam. Boże, nienawidzę tej klasy. Byłoby nieco bardziej znośnie, jeśli miałbym tutaj przyjaciół. Ale, oczywiście nie. Uroczo. Czekałam cierpliwie, aż Carlotta zejdzie z sceny i zacznie przypisywać nas do przypadkowych uczniów. Kiedy w końcu przyszedł czas na mnie, strzeliła mi ponury uśmiech, trzymając przede mną kapelusz. Było tam tylko kilka kawałków papieru i wszystkie były poszarpane i zmięte. Niechętnie sięgnęłam ręką i wyciągnęłam karteczkę, rozwijąc ją i badając. Chaz Somers Oczywiście. Żartujecie sobie? Szczerze mówiąc, co do cholery jest ze mną, że zawsze muszę współpracować z kompletnymi dupkami? Jęknęłam, mocno zamykając oczy. Moje życie było oficjalnie do bani. - Chaz. - Pani Carlotta powiedziała, kiwając głową. Chaz uniósł wzrok, słysząc swoje imię, a gdy zobaczył, kto go wylosował, jęknął głośno. - Nie. - mruknął. Przewróciłam oczami. Carlotta podniosła palec i przywołała go do siebie. Niechętnie wstał i podszedł z wyrazem twarzy, który wyraźnie mówił, że wolałby być gdzieś indziej. Tak czy inaczej, oboje byliśmy wkurzeni. - Oto wasza scena. - Pani Carlotta stwierdziła bez ogródek, wyciągając dwa świeżo wydrukowane egzemplarze z fragmentami sceny i podała je nam. - Jest to projekt liczący pięćdziesiąt procent oceny. - powiedziała, patrząc na mnie wymownie. Znów jęknęłam. Świetnie. Wiedziała, jak bardzo zależy mi na dobrych ocenach. Dobry Boże, świat musi mnie nienawidzić. Przewróciłam oczami. - Dobrze, Somers. - ogłosiłam głośno, krzyżując ramiona. - Po prostu spotkajmy się tuż po szkole. - Dobrze. - odparł z irytacją, wzruszając ramionami. - Gdzie chcesz się spotkać? - zapytałam. - Spotykajmy się w sali teatralnej. - stwierdził. - Carlotta nie powinna mieć nic przeciwko. Skinęłam głową. - W porządku. - Zaraz po szkole. Nie spóźnij się, Nash, albo po prostu to zostawię. - wzruszył ramionami. - Wiem, że martwisz się o swoje oceny, ale szczerze mówiąc, mam to w dupie, więc nie każ mi czekać. Przewróciłam oczami. - Dobrze. - odpowiedziałam z irytacją. Co za dupek. - Do zobaczenia. - mruknął szybko i odwrócił się, oddalając szybkim krokiem w stronę wyjścia. Zmrużyłam oczy i jęcząc głośno, upadłam na jedno z czerwonych foteli, chowając twarz w dłoniach. Przysięgam, Bóg chce mnie ukarać, łącząc mnie w pary z tymi wszystkimi dupkami do projektów szkolnych. To było po prostu zbyt wiele. ****** - W porządku. - Chaz stwierdził, rzucając się na kanapę, która stała w środku mini-sceny w sali teatralnej. Spojrzał w dół, na scenariusz od Carlotty, mrużąc oczy. - To jest pierdolone gówno. - mruknął pod nosem, kręcąc głową z goryczą. - Dlaczego, do cholery, mamy to zrobić? - Cóż. - zaczęłam, czując, jak rozdrażnienie i nienawiść promieniują przez moje ciało (nawet bardziej niż kiedykolwiek do Justina). - To jest klasa teatralna, więc. Skrzywił się. - Przestań być taką mądralą. Przewróciłam tylko oczami, siadając na kanapie obok niego. - Po prostu poćwiczymy to kilka razy i będziemy mieć to z głowy. To nie powinno być trudne do zapamiętania, to tylko dwie strony. - Dobrze. - mruknął. Zabraliśmy się po cichu do czytania scenariuszy, dzieląc się na bohaterów (jeden chłopak i jedna dziewczyna) i zapoznaliśmy się z fabułą.
Jeśli tylko Chaz Somers nie byłby moim partnerem, może faktycznie byłabym w stanie docenić piękno i delikatność tej sceny. Odwróciliśmy strony naszych skryptów, a nasze oczy powoli zaczęły wędrować w dół zakończenia sceny. Kiedy przeczytałam jedną z ostatnich scen, poczułam, jak moje ciało zamiera. Chaz napiął się i od razu powiedział: - Nie. Nie ma mowy. Nie, kurwa. Nie pocałuję cię. Pokręciłam głową, również uparcie tego odmawiając. - Przepraszam! - rozległ się głos pani Carlotta z jej biurka - nie miałam żadnych wątpliwości, że podsłuchiwała. - Musicie to zrobić! - Nie, nie zrobię tego. - powiedziałam stanowczo głosem pełnym oburzenia. - Nie ma mowy. - Przykro mi, Mandy, ale trzeba. To część sceny. - odpowiedziała. - Nie obchodzi mnie to! - Chaz i ja krzyknęliśmy jednocześnie. - Dobra, nie róbcie tego. Dostaniecie jedynki. Moje oczy rozszerzyły się do wielkości spodków. Czy ona żartuje teraz? - Co? - udało mi się sapnąć po długiej chwili głuchej ciszy. - Przykro mi, ale to jest część oceny. To tylko gra, to nic nie znaczy. Czysto zawodowe. Schowałam głowę w dłoniach, wzdychając. Mogłam pracować z Chazem nad projektem. Ale całować go?! Do. Diabła. Kurwa. Nie. - Po prostu zróbcie to! - Carlotta zaczęła brzmieć na nieco zniecierpliwioną. - To nie jest taka wielka sprawa. Zamknęłam mocno oczy, ściskając dłońmi skronie. Oficjalnie, nienawidziłam mojego życia. - To bzdury. - Chaz mruknął pod nosem, kopiąc stół, który został postawiony w pobliżu kanapy. - Wiem, że możecie to zrobić. - Carlotta ogłosiła, wyłaniając się z jej biura do sali teatralnej i podeszła szybkim krokiem w kierunku wyjścia. - Wierzę w was! - krzyknęła, chowając stos papierów pod pachą. - Zróbcie to wiarygodnie! - zawołała przez ramię, pchając drzwi i wychodząc. Jęknęłam z irytacją, potrząsając głową w lekkim szoku. - Co jest, kurwa? - mruknął. Westchnęłam. - Po prostu to zróbmy i będziemy mogli wrócić do domu. - stwierdziłam w końcu, mój głos był energiczny i drażliwy. - Nie chcę tego zrobić bardziej niż ty. To obrzydliwe, ale jeśli będziemy tu siedzieć, to tylko sprawimy, że będzie gorzej. Skinął głową, zamykając oczy i kładąc ją na rękach. - Dobrze. - mruknął w końcu, podnosząc głowę i siadając prosto. - To są jakieś bzdury, ale w porządku. Westchnęłam. Szczerze mówiąc, nie wierzę, że ktokolwiek może mieć gorsze szczęście niż ja w tym roku szkolnym. ******* Justin Bieber - Boże, gdzie kurwa jest Mandy? - mruknąłem z irytacją. Szkoła skończyła się piętnaście minut temu, a ona nadal nie przyszła. W rzeczywistości, nie widziałem jej od naszego spotkania na korytarzu. Ryan, który stał obok mnie, pokręcił tylko głową. - Nie wiem, stary - odpowiedział, wzruszając ramionami. - Mieliśmy popracować nad naszym projektem. - stwierdziłem, z roztargnieniem rozglądając się. Korytarze były prawie puste z wyjątkiem Loser Boya, który wkładał książki do szafki. Cóż... mogę zapytać go czy wie, gdzie ona jest, ale nie chciałem dawać temu dupkowi, kolejnej okazji do pokazania, jak okropnym jest stalkerem. Po prostu nie mogłem dać mu tej satysfakcji. Plus... Szczerze, chciałem być od niego z dala przynajmniej kilka metrów. Bałem się, że zacznie mnie molestować. - Nie mam pojęcia, gdzie ona jest. - Ryan stwierdził, również się rozglądając. Westchnąłem z frustracji, patrząc na mój telefon i sprawdzając, czy cudownym sposobem nie odpowiedziała na jedną z moich wiadomości. Mogę powiedzieć, że ​​była na mnie trochę zła, ale nie sądzę, że po prostu mnie zostawiła. - Dlaczego nie pójdziemy zobaczyć, czy jest na zewnątrz? - Ryan zaproponował, kiwając głową w kierunku końca korytarza. - Może czeka w samochodzie, czy coś. - Tak, może. - odpowiedziałem pomimo wątpliwości. Wzruszyłem ramionami i poszliśmy z Ryanem korytarzem w przeciwnym kierunku Loser Boya. Usłyszałem charakterystyczny dźwięk zamykanej szafki i poczułem, jak Loser Boy podąża za nami. Okay. Zbliżyliśmy się do audytorium, gdy z roztargnieniem spojrzałem w lewą stronę, a moje oczy wylądowały na klasie teatralnej. Przez gigantyczne okno ujrzałem Mandy i Chaza, którzy siedzi na kanapie na scenie... razem. Moja ręka uderzyła w klatkę piersiową Ryana, zatrzymując go. Odwrócił głowę i spojrzał na mnie pytająco, po czym również popatrzył przez okno. Zmarszczyłem brwi i zrobiłem kilka kroków do przodu, wpatrując się w klasę. Usłyszałem, jak ktoś zatrzymał się w naszym pobliżu - bez wątpienia Loser Boy. Ale w tym momencie, naprawdę mnie to nie obchodziło. Byłem zbyt zajęty i zdziwiony nieoczekiwaną sceną, która miała miejsce przed moimi oczami w środku tego nieco odosobnionego pomieszczenia. Oboje byli dociśnięci do siebie na kanapie, a Mandy śmiała się wesoło. Chaz odwrócił głowę i uśmiechnął się do niej, trącając ją lekko w bok. Spojrzała na niego, uśmiechając się serdecznie i chichocząc ponownie. - Co jest, kurwa? - mruknąłem pod nosem. Ryan nic nie powiedział, ale mogę stwierdzić, że on również był całkowicie zdziwiony, tym co do cholery się działo. Od kiedy Mandy i Chaz byli przyjaciółmi? Co oni do cholery robią siedząc w pustej, ciemnej klasie sami? Jestem prawie pewny, że zawsze nienawidziła Chaza bardziej niż mnie. Spojrzałem na nich z niedowierzaniem, moje brwi zmarszczyły się, a usta wykrzywiły w grymasie. Mandy spojrzała na coś na swoich kolanach. Potem powoli odwróciła głowę w lewo, aby spojrzeć na Chaza, który był w nią wpatrzony z dziwnym wyrazem twarzy. Spojrzeli na siebie bez słowa, gdy siedzieli w milczeniu. A potem Mandy zrobiła coś, przez co mój żołądek ścisnął się nieprzyjemnie. Odwróciła głowę jeszcze bardziej w lewo, przysuwając się bliżej niego. A potem, powoli pochyliła się i przycisnęła swoje usta do jego, całując go. Chyba najbardziej szokujące było to, że Chaz również ją pocałował, pogłębiając pocałunek, gdy pochylił się do niej, kładąc dłoń z boku twarzy. Mogłem praktycznie poczuć złość i niedowierzanie, które promieniowały od Loser Boya. Spiąłem się, a fala złości, dezorientacja, ból i niedowierzanie uderzyło we mnie mocno, rozbrzmiewając w całym moim ciele i pulsując przez żyły. Jak, do cholery, było to możliwe? To musiał być chory żart. Musiał. Mandy i Chaz? Co jest kurwa? Czułem się tak, jakby czas stanął w miejscu, kiedy Ryan i ja staliśmy przy oknie, wpatrując się w klasę z czystym zdziwieniem, a Loser Boy stał za nami, robiąc dokładnie to samo. Myślę, że któryś z nas powinien się odezwać, ale wszyscy byliśmy po prostu zbyt oniemiali. ******* Mandy Nash Odsunęłam się powoli od Chaza, otwierając oczy i czując mrowienie w moich wargach. Szybko odwróciłam wzrok, wpatrując się w scenariusz, który leżał na moich kolanach i starając się zobaczyć co nasi bohaterowie mieli robić dalej, czując jasnoczerwony odcień zaczynający wkradać się na moje policzki... No cóż... to było na pewno niewygodne. Nie będę kłamać, że źle całuje. W ogóle. Ale absolutnie tego nienawidziłam. Nigdy, nawet za milion lat, nie chcę robić tego po raz kolejny, a fakt, że zostałam zmuszona do powtórzenia tego przed całą klasą teatralną, przerażał mnie. To było po prostu... niewygodne i nieprzyjemne, i w ogóle mi się nie podobało. Chaz był gorący, nie mogę zaprzeczyć. I tak, dobrze całował. Ale go nienawidziłam. Był nieznośny. Całowanie go było prawdopodobnie jednym z moich największych koszmarów. Scena zmusiła nas do odgrywania delikatnej i słodkiej miłości wobec siebie. Czuję, że on faktycznie był dość przyzwoitym aktorem. Ale jest dupkiem. Chaz odchrząknął obok mnie. - W porządku, myślę, że jedna próba wystarczy. - stwierdził szybko. - Ja też. - odpowiedziałam natychmiast i zeskoczyłam z kanapy. Najwyraźniej nienawidził tego tak samo jak ja. Przez to, że się nienawidzimy, między nami nie było żadnej romantycznej chemii. Bez słowa, szybko chwycił nasze plecaki z podłogi i ruszył w kierunku wyjścia. Ale gdy Chaz pchnął drzwi od klasy teatralnej i oboje wyszliśmy na korytarz, spotkaliśmy się z czymś najbardziej nieoczekiwanym i niepożądanym. Stali tam zszokowani, patrząc na nas - tak, jakby po prostu natknęli się na coś jednocześnie niepokojącego i oburzającego - trzy osoby. Chaz spojrzał na nich z szeroko otwartymi oczami. Oczywiście, zostałam zmuszona do pocałunku z Chazem Somersem, a te trzy osoby, musiały się na nas natknąć i złapać na gorącym uczynku. Ryan Butler - mój kuzyn i najlepszy przyjaciel, Justin Bieber - mój... coś i Greg Loyle - mój chłopak. Moje cholerne szczęście.

~*~ WSZYSTKICH, KTÓRZY CZYTAJĄ, NAPRAWDĘ WSZYSTKICH, PROSZĘ O SKOMENTOWANIE! NAWET GŁUPIĄ KROPKĄ!
hej wam!
to nowa tłumaczka, na początku przepraszam Was.
rozdział miałam dodać dwa tygodnie, ale jestem w szpitalu i jutro wracam na kolejny tydzień, yaaaay:):):):)
więc, jestem julia, a niektóre z was mogą kojarzyć mnie z tłumaczenia cabin304,
przepraszam Was za wszystkie błędy, jakie się pojawiły. do następnego!

Julia

51 komentarzy:

  1. OMFG tak bardzo genialnie :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co z tłumaczeniem cabin 304 ?

    OdpowiedzUsuń
  3. KOCHAM! :) @newyorkismy

    OdpowiedzUsuń
  4. hahahah o jpdl to sie narobilo!! czekam na następny! xo

    OdpowiedzUsuń
  5. no to ciekawe czy im uwierzą w ich tłumaczenia haha

    OdpowiedzUsuń
  6. O kurwa ! Tego sie niespodziewalam . Czekam na next *.*

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzieje się, wow :O świetnie przetłumaczony rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie zawsze komentuje , ale kazdy rozdzial czytam :) O kurwa! Juz sie nie moge doczekac tego co bedzie dalej i Justin jest zazdrosny ndbsdjhsfhsvf Czekam na nn xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com
    my-life-is-a-beautiful-nightmare-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. haha, mandy serio jest jakimś cholernym pechowcem :( czekam na nastepny ❤️ + kiedy nowy na cabin304? 😊

    OdpowiedzUsuń
  10. Swietne! Czekam na nn xx

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowne, CUDOWNE, C U D O W N E!!!! strasznie sie ciesze i dziękuje, że tłumaczysz x

    OdpowiedzUsuń
  12. szkoda, że tak rzadko są rozdziały bo to jbff jest genialne! ja tu nadal jestem, i zawsze sprawdzam czy nie ma rozdziału, czekam na kolejny!! aa i rozdział genialny tylko miał dziwny format i słowa sie "rozpadły" i źle się czytało :(

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham ten blog *_* ale szkoda, że tak rzadko pojawiają się rozdziały, no ale rozumiem, że wy tlymaczki ;) też macie swoje życie więc dziękuje wam za to że je tlumaczycie bo ja już wolę czekać tyle czasu na nowy rozdział niż nie czytać go w wogóle :3 czekam na nowy :*

    OdpowiedzUsuń
  14. Wow jestem ciekawa co będzie dalej o.o

    OdpowiedzUsuń
  15. wooooooow ;o
    mogłabyś usunąć to zaznaczenie bo o wiele lepiej czyta sie bez niego :) dobrze tłumaczysz ;)
    czekam na nowy!

    OdpowiedzUsuń
  16. czytam, jest wspaniale

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny ! Ciekawe jak się wyplączą :)

    OdpowiedzUsuń
  18. No to sie dzieje

    OdpowiedzUsuń
  19. Hej ;) fajnie że będziesz tłumaczyć mam nadzieję że zostaniesz do końca i dobrze ci się będzie tłumaczyło
    Rozdział no po prostu boski w sumie to nawet śmieszny <3 uwielbiam to opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  20. O Boże, zazdrosny Justin, kocham! Nie mogę się doczekać wytłumaczeń Mandy, ona zawsze ma pecha ;) uwielbiam to tłumaczenie, czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo fajny rozdzial btw kiedy nowy cabin?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zostałam wyrzucona z cabin, więc pytania nie do mnie

      Usuń
  22. boze jak ja kocham to opowiadanie *______* czekam na następny rozdział odjdkndk

    OdpowiedzUsuń
  23. jej! nowa tłumaczka zajebisty rozdział, dawno nie było takiej akcji

    OdpowiedzUsuń
  24. Najlepsze opowiadanie <3 biedna Mandy

    OdpowiedzUsuń
  25. Ciesze sie ze juz jest nowy :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny ! Czekam na następny ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy następny ? <3!

    OdpowiedzUsuń
  28. omfg rozdział cudownie przetłumaczony! tak bardzo nie mogę się doczekać następnego rozdziału

    OdpowiedzUsuń
  29. MATKO JAK NAJSZYBCIEJ NASTĘPNY PROSZE CIE ♥

    OdpowiedzUsuń
  30. Chcę jeszcze *.*

    OdpowiedzUsuń
  31. Oooo Mandy, ty i twoje szczescie. Bardzo dobrze Justinowi, ze widział ją calujaca sie z innym. Niech wie co ona czuła, gdy zobaczyła te nagłówki w gazetach.

    OdpowiedzUsuń
  32. jeśli chciałabyś pomocy przy następnych rozdziałach pisz do mnie na tt @arianuhl a jęlsi nie masz tt to mogłabym ci podać mój emaila ♥

    OdpowiedzUsuń
  33. O k u r w a
    Zanim przeczytalam ten rozdzial stwierdzilam ze ten ff zrobil sie juz nnudny i nie bede go czytac
    I tylko to przeczytalam z ciekawosci....
    I jezu przeciez to jest zajebiste
    Jak ja wgl moglam zeatpic w to ff

    OdpowiedzUsuń
  34. Super rozdzial nie moge sie doczekac nn :) powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  35. hahahahahhahahahahahaha Mandy to jednak ma szczęście XD to musiało bardzo dziwnie wyglądać w oczach Justina hahahahahhahahahahahahahaha nadal mnie to śmieszy LOL kocham ten rozdział serio ♥

    @himyliam

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Szablon by @mohito_x