Mam romans z Justinem Bieberem.
Gdyby ktoś powiedział mi miesiąc temu, że pewnego dnia powiem te słowa i pomyślę o nich, stwierdziłabym, że jest na haju i powinien jak najszybciej udać się do zakładu.
Serio.
Nigdy nie myślałam, że nawet za milion lat znajdę się w takiej sytuacji.
I szczerze mówiąc, nie wiem dlaczego się na to zgodziłam. Mówiłam wielokrotnie Justinowi, że mam chłopaka.
Doskonały ładny, miły, szczery, prawdziwy, wspaniały chłopak. Który w żaden sposób nie przypomina Justina Biebera.....
Czy mogę się na to zgodzić, bo ja (ośmielę się to powiedzieć)..... lubię Biebera?
Oczywiście, uczucia, którymi go darzę zmieniły się podczas minionych tygodni i kiedy pracowaliśmy nad projektem, ale czy zmieniły się do tego punktu gdzie ja, ja ...go lubię?
Przyznaję. Nie nienawidzę go.
I tak. Pociągam go. W znacznym stopniu. (Ale tak naprawdę-kto nie?)....
Ale czy moje uczucia do niego są uzasadnione?
Nie mam pojęcia.
Wszystko co wiem to to, że zostałam wciągnięta w sytuację, w której nigdy siebie nie wyobrażałam i naprawdę nie ma odwrotu.
Przynajmniej Justin miał rację, kiedy powiedział, że nikt nie musi wiedzieć.
Miał rację - moi przyjaciele nienawidzili go i jego przyjaciele nienawidzą mnie. Nie było mowy, żebyśmy mieli do czynienia z którymś z nich poza szkołą. Justin i ja mogliśmy spotykać się bez ukrywania się od kiedy byliśmy partnerami w tym głupim projekcie.
I wszystko byłoby w porządku, dziękuje bardzo.
Ale wciąż czułam się ogromnie winna.
Co jeśli Greg kiedykolwiek by się dowiedział? Byłby załamany, co z kolei złamało by mi serce.
To było wtedy kiedy przyrzekłam sobie: nie pozwolę, żeby Greg dowiedział się o tym jeżeli to ostatnia rzecz jaką zrobiłam.
Teraz, nawet nie wiem czy ta rzecz z Justinem jest warta zaangażowania.
Czy jesteśmy flirtującymi kumplami? Przyjaciółmi z korzyściami? Obściskującymi się kolegami? Całującymi się kumplami? Przytulającymi się kumplami? Czułymi znajomymi? Przytulnymi towarzyszami? ...
Dobra, tutaj się zatrzymam.
Ale chodzi mi o to, że nie wiem kim dokładnie jesteśmy.
Wydaje się, że to po prostu ma być jakiś dziwny sekret, ale mogę powiedzieć, że ma potencjał, aby być czymś więcej.
Jak ..... emocjonalnie.
Mamy już ustalony emocjonalny związek i na pewno są pewne rzeczy, o których wiem tylko ja. (I vice versa).
Pytanie.... co do cholery z tego wyjdzie?
Potrząsnęłam głową, zgadzając się ze sobą, że po prostu chciałabym zostawić siebie tonącą w pomyłce, poprawiłam moją torbę i ruszyłam korytarzem, gorączkowo próbując wymyślić jakiś pretekst dla nauczyciela, dlaczego spóźniłam się na lekcje ponad pół godziny.
Biorąc pod uwagę, że to mój pierwszy raz, pomyślałam, że najbardziej logicznie będzie kłamać i mówić, że zaspałam.
Oczywiście, niektórzy z moich kolegów widzieli mnie już dzisiaj i rozmawiali ze mną, ale nie byli tacy źli, żeby mnie wydać.
(Plus.. bycie pupilkiem pomagało praktycznie w każdej klasie. Nauczyciele są skłonni wierzyć mi niż komu innemu, a nawet gdybym się spóźniła, czcili by ziemie po której chodziłam)
Otworzyłam drzwi do klasy, z nerwowym wyrazem twarzy, przygryzając lekko wargę.
-Tak Sinus x byłaby równa - Moja nauczycielka, pani Oleson, przerwała, gdy zobaczyła otwarte drzwi.
-Cześć Mandy - Stwierdziła, dając mi ciepły uśmiech.
Uśmiechnęłam się do niej nerwowo i weszłam do sali, zamykając za sobą drzwi. Czułam, że oczy każdej osoby w sali są skierowane na mnie.
Świetnie.
Poważnie, dlaczego ludzie czują potrzebę, aby to zrobić? Jest to niewygodne i niezręczne.
-Przepraszam za spóźnienie, pani Oleson. - stwierdziłam pokornie. - Zaspałam.
-W porządku. - odpowiedziała, dając mi kolejny ciepły uśmiech. (Widzicie? Kochała mnie.) - Możesz pomówić ze mną po zajęciach, abyś dostała pracę którą przegapiłaś. Śmiało i usiąść.
Skinęłam głową, zanim odwróciłam się i szybko przedarłam się przez rzędy biurek do pustego na samym końcu, obok Natashy. Natasha rozszerzyła oczy, spojrzała na mnie wzrokiem, który wyraźnie mówił: Gdzieś ty była?
Skrzywiłam się lekko i potrząsnął głową, patrząc na nią wzrokiem, który powiedział wytłumaczę później.
Skinęła głową, przed usadowieniem się w fotelu z twarzą w kierunku przodu klasy, gdy pani Oleson nadal prowadziła lekcję.
Szybko wyciągnęłam mój kalkulator, podręcznik i notes z mojej torby i umieściłam je na moim biurku, przed skoncentrowaniem swojej uwagi na lekcji.
Lekcja skończyła się stosunkowo szybko biorąc pod uwagę, że nie było mnie tylko około dwudziestu minut, a gdy zadzwonił dzwonek sygnalizujący koniec lekcji, szybko zapakowałam wszystko, by móc porozmawiać z panią Oleson, a następnie stamtąd się wydostać.
-Gdzie byłaś? - Natasha zażądała, kiedy wyszłam z klasy po otrzymaniu wskazówek od Oleson.
-Gdzie ja byłam? - zapytałam niewinnie, żwawo rozpoczynając mój spacer korytarzem w kierunku mojej szafki.
Ona po prostu spojrzała na mnie.
Spojrzałam na nią raz, poszłam dalej korytarzem w kierunku mojej szafki.
Byłam przy mojej szafce i szybko zaczęłam przekręcać pokrętło, ustawiając kod.
Natasha przyszła do mnie z drugiej strony szafki i oparła się, patrząc na mnie wyczekująco.
Zignorowałam ją i otworzyłam szafkę, pochylając się i biorąc niektóre książki.
-Mandy - Natasha zaczęła.
Ponownie zignorowałam ją.
-Mandy - Natasha powtórzyła, tym razem nieco głośniej.
Właśnie wtedy, chłopak, którego szafka znajdowała się obok mojej przyszedł do Nataszy i odchrząknął, oczywiście, opierała się o jego szafkę i nie mógł się do niej dostać.
Nie mówiąc nic, Natasha usunęła się z drogi, tym razem poszła na moją drugą stronę. gdzie była jej szafka.
-Mandy - stwierdziła ponownie.
-Nie mogłam znaleźć mojego kalkulatora, dobrze! - rzuciłam, patrząc na nią z rozdrażnieniem - Zajęło mi to wieczność i musiałam wrócić do domu i wziąć go, bo zostawiłam go w pokoju. Nie mogłam powiedzieć tego Oleson bo byłaby wkurzona, że wyszłam ze szkoły bez pozwolenia.
Nie wiem skąd to przyszło, ale to była pierwsza rzecz jaka przyszła mi do głowy i szybko ją wyrzuciłam z głowy z obawą, że Natasha będzie zagadywać jeżeli nie odpowiem.
Spojrzała nieco zaskoczona, ale szybko potrząsnęła głową i rzuciła swoje kręcone blond włosy na ramię.
-Okay - stwierdziła po chwili.
Nadal wyciągałam książki z mojej szafki bez mówienia, chowając rzeczy z rachunków i przeszukując notatki, aby znaleźć moje rzeczy historii.
-No cóż, dlaczego nie powiedziałaś mi tego wcześniej? - Natasha zapytała, unosząc brew. - To nie taki wielki interes.
-Bo byłam zakłopotana, okay? - rzuciłam z irytacją, obracając się aby spojrzeć na nią. Zatrzasnęłam szafkę. - Nie wiem dlaczego, po prostu byłam, przepraszam.
Natasha tylko spojrzała na mnie, najwyraźniej nieco zaskoczona.
Potem odwróciłam się i spakowałam moje książki do torby, zawiesiłam ją na ramię i odeszłam korytarzem do klasy bez słowa.
To było nieco niezręczne i zbyt niewygodne.
Ale przynajmniej nie zaczęła zgadywać i przewidywać wszystkiego, co było bliskie tego, co się naprawdę stało.
***
-Wciąż nie mogę uwierzyć, że byłaś zbyt zakłopotana, aby powiedzieć mi, że w zapomniałaś z kalkulatora z domu i musiałaś wyjść ze szkoły, aby go wziąć-Natasha stwierdziła, obierając pomarańczę i siedząc prosto.
Siedziałam przy małym okrągłym stoliku z nią i Gregiem w kawiarni, jedząc lunch.
Spojrzałam na nią w tym samym czasie kiedy Greg poderwał się lekko, marszcząc brwi. Patrzył na mnie, ale ja wybrałam gapienie się na Natashę.
Prychnęła.
-To znaczy - kontynuowała, wbijając jej paznokieć koloru różowej gumy do żucia w pomarańczę. - Nie musiałaś opuszczać lekcji, żeby pójść po kalkulator, mogłaś dzielić się ze mną.
-Trudne jest dzielenie się kalkulatorem z ludźmi - mruknęłam, patrząc na nią z najwyższym poziomem irytacji. - I Oleson nie ma żadnych dodatkowych.
Natasha tylko wzruszyła ramionami, wyglądając irytująco zadowolona z siebie.
-Czekaj, czekaj, czekaj, - Greg stwierdził, zamykając oczy i potrząsając lekko głową. - Jestem zmieszany. O czym wy mówicie?
Zamknęłam oczy, wypuściłam powietrze i szczerze pragnęłam żeby nie być tej sytuacji.
-Nic. - Odpowiedziałem.
-Mandy pominęła rachunki dzisiaj. - Natasha stwierdziła.
Greg prawie wypluł napój, którego wziął łyk.
Rzucił jej spojrzenie mówiące wielkie dzięki. Wzruszyła ramionami.
-Nie pominęłam! - Zaprotestowałam.
-Dobrze, dobrze, nie pominęłaś - Natasha poprawiła się. - Ale nie było jej przez pół lekcji.
-Dlaczego? - Greg zażądał gorączkowo.
-Ponieważ nie mogłam znaleźć mojego kalkulatora i zdałam sobie sprawę, że zostawiłam go w domu! - powiedziałam z irytacją. - To nie jest tak wielki problem!
Greg gapił się na mnie.
-Co?
-Nie było cię na połowie lekcji, bo poszłaś do domu po kalkulator? - wykrzyknął.
Nie, Greg. Nie wróciłam do domu po mój kalkulator. W rzeczywistości poszłam do pustej klasy i całowałam się z Justinem Bieber'em, a następnie zgodziłam się na sekretny romans z nim.
-TAK - Powiedziałam głośno. - Wydaje się śmieszne, ale nie lubię kalkulatorów innych niż mój - wzruszyłam ramionami, odgarniając kosmyk włosów za ucho z irytacją. - Nie wiem, po prostu zdecydowałam się na pójście po niego do domu. To naprawdę nie jest nic wielkiego.
-Tak, jest. - Greg stwierdził. - Nie możesz po prostu pominąć klasy ot tak, Mandy!
-Kim jesteś, moją matką? - powiedziałam.
Greg spojrzał zaskoczony.
-Nie - powiedział po chwili. - Ale jestem twoim chłopakiem. Powinnaś powiedzieć mi, że poszłaś do domu. Gdybym wiedział, że poszłaś, nie martwił bym się.
Wywróciłam oczami i skrzywiłam się.
-Nie musisz być tak czepliwy, Greg! - Krzyknąłem. - Szczerze mówiąc, nie musisz wiedzieć gdzie jestem i co robię 24/7!
Nastała cisza, zarówno Natasha jak i Greg tylko siedzieli i patrzyli na mnie z niedowierzaniem, zaskoczeni moim nagłym wybuchem. Natasha zamrugała kilka razy, marszcząc brwi w szoku.
Zamknęłam oczy na długą chwilę, zanim otworzyłam je i wypuściłam długi wydech.
-Spójrz, - zaczęłam, mój głos był niski i spokojny - Przepraszam. Ja po prostu ... Mam dziwne dni .
Dobrze, z pewnością to prawda.
Nie tak że nie wiedzą dlaczego.
Przygryzłam wargę i otworzyłam torbę z lunchem, zaglądając do środka z niesmakiem.
Naprawdę nie byłam głodna.
-Jest w porządku. - Greg stwierdził-Rozumiem. Jesteś po prostu zestresowana.
Um ... Myślę, że można tak powiedzieć.
Uśmiechnęłam się do niego.
-Tak. - odpowiedziałam, kiwając głową.
Nagle ujrzałam Justina idącego przez środek kawiarni z Chazem, mówiącego coś do niego i ściskającego telefon w jednej ręce. Jakby wyczuł mój wzrok na nim, spojrzał na mnie. Uśmiechnął się do mnie kiedy Chaz powiedział coś, co spowodowało, że mój żołądek wypełnił się lawiną motyli (Co? ..).Uśmiechnęłam się do niego. Oderwał wzrok ode mnie, by spojrzeć na Chaza i zareagować na jego komentarz, który właśnie powiedział.
Natasha skrzywiła się.
-Urgh - przewróciła oczami. - Są takimi idiotami.
Mój żołądek przekręcił się, uświadomiłam sobie, że moje spojrzenie było skierowane w kierunku, w którym Justin i Chaz przechodzili.
Cholera. Widziała uśmieszek Justina do mnie? Nie sądzę, że tak, bo pewnie powiedziałaby jakiś komentarz.
-Kto? - Greg zapytał.
-Bieber i Somers. - Natasha odparła z irytacją, unosząc brwi i obierając jej pomarańczę z niesmakiem.
-Oh. Tak - Greg odpowiedział, marszcząc brwi. Wydał z siebie śmiech - Uwielbiam jak rozmawialiśmy dziś rano o tym jak ich nienawidzimy.
-Cóż, - Natasha stwierdziła, unoszące ręce i wzruszyła ramionami.
-Nie mam z tym problemu. Uwierzcie mi. - Greg stwierdził, uśmiechając się. - To dupki.
Nerwowo zachichotałam.
-Mhm - Stwierdziłem.
Nie chcę się wydawać podejrzaną, więc nic nie powiedziałam.
-Współczuję ci Mandy. - Natasha skomentowała to, biorąc kęs jej pomarańczy.
Uniosłam pytająco brwi.
-Musisz pracować z Bieber'em w projekcie Reymera. - Natasha powiedziała -To jest do bani.
-Oh. - zachichotałam nerwowo ponownie. - Tak.
-Jak wam idzie? Nawiasem mówiąc - Greg zapytał, kładąc łokcie na stole i pochylając się lekko.
-Tak, nie słyszałam, żebyś narzekała na niego ostatnio - Natasha powiedziała, marszcząc brwi.
Zamarłam.
Cóż ... tak ... Przypuszczam, że nie narzekałam na niego tak bardzo jak kiedyś.
Ale przepraszam, jeśli byłam nieco zajęta tymi wszystkimi śmiesznie mylącymi i stresującymi myślami, które miewam ostatnio.
-Och, dobrze ... To znaczy, tak, jest do dupy. Bardzo. - Przewróciłam oczami. - Jest tak irytujący. I przez większość czasu, kiedy pracuję, on siedzi i opowiada o tym, jak wolałby być na jakimś przyjęciu. A dziewczyny są zawsze, kiedy przychodzę do jego domu aby pracować nad projektem. To takie głupie.
Natasha i Greg zarówno przewrócili oczami.
-Zgadzam się z tym, co powiedziałaś wcześniej, dzisiaj, Mandy. To dziwka - Natasha stwierdziła, odrywając sobie kolejny kawałek jej pomarańczy.
-I wszystkie dziewczyny, które robią to z nim. - Greg uśmiechnął się z rozbawieniem, kręcąc głową. - Są beznadziejni.
Ponownie nerwowo zachichotałam.
-Cóż, - zaczęłam niezdarnie .- To po prostu jest do bani. Nie mogę się doczekać, aż skończy się semestr i skończę z projektem.
-Tak, i wtedy nie będziesz musiała go widzieć poza szkołą. - Natasha zauważyła.
Um ... Jasne ...
Skinęłam głową, z fałszywym uśmiechem
-Yeah! To najlepsza część tego wszystkiego.
Natasha i Greg roześmiali się.
-Hej! - Greg krzyknął po chwili, rozszerzyły mu się oczy z podniecenia i zerkał między Nataszą i mną - Mam pomysł!
-Jaki? - Natasha zapytała, marszcząc brwi lekko.
Nie mogłam się powstrzymać przed niezauważeniem silnego zapachu cytrusów, który unosił się w powietrzu z plasterka pomarańczy, który obecnie zwisał z palców Nataszy.
Odwróciłam głowę, aby spojrzeć na Grega z zaciekawieniem. Wyglądał na bardzo podekscytowanego, jakby żarówka właśnie zapaliła się w jego głowie.
-Co, jeśli zrobimy podwójne spotkanie? - Zaproponował z podnieceniem.
Zakrztusiłam się kęsem kanapki.
-Co? - powiedziałam w tym samym momencie kiedy Natasha pochyliła się i uderzyła mnie w plecy.
-To byłoby idealne! Nie, słuchaj - Greg zaczął. - Natasha i ja jesteśmy partnerami i ty i Bieber jesteście partnerami. Co jeśli zebralibyśmy się w czwórkę i zrobiliśmy wspólną sesję w ramach projektu? Wiem, że następna część projektu wymaga dużo pracy, ale to nie wszystko, musimy się skoncentrować na naszych odpowiednich książkach. Moglibyśmy wszyscy spotykać się w czyimś domu i pracować razem. W ten sposób, nie będziesz sama z Bieber'em ponownie. Trzeba Tashy i mnie tam, aby pomóc ci złagodzić ból.
Zamarłam. Nie mogłam nawet mówić, patrząc na niego w sposób, który najprawdopodobniej przypominał żyrafę, który właśnie utknęła swoją szyją w drzewie.
Czy on mówi poważnie? Nie, nie nie nie nie nie nie nie nie nie nie.
-O mój Boże! - Natasha zawołała, patrząc na Grega i uśmiechając się. - Greg! Jesteś genialny! - Odwróciła się i spojrzała na mnie z podnieceniem. - To byłoby tak doskonałe! Możemy zarówno robić nasze projekty, my wszyscy razem, tak że rzeczywiście będzie zabawa! I mam na myśli, tak, Bieber będzie tam, co zupełnie będzie do bani, ale ... nas jest trzech, on jeden. Mamy całkowitą przewagę liczebną, więc nie ma mowy, żeby był kompletnym dupkiem dla nas wszystkich.
-Jestem pewien, że znajdzie sposób, aby wciąż być dupkiem, ale ... masz rację! Prawdopodobnie nie będzie tak wielkim, ponieważ jest nas więcej-Greg stwierdził, uśmiechając się.
Oh, tak. Jasne. To wszystko brzmi cudownie.
Greg, Natasha, ja i Justin. Wszyscy razem na sesji.
Mhm. Brzmiało świetnie.
Minus to, że oznaczałoby to, że mam chłopaka, najlepszego przyjaciela, i ... Erm ... przyjaciela z korzyściami. Poza szkołą.
W tym samym czasie.
Niezręczne? Tylko odrobinę.
Koszmar z piekła? Zdecydowanie.
Natasha i Greg patrzyli na mnie z mieszaniną oczekiwania i podniecenia.
Zdając sobie sprawę, że muszę wyglądać jak żyrafa, uśmiechnęłam się i skinęłam głową.
-Tak - powiedziałam, wypuszczając fałszywie wesoły chichot. - Brzmi świetnie!
Ich uśmiechy zrobiły się jeszcze większe.
-Wspaniale - Natasha zawołała, zwracając się do Grega i uśmiechając się.
-Może w ten weekend? - zaproponował-Możemy zrobić to w dzień i troje z nas coś zrobi.
-Tak! - Skłamałam. - To będzie niesamowite!
Natasha przytaknęła gorliwie.
-Fajne - Greg stwierdził. Potem zwrócił się do mnie - Więc chyba po prostu porozmawiasz z Bieber'em.
-W porządku.Nie wiem, jak będzie się z tym czuł ale-
-Powiedz mu, że to jedyny dzień w którym możemy to zrobić i że jeśli chce nic nie robić na rzecz projektu, musi przejść przez to - Natasha odpowiedziała po prostu, wzruszając ramionami . - Był bólem w dupie w całej jego karierze, że powinien czuć się zobowiązany do zrobienia tego.
Wzruszyłam ramionami.
-Może .... To znaczy, warto spróbować. Poproszę go o to następnym razem, gdy go spotkam
Greg pokiwał głową.
-Brzmi dobrze.
Tak. Cała ta sytuacja jest do bani. Wiesz, cała podwójna sesja.
Ha, nie.
***
Wzięłam głęboki oddech, patrząc jak Justin wrzucił jedną z jego książek do szafki.
Aubrey pochylała się, uśmiechając się i mówiąc coś, co było najprawdopodobniej sugestywne.
Widziałam go, kiedy odwrócił głowę i obdarzył ją nieodpartym uśmiechem.
Powiedział coś do niej, a ona uśmiechnęła się, wyraźnie zadowolona. Potem pochylił się, trzymał jej twarz w dłoniach i przycisnął usta do jej. Potem oderwali się, uśmiechnęła się do niego po raz ostatni, odwróciła się i odeszła.
Patrzyłam na Justina, który oglądał ją z uśmieszkiem na twarzy, zanim odwrócił się do swojej szafki, sięgając po podręcznik.
Wzięłam głęboki oddech, wypuszczając powoli powietrze zanim podniosłam głowę do góry i pewnie poszłam przez korytarz w stronę jego szafki, zatrzymując się w tym samym miejscu, gdzie wcześniej stała Aubrey.
-Hej. - powiedziałam zdyszana.
Justin spojrzał, lekki grymas pojawił sie na jego twarzy na jego twarzy. Jego grymas szybko przerodził uśmieszek.
-Hej, Nash. - odpowiedział.
-Muszę z tobą porozmawiać. - stwierdziłam bez ogródek.
Uniósł brwi.
-Porozmawiajmy gdzieś indziej - odpowiedział, odwracając się do jego szafki i chwytając kolejną książkę z niej.
Wzięłam głęboki oddech, przygotowując to co mu powiedzieć o tym, co Greg i Natasha zaproponowali wcześniej, kiedy przerwało mi przybycie Chaza
-Co tam, bro? - Zawołał głośno, wskazując na Justina i otwierał szafkę, która była obok Justina, podobnie jak Nataszy była obok mnie.
-Hej man. - Justin odpowiedział, witając się z Chazem.
Powstrzymałam wywrócenie oczami. Dlaczego, do diabła, chłopcy czują potrzebę uściśnienia dłoni za każdym kiedy się widzieli? To znaczy, tak, dziewczyny przytulały siebie wiele razy i myślę, że to rodzaj równoważni, ale to nie jest tak, że ciągle przytulam Natashę za każdym razem, kiedy widzę na korytarzu w szkole.
Pokręciłam głową nieznacznie.
To było wtedy, kiedy Chaz zauważył, że stoję po drugiej stronie Justina. Jego brwi natychmiast wystrzeliły w górę.
-Co ty tu robisz, Nash? - Strzelił oskarżycielsko, patrząc na mnie.
Prawie skrzywiłam się, ale zamiast tego zdecydowałam się spojrzeć na niego.
-Rozmawiam z Justinem o naszym projekcie. - odpowiedziałam powoli.
Chaz nie odpowiedział, tylko spojrzał na mnie w górę i w dół, obrócił twarz do swojej szafki, jego mina była poważna
-Nieważne - odpowiedział.
To był jedyny powód dla którego przychodzę porozmawiać z Justina w miejscu publicznym.
Praktycznie wszyscy wiedzieli, że zostaliśmy zmuszeni do współpracy w charakterze partnerów, a także, że żaden z nas nie był szczególnie zachwycony tym (przynajmniej ... nie byliśmy początkowo ...), a więc widząc nas rozmawiających ze sobą poza klasą nie było tak dziwne, od kiedy byliśmy partnerami.
-Oh, koleś, Christina mówiła o imprezie w piątek wieczorem w Fez Wrenwood. Wchodzisz w to? - Chaz stwierdził, patrząc na Justina. - Ryan powiedział, że jest w stanie iść. Musi odpoczywać i jego mama nie pozwala mu wyjść, ale powiedział, że może się wymknąć.
-Piątek? - Zapytał Justin.
Chaz skinął głową.
-Postaram się, ale wyjeżdżam do Nowego Jorku na dzień, więc nie mogę być w domu późno. Mam sesje zdjęciowe i to całe gówno. - Justin odpowiedział.
-Oh, w porządku. Cóż, mam nadzieję, że możesz iść. - Chaz stwierdził.
Jak Chaz zaczął mówić, dlaczego będzie super, Justin chwycił telefon z górnej półki jego szafki. Z uroczystym wyrazem twarzy, skupił swoją uwagę na tym, co pisał. Gdy Chaz nadal gadał, Justin szturchnął mnie w ramię lekko.
Patrząc na niego, zobaczyłam, że też patrzy. Potem spojrzałam na jego telefon, który przechylił ku mnie.
Na ekranie widać było kilka słów:
w klasie 10 od biologi. cool?
Pierwsze, co miał na myśli, spojrzałam na niego i skinęłam głową.
Skinął głową, zanim zablokował jego telefon i wsunął go do kieszeni, następnie zamykając drzwi swojej szafki. Spojrzał na Chaz, który właśnie skończył swoje mini przemówienie.
-Tak, to brzmi nieźle, bro.
Chaz nadal wpatrywał się w jego własną szafkę, najwyraźniej nieświadomy małej wymiany między Justinem i mną. Odwrócił się i skinął głową do Justina.
-Okey. Daj mi znać, jeśli masz zamiar iść.
-W porządku. - Justin odpowiedział.
Gdy stali i rozmawiali, ja skorzystałam z okazji by wymknąć się i przejść korytarzem do mojej szafki.
Biorąc pod uwagę, że miałam wolną lekcję, to nie było problemu żeby spotkać się z Justinem w pustej sali.
(A przynajmniej, że nie będę musiała martwić się o moją najlepszą przyjaciółkę i / lub chłopaka, którzy wkurzą się, że nie będę na jednej lekcji)
I tak, dziesięć minut później, szłam przez szkołę, w kierunku wydziału biologi. Kiedy znalazłam klasę, weszłam do środka, rozglądając się wokół.
Była pusta, jak podejrzewałam, a wszystkie światła były wyłączone. Justina jeszcze nie było, więc pomyślałam, że równie dobrze mogę tylko czekać na jego przyjście.
Szłam wzdłuż przejścia, biegnąc ręką wzdłuż gładkiej powierzchni czarnych stolików, które zostały ułożone w zgrabny prostokąt, z widokiem na ogromny stół laboratoryjny, gdzie nauczyciel zwykle przewodniczył.
Westchnęłam i wskoczyłam na jednym ze stołów, ściskając moje dłonie i kołysząc moimi nogami z roztargnieniem, podczas czekania na Justina.
Rozejrzałam się ciekawie, zanim dostrzegłam ruch drzwi. Nagle Justin wszedł do klasy, poprawiając swoje włosy. Zauważył mnie i uśmiechnął się.
-Hey - powiedział tym sexy ochrypłym głosem, zamykając za sobą drzwi.
-Hej ... - odpowiedziałam.
Następnie z tego co pamiętam, przeszedł przez sale do mnie, złapał mnie w pasie i pchnął mocno wargi w moje, powodując, że odchyliłam się lekko do tyłu.
-Wow - Stwierdziłam, kiedy oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnął się do mnie. Nerwowo zachichotałam-Być może, to nie jest dobry pomysł, żeby robić to w szkole.
Wzruszył ramionami.
-Zamknąłem drzwi. - odpowiedział, wskazując w kierunku drzwi do sali.
Zmarszczyłam brwi lekko.
-Przy okazji ... skąd wiesz, że w tej sali jest wolna lekcja?
Wzruszył ramionami.
-Mam teraz wolne i to po prostu zauważyłem - odpowiedział.
-Oh. - powiedziałam.
-Więc o czym chcesz ze mną porozmawiać? - Zapytał, siadając na stole, na którym siedzę ja.
-Oh, - powiedziałam, czując, że się rumienię - Cóż ... Natasha i Greg są partnerami projektu Reymera, wiesz, i ... dzisiaj na lunchu, wpadli na pomysł.
Uniósł brwi.
-Chcą, żebyśmy spotkali się w czwórkę i pracowali nad projektami. - wyjaśniłam.
Justin patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, zanim wybuchł śmiechem.
-Co? - rzuciłam, patrząc na niego - To takie śmieszne?
-Oni poważnie chcą to zrobić? - Spytał, unosząc brwi z rozbawionym wyrazem twarzy.
Skinęłam głową.
-Twierdzą, że to sposób na zrobienie pracy i zapewnienie mi złagodzenia bólu kiedy siedzę z tobą. - uśmiechnęłam się do niego.
Uśmiechnął się i jego ramiona zaczęły drzeć pod wpływem jego śmiechu.
Wyciągnęłam rękę i uderzyłam go w ramię.
-To naprawdę nie jest śmieszne! - powiedziałam - Czy wiesz jakie to niezręczne będzie? Natasha nienawidzi cię, wiesz! A Greg jest moim chłopakiem!
Uśmieszek Justina był coraz bardziej wyraźny.
-Co? - Zażartował. - Martwisz się, że dowiedzą się, że jesteśmy ze sobą, a powodem dlaczego się spóźniłaś na lekcje, było całowanie się ze mną?
-Ciii! - uciszyłam go gorączkowo, rozglądając się po pokoju histerycznie - Justin, zamknij się! Jesteśmy w szkole!
Czy był idiotą? Nie powinien nawet pocałować mnie, kiedy wszedł do sali.
Spotkanie w szkole w ogóle było bardzo ryzykowne, ale fakt, że siedzieliśmy w środku zaciemnionej klasy, był milion razy pobieżniejszy.
Wzruszył ramionami, chichocząc.
-Tak? - Zapytał od niechcenia.
-Mogą nas łatwo zauważyć!
On tylko przewrócił oczami.
-Za bardzo się przejmujesz. Nikt nie przychodzi tu. I tak jak powiedziałem, drzwi są zamknięte. Nikt nie słyszał, co właśnie powiedziałem, chyba, że był tu z nami.
Poza bezpośrednimi paranojami, rozejrzałam się po pokoju, gorączkowo.
W duchu miałam nadzieję, że byliśmy na pewno sami.
-Czy mogę zobaczyć swój telefon? - Justin poprosił.
Spojrzałam na niego alarmowo.
-Teraz, kiedy mamy zamiar robić to całe 'skradanie się', powinniśmy przynajmniej mieć swoje numery. - Powiedział
Patrzyłam na niego przez chwilę. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i podałam jemu.
-Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.-Stwierdziłam, jak był zanurzony w moim telefonie, przesuwając ekran blokady do przodu tak, że został odblokowany.
-Mm? - Stwierdził roztargnieniem, przesuwając kciukami na ekranie mojego telefonu.
-O tym weekendzie. - Odpowiedziałam. - Chcą zrobić to w sobotę.
-Tak, na pewno. Brzmi dobrze - odpowiedział nonszalancko, nadal patrząc na mój telefon.
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem przez dłuższą chwilę.
-Poważnie? - zapytałam po chwili.
Justin spojrzał na mnie, a następnie, rozbawiony uśmieszek pojawił się na jego twarzy.
-Mandy - powiedział rozdrażniony. - Tak bardzo jak twoi przyjaciele są wyraźnie onieśmieleni przeze mnie, nie straszą mnie wcale. Chcę być zatrzymany z dwójką z nich tyle, ile chcą być skazani na mnie. Ale przejdę przez ból, jeżeli to znaczy, że projekt zrobimy szybko. Nienawidzę tego projektu.
Zamrugałam, jeszcze lekko zaskoczona jego odpowiedzią.
-Chodzi mi o to, - kontynuował, spoglądając w dół na mój telefon i przeciągając kciukiem po ekranie dotykowym.
-Uważam, że są zarówno śmiesznie denerwujący, spięci i przylegający. I szczerze mówiąc nie rozumiem, dlaczego z nimi się przyjaźnisz. Albo ... no ... dlaczego jesteś przyjaciółką Litzy i dlaczego - parsknął. - spotykasz się z Loyle. Ale naprawdę nie obchodzi mnie, czy mam do czynienia z nimi przez kilka godzin. Będą się tylko na mnie rzucać, jeśli nie zgodzę się z tym planem, więc niby nie mam wyboru, prawda?
... Miał rację.
Westchnęłam.
-Okay. Cokolwiek. - podniosłam palec groźnie. - Ale to nie jest śmieszne
Spojrzał na mnie, wręczając mi telefon do mnie i uśmiechając się. Zaśmiał się.
-W ogóle. Jesteś jedyna, która będzie mieć problemy spotykając się ze mną.
Wywróciłam oczami, a on wybuchnął śmiechem.
-Chodźmy - stwierdziłam, wstając i szturchając go w ramię, aby zrobił to samo.
Gdy wyszliśmy z klasy, rozejrzeliśmy się, aby upewnić się, że nikogo nie było w pobliżu, czułam ból głowy jak myślałam o nadchodzącym weekendzie.
Całe popołudnie spędzę z moim najlepszym przyjacielem, chłopak, i ... erm ... do zastanowienia się.
Natasha i Greg lubili siebie.
I, oczywiście, lubię Natasze i oczywiście lubię Grega.
Przyciągało mnie do Grega.
Ale przyciągało mnie też do Justina.
Bardziej.
Justin nienawidzi Natashy i Grega.
I Natasha i Greg nienawidzili Justina.
W sobotę, miałam zamiar mieć do czynienia z całą trójką.
To znaczy, ja nie miałabym nic przeciwko, gdyby tylko z Justinem czy tylko Natashą i Gregiem.
Ale fakt, że mój chłopak i ktoś z którym byłam w sekretnym romansie mieli być w tym samym pomieszczeniu ze mną był - delikatnie mówiąc - nieco niepokojący.
To znaczy, poważnie - jak bardzo niezręczne to będzie?
Na przekór Natashy, który lubiła mojego chłopaka, ale nienawidziła mojego kumpla, z którym się spotykam (i, w rzeczywistości, nawet nie wiedziała o nim), to było urozmaicenie soboty.
Świetnie.